Jan Paweł II
HOMILIA PODCZAS MSZY ŚW. NA PLACU PRZED KATEDRĄ. JEDNOŚĆ MUSI TRWAĆ I UMACNIAĆ SIĘ PRZY WSPÓŁUDZIALE WSZYSTKICH
Ostrzyhom, 16 sierpnia 1991 r.
1. „Pan jest moim pasterzem” (Ps 23 [22],1).
Czyż nie tak właśnie musiał pomyśleć Szymon Piotr nad Jeziorem Genezaret? Czy nie tak musiał pomyśleć, gdy na polecenie Chrystusa wypłynął „na głębię i zarzucił sieci na połów”?
Całą noc przedtem pracowali na jeziorze i nie złowili niczego, a teraz zagarniają tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynają się rwać (por. Łk 5,4-6). Czy nie musiał wtedy pomyśleć Szymon Piotr: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego” (Ps 23 [22],1)?
Tak! Ogarnęło wszystkich zdziwienie. A byli to rybacy, wspólnicy Szymona, Zebedeusze Jakub i Jan. Byli to przyszli Apostołowie.
Wtedy też usłyszał Piotr, usłyszeli oni słowa Pana: „nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” (Łk 5,10).
2. Tajemnicze słowa! Jako rybacy byli przyzwyczajeni łowić ryby. Zarzucali sieć, ogarniali te wodne istoty żyjące w głębi, wydobywali je na pokład. Potem służyły ludziom na pokarm. Taka była ich praca. Inna nieco niż praca rolnika, który z ziemi wydobywa pokarm dla ludzi. Inna też niż praca pasterzy, którzy strzegą trzód na polach.
Chrystus powiedział: „ludzi będziesz łowił”. Odwołał się do ich zawodu, tak jak w innych okolicznościach odwoływał się do innych zawodów i innych prac. A zawsze miał na myśli królestwo Boże.
„Łowić ludzi”, ogarniać ich rzeczywistością tego królestwa jakby tajemniczą siecią. Ogarniać ich słowem Chrystusowej Ewangelii. Karmić Jego Ciałem i Krwią w Eucharystii. Wprowadzać w nowy wymiar życia poprzez wody chrztu, by stawali się „nowym stworzeniem” (2 Kor 5,17), by mogli przynosić owoce życia wiecznego.
3. Drodzy Bracia i Siostry, wierni dostojnego i prastarego Kościoła w Ostrzyhomiu! Znam trudności, jakim musieliście sprostać w ciągu ostatnich czterdziestu lat. Wiem, na jakie próby wystawiana była przede wszystkim jedność ludu Bożego w tym kraju. Wiem też, że nie wszystkie rany zdążyły się już zabliźnić, że nadal sprawiają ból całemu Ciału Chrystusa.
Miłość musi teraz przezwyciężyć dawne napięcia, wzajemne uprzedzenia i podejrzliwość, a więź komunii mocno połączy wszystkich członków jednej Bożej rodziny. Wszyscy bowiem tworzą jedno Ciało w Chrystusie, a w jedności Chrystusowego Ciała wszyscy „nawzajem dla siebie są członkami” (por. Rz 12,5).
4. W tej perspektywie, drodzy Bracia i Siostry powołani do kapłaństwa lub do życia konsekrowanego, także wasze istnienie zyskuje pełny sens i bezcenną wartość.
Wy zostaliście złowieni w sieć Chrystusa w sposób całkiem szczególny. On was do siebie przyciągnął mądrze, łagodnie i mocno. Każdy z was mógłby opowiedzieć historię swego powołania. Te historie różnią się od siebie, bowiem boski Rybak podszedł do każdego i każdej z was w sposób odpowiadający ich osobowości i warunkom ich życia i przeznaczył na służbę swojemu ludowi.
To On, drodzy kapłani, był dla was oparciem w ciężkich latach prób, kiedy nie pozwalano wam spełniać pasterskiej posługi ani gromadzić wspólnoty wiernych. Was, drogie siostry zakonne, wspomagał z miłością, kiedy zostałyście zmuszone do opuszczenia waszych domów i instytutów i razem z waszymi starszymi i chorymi współsiostrami pozostałyście bez środków do życia. Ilu kapłanów, ile zakonnic mogłoby mówić słowami św. Pawła o próbach znoszonych w imię Chrystusa: „w pracy i umęczeniu, często na czuwaniu, w głodzie i pragnieniu, w licznych postach, w zimnie i nagości” (2 Kor 11,27).
Teraz, gdy odzyskaliście już wolność, pozostaje problem braku sił do pracy. Potrzeba więcej „robotników na żniwa, kapłanów, zakonników i zakonnic, którzy podejmą zadanie nowej ewangelizacji w tym tak pełnym perspektyw momencie waszych dziejów. Nie popadajcie w zwątpienie! Dziś także nie brakuje wspaniałomyślnych młodych ludzi, gotowych pójść za głosem Boga, który ich wzywa do pracy w swojej „winnicy”. Jeśli tylko staniecie się „przekazicielami” tego głosu, dając żywe świadectwo pełnego oddania się Chrystusowi i Jego Ewangelii, a cały lud Boży będzie razem z wami nieustannie prosił „Pana żniwa”, Kościołowi węgierskiemu znów nie będzie brakowało mężczyzn i kobiet gotowych poświęcić się bez reszty głoszeniu Ewangelii pokoleniom nowego tysiąclecia, które stoi za progiem.
Pamiętajmy też o świeckich! Również wśród nich nie brakowało wspaniałych przykładów odwagi i konsekwencji w spełnianiu obowiązków płynących z wiary. Iluż to chrześcijan, świadomych, że przez chrzest zostali włączeni w Ciało Chrystusa, a w bierzmowaniu otrzymali Ducha Świętego, by dawać świadectwo wobec świata, nie ugięło się wobec pokus ani pogróżek, konsekwentnie krocząc raz obraną drogą!
Trwajcie w tej wspólnocie myśli i uczuć, która ożywia się i umacnia przy stole Pańskim. Jest to wielką łaską Bożą, że tej jedności celów nigdy nie zabrakło w okresie prześladowań. Także dziś ta jedność musi trwać i umacniać się przy współudziale wszystkich, gdyż każdy ochrzczony jest w pewnym zakresie odpowiedzialny za budowanie Ciała Chrystusa.
Pan Bóg stał u waszego boku, drodzy Bracia i Siostry, i wspierał was w ciężkich chwilach. Prowadził i pocieszał nie „przez samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego” (1 Tes 1,5). Tak oto staliście się naśladowcami Apostołów i Pana, „przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego” (1 Tes 1,6). Dlatego słusznie dziś czynią ludzie wierzący na całym świecie, widząc w was przykład do naśladowania i czerpiąc zeń otuchę. „Wasza wiara w Boga wszędzie dała się poznać, tak że nawet nie trzeba nam o tym mówić” (1 Tes 1,8).
Jakże się cieszę, widząc was tu dziś przy mnie, Bracia i Siostry, przybywający z prastarej archidiecezji prymasowskiej w Ostrzyhomiu. Jestem wdzięczny Bogu za to, że mogę dziękować Mu za was i razem z wami w tym najważniejszym sanktuarium waszego narodu, które słusznie nazywacie „węgierskim Syjonem”.
Serdecznie pozdrawiam was w imię Pana. Z szacunkiem zwracam się przede wszystkim do waszego pasterza, czcigodnego brata László Paskaia, i dziękuję mu za słowa, skierowane do mnie w waszym imieniu. Pozdrawiam obecnych tu biskupów, kapłanów, osoby konsekrowane i świeckich. Każdemu jestem wdzięczny za gorące przyjęcie i wkład włożony w przygotowanie mojej pasterskiej wizyty, która po tylu latach niepewności i bolesnego wyczekiwania ma wydźwięk naprawdę historyczny. Raz jeszcze pragnę was zapewnić o żywej miłości, jaką was darzę.
5. Na tym spotkaniu w Ostrzyhomiu, u początku moich odwiedzin na Węgrzech, pragnę złożyć serdeczny hołd pamięci drogiego i nieodżałowanego kard. Józsefa Mindszenty’ego, który dał wspaniałe świadectwo wierności Chrystusowi i Kościołowi oraz miłości do ojczyzny. Jego imię i jego pamięć będą na zawsze błogosławione.
W tym miejscu pragnę serdecznie pozdrowić także pielgrzymów Słowaków i Węgrów, przybywających ze Słowacji.
Serdecznie pozdrawiam arcybiskupa Trnavy Jana Sokola, biskupa Rożnawy Eduarda Kojnoka i jego biskupów pomocniczych Dominika Tótha i Vladimíra Filo, a także pielgrzymów słowackich, którzy przyłączyli się w Ostrzyhomiu do swoich węgierskich braci. Najmilsi, wasza obecność w tym historycznie ważnym centrum Kościoła węgierskiego stanowi widzialny znak chrześcijańskiej jedności i pokojowego zbliżenia narodów. Módlcie się wspólnie o to, by miłość do bliźniego i bliźnich przezwyciężyła wszystkie bariery wzniesione w przeszłości.
Szczególne pozdrowienie kieruję do Węgrów przybyłych tu ze Słowacji.
W łączności z waszymi żyjącymi na Węgrzech braćmi i z braćmi Słowakami, w tym ośrodku kultu, jakim jest Ostrzyhom, wspólnie dziękujemy za odzyskaną wolność. Wolność religijna niech będzie dla nas wszystkich siłą do autentycznego przeżywania chrześcijaństwa, abyśmy mogli inspirować społeczeństwa do życia opartego na ludzkich i chrześcijańskich wartościach. Niech was Bóg błogosławi!
6. Chrystus wybrał was i posłał, abyście głosili Jego słowo, dając świadectwo wiary chrześcijańskiej, którą Kościół głosi na przestrzeni dziejów.
On was posyła jak owce pomiędzy wilki, abyście uobecniali tajemnicę krzyża w środowiskach, w których żyjecie. Swoją misyjną gorliwością naśladujcie św. Gerarda i św. Wojciecha!
Któż by się nie zdumiał i nie przeląkł wobec takiego zadania? Któż jest w stanie konsekwentnie i z pełnym oddaniem spełnić wszystkie powinności, jakie nakłada chrzest? Kto by się nie zniechęcił w obliczu obiektywnych trudności, takich jak brak personelu, starość, choroba, brak struktur organizacyjnych i środków finansowych? Któż nie odczuwa niepokoju z powodu niepewności i wahań, jakie obserwujemy czasem nie tylko w społeczeństwie, ale i w Kościele?
Pomimo to mówię wam: nie upadajcie na duchu! Uznanie własnych ograniczeń i słabości pomoże wam doświadczyć mocy Boga i niezwykłego bogactwa Jego łaski. Oto Zmartwychwstały jest z wami i ponawia swoją obietnicę: „Nie bójcie się!” (Mt 28,10). „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? (…) to Ja jestem” (Łk 24,38-39). Skoro Ten, który nas posyła, ma moc i jest z nami, możemy powiedzieć za św. Pawłem: „ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12,10). Więcej – moc Chrystusa triumfuje w naszej słabości (por. 2 Kor 12,9).
7. Niech w chwilach próby pomaga wam przetrwać wspomnienie Apostołów, którzy wyszli z Wieczernika, aby nawracać świat! Niech wam przyświeca przykład pierwszego pokolenia chrześcijan! Czy Piotr i Paweł, przybywając do Rzymu, który był miastem bogatym, potężnym i dumnym ze swojej kultury, nie poczuli się ubodzy i niezdolni do spełnienia swej misji? Czyż ich plan zbudowania tam królestwa Chrystusa nie był w oczach tego świata szaleństwem?
A cóż powiedzieć o pierwszych misjonarzach Węgier, św. Gerardzie i św. Wojciechu? Czy na ich drodze nie stały również przeszkody pozornie nieprzezwyciężone? A przecież pokładając ufność w Bogu, podjęli się oni, przed tysiącem lat, ewangelizacji tego kraju. My stoimy teraz u progu trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa. Musicie spełnić odpowiedzialne i zaszczytne zadanie misjonarzy narodu, który chce się odrodzić do lepszej i bezpiecznej przyszłości. Wpatrujcie się w przykład waszych wielkich patronów i naśladując ich rozpalcie wśród rodaków płomień słowa Bożego!
8. „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny” (Łk 5,8). Wracamy raz jeszcze nad jezioro Genezaret. Te słowa – nieoczekiwane słowa Szymona Piotra – są napełnione wielką prawdą. Wyrażają one to samo, co słowa rzymskiego setnika, które powtarzamy, przyjmując eucharystyczną Komunię: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój” (Mt 8,8). Wyrażają to samo, choć w sposób bardziej jeszcze przejmujący, bo Szymon Piotr wie, że nie jest godzien tej komunii, tej bliskości Pana, tego powołania.
Drodzy Bracia i Siostry! Szymon Piotr wie, ma taką świadomość. Właśnie taka świadomość jest potrzebna każdemu z nas, aby przyjąć dar i powołanie, jakim Chrystus nas obdarza: powołanie chrześcijańskie, powołanie kapłańskie, powołanie do konsekracji swego życia.
Ta świadomość – to „nie jestem godzien” – jest nieodzowna, aby Pan mógł kontynuować w nas i przez nas swoje zbawcze dzieło. Aby dokonywał się cudowny połów. Aby ogarniała nas tajemnica Bożego królestwa. Aby działał w nas Duch Święty w mocy Chrystusowego krzyża i zmartwychwstania.
Ta świadomość potrzebna jest osobom, rodzinom, wspólnotom i społeczeństwom.
Jest ona potrzebna prastarej koronie św. Stefana, którą biskup rzymski dzisiaj z czcią i wdzięcznością pozdrawia.
„Pan jest moim pasterzem”.
[Przed końcowym błogosławieństwem Ojciec Święty powiedział:]
Zanim udzielę końcowego błogosławieństwa, chciałbym dodać, że ta pierwsza wizyta w Ostrzyhomiu napełnia mnie wielkim wzruszeniem. Pragnę o tym powiedzieć wszystkim tu obecnym. Przybywam na Węgry, a zwłaszcza do Ostrzyhomia, z Krakowa, który był stolicą Polski, mojej ojczyzny. Pozostały tam do dziś i pozostaną na zawsze ślady naszych historycznych więzi. Król Ludwik Węgierski był królem Węgier i Polski, a jego córka Jadwiga, którą czcimy jako błogosławioną, dała naprawdę nowy impuls życiu narodu, a nawet narodów i życiu Kościoła. Zdaję sobie sprawę, że przybywając tu po raz pierwszy, spotykam się z tą rzeczywistością, która choć odległa o sześć stuleci, jest nadal aktualna i żywa.
Podczas tej Eucharystii modliliśmy się o powołania w szerokim sensie: o powołanie chrześcijańskie wszystkich ochrzczonych, o powołania kapłańskie i wreszcie o powołania do życia konsekrowanego. Z wielką radością patrzę na stojących w pierwszym rzędzie nowych kapłanów wyświęconych w tym roku i życzę waszemu Kościołowi i waszemu chrześcijańskiemu społeczeństwu nowych powołań, a w tym nowych powołań kapłańskich.
Na koniec chciałbym pogratulować wam pięknego śpiewu, którego mogliśmy wysłuchać w czasie liturgii eucharystycznej: qui cantat bis orat.
Dzieła zebrane Jana Pawła II, t. XI – Homilie i przemówienia z pielgrzymek – Europa cz. 3, s.688-691, Wydawnictwo M, Kraków 2007
Copyright © Dykasterium ds. Komunikacji – Libreria Editrice Vaticana