Home WiadomościArchiwum Spotkanie z historią: Jasna Góra za Napoleona

Spotkanie z historią: Jasna Góra za Napoleona

Redakcja
100306b.png Druzgocąca klęska, jaką w wojnie z Napoleonem poniosły Prusy w bitwach pod Jena i Auerstadt w październiku 1806 r. doprowadziła do szybkiego rozkładu armii i państwa Hohenzollernów. Ogarnięci paniką i zdemoralizowani żołnierze, do niedawna zdawać się mogło niezwyciężonej fryderycjańskiej armii, umykali w popłochu przed napoleońską Grande Armee, która w szybkim tempie przesuwała się na wschód.
Jak to zazwyczaj bywa w przełomowych momentach dziejów, czas zaczął biec ze zdwojoną szybkością i wielu patriotów polskich, z błyskawicznym upadkiem znienawidzonego zaborcy, zaczęło łączyć nadzieje na odbudowanie niepodległego Państwa Polskiego.

W niedalekiej przyszłości ich marzenia, przynajmniej częściowo, urzeczywistniły się, a utworzone na mocy traktatu w Tylżu Księstwo Warszawskie losy swoje połączyło z losami Napoleona, upadając po klęsce jego wyprawy na Rosję.

I chociaż w tym przełomowym momencie dziejów, gdy na kontynencie europejskim śmiertelne zmagania toczyły wielusettysięczne armie, niewielka twierdza jasnogórska nie odegrała, jak w wiekach wcześniejszych, decydującej roli, to jednak w burzliwej, choć krótkiej historii Księstwa Warszawskiego sanktuarium i twierdza częstochowska miały swój znaczący udział. Istotną rolę odegrali w tych latach również paulini, którzy chociaż nie odpowiadała i za sprawy twierdzy (odebrano im ją u schyłku rządów Stanisława Augusta Poniatowskiego) ponosili jednak, jako stróże sanktuarium, wobec narodu odpowiedzialność za jego bezpieczeństwo. Odpowiadali oni również za bezpieczeństwo skarbca, kryjącego liczne wota, będące również bezcennymi pamiątkami narodowymi. Ich sytuację znacznie komplikował fakt, iż musieli walczyć nie tylko z zachłannością rządu pruskiego, lecz także z przyzwyczajoną do wojennych rekwizycji i grabieży rewolucyjną armią francuską, i niestety często sekundującymi jej w grabieżach oficerami polskimi. A trudne położenie, w jakim znaleźli się jasnogórscy paulini, w niczym nie umniejszało presji opinii publicznej, domagającej się efektywnej obrony sanktuarium i skarbca, zarówno wobec wrogów — Prusaków, jak i wobec wyzwolicieli — napoleońskiej armii.

Paulini jako stróże sanktuarium jasnogórskiego i skarbca narodowego

Po wkroczeniu w 1806 r. zwycięskich wojsk francuskich do Berlina, władze pruskie wydały polecenie przewiezienia skarbca jasnogórskiego, stanowiącego integralną część sanktuarium, do twierdzy w Koźlu. Usiłując zapobiec temu niebezpieczeństwu, przeor klasztoru zwrócił się wówczas z listowną prośbą o pomoc, do tworzącej się wówczas, Komisji Departamentu Kaliskiego. W wystosowanej 14 XI odpowiedzi, Komisja ta okazała pełne poparcie dla prośby, wydając odpowiednie rozporządzenia podległym jej urzędnikom.

Już w Cztery dni później — 18 listopada — niebezpieczeństwo wywozu skarbca ściągnęło pod Jasną Górę oddział wojsk francuskich i polskich. Na jego czele stał pułkownik Deschamps — szef szwadronu 12 pułku strzelców konnych francuskich, z korpusu Davouta. Dysponował on 120 szaserami oraz 150-cioma jazdy polskiej z powstania kalskiego, którymi dowodził płk. Miaskowski. Oczywiście, podjazd ten nie mógł w żaden sposób zagrozić twierdzy, w której zamknął się garnizon miasta w sile jednego batalionu majora Handt’a. Lecz jak to miało często miejsce po klęsce Prus pod Jena i Auerstadt, załoga pruska poddała się szczupłemu oddziałowi polsko-francuskiemu w okolicznościach, które, m. in. dzięki literaturze pięknej, są dobrze znane. Diariusz jasnogórski relacjonował te wydarzenia w sposób następujący: „…w nocy z dnia 18 na 19 listopada dywizja wojsk francuskich 100 tylko koni licząca, z pod komendy gen. Davout od Korpusu Strzelców Konnych, zgromadziwszy ze wsiów pobliższych chłopów podstąpiła pod mury fortecy i nakazała chłopom na wszystkie strony ognie palić po polu. Komendant fortecy, nazwiskiem Hundt, mający do obrony fortecy 800 ludzi i armat 25, obaczywszy ognie naokoło fortecy kazał strzelać z armat do wspomnianego ognia mniemając, iż wielkie wojska ściągnęły do szturmu fortecy. Żadnego człowieka nie zabili, jeden tylko chłop został lekko ranny. Rano 19 listopada, gdy dnieć poczynało, wielmożny JMP Miaskowski otrąbiwszy się przybliżył do bramy fortecy żądając poddania się oney od P. Kommendanta, który wmówiwszy dla siebie wolność i dla swoich officjerów, kazał otworzyć bramę fortecy, broń swoim złożyć i wyniść za bramę.”

Akt kapitulacji garnizonu pruskiego przewidywał, że żołnierze zostaną wzięci do niewoli i przewiezieni do Francji. Oficerowie, po daniu słowa, że nie będą walczyć przeciwko Napoleonowi, zostaną puszczeni wolno, zaś Polacy uzyskali prawo do swobodnego wstąpienia w szeregi oddziałów polskich. Chętnych znalazło się początkowo 40, a w styczniu 1807 r. garnizon liczył już 160 artylerzystów, których szkolił kpt. Grabowski. Werbował on ochotników w Starej i Nowej Częstochowie, zaś w połowie 1807 r., po wzmocnieniu załogi artylerzystami z 2 batalionu 8 regimentu piechoty. Liczyli oni 460 osób.

Przejęcie klasztoru i twierdzy z rąk pruskich w niczym jednak nie zmniejszyło niebezpieczeństwa utraty skarbca. Francuzi, podobnie jak to miało miejsce w innych krajach sojuszniczych, lub wyzwalanych, domagali się od paulinów specjalnych przywilejów i postępowali wobec nich „… tak właśnie, jak gdyby zakonnicy wojowali orężem i byli zwyciężeni”.

Po wkroczeniu na teren sanktuarium, Francuzi zażądali przesłania skarbca do Poznania, uzasadniając tę decyzję chęcią zabezpieczenia go, jak również przejęcia imieniem zdobyczy wojennej. Stosując się do rad osób postronnych, prowincjał zdecydował się interweniować u najwyższych władz francuskich. Jego wysłannicy odszukali początkowo w Dzietrznikach Wybickiego, a następnie skierowali się do Dąbrowskiego. Dąbrowski zaś interweniował u Joachima Murata oraz Davouta. Zaangażowanie w tę sprawę tych właśnie osób, życzliwych Polakom, zaowocowało pomyślną decyzją Napoleona z 2 grudnia 1806 r. Na jego rozkaz skarbiec pozostać miał na Jasnej Górze pod strażą Paulinów. Z całą pewnością, na tę przychylną decyzję wpłynęła ówczesna sytuacja polityczna. Napoleonowi zależało na sformowaniu kilkudziesięciotysięcznej (30-40) armii polskiej. Liczył on też na powszechne powstanie (la pospolite) przeciwko zaborcom. W tej sytuacji, wieści o przejęciu przez Francuzów skarbca jasnogórskiego mogłoby osłabić nastroje profrancuskie, gdzie przecież część społeczeństwa zachowała obojętność wobec wkraczających wojsk napoleońskich.

Można sądzić, że Napoleon dobrze orientował się w roli i znaczeniu sanktuarium częstochowskiego dla społeczeństwa polskiego. Był on przecież uważnym czytelnikiem, w okresie poprzedzającym wkroczenie na ziemie polskie, pracy francuskiego dyplomaty F. C. Rulhiere’a „Historia anarchii w Polsce”, którą kazał ogłosić drukiem w 1807 roku. Na jej podstawie formułował wiele ze swych opinii o Polsce i Polakach. A właśnie w dziele tym Rulhiere zamieścił krótką, lecz niezwykle trafną charakterystykę zarówno sanktuarium, jak i kultu Matki Boskiej Częstochowskiej i jego znaczenia dla narodu polskiego.

Pozytywne rozwiązanie problemu zabezpieczyło skarbiec przed wywiezieniem, lecz nie zapewniło mu bezpieczeństwa przed zachłannością oficerów francuskich, którzy pod byle pretekstem bądź też bez uzasadnienia domagali się prezentów lub łapówek. Wobec sprzeciwów paulinów posuwali się oni do przywłaszczania precjozów, nie pytając o zgodę.

Charakterystyczne były wydarzenia z 7 grudnia 1806 r. Oto wieczorem płk. Miaskowski zażądał od zakrystiana otworzenia kościoła, aby pokazać go francuskim inżynierom, „…bo bawić do jutra nie mogą”. A gdy wzięli oni 6 pałaszów ze ścian kaplicy cudownego obrazu, jak skomentował to kronikarz „…(Miaskowski) bardziej został świadkiem ich chciwości, aniżeli ciekawości”. Zginęło w ten sposób szereg przedmiotów o ogromnej wartości historycznej i artystycznej, m. m. korona Pana Jezusa wysadzana brylantami, szereg drogich kamieni wyrżniętych z kap, dary monarchów, m. in. Wilhelma pruskiego (złoty medal), Piotra I — tabliczka agatowa, a zwłaszcza wota rodziny Sobieskich, zdobyte przez Jana III pod Wiedniem, m. in. puchar, kielichy, szable.

Stacjonujący w twierdzy oficerowie polscy nie udzielili paulinom większej pomocy w ochronie skarbca, biorąc też udział – choć w znacznie mniejszym zakresie — w ogałacaniu go z darów. Gdy 6 grudnia przeor jadł kolację z oficerami polskimi poinformowano go, że kapitan francuski zdejmuje ze ścian kaplicy pałasze. Wówczas „…porwali się oficerowie od stołu i zdawało się, że oni chcą bronić od takowej grabieży, ale skutek inaczej pokazał się”. Kapitan Jagielski wziął najcenniejszy pałasz, zaś Francuzi pięć innych. Pogłoski i plotki o utracie cennych wotów docierały do obywateli woj. kaliskiego, którzy nie będąc w stanie udzielić paulinom na miejscu efektywnej pomocy, niesłusznie posądzali ich o lekkomyślne uronienie ze skarbca drogocennych wotów.

Właśnie tego typu podejrzenia stały się przyczyną długotrwałego konfliktu paulinów z Prefekturą Departamentu Kaliskiego, a następnie przedstawicielami Sądu Ziemskiego Częstochowskiego, którzy korzystając z pretekstu, rościli sobie pretensje do opieki nad skarbcem oraz do kontroli działalności paulinów w tym względzie. Paulini protestowali wskazując, że tego typu działalność władz świeckich podaje ich w ohydę”, podważając do nich zaufanie społeczeństwa.

Dążyli również do tego, aby władze cywilne nie ingerowały w tym względzie w wewnętrzne życie sanktuarium oraz starali się, aby skarbiec pozostawał na swoim miejscu, gdyż jak słusznie sądzili, w ten sposób zabezpieczano go najlepiej.

Znośniej układały się ich wzajemnej, stosunku z garnizonem częstochowskim, gdzie większy konflikt spowodowany został zajęciem „ponad potrzeby” cel klasztornych, z celą prowincjała włącznie. W sprawie zwolnienia części pomieszczeń interweniowali oni u ks. Józefa Poniatowskiego, a także gen. Fiszera, dla którego, po pomyślnym zakończeniu sporu, deklarowali szczególną wdzięczność. Fakt, że gen. Fiszer rozstrzygnął spór na korzyść paulinów, świadczy, że skargi zakonników nie były bezzasadne. Należy tu dodać, że gen. Fiszer bywał z inspekcjami na Jasnej Górze i bardzo dobrze znał sytuację panującą w klasztorze i twierdzy.

Forteca jasnogórska w trakcie konfliktu z Austria

W trakcie wojny z Austria, w 1809 roku, twierdza jasnogórska dwukrotnie znalazła się w niebezpieczeństwie.

Po raz pierwszy w dniu 17 kwietnia, gdy do Częstochowy wkroczył korpus austriacki, liczący kilka tysięcy piechoty, kilkuset jazdy, oraz 10 dział. Dowodzący nim gen. Bronowatzki zażądał poddania twierdzy. W uzasadnieniu swego żądania gen. Bronowatzki stwierdził, iż „…poddanie tak małej i nic nie znaczącej twierdzy tylko o kilka dni obronę przedłużyć może”. Walki z Austriakami, pod murami Jasnej Góry, trwały do 21 kwietnia. Polacy bronili się z powodzeniem, m. in. w dniach 19 i 20 kwietnia kontratakując na terenie Starej Częstochowy. Niewiele uzyskawszy groźbami, na skutek zdecydowanej postawy załogi i własnej nieudolności, 21 kwietnia Bronowatzki opuścił Częstochowę, kierując się na Piotrków i Warszawę.

Częstochowa wolna była od wojsk austriackich do początków maja, kiedy to 2 dnia miesiąca pojawił się pod murami twierdzy płk. Grammont. Informując obrońców twierdzy o zajęciu przez Austriaków Warszawy, zażądał poddania fortecy, grożąc w razie odmowy zniszczeniem miasteczka. W odpowiedzi płk. Kajetan Stuart stwierdził, iż „…zrujnowanie niebronionego miasteczka nie czyni honoru Panu… rozlew krwi jest skutkiem wojny, lecz ja na to wszystko obojętnym patrzę okiem, gdy przychodzi bronić mego kraju od wojska najeżdżającego tenże kraj bez przyczyny”. Walki z Austriakami trwały do 16 maja i koncentrowały się szczególnie wokół kościołów św. Św. Jakuba i Barbary. (Zwłaszcza w dniach 3 oraz 11 i 12 maja). Trzymający silne posterunki w podczęstochowskich wsiach Kamień i Wyczerpy, Austriacy usiłowali bezskutecznie zepchnąć obrońców pod twierdzę. Jednak po kontrataku, zakończonym sukcesem, w nocy z 11 na 12 maja, Austriacy zwinęli ataku, zakończonym sukcesem, w nocy z 11 na 12 maja, Austriacy zwinęli oblężenie. O tej decydującej potyczce tak pisał w swej relacji płk. Kajetan Stuart:
„…Z dnia 15 na 16 w nocy Austriacy zaczęli robić okop aż do św. Barbary i nieprzyjaciel opanował przedmośoie jako też Ogród i cmentarz. Nadedniem wysłałem był dwie kompanie, później zaś trzecią dla wyparcia nieprzyjaciela z pozycji. Nieprzyjaciel, i mimo ognia najżwawszego tak z fortecy, jako też z tych trzech kompaniów, które ciągle działały przez godzin óśm, ustąpić nie chciał, lecz bagnetowi naszego żołnierza oprzeć się nie mógł. Kazałem za tym wywalić bramę od cmentarza i w ten czas, gdy żołnierz nasz z bagnetem w ręku wpadł na cmentarz i ogród, nieprzyjaciel w największym nieładzie uciekać musiał, nie mając czasu nawet, podłóg jego zwyczaju, zabrać z sobą zabitych i rannych, któremi ogród i cmentarz zasłany został.
…Po tej porażce nieprzyjaciel nie miał co już działać do fortecy i nie widział dla siebie nic lepszego, jak odstąpić od niej i z dnia 16 na 17 zrejterował się, wziąwszy drogą na Koziegłowy i Sławków. Gwardia Nacyonalna miasta Starej Częstochowy, przedmiościa św. Barbary, Krzepic i Kłobucka dosyć czynne okazały się”.

Klasztor i twierdza na Jasnej Górze w czasach wojny z Rosją – likwidacja twierdzy

Wobec zbliżającej się wojny z Rosją rozpoczęła się intensywna rozbudowa armii Księstwa Warszawskiego, która w chwili jej wybuchu liczyła 90 tys. ludzi. W Księstwie borykającym się z ogromnymi trudnościami finansowymi zaczęto gorączkowo rozglądać się z źródłami sfinalizowania ogromnych ciężarów wojennych. Wybór padał m.in. na Jasną Górę.

Początkowo urzędnicy cywilni, powołując się m.in. na pisma z Ministerstwa Wyznań, napomykali o dużej jakoby ilości połamanego srebra, znajdującego się w skarbcu jasnogórskim, które proponowano oddać do mennicy rządowej. W marcu 1812 r. propozycje te uległy dalszej konkretyzacji. Kowalski — Sekretarz Prefektury Departamentu Kaliskiego w liście z 24. III. 1812 r. zaproponował klasztorowi, aby władze zakonu same wystąpiły z propozycją oddania Narodowi „zbywających sreber”.

Na propozycję takiego trybu załatwienia sprawy, paulini odpowiedzieli odmownie. U źródeł tej decyzji nie leżał brak zrozumienia potrzeb, przed którymi stanęło Księstwo Warszawskie. W kwietniu 1812 r. władze klasztoru pisały: „…Ojczyzna uboga, ojczyzna woła o pomoc, żyjemy z ojczyzny, do ojczyzny oddać się woli”.

Zastrzeżenia, jakie wysuwali zakonnicy odnośnie sposobu wsparcia kasy państwowej, odnosiły się do dwóch kwestii:
powołując się na prawo kanoniczne, paulini stwierdzili, że nic z ozdób kościoła nie mogą oddać bez zgody Stolicy Apostolskiej;
nauczeni doświadczeniami, po konfliktach z władzami Departamentu Kaliskiego, stwierdzili, że wymagają zgody króla na ten krok: „…wówczas ich sumienie będzie wolne i w oczach narodu będą nieskazitelni”.

Bardzo szybko nadeszła zgoda zarówno władz świeckich, jak i duchownych i pod koniec maja 1812 roku wybrano i oszacowano kruszce — bez drogich kamieni — przeznaczone na ten cel.

Nie było to „połamane srebro”, lecz w większości wypadków wyroby często o bardzo dużej wartości artystycznej. Wartym jest podkreślenia, iż na polecenie księcia Fryderyka Augusta nie zniszczono, ze względu na wielką wartość artystyczną wizerunku cesarza Konstantyna, dwóch tac srebrnych i pozłacanego kufla. Zniszczeniu uległo ponad pół tysiąca dzieł, w tym liczne monstracje, figury świętych, tace, kielichy, numizmaty, itd. Ogólnie wartość srebra oceniiono na 87761 złp, zaś złota na 133938 zip. Na mocy dekretu z połowy maja 1812 r., paulinom jasnogórskim zabezpieczono zwrot tych kwot na dobrach narodowych w ekonomii Poczesna.

Jednak wydarzenia jakie rozegrały się w roku 1813, sprawiły, że umowa z maja 1812 r. pozostała niezrealizowana.

Po klęsce Napoleona w Rosji, na ziemie polskie wkroczyły armie Aleksandra. Po raz pierwszy oddziały Kozackie pojawiły się w okolicach Częstochowy w połowie marca 1813 roku — było to 200 jazdy gen. Grekowa. W niespełna 2 tygodnie później, pod twierdzą nadciągnął gen. Sakin, który, po bezowocnych wezwaniach do kapitulacji, rozpoczął oblężenie twierdzy. Bronił jej z 56 oficerami i 1100 żołnierzami pik. Górski, któremu wiosną 1813 roku obronę jej powierzył ks. Józef Poniatowski.

Rosjanie usiłowali przełamać obronę twierdzy nie tylko zaciekłymi atakami, lecz także oryginalną perswazją: w bezksiężycową kwietniową moc, bezpośrednio przed kapitulacją, krążyli wokół twierdzy, jak kruki nawołując: poddajties’ sia Lachy, to budiet choroszo, a kak nie poddaties budiet płocho”.

Jednak o podjęciu decyzji kapitulacji nie zadecydowały powyższe zachęty, lecz katastrofalny stan fortecy. Odcięta została ona od wody, zniszczone zostały przez Rosjan magazyny, jak również uczyniony został rozległy wyłom w murach twierdzy, znakomicie ułatwiający decydujący szturm. W tej sytuacji płk. Górski zdecydował się kapitulować. W dniu 8 kwietnia 1813 r. garnizon twierdzy na honorowych warunkach, z bronią i sztandarami, opuścił jej mury. Natomiast w czerwcu tego roku nadeszło ze Śląska niespodziewane polecenie Sakina. Powołując się na rozkaz cara, zażądał on rozebrania murów twierdzy, co niebawem w ciągu 2 tygodni uczynili chłopi, spędzeni z okolicznych wiosek. Tak więc po niespełna 200 latach służby dla narodu, twierdza jasnogórska przestała istnieć.

 
Wojciech Kęder, Kraków. 
 
artykuł opublikowany w: Miesięcznik ‘Jasna Góra’. Rok V. Nr 4(42), kwiecień 1987, s.46-52.

Za: Biuro Prasowe Jasnej Góry.

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda