Home DokumentyPolskie dokumenty o życiu konsekrowanymEpiskopat PolskiEpiskopat Polski - BiskupiHomilie i przemówienia biskupów 1999.05.11 – Warszawa – Kard. Jozef Glemp, Słowo skierowane do wyższych przełożonych zakonów męskich zebranych na 103 Zebraniu plenarnym KWPZM

1999.05.11 – Warszawa – Kard. Jozef Glemp, Słowo skierowane do wyższych przełożonych zakonów męskich zebranych na 103 Zebraniu plenarnym KWPZM

Redakcja

 

Kard. Józef Glemp, Prymas Polski

SŁOWO SKIEROWANE DO WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH ZEBRANYCH NA 103 ZEBRANIU PLENARNYM KWPZM

Warszawa, 11 maja 1999 r.

 

Ojciec Przewodniczący zaprasza, chociaż sam uczestnicząc w Konferencjach Episkopatu wie może więcej ode mnie, bo spokojniej uważa. Jesteśmy na bieżąco. Ja przychodzę raczej po to, aby pozdrowić i być znakiem tej łączności, jaka jest między odpowiedzialnymi za Kościół, za życie wiary w naszym kraju.

Chciałbym przekazać słowa zachęty i wspólnoty braterskiej i tej miłości ojcowskiej, o której mówicie, a która przygotowuje nas na Wielki Jubileusz. Ten Wielki Jubileusz jest dzisiaj udziałem naszych myśli, planów, działań i to nie tylko hierarchii i duchowieństwa. Wiemy, że wspólnoty, jakie są wśród wiernych, a także wierni bez wspólnot do tego bardzo się przygotowują. Obserwuję nawiedzenie obrazu Miłosierdzia Bożego „Jezu ufam Tobie”, przez nasze parafie i widzę jak wielkie poruszenie to czyni. Ile dobrego, nawróceń, ile modlitwy wydobywa się z ludzi, nawet nocne modlitwy. Można by tu zadać pytanie, że w tym świecie sekularyzującym się coraz bardziej, ludzie znajdują czas na długie modlitwy, cenią to sobie i chcą. Jest to pragnienie Miłosierdzia Bożego, które jest rozumiane prawidłowo przede wszystkim jako przebaczenie. Nie tylko, że coś skorzystam, że Miłosierdzie Boże mnie ocaliło, pomogło. Ludzie wiedzą że odnosi się to przede wszystkim do tej sfery życia duchowego. Przebaczenie oznacza dalszy krok ku zbawieniu człowieka i tam jest największe objawienie się Miłosierdzia Bożego.

Tu chcę podziękować Ojcom Pallotynom i innym Zgromadzeniom, które przygotowały o Miłosierdziu Bożym dużo myśli i publikacji. Jest tu nie tylko samo nawiedzenie obrazu, ale jest także przygotowanie od strony doktryny, katechizacji. Często słucham przemówień ludzi, poczynając od dzieci, młodzieży, starszych, którzy witają obraz – jak głęboko potrafią teologicznie uzasadnić swoje trwanie i modlitwę związane z tym obrazem. Naturalnie, że przejawia się życie Błogosławionej Faustyny najczęściej, ale także aplikacja jest odnoszona do bardzo wielu zjawisk życiowych. Myślę, że jest to bardzo prawidłowe przygotowanie.

Przygotowanie do Wielkiego Jubileuszu to przede wszystkim jednak nawrócenie i trzeba zaczynać od pokuty. Ojciec Św. delikatnie, ale jednak stanowczo, tak w bulli jak i w programie Tertio millenio adveniente, przecież przypomina o pokucie, co byśmy mogli, zeświecczając to pojęcie, mówić o lustracji. Nam jest też potrzebna lustracja, a więc przejrzenie szczere bardzo tego wszystkiego cośmy zrobili jako wspólnota Kościoła, jako zgromadzenie, jako każdy człowiek – przejrzeć swoje dzieje. Tam się odkrywa wszystkie niedociągnięcia. Nie ma człowieka, który byłby doskonały. Zauważenie tego co jest brakiem jest niezwykle ważne, żeby umieć określić dziedziny poprawy. Rachunki sumienia robimy często, ale są one rutynowe. Natomiast wobec millenium, za tysiąclecie albo choćby za stulecie, taki rachunek jest nam potrzebny.

W naszym programie jubileuszowym w przyszłym roku będzie 14 wielkich uroczystości metropolitalnych, gdzie moment powiedzmy lustracji – przejrzenia swojej przeszłości pod kątem wierności przykazaniom będzie przeprowadzany. Mówiąc o uroczystościach, które będą cechą jubileuszu, bo jubileusz jest radością – winniśmy radość naszej wiary, świadectwo, że kroczymy drogą zbawienia, ukazywać światu jako przeżycie pełne pogody. To, co umiemy społecznie zrobić, to uroczystość. Cieszymy się, ubieramy się inaczej, stroimy nasze środowisko, odstępujemy od szarzyzny naszego dnia, bo wtedy ma być święto. Nie tylko cały rok ma być świąteczny, ale w tym roku będą niektóre szczególne dni, poczynając od niedzieli. Niedzielę przypomniał nam Ojciec Święty, my też to przypominamy. Tydzień Społeczny Kościoła, który organizowała Akcja Katolicka ukazał duże potrzeby a także i myśli na temat jak należy święcić niedzielę. Ojciec Święty nam przypomniał to bardzo wszechstronnie. Trzeba to aplikować do naszej sytuacji. Potrzeby są wielkie zorganizowania czasu, zęby człowiek mógł odpoczywać tak jak Pan Bóg przykazał i żeby mógł w tym czasie znaleźć odniesienie do Pana Boga szczególnie w Eucharystii. Jest ku temu wiele przeszkód. Samą przeszkodą jest nastawienie na ciągły zysk i na ciągłe prace. Niedziela jest dziś zaniedbywana nie przez prace, do których się zmusza jak za socjalizmu, tylko się zmusza trochę pośrednio poprzez zysk a także są i formy administracyjne, gdzie ktoś gdyby się uchylał od pracy w niedzielę, po prostu straci pracę. Takie są wymogi tego bezwzględnego kapitalizmu. To jest jeden z dużych problemów stojących przed nami, szczególnie przed jubileuszem, gdzie mamy być jako ludzie wolni, a więc także umiejący swój czas otworzyć na Pana Boga.

Organizując uroczystości metropolitalne, a potem w miarę możności diecezjalne czy parafialne, zwłaszcza przy Sanktuariach, powinniśmy na trzy dziedziny zwrócić uwagę.

Pierwsza dziedzina to pogłębienie naukowe czyli określony temat, który podejmujemy musi być nie tylko proklamowany powierzchownie. Potrzebne jest dobre sympozjum z włączeniem ludzi świeckich, którzy przygotują się w sposób metodyczny do pogłębienia danego problemu. Obojętnie jaki weźmiemy tytuł. Najlepiej byłoby wziąć z II Synodu Plenarnego. Jest tam ogromna ilość tematów, nie mówiąc o samych tytułach dokumentów, ale poszczególne działy są tak bogate, można wziąć poczynając czy od liturgii, miłosierdzia czy od misji, życia kapłańskiego, zakonnego, ewangelizacji. Trzeba zrobić sympozjum, gdzie ludzie także świeccy przygotują w sposób metodyczny, sięgając do dokumentów, statystyk, analizy sytuacji obecnej, która się zmienia. Ta zmiana jest często przez nas nie zauważana wystarczająco.

A więc sympozjum naukowe i drugie to odniesienie do kultury. Dzisiaj zaczynamy wchodzić w zrozumienie tego świata, który się u nas nazwało środowiskami twórczymi. To jest ten świat kultury, który ma swoją specyfikę, ale który jest dzisiaj w większości przychylny Kościołowi, gdyż wśród frustracji, sekularyzacji dostrzega potrzebę zasad, które są w Kościele. Włączać ludzi kultury czy to poprzez muzykę czy śpiew, poprzez recytację. Jest tych form kultury dużo i ludzi nie brak. Są oni chętni dzisiaj. Chodzi o to, żeby różne trendy i formy kulturowe uchrześcijanić. To jest ta nasza inkulturacja, która ma być podjęta i na jubileusz.

Wreszcie trzeci element naszych uroczystości, musi być piękna liturgia. Dzięki Ojcu Świętemu i wielkim uroczystościom, które już były, nabraliśmy wprawy – tak można to określić – do przygotowania pięknych nabożeństw i to nam się udaje. W ramach także lokalnych należy dobrze przygotować liturgię. Musimy się uczyć modlić liturgią śpiewem i wspólnotą. Połączenie z kulturą jest bardzo nośne. Ojcowie przypominają sobie pola wilanowskie, gdzie zaangażował się świat kultury, dał te piękne przeżycia. Są to przeżycia Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, które są robione w sposób teatralny, ale one mają odniesienie do treści ewangelicznych. Jest to pomoc ogromna. Tak samo przy zakończeniu 200-lecia Archidiecezji poprosiliśmy środowiska twórcze i oni to pięknie przygotowali. Chcielibyśmy mieć tę łączność ze światem kultury.

Będzie jubileusz. Nie wiem czy podołamy temu wszystkiemu nawet fizycznie. Synod Biskupów Europejskich zacznie się już w tym roku. Następny rok będzie synod zwyczajny. To jest duże wydarzenie w Kościele, prawie miesiąc takie zgromadzenia trwają. Będą centralne zgromadzenia u nas, już na Nowy Rok, Sylwestra, który będzie dwutysięcznym Sylwestrem, będzie spotkanie w Teze. Myślę, że znajdzie się wystarczająca liczba ludzi, którzy będą chcieli przeżywać to w tej formie szaleństwa, które utrwalają się teraz, ale będą i tacy, którzy będą chcieli to przeżyć z tym nowym trendem jaki idzie z młodzieżą a więc w jakiejś innej radości, niż tylko szampańskiej. Teze ma to u nas dokonać. Będziemy z tym współpracować jak najbardziej.

Wielkie zmiany, które się dokonują i nas wciągają raz lepiej raz gorzej, to także będzie moment do naszej „penitencji”.

Co charakteryzuje zmiany w dzisiejszym świecie? Przede wszystkim trend do osiągnięcia zysku. Szuka się wszystkich możliwych form, sposobów i środków. Ten trend nie opuszcza także szeregów duchownych, zakonnych i rodzin. Każdy liczy dobrze, zostawia coś tam na modlitwę, swoje zrobi, ale główna troska, żeby mieć więcej pieniędzy. Piękniejsze tabernakulum zafundujemy, zrobimy pozłocenie. Takie motywacje występują, które nas gubią. Czasem przyłapujemy się na tym jak dużo zajmuje nam czasu i rozmów sam pieniądz. On jest potrzebny. Niewielkie mamy możliwości w samym gospodarowaniu dobrami doczesnymi, uczymy się tego, ale przede wszystkim musimy sami siebie i innych uczyć, że pieniądz jest tylko środkiem do naszego zbawienia, do chwały Bożej, on nie może iść w naszą wygodę. Najbardziej takim widocznym wśród ludzi Kościoła, jest przełożenie zysków na wygodę. Wygoda ma różne pojęcie. Trudno tu o definicję, jest to bardzo subiektywne odczucie. Wygodą jest mieć własną celę i wydaje się, że to jest minimum i tak to powinno być – uczciwe życie człowieka, który potrafi dla swojego zdrowia i pracy mieć odpowiednie warunki. Często to się także i w zespołach przeradza w pewne trzymanie się stylu zamknięcia. Ojcowie obserwują życie na Zachodzie może lepiej niż ja. Wydaje się, że w niektórych ośrodkach kościelnych jest to duże zamknięcie, żeby zażywać swojego dobrobytu. Owszem, mogę pielęgnować swój charyzmat, modlić się za grzeszników, a potem mieć życie ciche, ładny domek gdzieś przy jeziorze, żeby można było turystów przyjąć … Potem będziemy się modlić i to wszystko będzie w tej ciszy, takiej błogości, będziemy wypełniać swój charyzmat. Tymczasem życie ciągle nas budzi, żebyśmy wychodzili z własnych fortec, zagród i pięknych ogródków, żebyśmy szli do ludzi, do biednych, umieli otrzeć nosek dziecku biednemu. Kosowo teraz daje nam ogromne wezwanie, żeby ciągle mieć kontakt z człowiekiem i być wrażliwym na każdego.

Jak dalece te nowości idą także do naszych domów? Czasem na plebaniach już jest kucharz, a więc jakiś dobrobyt. W klasztorach też się już kobietę wynajmuje do pracy. Jest parafia, gdzie jest pięć klasztorów i nie ma żadnej siostry do zakrystii, bo wszystkie są zajęte charyzmatem. Popatrzmy krytycznie na to co się dzieje. Tych zmian nie umiemy dobrze zdefiniować. Zmiany to nie tylko ten kapitał, który teraz przychodzi. Gdyby teraz kard. Wyszyński przejechał się przez Warszawę, myślę, że byłby zdumiony do ostateczności. Ulice zatłoczone, nie można przejechać, a tu wyrastają wielkie gmachy, że umniejsza się pałac kultury, który zawsze dominował.

Te zmiany zewnętrzne powodują że coś tu się zmienia. Przychodzą inni ludzie. Ci, którzy mieszkali w śródmieściu, przywiązani do Kościoła, już ich nie ma. Oni wypożyczyli domy Koreańczykom, jakimś innym i tworzy się inne środowisko, często tego nie dostrzegamy i nie umiemy przewidzieć form duszpasterstwa dla tych zmian. Zmieniła się młodzież, zmieniły się rodziny. Teraz w rodzinach matki i ojcowie rekrutują się z tych, którzy nie przechodzili katechizacji. Katechizacja przyparafialna obejmowała tu w Warszawie zaledwie 20% w dobrych wypadkach. Wielu nie było katechizowanych.

Są rodziny, gdzie się posyła jeszcze dziecko do I Komunii, bo tak sąsiadka robi, ale potem już się nie dba oto, nie mówiąc o niedzielnej Mszy Świętej. Chcąc to odrodzić, nie zrobimy tego z ambony, musimy to uczynić przez świeckich. Świeccy skupiający się w różnych zespołach są niezwykłym darem dla Kościoła. W ubiegłym stuleciu wyrasta bardzo dużo zakonów, w tym zaś stuleciu wyrasta dużo ruchów i stowarzyszeń kościelnych, które mają być siłą ewangelizacyjną. To musimy widzieć. Np. dla parafii takim zaczynem powinna być Akcja Katolicka dla starszych i ruch Światło-Życie, gdy chodzi o młodzież. Oni są przeznaczeni po to, żeby uruchamiać w parafii to wszystko co jest zobojętniało. Chodzić po domach z gazetką sprzedawać tygodnik katolicki czy jakakolwiek działalność, z którą ten ruch ma docierać do ludzi.

Te zmiany powodują uaktywnienie niektórych naszych parafii. Musimy udostępniać pomieszczenia nie tylko na spotkania religijne. Domagają się także, żeby była siłownia przy parafii, żeby był jakiś sport. To wszystko jest konieczne, to jest taka nowość, którą zastajemy. Jak my zareagujemy, tak będzie następne pokolenie duchownych to realizować.

Nowa ewangelizacja, która idzie jest ogromnym wezwaniem i bardzo szerokim. Nie myślmy jednak tylko o naszych porażkach czy niedoskonałościach, bo można by tu wydobyć przy głębszej analizie.

Chciałbym natomiast popatrzeć spokojnie na to, co osiągnęliśmy.

Charyzmat apostolstwa i misji nie prezentuje się źle. Dynamizm misyjny u nas nie słabnie. Biorąc pod uwagę kraje na wschód od granicy Polski, czy misje autentyczne afrykańskie, nie jest źle. Wysyłamy ludzi przygotowanych, dajemy pomoc. Jest tu duży wysiłek Kościoła i duże uznanie.

