Home DokumentyPolskie dokumenty o życiu konsekrowanymEpiskopat PolskiEpiskopat Polski - BiskupiHomilie i przemówienia biskupów 1974.11.18 – Kraków – Kard. Karol Wojtyła, Słowo wstępne na otwarcie Sympozjum Św. Bonawentury u Franciszkanów w Krakowie

1974.11.18 – Kraków – Kard. Karol Wojtyła, Słowo wstępne na otwarcie Sympozjum Św. Bonawentury u Franciszkanów w Krakowie

Redakcja

 

Kard. Karol Wojtyła, Metropolita Krakowski

SŁOWO WSTĘPNE NA OTWARCIE SYMPOZJUM ŚW. BONAWENTURY U FRANCISZKANÓW W KRAKOWIE

Kraków, Klasztor Franciszkanów, 18 listopada 1974 r.

 

Chcę wyrazić wielką radość z tego tytułu, że Ojcowie Franciszkanie zorganizowali to sympozjum jako część centralną uroczystości związanych z siedemsetletnią rocznicą śmierci św. Bonawentury.

Wielorakie są powody tej radości. Może nie bez znaczenia jest i ta racja, że uroczystość bonawenturiańska pozwala wszystkim franciszkanom polskim odnaleźć się znowu w jednej rodzinie, tzn. w takiej, jaką została ona ukształtowana przez św. Franciszka i jak jeszcze żyła w czasach św. Bonawentury. Jeżeli w dalszym biegu dziejów rodzina ta się rozczłonkowała, bynajmniej nie świadczy to o niej źle. Na pewno bowiem te rozgałęzienia rodziny franciszkańskiej, których dzisiaj jesteśmy w dalszym ciągu świadkami, wypływały z szukania tego samego ideału, który przede wszystkim ukształtował św. Franciszek, dając świadectwo takiej realizacji Ewangelii, któremu trudno szukać wielu podobnych w ciągu dziejów. Dlatego też, jeżeli rodzina franciszkańska uległa tym rozgałęzieniom i jeżeli w takiej postaci istnieje dzisiaj, świadczy to o wielorakim wysiłku duchowym, intelektualnym, ascetycznym, który zmierzał do zrozumienia i odtworzenia ideałów św. Franciszka na nieco różnych, choć ostatecznie głęboko spójnych drogach. Tak więc ta rodzina, chociaż rozgałęziona, nie przestała być jedną rodziną, a w momentach takich, jak obecny, nie tylko uświadamia sobie tę swoją jedność, ale również ją urzeczywistnia i objawia światu.

Jest to pierwszy chyba powód do radości, której wypada nam dać wyraz na początku tego sympozjum, skoro biorą w nim udział wszystkie prowincje franciszkańskie z całej Polski.

Drugi powód do radości jest bliżej związany z meritum tego spotkania, tzn. z jego przedmiotem. W 1974 r. Kościół powszechny przeżywa dwie wielkie rocznice, które prowadzą nas poprzez siedem wieków do momentu śmierci dwóch wielkich geniuszów chrześcijaństwa, mianowicie śmierci św. Tomasza z Akwinu oraz św. Bonawentury. Przeżywa te rocznice Kościół powszechny, ponieważ obie te postacie miały znaczenie uniwersalne. Ani św. Tomasz nie był i nie pozostał tylko własnością swojego zakonu dominikańskiego, ani św. Bonawentura nie pozostał tylko własnością swojego zakonu franciszkańskiego, chociaż jeden i drugi byli bardzo wiernymi synami swoich duchowych rodzin. Uroczystości św. Tomasza, w których miałem szczęście brać udział wraz z bardzo liczną delegacją uczonych z Polski, odbywały się w kwietniu, najpierw w Rzymie w Uniwersytecie św. Tomasza, z kolei na tych wszystkich miejscach, które były związane z jego życiem i śmiercią, wreszcie w Neapolu. Niestety (przepraszam, że wprowadzam moment osobisty), nie miałem tego samego szczęścia, gdy chodzi o wielki Międzynarodowy Kongres Bonawenturiański. Ten bowiem odbywał się w Rzymie, we wrześniu, w bardzo skądinąd sprzyjającym okresie, tzn. w tygodniu, w którym rozpoczynał się synod biskupów, jednak ta właśnie okoliczność, dla wielu sprzyjająca, dla mnie osobiście była okolicznością utrudniającą. Dlatego z tym większą radością przyjąłem do wiadomości, że również w Polsce, w Krakowie, Franciszkanie pragną uczcić siedemsetletnią rocznicę śmierci św. Bonawentury. Jestem za to osobiście wdzięczny.

Jeżeli chodzi o meritum, to wypada mi tutaj wrócić myślą do naszej pierwszej rozmowy, jaką odbyłem z organizatorami tego sympozjum w momencie, kiedy zrodziła się myśl o jego organizacji. Stwierdziłem wówczas, że o ile myśl św. Tomasza z Akwinu jest lepiej znana w Polsce i mnie osobiście, to jeśli idzie o myśl św. Bonawentury, pragniemy się jej dopiero uczyć; chcemy zachowywać się na tym sympozjum (w każdym razie ja pragnąłbym się tak zachowywać) jak uczniowie, którzy nie zaczynają może od zera, chcą jednak uzupełnić znajomość tej myśli, która na pewno nie jest wystarczająca. Dlatego też myślę, że to spotkanie będzie sympozjum naukowym, w gronie przygotowanych naukowców, a równocześnie, dla dużej części uczestników, do których i ja się zaliczam, będzie raczej sympozjum informacyjnym; będziemy się starali uczcić wielką rocznicę Doktora Serafickiego, poznając nieco lepiej jego myśl. Właśnie dlatego tym bardziej cenimy sobie obecność uczonych, naukowców, ludzi kompetentnych, znawców myśli św. Bonawentury i bardzo liczymy na wszystko, co oni wniosą w to sympozjum przez konferencje i wymianę myśli. Uważam, że będziemy mogli nie tylko z uwagą, ale także z całkowitym zrozumieniem towarzyszyć zarówno konferencjom, jak też wymianie myśli, która w ślad za nimi pójdzie. Jeżeli chodzi o zainteresowanie, z którym tu przychodzimy, dotyczy ono przede wszystkim specyfiki, indywidualności myślenia filozoficznego i teologicznego św. Bonawentury, współczesnego św. Tomaszowi z Akwinu. Wiemy, że byli związani ze sobą bardzo głęboką przyjaźnią.

Pragnę bardzo serdecznie podziękować wszystkim Państwu, Paniom, Panom, Księżom Profesorom i Ojcom Profesorom, zarówno z Polski, jak z zagranicy, którzy tutaj przybyli, ażeby w tym duchu i na kanwie takiej rzeczywistości zrealizować nasze sympozjum. Oczywiście, podziękowanie powinien wyrazić przede wszystkim przełożony lub zespół przełożonych Prowincji franciszkańskich w Polsce, ale ja to czynię od siebie, z całkowitym pokryciem, nie tylko osobistym; jestem bowiem lato sensu gospodarzem tego miejsca (biskupi krakowscy gospodarują w krużgankach franciszkańskich, zwłaszcza po śmierci; bardzo łatwo przekonać się o tym, gdy chodzi o wielu moich poprzedników. Przypuszczam, że w najbliższym czasie dojdziemy do jakiegoś porozumienia, gdy chodzi o ostatniego wielkiego poprzednika, tzn. o księdza kardynała Sapiehę, bo on jeszcze swojego miejsca w tych krużgankach w pełni nie znalazł, a powinien by znaleźć, przynajmniej na 25-lecie swej śmierci; co do tego jednak jeszcze się dogadamy w sposób sąsiedzki, bo jak wiadomo, biskupi krakowscy najpierw sąsiadują przez wiele lat z krużgankami franciszkańskimi za życia, ażeby potem tu także wejść po śmierci).

Tytułem do zabierania głosu i wyrażania tego podziękowania jest jeszcze fakt, że od szeregu lat Konferencja Episkopatu Polski powierzyła mi przewodnictwo Komisji tegoż Episkopatu do Spraw Nauki, a wraz z tym przewodnictwo Rady Naukowej Episkopatu. W związku z tym wszystkie inicjatywy naukowe i związane z nauką, nie tylko zobowiązują mnie z urzędu, ale także – szczerze mówię – leżą mi na sercu. W ten sam sposób leży mi także na sercu ta inicjatywa, która z taką troską, pieczołowitością i precyzją została przygotowana przez zakon franciszkański na 700-letnią rocznicę śmierci Doktora Serafickiego.

To, co powiedziałem, jest zagajeniem – rzec można – organizacyjnym, tzn. starałem się nie tylko powiedzieć, z jakich przesłanek organizacyjnych wychodzimy w niniejszym spotkaniu, ale także usiłowałem, o ile możliwe, naświetlić, w jakiej mierze nasze umysły organizują się w stronę tematu tego spotkania. W tym więc podwójnym znaczeniu jest to zagajenie organizacyjne.

To sięganie do przeszłości, którego jesteśmy świadkami w Kościele czy też w społeczeństwie, jest na pewno jakimś wyrazem i potrzebą ducha ludzkiego, który szuka swojej tożsamości. Niewątpliwie będziemy się tutaj zajmowali w ciągu tych dni jakimś wielkim, wspaniałym wczoraj myśli filozoficznej i teologicznej. Zajmując się tym wczoraj,czy to poprzez zebrania, sympozjum lub kongres, czy to na drodze osobistego studium, zawsze dochodzimy do stwierdzenia, że owo wczoraj tkwi w naszym dzisiaj i wobec tego ma także szanse kształtowania naszego jutra. Tak jest na pewno, gdy chodzi o wielu, a przede wszystkim o największych myślicieli starożytności i średniowiecza. Tak jest na pewno, gdy chodzi o św. Tomasza i św. Bonawenturę. To wczoraj myśli ludzkiej, chrześcijańskiej i kościelnej nie przedawniło się. Tkwi w naszym duchowym, umysłowym, filozoficznym i teologicznym dzisiaj. Jeżeli z jednej strony warunki naszego dzisiaj każą nam tę wczorajszą myśl nieco inaczej odczytywać (inaczej zarówno gdy chodzi o technikę tej lektury, jak też o jej meritum), to z drugiej strony zachodzi proces odwrotny, mianowicie za pomocą takiego odczytu myśli wczorajszej (jeżeli jest ona gruntowna) odnajdujemy, jak bardzo tkwi ona w naszym dzisiaj,jak nie możemy naszego filozoficznego czy teologicznego dzisiaj bez niej zrozumieć i wytłumaczyć. Niekiedy zaś, w momentach rozbicia okrętu, zostaje nam to wielkie filozoficzne czy teologiczne wczoraj, którego możemy się z całą pewnością uchwycić. Tego też spodziewamy się po sympozjum św. Bonawentury, które będzie się tutaj odbywać w ciągu najbliższych dni. Proszę bardzo, ażeby organizatorzy byli łaskawi zorganizować audytorium w sensie już czysto technicznym, nadać mu przewodnictwo i kierować tymi obradami, sam bowiem nie mógłbym się tego podjąć z uwagi na to, że jestem podzielony między dwie strony ulicy Franciszkańskiej. Będę musiał w tym podzieleniu egzystować także w czasie sympozjum. Bardzo żałuję, ale w Krakowie jest to niestety koniecznością.

Święty Bonawentura. Życie i myśl, Niepokalanów 1976, s. 25-28

 

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda