Home DokumentyPolskie dokumenty o życiu konsekrowanymSympozja IV Konferencji życia konsekrowanego w Polsce2018: Kraków - Białe Morza "Jeśli nie płoniemy, nie zapalamy – odnowić pasję dla Ewangelii" 2. Kicinski Jacek Bp CMF, Prowadź mnie Panie swą drogą odwieczną. Homilia na zakończenie Sympozjum IV Konferencji życia konsekrowanego

2. Kicinski Jacek Bp CMF, Prowadź mnie Panie swą drogą odwieczną. Homilia na zakończenie Sympozjum IV Konferencji życia konsekrowanego

Redakcja
 
Bp Jacek Kiciński CMF, przewodniczący Komisji KEP ds. IŻKiŚŻA

PROWADŹ MNIE PANIE SWĄ DROGĄ ODWIECZNĄ.
HOMILIA NA ZAKOŃCZENIE SYMPOZJUM IV KONFERENCJI ŻYCIA KONSEKROWANEGO

Kraków,  10 października 2018 r.

 

Prowadź mnie Panie swą drogą odwieczną (Ps 139)

Czcigodny Księże Biskupie Edwardzie,
Drodzy Bracia w Chrystusowym Kapłaństwie
I powołaniu zakonnym, kochane Siostry,

Bardzo się cieszę – myślę, że biskup Edward też – że możemy wspólnie z wami dzisiaj być i dziękować za dar powołania do życia konsekrowanego. To życie konsekrowane zawsze było, jest i będzie w sercu Kościoła. Ojciec Święty Franciszek przypomniał nam wszystkim, że życie konsekrowane, jako serce, jest w centrum organizmu Ludzkości. Ojciec Święty też porównał życie Kościoła do życia człowieka, że jeśli coś się dzieje z sercem, to cały organizm słabiej funkcjonuje. I wtedy Ojciec Święty powiedział, że wszelkie kryzysy w Kościele, trudności, zaczynają się od kryzysu życia zakonnego, ale dodał, że wszelka reforma życia Kościoła, naprawa, również zaczynała się od naprawy życia zakonnego.

Dzisiaj słyszeliśmy słowa Psalmu: Prowadź mnie Panie swą odwieczną drogą (Ps 139). W kontekście naszego spotkania i całego Sympozjum dziś możemy powiedzieć: „Prowadź mnie Panie swą drogą odwieczną (Ps 139), byśmy płonęli Twoją miłością i tą miłością zapalali innych. Prowadź mnie Panie swą drogą odwieczną (Ps 139), byśmy odnowili w sobie pasję Ewangelii”. Jako osoby konsekrowane, przeznaczone i poświęcone dla Boga, jako osoby powołane, wybrane, posłane, mamy przede wszystkim żyć miłością Ojca. Dlatego osoby konsekrowane powołane są do tego, aby być w dzisiejszym świecie znakiem obecności Boga. Dlatego bardzo ważne w życiu jest, abyśmy płonęli, zapalali, ale również to, aby nasze życie stało się pasją.

A przy okazji pamiętam, jak zostałem ogłoszony biskupem pomocniczym w Kościele wrocławskim, wiele osób spotykało się ze mną, niektórzy dziennikarze pytali się, jaka jest moja życiowa pasja, co jest moją pasją. Pierwsza odpowiedź, która przyszła mi na myśl: „moją życiową pasją jest głoszenie Ewangelii, głoszenie Słowa Bożego”. Po chwili drugie pytanie: „takie coś bardziej normalnego, życiowego”. „Moją pasją jest głosić Ewangelię, a prywatnie – bardzo lubię chodzić po górach”. „O, to wystarczy”. Często jest tak, gdy ktoś obejmuje urząd w Kościele, pytają o pasję. Mile jest widziana dobra książka, spacer, sport, turystyka, często religijna. Rzadko kiedy mile jest widziane głoszenie Ewangelii.

Prowadź mnie Panie swą drogą odwieczną (Ps 139) – słowa te wyrażają głębokie pragnienie duszy, która tęskni za Bogiem. Droga odwieczna, to droga miłości. Wiemy doskonale, że w sercu każdego człowieka, gdzieś w głębi jest wyryta tęsknota za Bogiem, za miłością odwieczną. Dlatego, że człowiek jest dziełem miłości Boga, jest Jego dzieckiem, które stworzył na swój obraz i swoje podobieństwo. Zatem każdy człowiek jest przez Boga chciany, zaplanowany, jest kochany – człowiek w swojej naturze jest jedyny, oryginalny i niepowtarzalny. Każdy z nas jest stworzony z miłości i do miłości przeznaczony. Chciałoby się powiedzieć, że w momencie stworzenia człowiek został zakodowany przez Boga do miłości, dlatego też miłość stanowi naturalne środowisko naszego życia i naszego rozwoju. Człowiek od samego początku nastawiony jest na miłość. A po dramacie, który wydarzył się w raju, cała historia zbawienia ukazuje jedną wielką tęsknotę człowieka za miłością odwieczną. Kapitalnie to streścił św. Augustyn mówiąc: „Stworzyłeś nas Panie dla siebie i niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”. Wiemy, że te słowa to echo słów Jezusa, który mówi: „cóż człowiekowi po tym choć, choćby zyskał skarby świata, a na duszy poniósł szkodę”. Dlatego życie człowieka jest naznaczone tęsknotą za miłością odwieczną.

Drodzy bracia i siostry,

z jednej strony wszyscy nosimy w sobie pragnienie, by Bóg prowadził nas drogą miłości. Każdy człowiek ma w głębi serca wyryte to pragnienie, tym bardziej my, jako osoby konsekrowane, ale z drugiej strony mamy tyle osób, nawet w naszych wspólnotach zakonnych, osób samotnych, przygnębionych, rozczarowanych, zawiedzionych, sfrustrowanych. Okazuje się, że nie wystarczy prosić Boga, aby prowadził nas drogą odwieczną, dlatego że trzeba na tę drogę wejść. A my wiemy doskonale, że Bóg daje wolność. Jezus nikogo do niczego nie przymusza. Jezus mówi: „jeśli chcesz, pójdź za Mną, naśladuj Mnie, towarzysz Mi, weź swój krzyż, zaprzyj się siebie samego”. Nie wystarczy żyć tylko pragnieniami, ale trzeba wejść na konkretną drogę, którą wskazuje Jezusa Chrystus.

Ojciec Święty Benedykt XVI kiedyś powiedział, że największym dramatem dzisiejszego człowieka jest to, że człowiek aktem swej wolności, którą otrzymał od Boga, odrzuca Jego Słowo i skazuje się na pustkę życiową. Człowiek, który wybiera drogę miłości, miłości odwiecznej, wybiera życie. Człowiek, który żyje Boża miłością wraca do utraconego raju, wraca do drzewa życia, wraca do źródeł wody żywej. Pięknie to powiedział Psalmista: Jak łania pragnienie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boga żywego (Ps 42). Niesamowite, łania to takie zwierzę, które pije wodę tylko ze źródła, pije wodę czystą. Problem łani polega na tym, że przy kałuży wody brudnej jest w stanie paść z pragnienia, ona tej wody nie ruszy. Jako osoby konsekrowane jesteśmy powołani, aby mieć wodę żywą, ze źródła, nie z kałuży. Dlatego człowiek, który odrzuca miłość skazuje się na ciemność, skazuje na życie w duchowej mgle, a to powoduje pewien chaos w jego życiu duchowym, i w konsekwencji, chaos w jego zewnętrznej postawie. Człowiek, który odrzuca Boża miłość, ten, który nie wchodzi na drogę miłości odwiecznej, nie widzi celu życia, niejako szuka po omacku trwałego oparcia, ale żadne oparcie, które znajduje nie daje mu poczucia bezpieczeństwa. Człowiek, który szuka oblicza Boga i odnajduje oblicze, które jest miłością, zawsze widzi cel swojego życia. Dlatego Psalmista mówi: Szukam o Panie Twojego Oblicza (Ps 27). Człowiek, który widzi cel swojego życia, to ten, który widzi Boga. Kto odnalazł cel swego życia, którym jest Bóg, tego życie ma sens. Dzisiaj tak wiele osób mówi: „nie mam sensu życia”, bo nie widzi celu. Kto odnalazł cel, ten, który ma sens, ten przeżywa swoje życie jako pasję miłości.

W dzisiejszym czytaniu w Liście do Galatów jesteśmy świadkami świadectwa Pawła Apostoła. Ten, który szukał oblicza Boga, odkrył oblicze Chrystusa. Jego życie stało się pasją dla Ewangelii – ten który prześladował chrześcijan stał się gorliwym sługą Jezusa, głosicielem Ewangelii. Mógł spokojnie powiedzieć: „Caritas Christi urget nos” – „Miłość Chrystusa nas przynagla”. Paweł odnajdując Oblicze Jezusa – odnalazł cel swojego życia – był przeznaczony dla Ewangelii. Jego życie ma tylko sens w perspektywie zapalania innych miłością. Paweł płonął i zapalał. Nawet w pewnym momencie powiedział bardzo ważne słowa: już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 2).

Wobec tego co usłyszeliśmy powstaje pytanie: „Jak zatem my mamy płonąć miłością i zapalać innych? Jak odnowić w sobie pasję Ewangelii?”. Odpowiedź znajdujemy w dzisiejszej Ewangelii. Jezus przybywa do Betanii, przybywa do domu Marii i Marty. Te dwie bliskie jego sercu kobiety, przyjmują różne postawy: Maria zostawia presję działania, wsłuchuje się w Słowo Jezusa, trwa u Jego stóp. Marta tego nie rozumie. Marta nie rozumie, ze przyjmując gościa można zostawić inne zajęcia. Marta nie rozumie, że można się zatrzymać. Marta jest nastawiona na działanie, które nawet nazywa usługiwaniem. Marta czyni dobro, ona usługuje, a jednak Jezus mówi: Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tak mało, albo tylko jednego. Maria wybrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona. Zobaczmy, że Jezus w dzisiejszej Ewangelii ustawia hierarchię wartości każdego życia. Działanie może prowadzić do rutyny. Działanie może spowodować, że będziemy przechodzić obok Jezusa, ale Go nie spotkamy. Natomiast adoracja zawsze prowadzi do miłości. Zawsze obawiałem się o współbraci, którzy byli pochłonięci działaniem, nie martwiłem się o tych, którzy trwali na adoracji. Jezus codziennie przychodzi również do Betanii naszego serca, tak jak przyszedł do Marty i Marii, tak Jezus codziennie przychodzi w gościnę do nas.

I w naszym sercu i w naszym działaniu ścierają się dwie postawy. I jest bardzo często tak, że te dwie postawy niejako ścierają się w naszym życiu. „Maria” mówi: „zatrzymaj się”, a „Marta” podpowiada: „musisz iść, czeka cię praca, mnóstwo obowiązków”. Zobaczmy, że my jako osoby konsekrowane XXI wieku żyjemy pod presją konieczności, pod presją działania. Oczywiście, to działanie ma na celu głoszenie Ewangelii, to są często nasze poświęcenia, nieprzespane noce, to jest praca naszego rozumu, obmyślane projekty Ewangelizacji, by dotrzeć do ludzi, korzystanie z techniki, komputeryzacja naszego życia. A z drugiej strony, jak zawsze: brak czasu, zmęczenia, marne efekty i troska o dzieła.

Drodzy bracia i siostry,

dzisiaj istnieje jakże nagląca potrzeba zatrzymania, nabrania dystansu. Jakże często Ojciec Święty, Stolica Apostolska, Kongregacja podpowiada nam: „zatrzymaj się”. Nie bez przyczyny Stolica Apostolska wydała dokument Kontemplujcie, który mówi: „musicie się zatrzymać”. I dlatego potrzeba nam wszystkim wrócić do źródeł wody żywej, wrócić do Słowa. W naszej Betanii serca, w Betanii naszych wspólnot, potrzeba usiąść przy stopach Jezusa i nacieszyć się Jego obecnością. My nie mamy nieraz czasu nacieszyć się obecnością Jezusa. A po to żeśmy przyszli do wspólnot zakonnych. Wszystko to dokonuje się w Eucharystii. To właśnie w Eucharystii zatrzymujemy się przy Słowem Bożym. Tu spotykamy się z miłością, tu przyjmujemy miłość i jej doświadczamy. I wreszcie mocą tej miłości jesteśmy posłani, aby głosić Dobrą Nowinę. Zachęcam wszystkich do odnowy liturgicznej we wspólnotach zakonnych, żeby przywrócić centralne miejsce Eucharystii, żeby celebrować Liturgię Godzin, a nie ją skracać, albo pozbawiać. Taka dygresja, w wakacje byłem w jednej wspólnocie zakonnej (nie powiem jakiej) na Liturgii Godzin. Nie nadążyłem czytać, już nie mówiąc „modlić się”. To mało powiedziane: Pendolino. A może jeszcze większa szybkość.

My jesteśmy powołani, aby zatrzymać się, zachwycić się Miłością Boga. Jeśli chcemy płonąc i zapalać innych, potrzeba nam pasji Ewangelii, a pasja rodzi się ze spotkania z Jezusem. Pasja rodzi się w Eucharystii i umacnia w adoracji. Człowiek, który żyje pasją Ewangelii jest człowiekiem Bożego niepokoju. Św. Paweł daje dzisiaj kapitalne świadectwo swojego życia, mówi: „wszyscy wielbili Boga z mego powodu”. Czy my możemy tak powiedzieć, czy wszyscy wielbią Boga z naszego powodu?

Dlatego Ojciec Święty Franciszek stawia nam bardzo konkretne wymagania, nam osobom konsekrowanym. Ojciec Święty nie oszczędza kapłanów i nie oszczędza osób zakonnych, niektórzy mają mu nawet to za złe. A czy Pan Jezus oszczędzał swoich uczniów? Czy oszczędzał faryzeuszy? W pewnym momencie też powiedział do swoich uczniów: „jak długo mam was cierpieć” (Ojciec Święty jeszcze nie posunął się tak daleko). Ojciec Święty Franciszek mówi do nas: „obudźcie ten świat, jesteście po to, by obudzić ten świat, macie być stróżami poranka, wyjdźcie na peryferia”. On nie zostawia nas samych. Dlatego Ojciec Święty daje nam sposób realizacji, mówi: „macie być pasterzami, którzy są z przodu, którzy są pośrodku, i są z tyłu”. To jest nasze zadanie osób, które są przełożonymi, całych naszych wspólnot i zadanie całego Kościoła w dzisiejszym świecie. Ojciec Święty mówi: „wejście się za duszpasterstwo obecności, nie biegajcie, jeśli jesteście pośród ludzi, to się zatrzymajcie, opatrzcie w oczy, zapytajcie się, jak wygląda ich życie”. I wtedy Ojciec Święty powiedział: „macie nieść uścisk Boga, macie być Boża czułością w dzisiejszym świecie, macie niepokoić świat miłością. I wreszcie co: „macie być ludźmi obłoku, tak jak w Starym Testamencie: obłok wznosił się do góry i nagle naród wybrany był gotowy do drogi. Być gotowym do drogi, to znaczy czuwać i rozeznawać, umieć zostawić to co stare, a otworzyć się na nowe. Nie bójcie się tego «Bożego ryzyka»”.

Jako osoby powołane, które płoną miłością i chcą zapalać innych, mamy być – Drodzy bracia i siostry – zaczynem Bożej miłości, zaczynem, który jest w stanie pokonać współczesny wirus podziału, nienawiści, smutku i przygnębienia.

Dlatego: „Prowadź nas Panie swą drogą odwieczną (Ps 139), prowadź nas Panie twą drogą miłości”. Prowadź mnie Panie swą drogą odwieczną (Ps 139), twą drogą miłości. Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tak mało, albo tylko jednego. Maria wybrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona. Amen.

(tekst spisany z nagrania, autoryzowany)

Za: Biuletyn KWPŻZZ nr 50/październik 2018

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda