Home WiadomościZe Świata Papież w katedrze maronickiej: bądźcie Kościołem cierpliwym i braterskim

Papież w katedrze maronickiej: bądźcie Kościołem cierpliwym i braterskim

Redakcja

Bądźcie Kościołem cierpliwym, który rozeznaje, towarzyszy i integruje; i Kościołem braterskim, który czyni miejsce dla innych, dyskutuje, ale pozostaje jednością – zachęcił papież Franciszek podczas spotkania z kapłanami, zakonnikami i zakonnicami, diakonami, katechetami, stowarzyszeniami i ruchami kościelnymi Cypru. Odbyło się ono w maronickiej katedrze pw. Matki Bożej Łaskawej w Nikozji i było pierwszym punktem programu jego wizyty apostolskiej na Cyprze i w Grecji. Jest to 35 podróż zagraniczna Franciszka.

Witając Ojca Świętego patriarcha Kościoła maronickiego, kard. Béchara Boutros Raï przypomniał, że posiadający swe korzenie w Libanie Kościół tego obrządku, jest obecny na Cyprze od ponad tysiąca lat, a początek migracji jego wiernych miał miejsce w VIII wieku, na długo przed przybyciem krzyżowców (1192). W XIII w. było na Cyprze 80 tys. maronitów, a w 1508 r. pod rządami Imperium Osmańskiego liczba ta spadła z powodu różnych trudności do 39 tys. Pierwszy biskup maronicki został wybrany w 1310 roku. Dzisiaj, po wydarzeniach z 1974 roku i podziale wyspy, liczba maronitów wynosi około 7000, i jest dziesięć parafii. „Cypryjscy maronici mają bardzo dobre stosunki ze wspólnotami łacińskimi i ormiańskimi oraz z Kościołem greckoprawosławnym, zwłaszcza z jego arcybiskupem. Mają również doskonałe relacje z urzędem Prezydenta Republiki, ministrami i deputowanymi oraz Korpusem Dyplomatycznym. Różne wspólnoty gościnnej wyspy śpiewają zgodnie: «Oto jak dobrze i jak miło, gdy bracia mieszkają razem»” – zapewnił kardynał.

Następnie papież wysłuchał świadectw dwóch sióstr zakonnych. S. Antonia Piripitsi ze Zgromadzenia Franciszkanek Misjonarek Najświętszego Serca wskazała, że na wyspie świętych Barnaby i Pawła oraz wielu innych świętych mężczyzn i kobiet dzieło ewangelizacji prowadzili nie tylko oni, ale także liczne osoby konsekrowane w przeszłości i w naszych czasach. Misja ta trwa do dzisiaj w postaci „szkół katolickich, będących skutecznym narzędziem świadczenia o miłości Boga oraz wpajania wartości ludzkich, chrześcijańskich i religijnych”.

Wskazała, że na Cyprze działają obecnie w pełni tylko trzy takie szkoły: Kolegium Ziemi Świętej założone w 1646 roku w Nikozji, należące do franciszkanów, szkoła Matki Bożej w Limasolu, która w 2023 roku będzie obchodziła stulecie istnienia i którą prowadzi jej zgromadzenie oraz szkoła podstawowa św. Marona w Antopolisie, do której chodzą głównie dzieci maronickie.

Dwie pierwsze placówki są otwarte na wszystkie dzieci bez względu na ich narodowość, poglądy, kulturę czy religię – oświadczyła s. Antonia. Dodała, że są one „miejscem prawdziwie ekumenicznego spotkania, bez żadnej dyskryminacji, gdzie buduje się mosty, a uczniowie uczą się wzajemnego szacunku do siebie w swej różnorodności, kochania i pomagania sobie nawzajem, dialogu i współpracy przy budowaniu lepszej przyszłości”.

Zakonnica przypomniała przy okazji, że stosunkowo niedawno istniały jeszcze trzy inne szkoły, które niestety trzeba było opuścić po najeździe wojsk tureckich na wyspę w 1974 roku. Niektóre starsze siostry myślały, że będą mogły wrócić tam po jednej nocy, „ale ta noc trwa już 47 lat”.

Zwróciła przy tym uwagę, że tamten rok oznaczał „dramatyczną kartę w wielowiekowym pokojowym współżyciu Cypryjczyków – Greków i Turków, chrześcijan i muzułmanów”. Podział kraju radykalnie zmienił nie tylko jego porządek polityczny i społeczny, ale też „naszą misję w strefie okupowanej” – tłumaczyła franciszkanka-misjonarka. Jednocześnie zapewniła, że mimo różnych trudności i zagrożeń, wspierane przez księży maronickich, siostry nigdy nie zaprzestały swej służby ubogim, wspierania ich duchowo i materialnie.

Z kolei s. Perpetua Nyein Nyein Loo ze Zgromadzenia Sióstr św. Józefa od Objawienia zwróciła uwagę, że szczególne geograficzne położenie Cypru czyni z niego skrzyżowanie Azji, Afryki i Europy oraz miejsce spotkania różnych kultur i dziedzictwa religijnego. Na tej ziemi, naznaczonej obecnością apostołów Barnaby i Pawła, ich duch gorliwości jest nadal przekazywany „dzięki naszym wysiłkom niesienia świadectwa o współczuciu Boga dla całego Jego ludu”.

Poinformowała, że na wyspie istnieją cztery żeńskie zgromadzenia zakonne: Franciszki Misjonarki Najświętszego Serca, Siostry św. Józefa od Objawienia, Siostry Wieczystej Pomocy ze Sri Lanki i Siostry Antoninki Maronitki. Wszystkie one są zaangażowane w działalność duszpasterską, oświatową i charytatywną. Duża część ich pracy polega na obronie podstawowych praw osób potrzebujących i robotników cudzoziemskich, którzy nieraz muszą znosić brzemię nieproporcjonalnych długów oraz ciężkiego i niesprawiedliwego traktowania, wykorzystywania słownego i fizycznego i innych form dyskryminacji. Często odbija się to na ich zdrowiu umysłowym i fizycznym.

Zaznaczyła, że innym polem pracy sióstr jest oświata i wychowywanie przyszłych pokoleń. „Chcemy tworzyć społeczeństwo bardziej ludzkie oraz bardziej szanujące różnice kulturowe i rasowe, gdyż dzięki etyce religijnej, kształtowanej w młodych ludziach, którzy mogą przekazywać wartości Ewangelii w praktyce swego życia, nasza przyszłość będzie coraz żywsza i tętniąca” – stwierdziła siostra.

Podkreśliła w tym kontekście rolę tworzonych ośrodków opieki dla ludzi w podeszłym wieku, którzy są szczególnie bezradni w obliczu obecnych warunków społecznych i rosnących kosztów opieki lekarskiej. „Jednocześnie nasze zgromadzenie nadal będzie okazywać współczucie Chrystusa względem chorych, cierpiących i wykluczonych” – zapewniła. Dodała, że siostry współpracują też blisko z parafiami, pomagając w sprawowaniu Eucharystii, przygotowaniu do sakramentów i w przekazywaniu nauczania Kościoła. „Wszystko to przyczynia się do dojrzałości i odpowiedzialności parafian” – dodała.

„We wszystkich swych wysiłkach czerpiemy natchnienie z duszpasterskiej wizji Waszej Świątobliwości wychodzenia na peryferie. Mimo przeszkód i trudności, przy pomocy Opatrzności Bożej nadal prowadzimy dzieło Pana siania Ewangelii i sprawiania, aby Słowo Boże, zasiane przez apostołów Pawła i Barnabę, przynosiło owoce i ożywiało dzisiejszy Cypr” – zakończyła swe świadectwo s. Perpetua.

Maronicki arcybiskup Cypru Salim Sfeir odczytał fragment Dziejów Apostolskich, opowiadający o odpłynięciu św. Pawła i św. Barnaby z Antiochii na Cypr, po czym głos zabrał papież. W swoim przemówieniu wyraził uznanie dla posługi prowadzonej przez cypryjskich katolików, zwłaszcza dla ich dzieła wychowawczego. Podkreślił, że podążając śladami syna tego ludu, św. Barnaby pragnie umocnić w wierze tamtejszą małą a bardzo zróżnicowaną wspólnotę katolicką. Pozdrawiając Kościół obrządku maronickiego i jego patriarchę, kard. Bécharę Boutrosa Raï Franciszek wyraził niepokój z powodu kryzysu, jaki dotknął Liban. Przypomniał także o różnorodności kulturowej i etnicznej Kościoła obrządku łacińskiego.

Nawiązując do postaci św. Barnaby Ojciec Święty i podkreślił jego niezwykłą cierpliwość. Wskazał, że jest to ważne przesłanie także dla Kościoła w całej Europie, naznaczonej kryzysem wiary. „Trzeba ponownie podjąć cierpliwe głoszenie Ewangelii, zwłaszcza nowym pokoleniom” – powiedział papież. „W wielorakiej różnorodności waszego ludu cierpliwość oznacza również posiadanie uszu i serca otwartych na różne wrażliwości duchowe, różne sposoby wyrażania wiary, różne kultury. Kościół nie chce ujednolicać, ale cierpliwie integrować. To właśnie pragniemy czynić z pomocą łaski Bożej w czasie procesu synodalnego: cierpliwa modlitwa, cierpliwe słuchanie, dla Kościoła posłusznego Bogu i otwartego na człowieka” – stwierdził Franciszek.

Następnie Ojciec Święty uwypuklił znacznie braterstwa. Przypomniał, że Paweł i Barnaba zarówno owocnie współpracowali, jak to bywa między braćmi, obydwaj bardzo się poróżnili i ich drogi się rozdzieliły. Przyczyną tego nie były jednak względy osobiste, lecz różnica wizji. „Na tym polega braterstwo w Kościele: możemy spierać się o wizje, o różne wrażliwości i idee. A w niektórych przypadkach pomaga szczere mówienie sobie rzeczy prosto w oczy, jest to okazja do rozwoju i zmiany. Ale pamiętajmy zawsze: dyskutujemy nie po to, by prowadzić wojnę, nie po to, by narzucać swoje zdanie, ale aby wyrażać i żyć żywotnością Ducha, która jest miłością i komunią. Spieramy się, lecz pozostajemy braćmi” – powiedział papież. Wskazał, że „potrzebujemy Kościoła braterskiego, który będzie narzędziem braterstwa dla świata”.

Franciszek przestrzegł przed duchem źle rozumianej rywalizacji między wspólnotami różniącymi się obrządkiem, narodowością, czy kulturą. „Dzięki waszemu braterstwu możecie przypomnieć wszystkim, całej Europie, że, aby zbudować przyszłość godną ludzkości, musimy pracować razem, przezwyciężać podziały, burzyć mury i podtrzymywać marzenie o jedności. Musimy się wzajemnie akceptować i integrować, podążać razem, być wszyscy braćmi!” – podkreślił Ojciec Święty.

„Życzę wam, abyście zawsze byli Kościołem cierpliwym, który rozeznaje, towarzyszy i integruje; i Kościołem braterskim, który czyni miejsce dla innych, dyskutuje, ale pozostaje jednością” – powiedział papież, kończąc swoje przemówienie.

Po błogosławieństwie udzielonym ikoną Matki Bożej z Dzieciątkiem Franciszek odjechał z katedry maronickiej do pałacu prezydenckiego na spotkanie z władzami Cypru.

st, kg, pb (KAI) / Nikozja


„Życzę wam, abyście zawsze byli Kościołem cierpliwym, który rozeznaje, towarzyszy i integruje; i Kościołem braterskim, który czyni miejsce dla innych, dyskutuje, ale pozostaje jednością” – powiedział Ojciec Święty podczas spotkania z kapłanami, zakonnikami i zakonnicami, diakonami, katechetami, stowarzyszeniami i ruchami kościelnymi Cypru. Odbyło się ono w maronickiej katedrze pw. Matki Bożej Łaskawej w Nikozji i było pierwszym podczas jego podróży apostolskiej na Cypr i do Grecji. Jest to jego 35 podróż zagraniczna.

Wasze Świątobliwości, drodzy bracia biskupi,

drodzy kapłani, siostry i bracia zakonni,

drodzy katecheci, bracia i siostry, Χαίρετε! [Witajcie]

Cieszę się, że jestem pośród was. Pragnę wyrazić wdzięczność kardynałowi Bécharze Boutrosowi Raï za słowa, które do mnie skierował, i serdecznie pozdrowić patriarchę Pierbattistę Pizzaballę. Dziękuję wam wszystkim za waszą posługę i służbę; szczególnie wam, siostry, za dzieło wychowawcze, które prowadzicie w szkole, do której tak licznie uczęszczają dzieci z tej wyspy, szkoły, będącej miejscem spotkań, dialogu, uczenia się sztuki budowania mostów. Dziękuję wam wszystkim za waszą bliskość z ludźmi, zwłaszcza w środowiskach społecznych i zawodowych, w których jest to trudniejsze.

Dzielę się moją radością z odwiedzenia tej ziemi, pielgrzymując śladami wielkiego apostoła Barnaby, syna tego ludu, ucznia rozmiłowanego w Jezusie, nieustraszonego głosiciela Ewangelii, który, przechodząc pośród rodzących się wspólnot chrześcijańskich, dostrzegał działanie łaski Bożej i radował się, „i zachęcał wszystkich, aby całym sercem wytrwali przy Panu” (Dz 11, 23). Przybywam z tym samym pragnieniem: aby zobaczyć działanie łaski Bożej w waszym Kościele i na waszej ziemi, aby ucieszyć się razem z wami z cudów, których Pan dokonuje, i aby zachęcać was do trwania zawsze, bez znużenia, nigdy się nie zniechęcając.

Patrząc na was, widzę bogactwo waszej różnorodności. Pozdrawiam Kościół maronicki, który w ciągu wieków kilkakrotnie docierał na wyspę i, często przechodząc przez wiele prób, wytrwale trwał w wierze. Myśląc o Libanie, odczuwam wielki niepokój z powodu kryzysu, jaki go dotknął, i dostrzegam cierpienie narodu znużonego i doświadczonego przemocą i cierpieniem. W mojej modlitwie zanoszę pragnienie pokoju, które wypływa z serca tego kraju. Dziękuję wam za to, co robicie tutaj na Cyprze. Cedry Libanu są wielokrotnie wymieniane w Piśmie Świętym jako wzorce piękna i wielkości. Ale nawet wielki cedr ma swój początek w korzeniach i rozwija się powoli. Wy jesteście tymi korzeniami, przesadzonymi na Cypr, aby szerzyć woń i piękno Ewangelii. Dziękuję!

Pozdrawiam również Kościół łaciński, obecny tutaj od tysięcy lat, który z upływem czasu wraz ze swymi dziećmi rozwijał entuzjazm wiary i który dzisiaj, dzięki obecności wielu braci i sióstr migrantów, jawi się jako lud „wielobarwny”, jako prawdziwe miejsce spotkania różnych grup etnicznych i kultur. To oblicze Kościoła odzwierciedla rolę Cypru na kontynencie europejskim: kraina pozłacanych pól, wyspa pieszczona morskimi falami, ale przede wszystkim historia, która jest splotem ludów i mozaiką spotkań. Taki jest też Kościół: katolicki, to znaczy powszechny, będący otwartą przestrzenią, w której wszyscy są przyjmowani i ogarnięci Bożym miłosierdziem oraz zaproszeniem do miłości. W Kościele katolickim nie ma i nie było murów: jest to wspólny dom, jest to miejsce relacji, jest to współistnienie różnorodności.

Umiłowani, pragnę teraz podzielić się z wami pewnymi myślami o świętym Barnabie, waszym bracie i patronie, zaczerpnąwszy dwa słowa z jego życia i misji.

Pierwszym z nich jest cierpliwość. Mówimy o Barnabie jako o człowieku wielkiej wiary i równowagi, który został wybrany przez Kościół jerozolimski – można by powiedzieć – przez Kościół macierzysty – jako osoba najbardziej odpowiednia do odwiedzenia nowej wspólnoty, wspólnoty antiocheńskiej, składającej się z osób dopiero co nawróconych z pogaństwa. Zostaje wysłany, by pójść i zobaczyć, co się wśród nich dzieje, niemal niczym odkrywca. Spotyka tam ludzi, którzy pochodzą z innego świata, innej kultury, innej wrażliwości religijnej; ludzi, którzy właśnie zmienili swoje życie i dlatego posiadają wiarę pełną entuzjazmu, ale wciąż kruchą. W tej sytuacji postawa Barnaby jest nacechowana niezwykłą cierpliwością: jest to cierpliwość, pozwalająca na nieustanne wyruszanie w drogę; cierpliwość, pozwalająca na wchodzenie w życie osób dotąd nieznanych; cierpliwość, pozwalająca na przyjmowanie nowych rzeczy, nie oceniając ich pochopnie; cierpliwość rozeznawania, potrafiącego dostrzegać wszędzie znaki działania Boga; cierpliwość, uzdalniająca do „studiowania” innych kultur i tradycji. Barnaba ma nade wszystko cierpliwość towarzyszenia: nie miażdży kruchej wiary nowo przybyłych rygorystyczną, nieelastyczną postawą, ani nadmiernymi wymaganiami co do przestrzegania przykazań. Towarzyszy im, bierze ich za rękę, rozmawia z nimi.

Drodzy bracia i siostry, potrzeba nam Kościoła cierpliwego. Kościoła, który nie pozwala, by zmiany powodowały w nim wstrząsy i niepokoje, lecz który z pogodą ducha przyjmuje to, co nowe i rozeznaje sytuacje w świetle Ewangelii. Cenna jest praca, jaką wykonujecie na tej wyspie, przyjmując nowych braci i siostry, docierających z innych stron świata. Podobnie jak Barnaba, także i wy jesteście wezwani do pielęgnowania spojrzenia cierpliwego i wrażliwego, do bycia widzialnymi i wiarygodnymi znakami Bożej cierpliwości, która nigdy nie pozostawia nikogo poza domem, bez czułego uścisku. Kościół na Cyprze ma te otwarte ramiona: przyjmuje, integruje, towarzyszy. Jest to ważne przesłanie także dla Kościoła w całej Europie, naznaczonej kryzysem wiary: nie warto być impulsywnym i gwałtownym, nostalgicznym i narzekającym, ale dobrze jest iść naprzód, odczytując znaki czasu, a także znaki kryzysu. Trzeba ponownie podjąć cierpliwe głoszenie Ewangelii, zwłaszcza nowym pokoleniom. Wam, bracia biskupi, chciałbym powiedzieć: bądźcie cierpliwymi i bliskimi pasterzami, niestrudzenie poszukujcie Boga w modlitwie, kapłanów w spotkaniu, braci innych wyznań chrześcijańskich z szacunkiem i troską, a wiernych tam, gdzie mieszkają. Wam zaś, drodzy kapłani pragnę powiedzieć: bądźcie cierpliwi wobec wiernych, zawsze gotowi dodawać im otuchy, bądźcie niestrudzonymi szafarzami Bożego przebaczenia i miłosierdzia. Nigdy nie bądźcie surowymi sędziami, a zawsze kochającymi ojcami. Dzieło, którego Pan dokonuje w życiu każdego człowieka, jest świętą historią: bądźmy pasjonatami tego dzieła. W wielorakiej różnorodności waszego ludu cierpliwość oznacza również posiadanie uszu i serca otwartych na różne wrażliwości duchowe, różne sposoby wyrażania wiary, różne kultury. Kościół nie chce ujednolicać, ale cierpliwie integrować. To właśnie pragniemy czynić z pomocą łaski Bożej w czasie procesu synodalnego: cierpliwa modlitwa, cierpliwe słuchanie, dla Kościoła posłusznego Bogu i otwartego na człowieka.

Jest jeszcze drugi ważny aspekt historii Barnaby, który chciałbym podkreślić: jego spotkanie z Pawłem z Tarsu i ich braterska przyjaźń, która doprowadziła ich do wspólnego przeżywania misji. Po nawróceniu Pawła, wcześniej zaciekłego prześladowcy chrześcijan, „wszyscy bali się go, nie wierząc, że jest uczniem” (Dz 9, 26). Tutaj Księga Dziejów Apostolskich mówi coś bardzo pięknego: „Barnaba przygarnął go” (w. 27). Przedstawia go wspólnocie, opowiada, co mu się przydarzyło, i ręczy za niego. Posłuchajmy tego „przygarnął go”. Wyrażenie to przypomina misję Jezusa, który zabrał ze sobą uczniów na drogi Galilei, który przyjął nasze człowieczeństwo zranione grzechem. Jest to postawa przyjaźni i dzielenia się życiem. Przygarnąć, wziąć na siebie, to obarczyć się dziejami drugiej osoby, poświęcić czas na poznanie nie szufladkując go, wziąć go na swoje ramiona, gdy jest zmęczony lub zraniony, jak czyni to miłosierny Samarytanin (por. Łk 10, 25-37). To się nazywa braterstwo. Oto drugie słowo.

Barnaba i Paweł, jako bracia, podróżują razem, aby głosić Ewangelię, nawet pośród prześladowań. W kościele w Antiochii „przez cały rok pracowali razem nauczając wielką rzeszę ludzi” (Dz 11, 26). Obydwaj następnie, z woli Ducha Świętego, zostali przeznaczeni dla większej misji i „odpłynęli na Cypr” (Dz 13, 4). A Słowo Boże rozwijało się i rosło nie tylko ze względu na ich ludzkie zdolności, ale przede wszystkim dlatego, że byli braćmi w imię Boże i to ich braterstwo sprawiało, że jaśniało przykazanie miłości. Potem, jak to w życiu bywa, następuje nieoczekiwane wydarzenie: Dzieje Apostolskie relacjonują, że obydwaj bardzo się poróżnili i ich drogi się rozdzieliły (por. Dz 15, 39). Także między braćmi dochodzi do sporów, czasem kłótni. Paweł i Barnaba nie rozdzielają się jednak z powodów osobistych, ale dlatego, że spierają się o swoją posługę, o to jak realizować misję, i mają różne wizje. Barnaba chce między innymi zabrać w podróż misyjną także młodego Marka, a Paweł nie. Spierają się, ale z niektórych późniejszych listów Pawła wynika, że nie ma między nimi urazy. Nawet do Tymoteusza, który ma do niego dołączyć wkrótce potem, Paweł pisze: „Pospiesz się, by przybyć do mnie szybko. (…) Weź Marka [właśnie jego!] i przyprowadź ze sobą; jest mi bowiem przydatny do posługiwania” (2 Tm 4, 9. 11). Na tym polega braterstwo w Kościele: możemy spierać się o wizje, o różne wrażliwości i idee. A w niektórych przypadkach pomaga szczere mówienie sobie rzeczy prosto w oczy, jest to okazja do rozwoju i zmiany. Ale pamiętajmy zawsze: dyskutujemy nie po to, by prowadzić wojnę, nie po to, by narzucać swoje zdanie, ale aby wyrażać i żyć żywotnością Ducha, która jest miłością i komunią. Spieramy się, lecz pozostajemy braćmi.

Drodzy bracia i siostry, potrzebujemy Kościoła braterskiego, który będzie narzędziem braterstwa dla świata. Tutaj na Cyprze współistnieje wiele wrażliwości duchowych i kościelnych, różne historie pochodzenia, różne obrzędy i tradycje. Nie możemy jednak odczuwać różnorodności jako zagrożenia dla tożsamości, ani nie możemy być zazdrośni i martwić się o przestrzenie, jakie są zajmowane przez poszczególne wspólnoty. Jeśli ulegniemy tej pokusie, będzie narastał strach, strach zaś rodzi nieufność, a nieufność prowadzi do podejrzeń i prędzej czy później do wojny. Jesteśmy braćmi, miłowanymi przez tego samego Ojca. Jesteście zanurzeni w Morzu Śródziemnym: morzu odmiennych historii, morzu, które było kolebką wielu cywilizacji, morzu, którym wciąż przepływają ludzie, narody i kultury z całego świata. Dzięki waszemu braterstwu możecie przypomnieć wszystkim, całej Europie, że, aby zbudować przyszłość godną ludzkości, musimy pracować razem, przezwyciężać podziały, burzyć mury i podtrzymywać marzenie o jedności. Musimy się wzajemnie akceptować i integrować, podążać razem, być wszyscy braćmi!

Dziękuję wam za to, kim jesteście i za to, co czynicie, za radość, z jaką głosicie Ewangelię, za ciężką pracę i poświęcenie, z jakim ją wspieracie i rozwijacie. Taką drogę wyznaczyli święci Apostołowie Paweł i Barnaba. Życzę wam, abyście zawsze byli Kościołem cierpliwym, który rozeznaje, towarzyszy i integruje; i Kościołem braterskim, który czyni miejsce dla innych, dyskutuje, ale pozostaje jednością. Błogosławię Was i proszę, nadal módlcie się za mnie! Συχαριστώ! [Dziękuję!]

tł. o. Stanisław Tasiemski OP (KAI) / Nikozja

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda