Home WiadomościZ kraju Pociągnięci przykładem o. Mariana Żelazka

Pociągnięci przykładem o. Mariana Żelazka

Redakcja

100. rocznicę urodzin o. Mariana Żelazka SVD świętowaliśmy w Poznaniu. Przy tej okazji padło wiele słów, które przybliżały nam jego postać.

W katedrze, podczas Eucharystii, poruszającą homilię wygłosił abp Stanisław Gądecki. W czasie sympozjum zaproszeni prelegenci również przedstawili swoją refleksję o życiu i pracy misyjnej o. Mariana.

Dziś prezentujemy głosy uczestników jubileuszowych uroczystości zebrane przez o. Krzysztofa Kołodyńskiego SVD. To ludzie z różnych środowisk, których przyciągnęła postać o. Mariana, mimo że nie wszyscy poznali go za życia.

Justyna Janic-Palczewska – prezes Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio”
Jestem tutaj, ponieważ postać o. Mariana Żelazka, pod wieloma względami jest dla mnie inspirująca. Fascynuje mnie w nim to, że we wszystkim umiał sobie uskubnąć trochę radości. To jest cecha silnych osobowości, że one zawsze znajdują coś ładnego. Tacy ludzie potrafią widzieć piękno nawet w brzydocie, pomimo niesprzyjających warunków. To był człowiek, który myślał pod prąd. Nie przejmował się opinią środowiska. Kiedy wszyscy mówili, że trędowatych się nie leczy. Kiedy sami trędowaci mówili, że nie chcą tego, to on się nie zrażał. Miał niesamowite poczucie humoru. To był artysta. Lubił śpiewać i marzyć. Miał w sobie dziecko. Pielęgnował je. Nie dał sobie wydorośleć i się zestarzeć. Jak dla mnie właśnie to łączyło go z dr Błeńską. To były osoby jakby bez wieku.

Honorata Dzida – siostra o. Andrzeja Dzidy SVD, misjonarza w Sudanie Płd.
O. Marian jest mi bliski, gdyż mój brat bardzo inspirował się jego osobą. To, że zobaczył jak o. Marian działa, co robi i w jaki sposób żyje, skłoniło go do wyboru takiego, a nie innego zgromadzenia. Wtedy i we mnie duch misyjny się pojawił. Od początku tak nie było. Dopiero, jak sama lepiej poznałam postać o. Mariana i jego działalność, wtedy dopiero zrodziło się pragnienie, aby dzielić się tą treścią z dziećmi. W mojej pracy katechetki jest to motor do działania. W o. Marianie bardzo doceniam prostotę, radość życia i dialog, który umiał prowadzić. Dialog z innymi religiami, z ludźmi, którzy myślą inaczej. Był bardzo otwarty. Rozumiał i pokazywał, że nie tylko chrześcijanie mogą być dobrymi ludźmi. Nie tyle mówienie i nawracanie jest ważne, czasem wystarczy pokazać to swoją postawą. To nie tak, że jestem katechetką, więc to naturalne, że będę mówić o Bogu. To mówienie potrzeba przekuwać w postawę. Mam kółko misyjne i widzę, że dzieci do tego ciągną.

Dr Aneta Rayzacher-Majewska – UKSW
Na to sympozjum sprowadziła mnie miłość do zagadnień misyjnych. Dzisiaj brakuje takich świadków, jak o. Marian, szczególnie w obszarze moich badań naukowych, w katechetyce. Niestety, nie miałam osobiście okazji poznać o. Mariana. Poznałam go z przekazów medialnych, czy relacji o jego działalności. Moim zdaniem, takie wspaniałe postaci, jak o. Żelazek, powinno się wykorzystywać na wielu płaszczyznach. On jest wiarygodny, nie tylko jako nauczyciel wiary. W jego osobie wybrzmiewa wielka nauka o miłosierdziu i dialogu. Tego dzisiaj potrzeba w nauczaniu religii. My dużo opieramy się na dialogu, ale często brakuje nam uniwersalnych przykładów. Dziś autorytety upadają, a w ich miejsce wchodzą jakieś sezonowe gwiazdki, jacyś bohaterowie-celebryci. O. Żelazek jest taką postacią, która potrafi zafascynować, także i młodzież. Jego życie było pełne trudu, wysiłku, ale również i wiary, że ten trud się opłaci.

Sabina Peranek – Stowarzyszenie Współpracowników Salezjańskich
O. Mariana znam z przekazu od innych osób. Jest niesamowitą postacią z potrójnym powołaniem: zakonnym, kapłańskim i misyjnym. Jest wzorem do naśladowania w kontaktach z człowiekiem biednym i odrzuconym. Był takim miłosiernym samarytaninem. W swojej posłudze nie bał się ryzykować i potrafił dostrzec w biednym Jezusa.

S. Rafaela Woźnica SSpS
Spotkałam go osobiście w 2004 roku na spotkaniu misjonarzy w Pieniężnie. Mogłam usłyszeć jego opowieść o Indiach, o jego doświadczeniu i planach na przyszłość. Wcześniej nie miałam okazji, aby go poznawać. Obecnie pracuję w szkole, która nosi jego imię. Jego postać jest ważna zarówno dla nauczycieli, jak i dzieci. Zawołanie „Nie jest trudno być dobrym, wystarczy tylko chcieć” dzieci przyswajają sobie już od małego. Dwa razy do roku organizujemy akcje zbiórkowe wspierające zaprzyjaźnioną szkołę Beatrix. Dzieci zbierają kredki, bandaże, albo pieniądze. O. Marian uczy mnie, aby być wytrwałą i cierpliwą w mojej służbie katechetycznej. Zachwyca mnie jako osoba, która umiała sobie radzić w sytuacjach ekstremalnych. Ja mam taki zwyczaj, że często załamuję się głupotami, więc on jest dla mnie świadkiem wielkiej siły, płynącej z modlitwy i z ogromnej bliskości z Bogiem. Emanuje ciepłem. Jego portret wisi przy wejściu do szkoły. Jak wchodzę do niej to sobie zawsze tak spojrzę na ten wizerunek. Zaraz przenika mnie pokój.

Agnieszka – studentka Wydziału Medycyny UM w Poznaniu, wolontariuszka Fundacji „Redemptoris Missio”
O ojcu Marianie nie mamy żadnych wystaw ani prezentacji. O nim się po prostu mówi. Jest naszym patronem i naszą ikoną. Jego obecność jest tak normalna, że na co dzień nie zwracamy na nią uwagi. Nic o nim nie powiem porywczego. Nie znam żadnej mrożącej krew w żyłach opowieści, która by go dotyczyła. Nie przywołam żadnej głębokiej teologicznej czy misyjnej myśli. Wiem jednak, że on nam codziennie towarzyszy, w typowo dla siebie skromny sposób. Wielki to człowiek, o niebywałej pokorze. Bardzo żałuję, że nie mogłam go poznać osobiście.

Więcej na: www.werbisci.pl

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda