Home DokumentyPolskie dokumenty o życiu konsekrowanymSympozjum soborowe KWPZM - 1969 (Kraków - Poznań - Warszawa) Wróbel Andrzej, SChP, Kryteria obiektywne i dyspozycje moralne warunkujące właściwy przebieg odnowy życia zakonnego

Wróbel Andrzej, SChP, Kryteria obiektywne i dyspozycje moralne warunkujące właściwy przebieg odnowy życia zakonnego

Redakcja
 
Andrzej Wróbel SChP, prowincjał Pijarów

MIEJSCE ZAKONÓW W KOŚCIELE I W ŚWIECIE WSPÓŁCZESNYM

Referat wygłoszony na Sympozjum Soborowym dla Przełożonych Zakonów Męskich, Warszawa 07 lutego 1969 r.  

 

„W pośrodku świata postawiła nas ręka Pańska” (Paweł VI). Kościół w świecie współczesnym – to nie tylko tytuł ważnego dokumentu soborowego, ale, i to szczególnie, autentyczna sytuacja wymagająca od każdego życiowej konfrontacji.

Sobór wytworzył w Kościele szczególny ruch i ożywienie, na ogół jak najbardziej dodatnie. Niekiedy przybiera ono jednak i oblicze ujemne. Dodatnie ma wówczas, gdy ludzie Kościoła starają się rozwiązywać wyłaniające się współczesne problemy w duchu wskazań Soboru, gdy wczuwając się i zgłębiając naukę Soboru, usiłują w jej duchu naświetlać najnowsze problemy życia. Nowe bowiem sytuacje wymagają nowych przemyśleń. Odnowa soborowa w sprawach zasadniczych idzie zawsze po linii pogłębienia i przestawienia utartych dróg myślowych. Realizacja Soboru w każdej dziedzinie wymaga przebudowy mentalności. Sobór bowiem ukazuje kierunki rozwojowe dla tej nowej formacji myślowej, duchowej, religijnej, zakonnej, z kolei duszpasterskiej i społecznej. Naturalnie, ruch odnowy rzutuje również i na zagadnienia mniej istotne, drugorzędne, niekiedy w ogóle marginesowe. Owszem, one, jako łatwiejsze, bywają często wcześniej realizowane a niekiedy przywiązuje się do nich nadmierną wagę, większą niż do spraw zasadniczych. Co więcej! Sprawy drugorzędne potrafią być hałaśliwe, podczas gdy zagadnienia istotne nie stanowią zwyczajnie pożywki, dla sensacji.

Odnowa życia zakonnego jeszcze bardziej domaga się od osoby zakonnej nowej postawy duchowej i moralnej. Ona szczególnie woła o pogłębienie, to zaś osiąga się wysiłkiem wewnętrznym człowieka, wysiłkiem myślowym i moralnym. Wówczas bowiem, gdy się lepiej rozumie i goręcej miłuje, to również jest się bardziej gotowym do pełnego zaangażowania.

Stąd pośród wielu referatów, które, przedkładamy uczestnikom naszego spotkania znajduje się i obecny, którego temat brzmi? Kryteria obiektywne i dyspozycje moralne warunkujące właściwy przebieg odnowy życia zakonnego. Zamierzeniem jego jest zwrócić uwagę na pewne sprawdziany przedmiotowe świadczące o właściwym ukierunkowaniu pracy nad odnową życia zakonnego – i to będzie pierwszą częścią przedłożonego referatu. W drugiej części omówimy niektóre dyspozycje moralne osoby zakonnej, które od wewnątrz jakby wyznaczają jej postawę wobec odnowy.

Powiada się, że przełożeni są oparciem dla odnowy, zaś przełożeństwo to przyczółek, z którego ma się dokonać odnowa, stąd można mieć nadzieję, że temat omawiający powyższe zagadnienia w tym zespole przełożeńskim, nie będzie programową pomyłką.

I. Sprawdziany przedmiotowe właściwego ukierunkowania pracy nad odnową życia zakonnego

Odnowa to ruch ożywiający obecność Chrystusa w Kościele i w nas samych. Wypowiada się więc zasadniczo wzmożoną wiarą i pełniejszą miłością. W życiu zakonnym nie trudno wszakże wyakcentować bardziej szczegółowo niektóre obiektywne elementy, które są siłami tworzącymi dokonywującej się odnowy.

1.    Odnowa to czas refleksji, modlitwy i studium.

Na modlitwie trzeba się zawsze uczyć rozumienia własnych zadań. Modlitwa jest główną drogą, na której osoby zakonne otrzymują światło Ducha Chrystusowego. Stąd słusznie przyjęło się powiedzenie, że w okresie odnowy soborowej rodziny i osoby zakonne powinny trwać jakby w permanentnych rekolekcjach. Odnowa to wielkie zapotrzebowanie na światło i siłę zarówno dla spekulatywnych rozważań jak i dla praktycznych przystosowań. Modlitwa i refleksja łączy się ze studium dokumentów soborowych. Studium to powinno być ożywione otwartością na tchnienie Ducha Świętego, wypowiadającego się myślą, i wolą Soboru. Nie chodzi tu bowiem o jakąś rekonstrukcję przebiegu Soboru według własnych poglądów i koncepcji, lecz o konfrontację uczciwą naszego myślenia i życia z nauką i duchem Soboru. Ważna jest rewizja ustaw zakonnych, zwyczajów, modlitw, lecz ważniejsza jest rewizja nas samych, która wypowiada się poprawą, dopełnieniem, wprowadzeniem w nas idei i inicjatyw, które mają swe źródło w dokumentach soborowych.

2.    Odnowa jest przylgnięciem do Woli Bożej.

Pełnienie zadań, dla których Bóg powołał nas do życia zakonnego, stanowi o jego trwałej aktualności. Powołania się bowiem nie tworzy ani wypracowuje, lecz otrzymuje jako dar, jako ziarno boże złożone w duszy, które winno się rozwijać i wydawać owoc na miarę zamierzeń bożych wobec nas. Bóg odnosi do nas z wielką delikatnością, zaufaniem, oczekując naszej odpowiedzi, idącej po linii służenia wyłącznie Bogu i poświęcenia się całkowicie apostolstwu Kościoła. To otwarcie na plany Boże, które Bóg rozwija przed nami w każdy czas, urzeczywistnia odnowę. Jesteśmy bowiem tylko wówczas czymś, gdy jesteśmy w planach Bożych. Rzeczywistość zaś Boża w świecie jest rzeczywistością Chrystusa, która wyraża się łącznością z Ojcem, łącznością z Kościołem, łącznością z wolą zbawczą i dziełem zbawienia. Tym się wypowiada wzajemna wewnętrzna funkcja władzy i posłuszeństwa; nie, że ogranicza, lecz że wprowadza nas w łączność z Wolą Bożą. Osoba zakonna, która samowolnie poszerza zakres swej wolności, równocześnie poszerza pole życiowe, na którym poruszając się, nie mą gwarancji trwania w łączności z Wolą Bożą. W tych sprawach, nie ma bowiem czegoś w rodzaju automatycznego pilotażu.

3.    Odnowa jest wydobyciem z powołania pełnych wartości.

Powołanie nie jest faktem, który raz historycznie się urzeczywistnia, zatem który kiedyś miał miejsce w życiu każdego z nas. Jest rzeczywistością ciągłą i trwałą, zapoczątkowaną na łonie Trójcy Przenajświętszej, aktualizującą się dzień po dniu w tajemnicy Kościoła i w życiu naszym. Stąd odnowa zakłada przyjęcie wszystkich energii tkwiących w darze powołania. Cechą bowiem charakterystyczną życia zakonnego jest niepodzielność serca, pełność zaangażowania i oddanie się do dyspozycji dziełu zbawienia bez zastrzeżeń. Pełny rozwój życia zakonnego w aspekcie nadprzyrodzonym jest ponad wszelką wątpliwości istotniejszym w odnowie, aniżeli wszelkie ułatwienia i zainteresowania polepszeniem bytu. Może za mało zwraca się uwagę w życiu naszym na to, co już posiadamy i że odnowa jest już mocno w tych wartościach usytuowana. Stąd rodzi się chęć poszukiwania nowych wartości poza kręgiem autentycznego życia zakonnego, co może z kolei prowadzić do wypaczeń.

4.    Odnowa to młodość duchowa i wewnętrzny rozwój.

Łaska powołania jest ciągle żywa i realizuje się nie w abstrakcji, ale w określonym czasie i miejscu. Dawcą bowiem jej jest Ojciec Niebieski, który nie jest Bogiem przeszłości, lecz teraźniejszości, Bogiem żywych, a nie umarłych. Stąd, kto żyje prawdziwie duchem swego powołania, posiada wewnętrzną rzutkość młodzieńczą, która w każdym czasie i w każdej okoliczności potrafi doświadczać wszystkiego, a to, co dobre, zachować. Z tego dynamizmu wewnętrznego rodzi się ciągła gotowość do odradzania się w łasce Bożej i entuzjazm do ofiarnego posługiwania braciom. Osoba zakonna ożywiona Duchem Świętym utrzymuje się w ciągłej młodości duchowej, ustawicznie się odnawia i do doskonałego zjednoczenia z Chrystusem zbliża.

To samo trzeba powiedzieć i o wspólnocie zakonnej jako specyficznym instytucie. W pierwotnym natchnieniu, który powstał w Założycielu, zawarty jest dar przyszłego rozwoju zakonu. Dar ten dostosowany jest nie tylko do epoki, w której zakon powstał, ale i do kolejnych zadań, jakie miał wypełnić w zamiarach Bożych w ciągu wieków. Chodzi tu o zasadniczą myśl Założyciela, o jego ducha, a nie o szczegółowe instytucje, które nawarstwiły się w ciągu lat i pokoleń. Wierność bowiem przeszłości to nie tylko jej komentowanie, ale i zdolność do przeobrażeń, które jednak chociaż będą czymś nowym, winne nawiązywać do pierwotnych istotnych wartości, by mogły być przez żywy organizm społeczności zakonnej, która ma swoją własną osobowość, jak przeszczep udały, przyjęte i zasymilowane.

5.    Odnowa to rozwój osobowości, i wzrost dojrzałości.

Im pełniejsze spotkanie z Bogiem tym wspanialsza osobowość człowieka. Nasze wejście z impulsu żarliwej miłości w zamierzenia Boże, istotnie określa rozwój naszej osobowości. Życie zakonne przez przyjęcie modelu życia Chrystusa na ziemi jest na najprostszej drodze do upodobnienia się do Niego i zjednoczenia się z Nim, to zaś sprzyja najpełniejszemu zrealizowaniu osobistych dążeń osoby ludzkiej. Rozwój bowiem osoby ludzkiej to kierunek na Chrystusa.

Praktycznie owa dojrzałość wypowie się świadomością, dobrowolnością, zdolnością do wartościowania i zaangażowaniem. To zaś sprowadza się do odpowiedzialności. Spotkanie osoby zakonnej z Chrystusem jest dla niej również punktem wyjściowym do świata. Spotkanie ze światem popycha ją znowu do Chrystusa. Świat bowiem nie oczekuje nas, lecz Chrystusa w nas i przez nas.

Okres posoborowy bezwzględnie domaga się wzmożonego wysiłku i to w pełnym zakresie i właściwie ukierunkowanym. Przez to nie jest łatwym, owszem, trudnym i męczącym. Ale przez to jest również dla nas zaszczytnym brzemiennością zadań zawierzonych nam przez Boga. I to właśnie tak zobowiązuje do liczenia się z kryteriami wyznaczającymi jakby od zewnątrz autentyzm odnowy życia zakonnego.

II. Niektóre dyspozycje moralne wpływające na właściwy przebieg odnowy życia zakonnego

Ważne są normy kierunkowe, docelowe w przeprowadzaniu odnowy życia zakonnego. Wydaje się jednak, że nie mniej ważne albo może ważniejsze są dyspozycje moralne osoby zakonnej, które od wewnątrz; a zatem poniekąd wcześniej, kształtują jej postawę wobec odnowy. Wskażemy na niektóre z nich a mianowicie: Miłość zakonu, rzetelna wierność wobec ducha Założyciela i Soboru, równowaga i umiar, właściwa hierarchia wartości i metanoia – nawrócenie.

1.    Miłość Zakonu.

Spośród wartości moralnych, które istotnie rzutują, na naszą pracę w zakresie odnowy, stawiamy na pierwszym miejscu miłość do własnej rodziny zakonnej. Nie chodzi tu o miłość braterską, wzajemną życzliwość, szacunek. To się bowiem samo przez się zakłada. Miłość o której tu mówimy, obejmuje osobę Założyciela i jego duchowość, ludzi i sprawy, przeszłość i teraźniejszość, dzieła i zamierzenia, osiągnięcia i niepowodzenia.

Najprostszy i najbardziej ujmujący sposób wiązania się z rodziną zakonną dokonuje się przez miłość synowską do Założyciela. Jest zaś pełne uzasadnienie dla powstania i rozwoju tej miłości.

Jest ojcostwo w porządku ciała, jest też w porządku ducha. Zakonodawcy mieli od Boga dany charyzmat dla przełożenia orędzia ewangelicznego o ojcostwie Bożym do świata w sposób autentyczny na język bliższy naszych czasów. Dokonało się to przez ich duchowe rodzicielsko. Chrystus rozszerzył swe życie na wszystkich, którzy z Nim współpracują. Rodzice nasi zakonni przyjęli zaproszenie do tej współpracy z pełną szlachetną bezinteresownością, ze zgodą na całkowite przeniknięcie ich duchem Chrystusowym, ze szczególnym otwarciem na nowe formy i sposoby życia chrześcijańskiego, przez które Chrystus może dokonywać ciągłej aktualizacji i świeżej obecności swej misji zbawczej w świecie. To całkowite zdobycie się dla Chrystusa Założyciela zadecydowało o powstaniu jakby nowego nurtu łaski, dopływu sił i energii Bożych na świat. Przez niego spłynęło błogosławieństwo Boże dla nas i dla tych, nad którymi pracujemy.

W poszukiwaniu, ofierze, bólu, prześladowaniach Zakonodawca nasz odpowiadał na wyznaczone mu przez Boga zadania. Wypracował przez to swą osobowość moralną, do której należą jego cnoty, dary wewnętrzne, zasługi, wszystko, co stanowi o jego fizjonomii duchowej, ascetycznej, apostolskiej. W duchowości nie trudno nam dostrzec to, co jest najbardziej żywotne, szczególnie uderzające i mobilizujące wszystko w nim, a co określamy jego duchem. Jest to jakaś cnota jakby macierzysta, z której rodzą się inne, cnota jakby koronna, której inne; są przyporządkowane, cnota inspirująca całą aktywność i powodująca klimat całego życia moralnego i apostolskiego. Duch i duchowość Założyciela stały się glebą i korzeniem dla żywotności rodziny zakonnej, a przez to jej najcenniejszym dziedzictwem. Przez śmierć święci nasi Ojcowie zostali już w sposób niezawodny i pełny złączeni z Chrystusem, a tym samym jeszcze bardziej mogą aktualizować w tymże Chrystusie dziś trudzącym się nad zbawieniem świata, swoją miłość, poświęcenie i troskę dla dzieł, które zrodziły się z ich charyzmatycznego daru powołania. Wszystko to ciągle jest żywe i w nas się ucieleśnia, a przez to „spokrewnia” nas duchowo z naszymi świętymi Ojcami.

Miłość, o której tu mówimy, wypowie się wdzięcznością za łaskę powołania, za to, że nasze powołanie nie jest jakieś anonimowe, ale konkretnie usytuowane, wszczepione w wielkie dzieło, na którym Bóg położył swoją pieczęć miłości.

Miłość ta wyrażać się będzie również gorliwością „Jeśliście synami Abrahama – powie Chrystus – czyńcie uczynki Abrahama” (J 8, 39). Nie wszyscy bowiem, którzy są z Izraela, są Izraelitami, ani ci, którzy są, potomstwem Abrahama, wszyscy są synami (Rz 9, 6). Gorliwość znamionuje duchowe więzy, jakie zadzierzgnęliśmy ze świętym Zakonodawcą. Synowie bowiem chętnie przykładają się do dzieł, które stanowią o żywotności ich dziedzictwa.

Z miłością świętego Założyciela łączy się jego kult, tym bardziej gdy wierzymy, że jest złączony z Chrystusem, a więc tak bliskim tych spraw, dla których był przez łaskę inspirowany, a na którą tak pięknie odpowiedział. Z tego się rodzi nasza ufność, szlachetna duma, radość, modlitwa i zawierzenie wskazaniom za słowami św. Pawła Ap.: Czegoście się ode mnie nauczyli i przyjęli, coście słyszeli i widzieli we mnie, to czyńcie, a Bóg pokoju będzie z wami (Filip 4, 9).

Miłość ku Zakonodawcy przechodzi i na jego dzieło i uczy nas służyć zakonowi takiemu jakim jest, i takim go miłować, mądrze rozumiejąc jego historię, ufając, że Bóg kieruje Rodziną Zakonną i pomaga jej nawet wtedy, gdy dopuszcza, by ludzka słabość przyćmiła nieco czystość jej oblicza i świętość jej działania. Otarcie oblicza i odrzucenie zniekształceń to właśnie zadanie odnowy. Nie chodzi bowiem o odsłanianie zła w łonie własnej społeczności, piętnowanie go publicznie i podejmowanie krucjat do jego zwalczania, bo nie w tym rzecz, by sądzić, ale by zbawiać (J 3, 17).

Miłość zakonu uczy oceniać jego tradycje i zwyczaje. Oczywiście, że należy strzec skarbu łaski przekazanego rodzinie zakonnej przez tradycję, do czego wzywa nas św. Paweł: Strzeż powierzonego ci skarbu (Tym 6, 20). Doskonałość jednak, jak wiemy, nie polega na wskrzeszaniu umarłej przeszłości, ani sięganiu do elementów wtórnych, które nawarstwiały się w ciągu lat i pokoleń. Nie może być jednak mowy o zmianie życia zakonnego, które jest poświęceniem się Bogu, a odnawianie się jego praktycznej organizacji zawsze zmierzać powinno do umocnienia w gorliwości, Wymaga to pełnej powagi i odpowiedzialności, która wypływa właśnie z miłości. Z niej również rodzi się zaangażowanie, odwaga, optymizm i jedność w podejmowaniu nowych zagadnień. Bez niej wreszcie nie dałyby się urzeczywistniać ważkie słowa Apostoła narodów: „Bracia, miejcie na myśli wszystko to co jest prawdziwe, co czyste, co sprawiedliwe, co święte, co miłe, co, chlubne, co dotyczy cnoty lub chwalebnych obyczajów” (Filip 4, 8).

2.    Rzetelna wierność.

Odnowa jest niczym innym jak umocnieniem w wierności. Wierność zaś jest konsekwencją miłości. Sam Chrystus tak stawia w Ewangelii, kiedy orzeka, że ten kocha Boga, kto jest wierny poleceniom i zachowuje przykazania. Wierność ponadto wypowiada autentyczne posłanie. Chrystus gdy powiada: Idźcie! dodaje: i zachowujcie wiernie to, czego was nauczyłem. Wierność wreszcie jest konieczna do odbioru inspiracji i działania Ducha Świętego w poszczególnych duszach jak również w całym Zgromadzeniu.

Wierność nasza powinna czerpać swoje siły i z następujących uzasadnień. Najpierw, że Bóg jest nam wierny zawsze i na wszystkich ścieżkach naszego życia. On nas wezwał, On skierował do danej rodziny zakonnej, On kształtował w duchu tej rodziny, stąd z naszej strony w odpowiedzi słusznie oczekuje naszej wierności.

Wiernym nam jest także Kościół, w którym i przez który otrzymaliśmy wielki dar powołania, zostaliśmy wszczepieni w rodzinę zakonną i przez który mamy dostęp do źródeł życia nadprzyrodzonego. Troska Kościoła o odnowę życia zakonnego jest niczym innym jak potwierdzeniem tej wierności.

Wierną nam wszystkim jest nasza rodzina zakonna, która otacza nas swą macierzyńską troską i opieką.

Wierną wreszcie jest i społeczność, w której żyjemy, w swoich potrzebach, z którymi się do nas zwraca. To wszystko domaga się naszej rzetelnej wierności dla ducha Założycieli i Soboru.

„Rodziny zakonne tak bowiem długo są żywotne i kwitnące, dopóki w ich przepisach, dziełach, postępowaniu ich członków trwa nieskażony i żywy duch Założyciela. Stąd każde przystosowanie do zmiennych warunków czasu, każdą odnowę, karności tak należy przeprowadzić, by w niczym nie szkodzić naturze i formie danej społeczności zakonnej. Dlatego nie powinno się podejmować przedsięwzięć i dzieł, które nie harmonizują z zasadniczym naszym zadaniem, ani też zmień w zakresie karności, które by w jakiś sposób odbiegały od myśli Założyciela. Od tego zależy bujny rozwój naszego Instytutu i obfitość łask niebieskich, których wówczas nigdy nie zabraknie” – (Paweł VI).

Wierność pozwala nam zrozumieć współczesność. Miłość współczesności to nie jakiś kompromis między jej wymogami a wymaganiami naszego powołania. Przystosowania zaś nie osiąga się ustępstwami, okaleczeniem czy ograniczeniem wymogów powołania. Prawdziwe uwspółcześnienie to wejście w nurt potrzeb serc ludzkich i odczytanie w nich znaków działania Bożego.

Otóż im bardziej będziemy wierni duchowi i zamierzeniom naszych Założycieli, tym bardziej będziemy zdolni do spełnienia tego zadania. Nie chodzi bowiem o znalezienie nowych teorii, lecz o wyzwolenie nowych źródeł energii i sił w dążeniu do zadań, które są nam przez powołanie zawierzone. Nie rzecz w tym, że przepisy będą inne lub będzie ich o połowę mniej, lecz w tym, czy te, które wprowadzimy lub pozostawimy, zechcemy i będziemy mogli w oparciu o posiadaną siłę wewnętrzną zachować.

Każdy zakon ma swój nurt łaski. Jeżeli jest w środku tego nurtu, rozwija się. Natomiast jeżeli zeń wypadnie, pojawia się martwica – jak przy wodach wapiennych i ona nie pozwala swoim usztywnieniem na przeprowadzenie autentycznej odnowy.

Wszelkie wprowadzane zmiany powinny być poprzedzone wszechstronną analizą dziedzictwa przeszłości i współczesnych zadań, jakie stoją przed rodziną zakonną. Argumentem wycofania jakiegoś przepisu nie może być to, że się nie podoba, bo to jest argument irracjonalny, lecz, że już nie pomaga, a może nawet przeszkadza w urzeczywistnianiu naszego poświęcenia się Bogu, czy świadczeniu miłości braciom.- Nie pozwalajmy zarażać się smakiem zmian, które łatwo mogą się stać źródłem zamieszania, a nie odnowy. Wskrzeszajmy natomiast ducha Założycieli, podnosząc ich żarliwość i wielkie serce, przed formami, w których się wypowiadali. Chodzi bowiem o zachowanie ich postawy, nie zrażając się tym, że nam uniemożliwiono dostęp do wielkich form jej wyrażenia.

W tym zespole nie można nie podkreślić pasterskich zadań i powinności przełożonych w tym zakresie. Obowiązek ten na pewno nie wypowiada się uległością wobec mentalności świata, uchylaniem się od odpowiedzialności, brakiem reakcji wobec powstających problemów. Nie możemy również być obojętnymi wobec współczesnej myśli, ani też uległymi wobec tych,którzy odrzucając dotychczasowe przepisy życia zakonnego, szukają dróg nowej karności, która jest niekarnością. Nie można też dla uniknięcia większych kłopotów, przymykać na to oczu, tolerować, a tym bardziej aprobować z tej po prostu racji, że „medicina peior morbo”. Taka postawa bowiem nie umocni żywotności zakonu, nie będzie usposabiała do przyjmowania energii Bożych, nie będzie też gwarancją postępowania za Chrystusem, ani pobudką do apostolstwa.

„Nie wystarcza tylko wierność jakaś zewnętrzna, względnie jakby ze zwyczaju, ale potrzeba wierności mężnej, nieustraszonej, która by zapuszczając głęboko korzenie w sercach naszych, rodziła pełną uległość wobec Władzy Nauczycielskiej Kościoła, szczere oddanie Stolicy Apostolskiej, rączą gotowość wykonania wskazań Soboru Powszechnego” – (Paweł VI). Rzetelna wierność kieruje się duchem wiary, pragnieniem pełniejszego przylgnięcia do Chrystusa, gotowością służenia braciom.

3.    Równowaga i umiar.

Na brak równowagi u współczesnego człowieka szeroko wskazuje Sobór Watykański II. Napomnienie Apostoła Narodów zawarte w drugim liście pasterskim do swego umiłowanego ucznia Tymoteusza ciągle równie dobrze odnosi się i do naszych czasów: „Nadejdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swych pragnień zgromadzą sobie nauczycieli, a żądni tego co łechce ucho, odwrócą słuch od prawdy i obrócą się ku baśniom” – (2 Tym 4, 3). Ojciec Święty skarży się raz po raz na brak równowagi doktrynalnej i moralnej w dobie współczesnej zarówno u kapłanów jak i zakonników. To wszystko wskazuje, jak pożądanym jest dla nas wszystkich wypracowanie wartości wewnętrznych, które rozwijałyby w nas dyspozycję równowagi i umiaru.

Najpierw trzeba uporać się u siebie z wszelkim aprioryzmem. Przesądzanie bowiem z góry sprawy, niedocenianie potrzeby dyskusji, ponownych przemyśleń, głębszych dociekań, łatwo ustawia nas w opozycji do umiaru. Trzymanie się nieodmienne tych samych argumentów, skoro utraciły już siłę wyrazu i nie są zdolne nikogo poruszyć, łatwo dyskusję przeradza w bezużyteczne próżne rozmowy.

Niekorzystnym również dla umiaru jest subiektywizm. Jakże potrafi zawężać, przerysowywać, nie dostrzegać, być jednostronnym oraz mieć własne korzyści na względzie.

Także duch przesadnej niezależności, zawistnej krytyki, uporu i buntu, łatwo przemienia rozmowę w spór, kłótnię, nieporozumienia. Zjawisko przykre, ale wcale nie tak obce nam, skoro św. Paweł już przed nim ostrzega: „żeby nie było między wami rozłamów” (1 Kor 1, 10).

Wreszcie pycha czyni dialog odrażającym. Nie może być bowiem w nim miejsca dla obrazy i uszczypliwości. Jego autorytet powinien płynąć z wewnątrz, z prawdy, którą głosi, z miłości, którą daje, z przykładu, którym promieniuje.

Od strony pozytywnej w kształtowaniu w nas ducha umiaru i równowagi, na pierwszym miejscu postawić należy -za Pawłem VI -przyjacielską wymianę myśli (amicale colloquium). Zawiera ona w sobie kurtuazję i szacunek, życzliwość i dobroć. „O jakże pragniemy, by ten dialog rodzinny toczył się w atmosferze wiary, miłości i dobrych uczynków. Chcielibyśmy, by był jak najbardziej ożywiony i zażyły. Pragniemy, by był otwarty na wszystkie prawdy, na wszystkie cnoty i na całą rzeczywistość naszego doktrynalnego i duchowego dziedzictwa. Chcemy go widzieć szczerym, a zarazom natchnionym autentyczną duchowością, szybkim w chwytaniu licznych głosów współczesnego świata, zdolnym uczynić nas ludźmi naprawdę dobrymi, wolnymi, zrównoważonymi i silnymi” (ES).

Przyjacielskiej wymianie myśli winno towarzyszyć umiłowanie prawdy – amor veritatis. Gdy prawda łączy się z miłością a jej pojmowanie z życzliwością, wówczas odkrywa się, że różne mogą być drogi i jak wszystkie mogą zmierzać ku temu samemu celowi. Nawet wtedy gdy są rozbieżne, mogą się nawzajem uzupełniać, jeżeli w naszej rozmowie wyjdziemy poza utarte ścieżki i będziemy się starali czy to pogłębić nasze poszukiwania, czy też ulepszyć nasz sposób wyrażania się. Przeszkody natury moralnej niezmiernie powiększają trudności przez brak dostatecznej wolności sądu i działania, a co za tym idzie, przez, nadużywanie dialektyki słowa, która nie zmierza już do poszukiwania i wyrażania obiektywnej prawdy, lecz oddana zostaje na usługi prze sądzonych z góry utylitarnych celów.

Fakt ten jednak nie zwalnia nas od szacunku dla opinii drugich. Perswazja rozumowa umie liczyć się z powolnością dojrzewania psychologicznego i czekać na godzinę, w której Bóg uczyni ją skuteczną. Nie znaczy to, że wysiłki odnowy należy odłożyć na jutro w tym, co może być zrobione już dzisiaj. Dzisiaj – to znaczy, że mamy je podejmować codziennie na nowo, zaczynając od siebie (por. ES).

Wreszcie pozytywnym składnikiem naszego duchowego zrównoważenia jest uległość wobec oficjalnej wykładni Kościoła doktryny soborowej – obsequium erga Magisterium Ecclesiae. Każda rodzina zakonna odnajdzie swą kwitnącą młodość nie tyle przez zmianę swych zewnętrznych praw, ile raczej dzięki wewnętrznej postawie członków, wyrażającej się posłuszeństwem dla Chrystusa a jednocześnie poszanowaniem dla praw, które Kościół, by mogła iść śladami Chrystusa, dla niej ustanowił. Wielka bowiem szansa dialogu między wszystkimi członkami wspólnoty zakonnej nie znosi potrzeby posłuszeństwa tam, gdzie z jednej strony konieczna jest władza nakazywania, a z drugiej obowiązek poddania się czy to ze względu na porządek, który przystoi każdej dobrze zorganizowanej społeczności, czy to zwłaszcza ze względu na hierarchiczny ustrój Kościoła. Zbożną uległość woli i rozumu w sposób szczególny okazywać należy autentycznemu urzędowi nauczycielskiemu Biskupa Rzymskiego nawet wtedy, gdy nie przemawia on ex cathedra; trzeba mianowicie ze czcią uznawać jego Najwyższy Urząd Nauczycielski i do orzeczeń przez niego wypowiedzianych stosować się szczerze, zgodnie z jego myślą i wolą, która ujawnia się szczególnie przez charakter dokumentów bądź przez częste podawanie tej samej nauki, bądź przez sam sposób jej wyrażania (ES). Najwyższa Władza w Kościele od czasu do czasu interweniując, znaczy pewne wytyczne, ukazuje linie kierunkowe, proponuje różne formy działania, aby odnowa była ciągle żywa i dobroczynna.

Posłuszeństwo zaś nasze wypływające z wiary, obok szkoły ewangelicznej pokory, ma udział w mądrości i miłości, które wychowują nas w tak potrzebnej rozwadze i umiarze.

4.    Właściwa hierarchia wartości.

Nie rzadko się zdarza, że skoro mowa o odnowie, to zaraz jakby instynktownie istotę zagadnienia przesuwamy na zmiany prawne, instytucjonalne, strukturalne. Mniej natomiast mówi się o życiu wewnętrznym, o gorliwości i praktyce cnót, o głębszym podejściu do ślubów, o umartwieniu, karności zakonnej, jakby te sprawy były drugorzędne. A przecież pozostaje to w zasadniczej niezgodzie z myślą i duchem Soboru, który orzeka; „Najlepsze przystosowanie do potrzeb współczesnych okaże się bezskuteczne, jeżeli nie będzie ożywione odnową, ducha, której zawsze, nawet w działalności zewnętrznej, należy przyznać pierwsze miejsce” (P. 2).

Rzecz bowiem w tym, aby w społeczność rodziny zakonnej wprowadzić nowe energie duchowe, tak, by oczyszczona z błędów popełnianych przez jej członków, wzbudziła w sobie nowe siły życiowo. Odnowa ma ukazać nowe drogie na których można osiągnąć świętość, pobudza miłość, by stała się odkrywcza, rozpala nowy zapał w dążeniu do cnoty, i chrześcijańskiego heroizmu.

Życie wewnętrzne pozostanie zaś na zawsze najważniejszym źródłem, skąd rodziny zakonne czerpią swe siły, a także główną drogą, na której otrzymują światłość Ducha Świętego. Ono również jest niezawodną ochroną i motorem odnawiającej się ciągle energii w trudnych kontaktach z otaczającym światem (ES).

Życie zakonne, tak jak je Kościół rozumie i ujmuje w mądrych przepisach, będzie zawsze wymagało wierności, pilności w spełnianiu obowiązków, umartwienia i ofiary, zawsze będzie ową wąską drogą, o której mówi nasz Zbawiciela Będzie ono wymagało od nas, współcześnie należących do stanów doskonałości, tyleż a nawet więcej energii moralnej, co od zakonników dawniejszych. Musi ono znaleźć nas gotowymi do posłuszeństwa, równie koniecznego dziś jak w przeszłości, być może trudniejszego, lecz na pewno bardziej zasługującego, bo opartego na motywach nadprzyrodzonych, a nie na względach porządku naturalnego.

Nowe formy strukturalne i jurydyczne, aby były autentyczne i bardziej od obecnych skuteczne, muszą być ożywione duchem Ewangelii, zakonu i Soboru. Stąd nasuwa się wniosek, by studium i dyskusja w kwestiach odnoszących się do stanów doskonałości, które z wieku na wiek odnawiały się w Kościele z niewyczerpaną płodnością i nieskończonym bogactwem aspektów, wbudzały takie zainteresowanie, na jakie zasługują. Oczywiście nie tyle po to, by znaleźć nowe teorie, lecz raczej by wyzwolić nowe energie w dążeniu do tej świętości, której nauczył nas Chrystus, a której poznanie dotarło do nas przez życie i ducha naszego Założyciela.

5.    Metanoia – Nawrócenie

Omówienie pewnych wymogów moralnych, które dysponują nas dość istotnie do właściwego przeżywania w sobie odnowy, zamykamy zwróceniem uwagi na tę dyspozycję; którą określamy jako gotowość do nawrócenia. Formuje się ona w nas najpierw przez sumienne bezstronne, wolne od własnych uprzednich koncepcji i głoszonych opinii przyjęcie w całości doktryny soborowej. Niekiedy bowiem grozi nam niebezpieczeństwo podchodzenia do Soboru czy spuścizny duchowej swego Założyciela, postawą krytyczną; – coś nam nie odpowiada; polemiczną – chcemy poprawiać; apologetyczną – szukamy mianowicie uzasadnień i argumentów dla podtrzymania własnych opinii. Taka postawa oznaczałaby niestety brak gotowości i otwarcia się na przyjęcie nauki Soboru, oraz, że chcemy nie siebie do Soboru, lecz Sobór do siebie dostosować. A przecież Sobór należy uważać jako źródło żywej wody, stąd bez pochylenia nie można z niego czerpać. Tym pochyleniem to prostota serca i duchowe ogołocenie ze siebie. Wówczas dopiero przechodzimy ową wewnętrzną przemianę i nawrócenie. Paweł VI tak o niej mówi: „Ta przemiana nie tyle dotyczy rzeczy zewnętrznych, ile raczej tego, co jest tak bardzo nasze i tak mało nasze: serc. Niemało wypada nam zmienić w naszym wnętrzu: należy przestawić naszą mentalność, mieć odwagę wkroczyć aż, w tajne głębiny naszego sumienia, naszego myślenia i tam przeprowadzić odmianę. Tego rodzaju praca musi być żywotna i szczera, by dokonała tej odnowy jaka mieści się w pojęciu „nawrócenia”. By osiągnąć taki rezultat należy wejść w siebie, zreflektować się co do własnej osoby, nabyć jasnych pojęć czym jesteśmy, czego chcemy, co czynimy. I w pewnym momencie – a będzie to faza dramatyczna lecz decydująca – zerwać z czymś, przełamać w sobie coś swojego, zniszczyć te lub inne elementy może bardzo drogie i będące naszym nawykiem, od którego trudno odstąpić. Termin „nawrócenie sięga aż tak głęboko i ukazuje aż takie wymagania”.

Widzimy więc, że ta wewnętrzna przemiana jest trudna, ale konieczna. Stanowi bowiem o granicach i skuteczności odnowy. Owszem chyba nie rozminiemy się z prawdą, gdy powiemy, że ta metanoia jest kamieniem węgielnym i fundamentem wszelkiej odnowy.

Jest wiele do zrobienia, bo praca zaczyna się w każdym dniu dzisiejszym i nigdy się nie kończy. Takie jest prawo naszego pielgrzymowania na ziemi i w czasie. Towarzyszy nam jednak mocna wiara i radosne przeświadczenie, że jesteśmy naprawdę żywymi i rzeczywistymi członkami Mistycznego Ciała Chrystusa, wyrazicielami ducha Ewangelii, spadkobiercami ucieleśnionej w nas idei naszych Założycieli.

Opinie współczesne i tradycyjne nie zawsze w spokoju pozostają wśród nas obok siebie, owszem, jakże często ze sobą walczą. Trudności z tego wynikające należy rozwiązywać nie tyle logicznymi wywodami, ile braterską miłością, szacunkiem, chęcią wzajemnego zrozumienia, czyli wartościami nie tyle rozumu, ile serca. O nich właśnie mówiliśmy.

Przełożeni są oparciem dla odnowy, a przełożeństwo przyczółkiem, z którego ona się rozwija.

Przełożony niech nie nosi w sobie niepokoju i niech go nie sieje wokół siebie. Idzie nowe! Że nie wszyscy właściwie pojmują zasady tego nowego, to nie trzeba się dziwić ani zniechęcać. Sobór sam też dojrzewał. Nie tyle wzburzać się, ile uczciwie stawiać pytania. Co słuszne, to uznać, co niesłuszne, temu powiedzieć, nie! Poszczególny kleks w wypracowaniu odnowy, nie powinien przesłaniać całości obrazu. Trochę wiatru chyba jest szczęśliwszym, niż spokojna dusznota.

Kościół jest wzorem dla posługiwania przełożeńskiego w duchu odnowy. Stąd staramy się obiektywnie oceniać idące przemiany w życiu zakonnym miast je negować. Nie pogłębiamy podziałów, lecz podejmujemy próby przezwyciężania przeciwieństw prawdą, miłością, przykładem. Nie wskazujemy winnych, lecz wzywamy wszystkich do odpowiedzialności. Nie zawieramy aliansów z poszczególnymi postawami, lecz wszystkim przypominamy prymat łaski w życiu zakonnym. Nie nawracamy sztucznie do martwej przeszłości, lecz wypracowujemy wizję przyszłego okresu. W naszych niedomaganiach dzisiejszych chciejmy widzieć i wyraz dawnych zaniedbań.

Ktoś powiedział, że chrześcijaństwo zaczyna się tam, gdzie zaczyna się niemożliwość. Chrystus zaś jest mistrzem niemożliwości. W odnowie życia zakonnego liczy się każdy, kto stawia na Chrystusa. Im bardziej uznamy własną niemoc, tym skuteczniej, z pokorną odwagą, będziemy współpracować z Bogiem, powtarzając za św. Pawłem: Dei adiutores sumus!

W opracowaniu szerzej posłużono się:

  • Paweł VI. Enc. ECCLESIAM SUAM.
  • Przemówienia do Kapituł Zakonnych;
  • P. Elio Gambari, L’itinerario del rinnovamento;
  • L. Colin, Aimons nos Freres;
  • Kościół w świetle soboru;
  • P. V. Tomek, Litterae circulares: De Capitulo Generali parando.

Wydział Spraw Zakonnych

Archiwum KWPZM

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda