Home WiadomościArchiwum Michalici: Powrót na ‘Górkę’

Michalici: Powrót na ‘Górkę’

Redakcja
100617a.png Wielka Oaza Nebo świętowała 35-lecie swojego istnienia. 3 czerwca br przybyli do sanktuarium św. Michała Archanioła i bł. ks. B. Markiewicza w Miejscu Piastowym, czyli na popularną „Górkę”, oazowicze z całej Polski, związani przed laty z oazami michalickimi.


Wielka Oaza Nebo to sieć oaz działających przy polskich parafiach
prowadzonych przez księży michalitów. W tym roku mija 35 lat od jej
założenia. Swoją nazwę pożyczyła od biblijnej góry, znajdującej się
w dzisiejszej zachodniej Jordanii w pobliżu Morza Martwego, z której
Mojżesz miał ujrzeć po wieloletniej wędrówce Ziemię Obiecaną.

Nikt dokładnie nie wie, ilu młodych ludzi przewinęło się przez
trwającą czasami wiele lat formację w ramach Nebo, wiadomo jednak, że
michalickich ośrodków oazowych było kilkanaście, a niektóre z nich
skupiały nawet dwustu uczestników. Z pewnością z dobrodziejstw Nebo
skorzystało w sumie kilka tysięcy oazowiczów. Za ojca-założyciela oazy
Nebo uznaje się między innymi śp. ks. bp. Jana Chrapka, który w 1975
roku zorganizował pierwszą oazową wspólnotę michalicką w parafii pw. św.
Michała Archanioła w Toruniu i wtedy właśnie wysłał pierwszą ekipę na
rekolekcje oazowe do michalickiej kolebki – Miejsca Piastowego.

To już historia, ale w czasie jubileuszowego zlotu oazowego w Miejscu
Piastowym o początku oazy Nebo, biskupie Chrapku czy moderatorach
generalnych ks. Franciszku Blachnickim i ks. Wojciechu Danielskim wciąż
była mowa.

Zjazd jubileuszowy trwał trzy dni, odbył się w weekend po Bożym Ciele
– od 3 do 5 czerwca. Do Miejsca dotarło w sumie 60 osób: tych
pamiętających początki oazy Nebo i tych trochę młodszych, w tym także
dzieci (najmłodsze uczestniczki miały rok). Gospodarzem spotkania był
ks. Leszek Przybylski – dyrektor Michalickiego Zespołu Szkół
Ponadgimnazjalnych w Miejscu Piastowym, natomiast ojcem duchownym
spotkania – ks. Ryszard Andrzejewski, wicegenerał michalitów. Wspierał
ich również ks. Roman Chyliński. Starzy oazowicze dotarli z Gdańska,
Torunia, Warszawy, Gniezna, Bielska Podlaskiego, Lublina, Koronowa,
Krakowa, Podkowy Leśnej, Krosna oraz samego Miejsca Piastowego.

Po co ten zjazd?

Oczywiście, urodą – albo i wadą – tego rodzaju spotkań jest
sentymentalna pokusa wspominania starych dobrych czasów. Nie obyło się
bez tego, niemniej wszyscy czuli, że do Miejsca Piastowego dotarli na
krótkie rekolekcje, a więc zrobienie rachunku sumienia z tego
wszystkiego, co oazy w nas zaszczepiły i do czego wciąż jesteśmy wezwani
po 35, 30, 25 czy 20 latach od ich opuszczenia. Do tego nawiązywała
liturgia, medytacje, rozważania, spotkania w grupach, dzielenie się
świadectwami i wieczorna adoracja. Wspomniał o tym także generał
michalitów ks. Kazimierz Radzik, który przesłał do Miejsca swój list,
a także obecny moderator generalny Ruchu Światło-Życie ks. Adam
Wodarczyk, który był wśród nas i odprawił pierwszą i powitalną Mszę św.
Mieliśmy też na zjeździe dwa prywatne jubileusze: imieniny ks. Leszka
Przybylskiego i 27. rocznicę ślubu Eli i Pawła Sołdrowskich z Torunia.
Pożyczyliśmy im wiele dobra i pośpiewaliśmy tak, jak w Miejscu zwykło
się śpiewać: głośno i wybornie.

Świadectwo

Na zlocie jubileuszowym był czas na wspólne śpiewanie wszystkich
hitów oazowych, a więc przyjrzenie się słowom i melodiom, które szły do
nieba, ale przeorały także wyobraźnię, aspiracje, wrażliwość estetyczną
czy młodość niejednego z nas. Były również świadectwa.

Ludzie, wspominając oazę Nebo, mówili o poczuciu wiążącej wspólnoty
i odpowiedzialności za Kościół, zachęcie do dojrzałych wyzwań
chrześcijańskich, konieczności pomagania innym. Wspomniano o związanej
z oazami Krucjacie Wyzwolenia Człowieka i tradycji ekspiacyjnych
zobowiązań trzeźwościowych. Oazy dla wielu były właśnie ‘oazami’, czyli
miejscami, w których poza szkołą czy domem odnajdywali ludzi mówiących
tym samym językiem i szukających kontaktu z Bogiem, sferę wolności
duchowej, wytchnienie, pogodę ducha, pobożność maryjną, systematyczną
formację roczną z cotygodniowymi spotkaniami w grupach, wspólnotowych
nabożeństwach i corocznych dwutygodniowych rekolekcjach. Oaza była
spełnieniem wielu dojrzałych przyjaźni, trwających potem latami. Była
również miejscem pierwszych miłości, szkołą narzeczeństwa i planowania
chrześcijańskiego życia małżeńskiego. Przygotowywała też do zwykłej
odpowiedzialności za swoją rodzinę, a także do takich doświadczeń, jak
cierpienie swoich najbliższych czy ciężka choroba dzieci. Dla wielu osób
okazała się przedsionkiem powołania duchownego – przy tej okazji
próbowaliśmy przywołać wszystkie znane powołania z oazy, padło wiele
nazwisk – w tym, jak się okazało, jedno w nadmiarze. Oaza była również
szkołą modlitwy. Dla innych stanowiła szkołę radosnego wyzwania
i zachowywania pogody ducha, a także inspiracji intelektualnych czy
artystycznych. Wspominaliśmy również o tym, że oaza tak w małżeństwie,
jak i w stanie duchownym była z początku niejednokrotnie rodzajem
niechcianego dopustu Bożego i zjawiskiem nieakceptowanym. Dopiero
zażyłość z ludźmi, którzy tworzyli poszczególne wspólnoty, sprawiała, że
nabierała ona cech i wartości „pierwszej i dozgonnej miłości”.
Niektórzy przechowują zapiski duchowe z dawnych lat lub życzenia, które
otrzymywali na oazach z okazji swoich rocznic. Ich lektura okazuje się
po latach czasem głębokich minirekolekcji.

Co dalej?

Nie wiemy, co dalej. Na razie stworzyliśmy listę adresową wszystkich
uczestników tegorocznego spotkania. Padły propozycje przygotowania
kolejnych rocznicowych zjazdów w Miejscu Piastowym – może za rok, może
za pięć lat… Warto trzymać rękę na pulsie i na kolejne wezwanie
wyruszyć na piastową „górkę”: ten sam kościół (już z grobowcem Ojca
Markiewicza w prawej nawie), te same schody, ta sama aula i ta sama
michalicka gościnność.

Dziękuję wszystkim, z którymi spędziłem te dni.

Andrzej Dembowski, Toruń/Stalowa Wola

Za: www.michalici.pl.

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda