Home DokumentyPolskie dokumenty o życiu konsekrowanymKonferencje Wyższych Przełożonych życia konsekrowanego w Polsce 1994.04.12 – Kraków – Dziedzictwo Św. Klary. List prowincjałów franciszkańskich na osiemsetną rocznicę urodzin Św. Klary

1994.04.12 – Kraków – Dziedzictwo Św. Klary. List prowincjałów franciszkańskich na osiemsetną rocznicę urodzin Św. Klary

Redakcja
 
Konferencja Prowincjałów Franciszkańskich

DZIEDZICTWO ŚW. KLARY. LIST PROWINCJAŁÓW FRANCISZKAŃSKICH NA OSIEMSETNĄ ROCZNICĘ URODZIN ŚW. KLARY

Kraków, 12 kwietnia 1994 r.

 

Są wydarzenia, których rocznice, zwłaszcza okrągłe, wspomina się ze szczególnym szacunkiem i wdzięcznością. Nigdy nie zdołamy przecenić zbliżającej się 2-tysięcznej rocznicy narodzenia Chrystusa Pana i naszego odkupienia. To przecież wydarzenie kluczowe dla całego świata. Inne rocznice nie są tak doniosłe, jednak też mają swoją wagę. Do takich należy bez wątpienia rocznica osiemsetna urodzin św. Klary.

Franciszkańskie odrodzenie chrześcijaństwa przyszło do nas z Umbrii i trwa do dzisiaj, a w niektórych okresach przybiera na sile. To odrodzenie przybrało u nas w kończącym się wieku szczególną postać, jaką mu nadał św. Maksymilian Kolbe, kontynuator tego, co zapoczątkował św. Franciszek i św. Klara w średniowieczu.

Klara była jednym z dziesięciorga dzieci zamożnego mieszkańca Asyża, zwanego Favarone di Offreduccio di Bernardino, oraz jego żony Ortolany. Była najstarszą z czterech ich córek. Na świat przyszła 16 lipca 1194 roku. W osiemnastym roku życia opuściła po kryjomu dom ojca, by przyjąć podobny sposób życia, jaki wiódł o 11 lat starszy jej rodak – Franciszek Bernardone. Osiadła na stałe w klasztorze przy kościele św. Damiana. Do niej dołączyła wkrótce jej młodsza siostra Agnieszka, potem jeszcze druga siostra Beatrycze, a w końcu i matka. Klara przez ponad 40 lat pełniła w tym klasztorze obowiązki przełożonej. Zmarła w wieku 60 lat. To nie są pełne informacje o jej życiu. Ma ono jeszcze inny wymiar. O tym zaś nie sposób mówić w oderwaniu od św. Franciszka z Asyżu. Bóg powołał te dwie postacie do przeprowadzenia wielkiego dzieła odnowy Kościoła.

Kościół jest rzeczywistością bosko-ludzką. To, co boskie, jest niezawodne, a z tym, co ludzkie, bywa różnie. Z racji ludzkiego pierwiastka, Kościół potrzebuje ciągłego odradzania się, doskonalenia, oczyszczania, ciągłego aggiornamento – jak to nazwał niezapomniany papież Jan XXIII. Kościół wielokrotnie przechodził oczyszczenie w ciągu historii. Dziś też jesteśmy świadkami takiego procesu. Zaczął go Sobór Watykański II, a kontynuuje Jan Paweł II.

W XII wieku Kościół potrzebował również odrodzenia, gdyż zło przeniknęło głęboko do jego struktur. Do przeprowadzenia tej trudnej misji Bóg powołał młodzieńca imieniem Franciszek, a do pomocy przydał mu Klarę. Widać w tym pewien styl Bożego działania.

Gdy Franciszek modlił się w kościele św. Damiana, z krzyża przemówił do niego Ukrzyżowany: „Franciszku, czyż nie widzisz, że ten dom mój chyli się ku upadkowi? Idź więc i napraw mi go!” (Trzej Tow.) Franciszek nie rozumiał o jaką to naprawę chodzi. Zrozumie to później, gdy sprawa dojrzeje. Na razie więc zabrał się do remontowania zaniedbanego kościółka, w którym już niedługo zamieszka ze swymi mniszkami Klara, którą Bóg upatrzył na współrestauratorkę Kościoła. Teraz nie miała jeszcze wyraźnie ustalonych planów. Chociaż być może, odrywała się chwilami od dziecięcych zabaw i popadała w zamyślenia, gdy słyszała o dziwnym zachowaniu się młodego chłopca, którego wydziedziczył rodzony ojciec, nie przeczuwając, że już za kilka lat pójdzie w jego ślady. Coraz mniej dziwiły ją jego nawoływania do porzucenia bogactw, uciech światowych, do pokutowania za grzechy, umiłowania ubóstwa i pokory z miłości do Ukrzyżowanego. To, co głosił Franciszek, powoli stawało się jej osobistym programem. Nie miała najmniejszej ochoty poddać się planom ojca i wyjścia za mąż. Z całej duszy pragnęła natomiast żyć w ubóstwie, czystości i posłuszeństwie Chrystusowi Panu, jedynemu Oblubieńcowi. Wreszcie podjęła nieodwracalną decyzję: w nocy z 28 na 29 marca 1211 roku uciekła z domu i wraz z jedną towarzyszką udała się do kościółka Matki Boskiej Anielskiej, gdzie przebywał Franciszek ze swymi braćmi. Tutaj kazała sobie obciąć piękne włosy, a barwne szaty zamieniła na pokutną suknię.

Trzeba było, żeby Klara uciekła z domu, by mógł się zrodzić nowy zakon dla niewiast – odpowiednik tego, który Franciszek, założył dla mężczyzn. Te dwa zakony ogromnie dużo uczyniły dla całego Kościoła. Miarę wielkości tego dzieła dobrze oddaje wizja Innocentego III. Papież „widział we śnie bazylikę laterańską bliską zawalenia, a jakiś zakonnik, człowiek mały i niepozorny, podparł ją swoimi plecami, żeby nie upadła” (Cel. II). Wizja symboliczna, ale jej doniosłość polega na tym, że miała swój odpowiednik w rzeczywistości, tak samo zresztą, jak symboliczna była praca Franciszka podnoszenia z ruin kościółków wokół Asyża. Ten sam bowiem kościółek św, Damiana, gdzie Franciszek usłyszał wezwanie do naprawienia walącego się domu Bożego, i który Franciszek własnoręcznie odremontował, stał się i do dzisiaj pozostaje kolebką zakonu sióstr klarysek.

Czyn św. Klary stał się bowiem natchnieniem dla bardzo wielu dziewic i niewiast. Księżne i królowe opuszczały swoje luksusowe komnaty, by wstąpić do klasztorów św. Klary. Jeśli z jakichś powodów nie mogły stać się mniszkami drugiego zakonu – św. Klary, wstępowały przynajmniej do trzeciego zakonu św. Franciszka Obydwa zakony, trzeci również, jeszcze za życia swoich założycieli – rozprzestrzeniły się żywiołowo w całym ówczesnym świecie chrześcijańskim. W Kościele dało się odczuć nowe tchnienie Ducha Świętego. Zatrzymał się pochód sekt i herezji. Wielu powracało do Kościoła. Nastąpiło uspokojenie wzburzonych umysłów. Zmniejszyła się liczba konfliktów. Ustawały waśnie i wojny. Na ziemię wracał upragniony pokój.

Pomoc, którą Pan postawił przy św. Franciszku, okazała się bardzo skuteczna. A może trzeba to wyrazić nieco inaczej: oni oboje byli sobie nawzajem pomocą. Klara potrzebowała oparcia we Franciszku, a Franciszek niejednokrotnie szukał rady, pouczenia i modlitewnego wsparcia u Klary. Franciszek udawał się czasem do kościoła św. Damiana, by odpocząć, zaczerpnąć nowego ducha i światła Bożego. Bez Klary odnowa Kościoła nie poszłaby tak głęboko i nie byłaby tak trwała. W Kościele Bożym kobiety, podobnie jak w rodzinie, mają swoje niezastąpione miejsce. Wiele inicjatyw udaje się w Kościele dopiero wówczas, gdy kobiety przejmą je w swoje ręce. Siostry klaryski całe życie spędzają w klasztorach na nieustającej modlitwie, adoracji Najświętszego Sakramentu i na kontemplacji. Po ludzku sądząc, nie powinny wpływać na bieg wydarzeń w świecie. Jednak jest inaczej. Bóg tylko wie, ile klęsk i nieszczęść odwróciły modlitwy i pokuta nieznanych sióstr w zapomnianych klasztorach. Ich modlitwa jest potrzebna dla zrównoważenia grzechów płynących szeroką strugą przez świat, by przeprosić Boga za tych, którzy nigdy się nie modlą, a wiele bluźnią.

Polska również dużo zawdzięcza św. Klarze. Nasz kraj w owym czasie znajdował się w rozbiciu dzielnicowym. Zagrożona była nie tylko nasza państwowość, lecz także tożsamość narodowa. Kraj jednak wyszedł z tej zapaści. Oczywiście nie stało się to samoczynnie, lecz dlatego, że niektórzy ludzie stanęli na wysokości zadania, że posiadali konieczne w takich sytuacjach przymioty, nazwijmy je cnotami obywatelskimi. A wykształceniu takich cnót sprzyjało to nowe, które zrodziło się w Asyżu, księżne i królowe wstępowały do klasztorów klarysek. Klaryską była bł. Salomea. Po śmierci męża Kolomana wstąpiła do klasztoru w Zawichoście, a potem przeniosła się do Skały. Bł. Kinga, księżna krakowska, po śmierci męża Bolesława Wstydliwego była ksienią w ufundowanym przez siebie i do dzisiaj funkcjonującym klasztorze w Starym Sączu. Tam jako wzorowa mniszka zakończyła swoje ziemskie życie.

Można sobie wyobrazić, jakie zwyczaje i jaki duch panował na ówczesnych dwrach książęcych w Polsce, skoro ich panie najlepiej czuły się w klasztorach. Jest pewne, że na długo, zanim zamknęły się w klauzurze, prowadziły życie zbliżone stylem do życia klasztornego. A to znaczyło, że na tych dworach wartości chrześcijańskie i zasady ewangeliczne były w najwyższej cenie. Księżne wpływały na swoich mężów i sprawiały, iż ci w sprawach publicznych kierowali się nakazami Bożymi. Najwyraźniej ten wpływ widać na dworze księstwa kaliskiego, gdzie bł. Jolanta umiała przekonać swego męża Bolesława Pobożnego do prowadzenia działalności mającej za cel zjednoczenie rozbitych dzielnic. Książe liczył się ze zdaniem swojej żony i chętnie szukał u niej rad. Swoje trzy córki i osierocone dzieci księcia poznańskiego wychowali – nazwijmy to tak – w duchu patriotycznym. Wychowankowie musieli znać kronikę Kadłubka, aby poznać i rozumieć sprawy i potrzeby Polski. Najbardziej przydatne w przyszłości okazało się to ich najstarszej córce – Jadwidze. Młodsze bowiem, podobnie jak ich matka, zostały klaryskami. Jadwiga zaś została żoną Władysława Łokietka. W całej pełni przynależy jej tytuł „mężnej niewiasty”. Mąż jej w staraniach o zjednoczenie dzielnic napotkał na niebywałe trudności, doświadczał wielkich niepowodzeń. Jadwiga była mu wielką pomocą. Nie odstępowała męża w najtrudniejszych nawet okolicznościach. Była równie niezłomna jak on, a czasem dodawała mu odwagi i otuchy. Mądrości, hartu ducha i cnoty nauczyła się od swojej świętej matki.

Dla uważnego obserwatora historii staje się oczywiste, że rozwój społeczności ludzkich: kościelnej, narodowej, państwowej i każdej innej łączy się ze stanem moralnym ich członków. Wiara i cnoty chrześcijańskie dają ludziom moce i siły do pokonywania nawet nadludzkich trudności.

W omawianym okresie Polska wyszła zwycięsko z beznadziejnego prawie stanu, bo znalazła się wystarczająca liczba ludzi o zdrowych zasadach moralnych osadzonych głęboko na Ewangelii. Tak już bowiem jest, że gdy ludzie odchodzą od tych zasad, następuje upadek życia społecznego, gdy powracają do nich – powstają z upadków nawet głębokich. Ujawniło się to i w epoce odrodzenia franciszkańskiego. Przecież św. Franciszka nazwano najdoskonalszym naśladowcą Chrystusa, a św. Klarę najpojętniejszą uczennicą Franciszka. I tak potwierdza się prawdziwość słów Ojca Świętego Jana Pawła II, że nie sposób zrozumieć człowieka i jego spraw bez Chrystusa. Nasz stosunek do nauki Chrystusowej pozwala zrozumieć wiele niejasnych momentów naszej historii. Polska podniosła się z rozbicia dzielnicowego, bo miała szlachetnych i ofiarnych ludzi. W osiemnastym wieku upadła, bo zabrakło ludzi na miarę Świętych z wieku trzynastego albo pojawili się za późno.

Hagiograf, zabierając się do pisania o św. Klarze, zaczął tymi słowami: „Na skutek tego, że świat się zestarzał i stanął u schyłku, zaciemniło się światło wiary, zachwiało się moralne postępowanie, osłabła moc mężnych czynów … Bóg w tajemnicy swego miłosierdzia powołał do życia nowe zakony, za których pośrednictwem zadbał o podtrzymanie wiary i naprawę obyczajów” (Cel.).

Coś z tych objawów starzenia się i zaciemnienia światła wiary i umysłów dostrzega się i dzisiaj w naszym kraju. Znaleźliśmy się na rozdrożu i szukamy drogi wyjścia. Podsuwają nam rozmaite recepty, które mają nas wyprowadzić z matni. Baczmy pilnie, jak te recepty przylegają do nauki Chrystusowej!

Osiemsetna rocznica urodzin św. Klary daje okazję do poważnego pomyślenia, jaką wybrać drogę. Ideały, którymi żyła Święta, są nadal żywe i życiodajne.

Prowincjałowie rodzin franciszkańskich Kraków, 12 kwietnia 1994 roku

Zarządzenie:

Powyższy list Ojców Prowincjałów należy odczytać wiernym, w niedzielę 7 sierpnia 1994 roku podczas wszystkich Mszy świętych.

Archiwum KWPZM

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda