Kard. Karol Wojtyła
PRZEMÓWIENIE PODCZAS DNI SKUPIENIA DLA KAZNODZIEJÓW REKOLEKCYJNYCH ORAZ MISJI LUDOWYCH
Kraków, 29 stycznia 1973 r.
Naprzód pragnę podkreślić doniosłość spotkania kapłanów zakonnych, którzy zgodnie z tradycjami swoich zakonów i zgromadzeń podejmują tę specjalną pracę pasterską, jaką jest właśnie praca misyjna i rekolekcyjna.
Powiedziałem, że jest ona specjalna w tym znaczeniu, że nie jest codzienna, że nie należy do codziennego duszpasterstwa parafii czy nawet wspólnot zakonnych. Równocześnie trzeba podkreślić – to wszyscy wiemy – że ta niecodzienna działalność duszpasterska stała się w naszym duszpasterstwie polskim w okresie powojennym czymś bardzo na swój sposób zwyczajna. Zwyczajna w tym znaczeniu, że chyba już nie ma w Polsce parafii, która by w ciągu roku przynajmniej raz nie organizowała u siebie rekolekcji. A nie zapomnijmy, że ten zwyczaj dawnej nie był powszechny. Natomiast dzisiaj rekolekcje parafialne są zwyczajem powszechnym. To coś mówi o awansie naszego duszpasterstwa. Oczywiście, że ten awans naszego duszpasterstwa, jego dynamiczny rozwój jest odpowiedzią na potrzeby chwili. Przez chwilę należy rozumieć długi już okres czasu, w którym żyjemy. To stwierdzenie równocześnie mówi nam o znaczeniu misjonarzy i rekolekcjonistów, o ich potrzebie, o ich przydatności.
Dlatego też tłumaczy się w pełni ta praca, którą podejmujecie we wspólnocie rekolekcjonistów i misjonarzy zakonnych, ażeby z roku na rok coraz lepiej przygotować się do swoich zadań, żeby coraz dojrzalej podejmować tę misję duszpasterską, która jest waszym udziałem. Należy od razu dodać, że czekają na to liczne parafie, liczni duszpasterze w każdej diecezji, czekają z wielką nadzieją i liczą na moc słowa Bożego, przepowiadanego przez misjonarza czy rekolekcjonistę; – wiadomo, że zawsze wokół jego przybycia do parafii wytwarza się specjalna aura, specjalny klimat. Ten klimat zwyczajowy odpowiada równocześnie jakiemuś klimatowi wewnętrznemu. Świadczy o tym, że parafia cała wraz z duszpasterzem czy duszpasterzami pragnie słowa Bożego, pragnie go w szczególnym wydaniu, tej jakiejś szczególnej intensywności, jaką przynosi ze sobą rekolekcjonista czy misjonarz. Są to fakty wam wszystkim i nam dobrze znane. Z tych faktów można by bardzo łatwo wyprowadzić wniosek o wielkiej odpowiedzialności rekolekcjonisty czy misjonarza za podejmowane w każdej parafii zadania.
Zdajemy sobie wszyscy sprawę z tego, że jeżeli rośnie zapotrzebowanie, jeżeli rośnie to pragnienie słowa Bożego w różnych wspólnotach, przede wszystkim parafialnych na naszej ziemi, to w parze z tym rosną także i jakieś wymagania. My to odczuwany doskonale w duszpasterstwie zwyczajnym, w duszpasterstwie diecezjalnym, w pracy Kurii Metropolitalnej Krakowskiej. Wyczuwamy, jak te wymagania stawiane duszpasterzom i duszpasterstwu – jak one rosną z roku na rok; jak rosną we wszystkich miejscach, nie tylko w wielkich miastach, które tu i ówdzie są może przereklamowane nawet pod tym względem – ale także w tych środowiskach tradycyjnie łatwiejszych czy to w prowincjonalnych miastach, które mają swoje specyficzne trudności, wynikające znów z sytuacji społecznej, czy też po wsiach, w parafiach wiejskich, zwłaszcza tam, gdzie coraz bardziej dominuje ten typ rolniczo-robotniczy, a więc kontakt z przemysłem, kontakt z wielkimi środowiskami i kontakt z cywilizacją współczesną i z kulturą masową. Wystarczy na wizytacji przejść się trochę po domach, chociażby odwiedzając chorych, tak jak to czynimy i jak to wy na pewno również czynicie w czasie misji czy rekolekcji. Wystarczy to uczynić, ażeby zobaczyć, jak bardzo po parafiach wiejskich w domach jest aparatów radiowych i telewizji. A to wszystko są przekaźniki myśli, środki społecznego przekazu myśli w naszej sytuacji, w naszym społeczeństwie, w naszym ustroju. To wszystko dlatego, ażeby sobie wspólnie uświadomić, że te wymagania, rosną. To trzeba przyjąć jako fakt, jako rzeczywistość, nie tylko jako okoliczność utrudniającą, przeszkadzającą, ale jako okoliczność sprzyjającą. Człowiekowi, który więcej wie, można też więcej powiedzieć, można mu dostarczyć głębszych argumentów, można zbudować w nim – przy pomocy całej pracy duszpasterskiej, a zwłaszcza przy pomocy tej szczególnej, jaką stanowią rekolekcje czy misje – można zbudować w ni, dojrzalszy i świadomy katolicyzm. Liczmy się z tym, że na to wszyscy czekają. Może nie w sposób całkiem świadomy, może nie z pełnym subiektywnym zaangażowaniem, ale w każdym razie w znaczeniu obiektywnym na pewno na to właśnie czekają.
To nie jest wyczerpująca analiza zagadnienia – na pewno już nieraz taką analizę przeprowadzaliście; to są pewne fragmenty doraźnie zebrane, które się najbardziej tutaj narzucają i które mówią o znaczeniu dzisiejszego, jutrzejszego i pojutrzejszego spotkania misjonarzy i rekolekcjonistów. Trzeba jasno określić ten kontekst, w którym to wszystko ma się dokonywać.
A teraz chcę jeszcze krótko przejść do tematyki.
Oczywiście, nie wchodząc w żaden z tematów, które są przewidziane, bardzo celowe, powszechne i szczegółowe, natomiast wchodząc w temat „Pokuta” ogólnie; bo właśnie, jak widać z zaproponowanych tematów szczegółowych, wspólnym mianownikiem ich wszystkich jest właśnie – POKUTA. Jest to temat podstawowy, można by powiedzieć: wspólny mianownik wszelkich możliwych tematów rekolekcyjnych czy misyjnych. Temat na wskroś ewangeliczny, temat Chrystusowy. Wiadomo, że przyszedł On głosić pokutę, to znaczy przyszedł i mówił „pokutujcie”, tzn. „metanoeite”, a więc zmieńcie się wewnętrznie, odmieńcie swojego ducha, nawróćcie się. To są podstawowe prawdy ewangeliczne, z którymi każdy misjonarz, każdy rekolekcjonista wchodząc na ambonę musi przychodzić bez względu na to, gdzie i kiedy wypada mu głosić rekolekcjo czy misje. Wiemy dobrze, że nie jest rzeczą łatwą głosić dziś pokutę.
Pamiętamy dobrze, jak się do tej misji głosiciela pokuty usposabiał św. Jan Chrzciciel, jakiego szukał dla tej swojej misji pokrycia we własnym życiu. Wiemy, że jedynym, który tę pokutę mógł głosić z pełnym pokryciem, z pełnym autentyzmem, to był właśnie Syn Boży, Jezus Chrystus. My przychodząc do parafii jako rekolekcjoniści czy misjonarze, głosiciele pokuty, musimy mieć pełną świadomość tej dysproporcji, jaka jest między Nim a nami: bo tylko ona może stanowić legitymację dla naszej pasji, dla naszych misji – głosicieli pokuty. A głosicielami pokuty musimy być i nie możemy nimi zaprzestać być, bo bez tego nie ma chrześcijaństwa. Można by w tej chwili roztoczyć przed oczyma słuchaczy, a raczej przed uszyma – szeroki obraz tego jakiegoś braku pokuty czy też zachwiania pokuty w świecie współczesnym. Można by się lepiej zastanowić nad czym innym, mianowicie, czy ten świat, chociaż jest w wielu miejscach zwolniony od postu i pokuty, czy jednak na inny sposób nie pokutuje – tylko, że jest to pokuta nie uświadomiona, nie związana z odpowiednią intencją, nie jest skierowana ku Bogu i nie skierowana ku nawróceniu. Czy nie można by tego wszystkiego skierować we właściwe łożysko, nadać temu znaczenia pokuty. Czy by do tego współczesnego człowieka nawet nie wyzwoliło od różnych frustracji i kompleksów, których – zwłaszcza w środowiskach inteligenckich – jest tak wiele. Nie wchodząc w szczegóły tematu – bo wejdą w ta na pewno wszyscy mówcy niniejszego sympozjum – chcę tylko zwrócić uwagą na pewne rzeczy, bardzo podstawowe.
Wiem dobrze, że każdy duszpasterz parafii, zapraszając do siebie misjonarza czy rekolekcjonistą pragnie, ażeby ten przygotował jego parafian do Sakramentu Pokuty, do spowiedzi. I chyba każdy proboszcz owocność misji czy rekolekcji ocenia według tego wyniku, na ile przygotował do spowiedzi, na ile ludzie się spowiadali, jak się spowiadali itd. To jest bardzo prosty i podstawowy sposób myślenia, ale równocześnie sposób myślenia bardzo prawidłowy. Otóż, jeżeli tak rzeczy się mają, to musimy bardzo jasno stawiać sprawą Sakramentu Pokuty w jego oryginalnym, katolickim – podkreślam – znaczeniu. Tym bardziej, że ta sprawa została świeżo wyjaśniona przez wypowiedź Stolicy Apostolskiej, mianowicie w Kongregacji de doctrina fidei. Specjalne normy odnośnie do Sakramentu Pokuty i jego sposobu praktykowania zostały przed kilku miesiącami wydane. Bardzo jasno nawiązują one do całej tradycyjnej nauki, praktyki, podkreślają ciągłość i niezmienność stanowiska Tridentinum i w tym duchu każą nam patrzeć również na całą tę odnową Sakramentu Pokuty, która po Soborze Watykańskim II była podejmowana. Wiadomo, że pracuje się nad różnymi formami tzw. nabożeństw pokutnych, które jednak nie mają być podstawione w miejsce spowiedzi indywidualnej jako zwyczajnej, podstawowej i nieodzownej formy tego sakramentu. Nabożeństwa pokutne mogą tą zwyczajną i podstawową formę Sakramentu Pokuty wzbogacić, pogłębić, rozbudować, ale nie mogą jej zastępować – zwłaszcza jeżeli chodzi o spowiedź in materia gravi która – jak dobrze wiadomo – jest obowiązująca i konieczna. Nie chcę wchodzić w szczegóły także i tego zagadnienia. Sygnalizuję je, ponieważ myślę, że w tym kontekście nieraz będzie trzeba do tej podstawowej sprawy nawiązać.
Pragną jeszcze na koniec jedno dodać. Mianowicie: jeżeli Księża będą prowadzić rekolekcje czy misje w archidiecezji krakowskiej, ewentualnie i w diecezji katowickiej, to proszą wziąć pod uwagą fakt, że w tych diecezjach rozpoczęły się i odbywają się tzw. „Synody pastoralne”, co również i w duszpasterstwie ma swoje znaczenie. My traktujemy te synody pastoralne w związku z całym duszpasterstwem, nie w oderwaniu i stąd wchodząc w problematykę duszpasterską poszczególnych parafii danych diecezji misjonarz czy rekolekcjonista musi się z tym jakoś liczyć.
Wszystko, co czynimy w naszym polskim duszpasterstwie obecnym, ma swój szczególny wymiar, swoje szczególne znaczenie. To znaczenie pochodzi chyba stąd, że Ojczyzna nasza i Kościół w Polsce od tylu lat jest przedmiotem szczególnej dziejowej próby. Jest to próba wiary, próba moralności chrześcijańskiej. Z zewnątrz i to w bardzo szerokim zasięgu patrzą na tę próbę, oceniają ją, oceniają czasem bardzo pozytywnie, bardzo dla nas pochlebnie. Ale my wiemy dobrze, że od wewnątrz ta próba bardzo wiele kosztuje i nieraz rodzi różne gorycze, przede wszystkim niesie ze sobą różne zagrożenia. Jesteśmy świadomi zagrożeń – przede wszystkim moralności, moralności społecznej, moralności rodzinnej, moralności młodzieży, moralności pracy. Jesteśmy świadomi tych zagrożeń.
Przecież podejmując pracę misyjną czy rekolekcyjną wchodzimy przede wszystkim na teren ludzkiej moralności, więc dobrze jest uświadomić sobie, że znajdujemy się w okresie jakiejś szczególnej próby, próby sił duchowych, próby wiary i moralności, i że podejmując jakąkolwiek pracę duszpasterską, a zwłaszcza misyjną czy rekolekcyjną, mamy dopomóc tym, którzy są próbowani /„i nie wódź nas na pokuszenie …”/. Mamy dopomóc, ażeby się oparli pokusom, ażeby odnieśli to duchowe zwycięstwo. I sami mamy dzielić jakoś tę próbę i odnieść zwycięstwo razem z nimi. W tym wszystkim nasza nadzieja w szczególny sposób łączy się z obecnością i to czynną obecnością Bogarodzicy w Kościele, a zwłaszcza w naszym polskim Kościele. Wciąż dajemy tego wyrazy i nie ma okazji, przy której moglibyśmy z tego zrezygnować. Wiemy dobrze, jak wiele ta obecność Bogarodzicy w naszym polskim Kościele przyniosła dobrego. Dam jeden przykład.
Kiedy przeglądam roczniki Seminarium Arcybiskupiego w Krakowie, uderza mnie fakt, że najliczniejsze są roczniki po Nawiedzeniu, tzn. te, które przyszły do Seminarium w ciągu tych lat, gdy się odbyło w archidiecezji Nawiedzenie.
Więc to jest naprawdę obecność czynna, skuteczna. Chociażby ten jeden przykład mówi nam o tym, jak Maryja pracuje razem z nami albo też raczej o tym, jak cała nasza praca duszpasterska zwyczajna czy nadzwyczajna, parafialna czy rekolekcyjna, jest współpracą z Nią. Dlatego też cała ta próba, chociaż jest ciężka, jest równocześnie możliwa do zniesienia, do podjęcia, do zwycięstwa, do przezwyciężenia. Tym chciałbym zakończyć.
Życzę wszystkim, ażeby ta czynna obecność Bogarodzicy była waszym udziałem również w czasie całej niniejszej sesji i żeby ta sesja jak najbardziej dopomogła Wam w przyszłych pracach rekolekcyjnych i misyjnych – w najbliższym czasie.
Archiwum KWPZM
