1961.11.10 – Jasna Góra – Rodziny zakonne męskie – w dłonie Matki Dziewicy. Kazanie do wyższych przełożonych zakonów męskich

 
Kard. Stefan WyszyńskiPrymas Polski

RODZINY ZAKONNE MĘSKIE – W DŁONIE MATKI DZIEWICY.
KAZANIE DO WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH

Jasna Góra, 10 listopada 1961 r.

 

/Brak początku/

Powołanie Maryi z Nazaretu jest szczególne i nie powtarzalne. Miliardy istot ludzkich stały w szeregu, z którego Bóg wybrał sobie jedno istnienie ludzkie, dostrzegłszy w Nim pokorę. I do Niej to posyła Zwiastuna, który wskazuje Jej zadanie życia. Jakże zawrotne, jakże wyjątkowe, jedyne!

Trzeba odtąd wszystkiego się wyrzec: własnych myśli, planów, pragnień, samej siebie, nawet pielęgnowanych ideałów dziewczęcych – tego integralnego, niczym nietkniętego, niepokalanego pragnienia dziewiczości. Trzeba wszystko zaryzykować i zaufać do końca, że jeśli się całkowicie Bogu zawierzy, to On już sprawi swą przedziwną tajemniczą Mocą, ze oddana Mu rzecz, zostanie zachowana. Maryja zaufała do końca! Uwierzyła, zda się w „niemożliwe”. I oto Ta, która pragnęła być „atque semper Virgo”, choć stała się – Matką, przez moc Boga, jest nadal – „semper Virgo

Bóg sam uczył Ją posłuszeństwa, i to posłuszeństwa bardzo trudnego. Opowiedział przez Anioła Jej wielkość, uświadomił Jej tę wielkość do tego stopnia, ze nie mogła o niej nie mówić – „Beatam me dicent omnes generationes” – a jednocześnie podporządkował Ją całkowicie Sobie, Duchowi Świętemu, Słowu Przedwiecznemu. Poddał Ją stosunkom życia domowego, rodzinnego, Ją – Dziewicę, oddał na służbę Dziecięcia, i uzależnił od woli męża i oblubieńca – Józefa. Dał Jej dobrą szkołę posłuszeństwa!

Wieki nazwą Ją Królową – Matka Króla jest Królową – a Królestwu Jej, jak i Syna Jej, nie będzie końca. Jednakże Jej królewska purpura wyrasta z nazaretańskiej niedoli i ubóstwa, z krwi oddanej Chrystusowi, która okrywa płaszczem królewskim Jej Syna, krzyż i Stojącą pod krzyżem.

Ona pierwsza w dziejach Chrześcijaństwa zrozumiała, co to znaczy być doskonałym, i czego trzeba, aby iść wyjątkową drogą doskonałości. Do zbawienia nie jest ona wprawdzie potrzebną, ale dla wielu ludzi, staje się przez moc powołania konieczną, tak, iż odstąpić od niej nie można, bez sprzeniewierzenia się wyjątkowej łasce wybrania: „Jeśli chcesz być doskonałym, idź sprzedaj co masz, rozdaj ubogim, a chodź za mną” Mt 19,21.

Obok szerokiego nurtu chrześcijańskiego życia dla wielkich rzesz, płynie błękitna wstęga wyjątkowej drogi i wyjątkowego wybrania: wielkiego zaszczytnego w Kościele i w dziejach ludzkości powołania – na droga doskonałości ewangelicznej.

Wzór doskonałego powołania w Maryi. 

Nic dziwnego, że w Maryi możemy upatrywać doskonały Wzór istoty, żyjącej dachem posłuszeństwa, czystości i ubóstwa. Maryja pierwsza, życiem swoim w Nazaret, pisała „regułę” szczególnego powołania na służbę Słowu Przedwiecznemu, które Ciałem się stało i zamieszkało między ludźmi. Pisała ją w duchu pełnego zjednoczenia ze Słowem Wcielonym, i głębokiej pokory, w obliczu potęgi Boga ukrytego i utajonego.

Jakże wspaniałe Jest Jej powołanie, osłonione zwykłością i codziennością! Staje się ono doskonałym wzorem dla każdego powołania. Jest wyjątkowe w dziejach Kościoła, który w trudnych chwilach zawsze odwołuje się  do dusz wybranych, szczególnie wrażliwych na głos Boży: „A ty, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, a przyjdź i pójdź za mną”. Mt 19,21.

Maryja miała ogromne bogactwa ducha, umysłu, woli i serca. I trzeba było to zostawić, dając dowód, że prawdziwe ubóstwo polega nie tyle na wyrzeczeniu się dóbr zewnętrznych, ile raczej na wyrzeczeniu się samego siebie. Dzisiaj pisze się o tym całe księgi. A przecież pierwszą księgę o doskonałym ubóstwie napisała Maryja, swym codziennym życiem w Betlejem i Nazaret. Pokazała wówczas, że prawdziwe ubóstwo polega na wyrzeczeniu się samego siebie. To jest trudniejsze, aniżeli oddać szaty, wygody, złoto, majątek i tym podobne. Drogi wyjątkowej doskonałości – ducha ubóstwa wydeptała Maryja.

Posłuszeństwo Jej było wprost fantastyczne i niezwykle trudne. Dla ludzi zdolnych, o wysokiej kulturze umysłowej, posłuszeństwo jest szczególnie trudne, prawie niedostępne, bo indywidualizm własnych przeżyć zdobywa człowieka z absolutną potęgą. I dlatego mówią o ludziach mocno uczonych, że są bardzo pyszni, chociaż nie mówią tego o ludziach bardzo mądrych.

Któż był wspanialszy w swej olbrzymiej wiedzy, jeśli nie Ta, którą pouczał Zwiastun Pański?! – „Spiritus Sanctus superveniet in te, et virtus Altissimi obumbrabit tibi. Ideoque et quod nascetur ex te Sanctum, vocabitur Filius Dei” (Łk 1) pouczał Ją Duch Święty, pouczało Ją Słowo Przedwieczne, mieszkające w Niej, i mieszkające w Bogu Wcielonym przy Niej, a jednak ta potęga wiedzy i wiary ukorzyła się w pełnym posłuszeństwie, nie tylko wobec Dziecięcia, któremu służyła, ale i wobec ubogiego pracownika – Cieśli z Nazaretu.

Gdy śledzimy Jej ruchy, gdy rozważamy Jej cały sposób bycia w grocie nazaretańskiej, to mamy obraz doskonałego posłuszeństwa. Jest ono wzorem dla ludzi, którzy z Jego pomocą chcieliby stać się doskonałymi.

I z Jej czystością jest coś niezwykłego, coś nie do pojęcia!… Zdawałoby się, że widzieć w Niepokalanie Poczętej problem czystości, to rzecz zbędna, bo problem ten nie istnieje chyba w Niej, w takim sensie, w jakim istnieje w nas. A jednak powstał w Niej i to w szczególnej relacji – Małżonki, Oblubienicy Ducha Świętego i Oblubienicy człowieka – Józefa.

W przedziwny i niepojęty sposób wszystko to się splątało w życiu Maryi. Józef – jak mówi dyskretnie św. Hieronim: „licentia maritali” – znał   tajemnicę Tej, która rodzić miała, ale nie znał jej, aż do końca. I dlatego nie pojmował… Chociaż był Mężem Sprawiedliwym, jednak wolał „Occulte dimittere eam”. Jakie to skomplikowane i trudne! Trzeba było przejść niepokalaną, dziewiczą stopą, poprzez wszystkie kłopoty życia matki rodzącej, Matki – Dziewicy! Jakże trzeba się było poddać wszystkim sprawom, tak bardzo ludzkim.

Możemy upiększać, że Maryja karmi „ubere de coelis pleno”, ale realizm to nie poezja, chociażby liturgiczna. Realizm życia poddał Niepokalaną wszystkim procesom fizjologicznym macierzyństwa. Na to rady nie ma! Jakiej trzeba było szczególnej subtelności i delikatności, aby to wszystko pogodzić, powiązać i wyjść nietkniętą, z tych prawdziwie „Bożych opałów” skomplikowanego życia.

Bóg postawił Maryję w wyjątkowo trudnej sytuacji, gdy miała dać wzór życia czystego. Ale przez to ukazał drogę dla tych, którzy będą Ją chcieli naśladować, i to w trudny sposób. Ludzi, którzy dobrowolnie związali się ślubem czystości, prowadzi Bóg często przez skomplikowane drogi życia codziennego. Każe im się dotykać wszystkich spraw ludzkich i doczesnych, jak np. dziewicom w habitach, które wyrzekając się kilkorga własnych dzieci, pielęgnują na swych ramionach, przez całe życia setki niemowląt. Panu Boga tak wolno! On jeden może postawić takie zda się, paradoksalne zadanie: być prawdziwą matką dla setek dzieci, i być dziewicą. Olbrzymia rzesza zakonnic to czyni w niezliczonych rodzinach zakonnych.

To jest „Boża gra”, gdy człowiek wyrzeka się czegoś bardzo dla chwały Bożej, to równocześnie musi to w jakiś specjalny sposób przeżyć, zrozumieć, pojąć, dotknąć się i … wyjść cało. To jest dopiero prawdziwa, chrześcijańska czystość. Nie ta cieplarniana, zamknięta na wszystkie spusty, ale ta idąca szerokimi drogami wszystkich przejawów współczesnego życia! A jednak prawdziwa, własna i Boża! A więc i tutaj daje nam Maryja doskonały wzór cnoty czystości i prawdziwego ślubu czystości, w tak szczególny sposób przez Boga uzupełnionego: dał Jej wszak oblubieńca, a w Jej dziewicze łono wszczepił życie Dziecięcia!

Rodziny Zakonne Męskie – w Dłonie Matki Dziewicy. 

Możemy chyba nazwać Matka Najświętszą najwspanialszym „zakonodawcą” ducha zakonnego. Możemy Ją postawić na czele naszych ideałów zakonnych. Rozumiemy, dlaczego niezwykle wielka ilość zakonów w historii Kościoła rozwijała szczególną cześć Matki Boga – Człowieka, tak, iż bez kultu maryjnego nie można pojąć ich dziejów. Każdy niemal zakon ma jakieś wspaniałe karty dziejowe swej czci do Matki Najświętszej.

Przyszliście tutaj, wyżsi Przełożeni polskich rodzin zakonnych, ażeby w obliczu Posłusznej, Niepokalanej i Ubożuchnej Bogurodzicy Dziewicy, oddać siebie i własne rodziny zakonne w Jej Dłonie. Ona pierwsza uczyła przez wieki ducha posłuszeństwa, czystości i ubóstwa, i dzięki temu była szczególnie ukochana przez rodziny zakonne. Dobrze i sprawiedliwie czynicie, oddając się Jej całkowicie na własność. Do kogóż pójdziecie dziś, gdy zwiększają się wobec Was wymagania i rosną nadzieje?!

Respexit humilitatem … 

W najtrudniejszych chwilach dziejów ludzkości, Bóg zawsze powoływał Niewiastę. Tak było w Raju, tak było w Nazaret, w Kanie, na Kalwarii, w Wieczerniku Zielonych Świątek, i na górze Wniebowstąpienia. Maryja ma wyjątkowe i trudne powołanie, po to, by mogła zetrzeć głowę węża. Dla tego jednak, by Jej powołanie spełniło swoje zadanie, musiało być jedno: „respexit humilitatem”.

Drodzy Moi! Gdy w dziejach Kościoła jest bardzo ciężko, Kościół spogląda na niskość: „respexit humilitatem”. Wszystkie niemal rodziny zakonne powstały z jakiegoś wielkiego bólu i przełomowej męki Kościoła, z uświadomienia sobie szczególnego zadania i powołania na trudne chwile. Wyrosły z serdecznego pragnienia ratowania i wspomagania Kościoła świętego. Zda się, słyszymy myśli i motywy działania wszystkich zakonodawców: „Teraz właśnie pora na nas! Trzeba ratować Bożą Sprawę! Wyrzec się trzeba siebie samego i wszystkiego, co ludzie miłują. Trzeba poddać się całkowicie natchnieniom łaski. Za tę cenę uratuje się Kościół Boży!

Kościół Powszechny ma bardzo dużo do zawdzięczenia tym, których świat miał za „nic” i którzy chcieli być dla Chrystusa ubodzy, mali, słabi. Owszem, w szczególny sposób ta „nicość”, jakby drwi sobie z całego świata, za sprzymierzeńca przyjmując „siostrę biedę”, aby tym lepiej i z tym większą swobodą wewnętrzną, dokonać dzieła – ratowania Kościoła Powszechnego, dzieje zakonów nazwać można dziejami ratowania Kościoła Powszechnego. Dlatego Kościół, i ci, którzy znają Jego dzieje od wewnątrz, mają głęboki szacunek dla życia zakonnego, dla tej pomocy maluczkich i ubożuchnych, których Bóg powołuje w trudnych chwilach na ratunek światu, jak powołał w Nazaret światu na ratunek – Maryję.

Dziś jest to samo. W trudnej chwili znajduje się Kościół Powszechny. Zewsząd dochodzą wieści o generalnym niemal odstępstwie od chrześcijaństwa po drogach indyferentyzmu religijnego. W Ojczyźnie naszej grozi niebezpieczeństwo innego charakteru – mobilizowania nienawiści ku Bogu, zbrojnej we wszystkie środki, jakimi rozporządza współczesne państwo. W takiej chwili Kościół Powszechny, a zwłaszcza udręczony Kościół w Polsce, nauczony przez Boga samego – „respexit humilitarem” – patrzy na Was! I chce, abyście byli całkowicie ubodzy, prawdziwie czyści, i w pełni posłuszni, jak Maryja. Ufamy, że wtedy raz jeszcze spełnicie zadanie uratowania Kościoła świętego. W dziejach Kościoła w Polsce takie rozdziały są czyste, gd właśnie zakony ratują Kościół ze straszliwych prześladowań i udręk.

Nie myślcie, że dzisiaj jesteście niepotrzebni. Może przez wyjątkowe jakieś doświadczenie, przez zorganizowane prześladowanie, przez obdzieranie Was ze wszystkiego, co macie, przez nieustanne napaści i kalumnie, które są na Was rzucane, Bóg pragnie Was oczyścić i przygotować do wielkiego zadania, które macie spełnić, w głębokiej pokorze, jak Maryja w Nazaret.

W tym duchu, Najdrożsi Bracia Moi, przystępujecie do Tronu Łaski i wypowiadajcie z ufnością Śluby Wasze – Maryi.

Amen.

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

1981.05.01 – Warszawa – List do o. Stanisława Podgórskiego CSsR, przewodniczącego KWPZM

1981.03.06 – Warszawa – Franciszkanizm dzisiaj. Przemówienie z okazji jubileuszu 800-lecia urodzin św. Franciszka z Asyżu

1981.01.08 – Warszawa – List do zakonnych rekolekcjonistów i misjonarzy ludowych, zebranych na dorocznym kursie