Za mało pracujemy nad powołaniami. One zaczynają się gdzie indziej wyłaniać. Dzięki Bogu przetrwaliśmy okres przyjścia prawdziwej demokracji jeszcze z powołaniami i to dość licznymi. Niż demograficzny, ale także i laicyzacja może wpływać, że zwłaszcza zakony żeńskie mogą mieć mniej powołań. Musimy dbać o to, żeby u jak największej ilości dziewcząt rozbudzać życie wewnętrzne i modlitwy, aby nie zabrakło u nas sióstr zakonnych.

Możemy się jeszcze pochwalić tym, że zaobfitował u nas charyzmat słowa mówionego i drukowanego. Myślimy o wszystkich wydawnictwach, które się u nas ukształtowały na poziomie i w pięknej szacie, co ukazały targi książki organizowane przez, księży Marianów. Niektóre książki są doskonałe gdy chodzi o jakość wydawnictwa i gdy chodzi o ilość wydawnictw, ale wiele do życzenia pozostawia ich treść. Za mało mamy myślicieli, którzy by pisali powoli a mądrze. Mamy dość dużo łatwo piszących. Czasem się słyszy: nie mam czasu na czytanie, bo ja piszę …

W dziedzinie słowa drukowanego i mówionego, także radio, telewizja w porównaniu z tym co prezentują radio i telewizja zachodnie, to u nas mimo krytycznego nastawienia do Kościoła, jest więcej elementów informacji, zwłaszcza także pewnej ekspozycji doktrynalnej. To są pewne nasze osiągnięcia, których nie możemy nie widzieć.

(…) W polityce dzisiaj mamy ludzi odważnych, mądrych. Za mało zjednoczonych, to prawda, ale są którzy potrafią bronić Kościoła na wielu odcinkach bardzo specjalistycznych, poczynając od bioetyki aż po sprawy ekonomiczne. A gdy chodzi o sprawy ekonomii, to nie wszyscy przedsiębiorcy są do zauważenia tylko wtedy gdy są sponsorami. Trzeba także popatrzeć na ich postawy. Oni pragnęliby zrobić coś dobrego, ale pokażcie jak? Sami pytają się, jak rozwinąć duszpasterstwo ludzi interesu czy przedsiębiorców. Obecny bp Pikus ma już duże osiągnięcia i dalej poprowadzi to duszpasterstwo przedsiębiorców. Każde zgromadzenie ma jakieś odniesienie się do ludzi interesu. Chodzi o to by ich formować, żeby się poczuli w jakiejś wspólnocie formacyjnej. To jest ważne.

Życzę Kochanym Konfratrom dużo tych refleksji nad współczesnością, wybiegania myślą w przyszłość. Jest to już rok jubileuszowy, rok wielkich nadziei. Proszę sobie uświadomić, że tematy obydwu synodów, synodu dla Europy i synodu ogólnokościelnego mają w swoim tytule, wychodzą w przyszłość. Ojciec Święty patrzy w przyszłość. To, co Ojciec święty dokonuje na polu ekumenicznym, to są rzeczy wielkie, przełomowe. Musimy iść za tym i widzieć zjednoczenie chrześcijan jako nasz dezyderat nie tylko westchnień, ale także tej twardej pracy, przebaczań, dialogów. To, co stało się w Rumunii, jest wydarzeniem, ale było przygotowywane przez długi czas. Szatan jakby to chciał zakłócić przez to bombardowanie ambasady chińskiej. Przecież to także dzieło szatana, że aż się nie znajduje innej odpowiedzi.

Nadzieja jest w Panu Bogu, w Opatrzności Bożej. Opatrzność Boża jest w naszej teologii mało rozwinięta. W szeregu katechez Ojciec Święty podjął ten temat, szeroko naświetlił, zwłaszcza w oparciu o ostatni sobór. Myśmy tego tak sobie nie uświadomili, że Opatrzność Boża daje nam miłosierdzie, daje nam Chrystusa, daje nam Kościół, Matkę Bożą że jest to żywy Bóg, który ciągle czuwa, utrzymuje nas przy istnieniu i On jest Panem przyszłości.

Szczęść Boże.

(Tekst spisany z taśmy magnetofonowej)

Archiwum KWPZM

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda