Home DokumentyReferaty, Konferencje, ArtykułyFormacjaFormacja wstępna Bisignano Sante OMI, Formacja do życia zakonnego. Próba wyprowadzenia bilansu i badania dotyczące przyszłości

Bisignano Sante OMI, Formacja do życia zakonnego. Próba wyprowadzenia bilansu i badania dotyczące przyszłości

Redakcja
 
Sante Bisignano OMI

FORMACJA DO ŻYCIA ZAKONNEGO. PRÓBA WYPROWADZENIA BILANSU I BADANIA DOTYCZĄCE PRZYSZŁOŚCI

Referat wygłoszony do Unii Przełożonych Generalnych – Rzym, maj 1986 r.

 

Chciałbym rozpocząć tę dyskusję, cytując słowa początkowe dokumentu „Zakonnicy i postęp ludzkości”:

„Kościół, który pod działaniem Ducha Świętego ciągle się odnawia, jest owym organizmem żywym i dynamicznym, wewnątrz którego życie zakonne znajduje swoje bodźce i dyrektywy dla własnej odnowy duchowej i apostolskiej”.

Ten tekst podkreśla wymiar eklezjalny naszego powołania. „Każdy instytut powstał dla Kościoła i powinien wzbogacać go przez własne cechy szczególne, według swego szczególnego ducha i szczególnej misji” /MR 14 b/.

Równocześnie w/w tekst sugeruje, że należy umieścić formację początkową i stałą, w samym sercu Kościoła, w jego wzroście i w jego pracach dla dobra ludzkości.

„Spotkanie misji Kościoła z historią współczesną staje się coraz częściej bardzo ważne. A spotkanie to otwiera nowe drogi ewangelizacji, kontaktów, poprawy i wzrostu człowieka … Chrystus coraz bardziej pojawia się jako centrum kosmosu i historii /RH 1/, a misją Kościoła jest zaangażowanie przeogromne i niestrudzone w dzieło doprowadzenia człowieka do Chrystusa, człowieka nowego” /GS 22; RH 8,13-14, RPH, Słowo wstępne/.

Mając to wewnętrzne przygotowanie, spójrzmy teraz jak przebiegała formacja w tych ostatnich latach, żeby tę sprawę dokładnie zbadać i ocenić. Chodzi bowiem o to, żebyśmy mogli otworzyć się na nowe perspektywy, nie zatracając równocześnie pełnego poczucia realizmu i wielkiej ufności.

W naszej dyskusji mam zamiar przedstawić coś w rodzaju „planu roboczego”, względnie zestawu refleksji, żeby móc ukształtować bilans i przebadać różne drogi, którymi szła formacja. Trzeba bowiem patrząc ku przyszłości, zwrócić szczególną uwagę na niektóre aspekty dominujące w dziedzinie formowania nowych pokoleń.

Dwie są przyczyny takiego układu naszej pracy. Pierwsza tj. formacja sama w sobie. Kiedy się mówi o formacji, to w rzeczywistości mówi się o osobie, o powołaniu, o zamiarach Bożych w stosunku do każdej z tych osób i do całej ludzkości. I jeszcze jest to mowa o „tradycji żywej”, której jesteśmy ciągiem dalszym, obecnością i rozwojem, to znaczy mówić o „charyzmacie założyciela”. I wreszcie jest mowa o „dniu dzisiejszym”, w którym działa Duch Święty i który jest w pewnym sensie tą „glebą”, na której rozwija się nasza działalność i następuje wzrost młodego pokolenia oraz nasz własny. Według mojego zdania jest sprawą niezmiernie trudną sformułowanie jakiejś oceny, kiedy w daną sprawę na pierwszym miejscu zaangażowany jest człowiek w swojej pielgrzymce do Chrystusa i do historii ze swym cierpieniem i ze swoją głęboką tęsknotą.

Drugą przyczyną jest głębokie doświadczenie, które ma każdy z was. Dyskusja, mająca charakter roboczy, może sprzyjać wymianie myśli i wzajemnemu wzbogaceniu się, a więc prowadzić do bardziej rzeczywistej i ściślejszej oceny formacji w dniu dzisiejszym.

Mój wykład podzielę na trzy części, a więc na:

  1. Klucz do badań problemów dotyczących formacji
  2. Droga przebyta w ostatnich latach
  3. Rzut oka na przyszłość i pojawiające się drogowskazy

Ostatnie słowo dotyczące wstępu. Czynnikami współdziałającymi w naszej służbie informacyjnej nie są sytuacje konkretne każdej z naszych wspólnot czy też instytutów, ale raczej, i to na pierwszym miejscu, sytuacje aktualne Kościoła i społeczności ludzkiej oraz danej społeczności narodowej. Nasze wspólnoty, czy są one formacyjne czy też nie, odzwierciedlają dynamizmy, oczekiwania, zapytania, odpowiedzialności i nadzieje Kościoła i społeczności ludzkiej, ponieważ są tego Kościoła i tej społeczności żywymi cząstkami. Projekt dotyczący formacji na dzień dzisiejszy i dzień jutrzejszy, nie może nie liczyć się z czynnikami w/w i musi angażować się w konieczność dawania odpowiedzi coraz bardziej autentycznej na wołanie Kościoła w sprawie ewangelizacji dzisiejszego świata. Jest to zadanie trudne i jednocześnie pasjonujące. Wymaga ono bowiem, żeby formacja zakonna była „wysokiego gatunku”, ponieważ musi ona dotrzymać kroku odnowie samego Kościoła /ET 3,52; RPH 5,32-33/, żeby odpowiedzieć na wezwanie świata, który mieni się być „nowoczesnym”, ponieważ zepchnął rzeczy święte na marginesy /cfr Documento conclusivo 2/. „Kościół musi dać świadectwo Ewangelii swych zakonników jako wzór szczególny i wspaniały. On ma pokazać światu, że droga ośmiu błogosławieństw jest jedyną drogą, która może „przemienić świat i doprowadzić go do Boga” /LG 31/. Życie zakonne jest „ożywczym oddechem” dla świata” /cfr ET 53/.

KLUCZ DO BADAŃ PROBLEMÓW DOTYCZĄCYCH FORMACJI

Niepodobna zaryzykować ocenianie jakiegoś okresu historycznego, takiego jak np. obecny, bez odpowiedniego klucza do badania problemów formacji. Ten klucz, pozwoli na rozeznanie głównych linii tworzących w ogólnym procesie formacji nowe pokolenia zakonników. Poza tysiącznymi różnicami i wielorakimi wyrazami tych różnic, które towarzyszą temu procesowi, istnieją jeszcze inne rzeczy ważne. Taką rzeczą ważną jest właściwy punkt odniesienia, jasny i ogólny, który pomoże odczytać różnice i zawiłe sytuacje, tak ogólne jak osobiste, i ocenić je, będąc wolnym od osobistych nastawień, a otwartym na natchnienie Ducha Świętego. Ryzykuje się zawsze, że mimo woli przejdzie się do porównywania tego, „co było” z tym, „co jest”. A przecież nie o to chodzi, ale o pomijanie poszczególnych etapów wędrówki i zebranie w całość wszystkich czasów i generacji, uszlachetniając je i oczyszczając, aby doszły do dojrzałości i otwarły się na nowe horyzonty jedności i służby apostolskiej.

Spojrzenie na formację i to wszystko, czego się od niej spodziewamy, tak w jej początkach jak i w jej trwaniu, jest ściśle związane z ogólnym poglądem na jej problemy i klucz do badań problemów formacji, który wytworzył się w tych ostatnich latach w sposób bardziej wyraźny. Ten pogląd leży u podstaw naszych pragnień i naszego sposobu bycia.

Moim zdaniem trzy czynniki składają się na ukształtowanie klucza do badania problemów formacji: natura i rola życia zakonnego w Kościele, charyzmat szczególny i epoka historyczna jako etap historii zbawienia. Z pomocą tych trzech czynników skupię moją uwagę bezpośrednio na formację i wysunę na plan pierwszy następujące zagadnienia:

Pierwszym elementem klucza do badań zagadnień formacji jest samo życie zakonne, rozpatrywane od strony swojej natury, swojej historii i swego działania w Kościele. Coraz lepiej rozumie się dzisiaj życie zakonne, poświęcone czy to teologicznym rozważaniom, czy to naśladowaniu szczególnemu Chrystusa czystego, ubogiego i posłusznego, czy też służbie Kościoła, który ciągle wzrasta. Eklezjologia wspólnotowa, która jest „ideą centralną i podstawową w dokumentach soborowych”, doprowadziła tenże Sobór do świadomości, że „Kościół jako Wspólnota jest sakramentem dla zbawienia świata” /cfr Wnioski końcowe, Synod nadzwyczajny Biskupów 1985/. Ta idea centralna i podstawowa ma wpływ jasny na oblicze formacji i na właściwą ocenę drogi przebytej w tych ostatnich latach poprzez cierpienia i pragnienia tak Ducha Świętego, jak i ludzi.

Formacja jest kierowana „najwyższą regułą” życia zakonnego, a jest nią: „pójście za Chrystusem, takim jakiego nam podaje Ewangelia” /cfr PC 2/. Formacja przebiega nie tylko w osobistej sferze duchowej, ale w gromadzie, we Wspólnocie, jako rodzinie Bożej, zebranej w imię Boże /cfr PC 15/. I z tej to przyczyny wspólnota zakonna staje się „znakiem” proroczym, świadkiem i pracownikiem w tym dziele /cfr RPH 24/, miejscem głębokich spraw Bożych i przekazu tych spraw /cfr DCVR 15/, źródłem duchowości i twórczości apostolskiej. Młodzi ludzie, których Bóg wzywa po imieniu, żeby poszli za Nim w życiu konsekrowanym, odkrywają w ten sposób, że Duch Święty wzywa ich i łączy, tak jak to było w początkach Kościoła /cfr Dz 2/ z tymi mężami i niewiastami, którzy „postanowili pójść za Chrystusem w pełnej wolności” i dzielić z Nim ten rodzaj życia, który „On obrał dla Siebie” /cfr PC 1; LG 44, 46/. Dzięki nim i dzięki różnorodności darów, które rozwinęły się z Woli Bożej, Kościół był zawsze „bardzo dobrze uzbrojony, żeby pełnić najróżnorodniejsze dobre dzieła i przygotowany do swego ministerium dla wzrostu Ciała Chrystusowego” /cfr PC 1/. To jest życie, które dzisiaj trwa nadal w nadzwyczajnej różnorodności wyrazów i chce przez swoją twórczą miłość odpowiedzieć na wzdychanie człowieka i jego najgłębsze tęsknoty.

Pod tymi kątem widzenia klucz do badań problemów dotyczących formacji pozwala mi stwierdzić, na jakich podstawach formacja się oparła i czy pomimo swoich ograniczeń i udręczeń codziennych, pulsuje życiem i zapałem i czy biegnie drogą prawdziwą w pełnej harmonii z teraźniejszością Ducha Świętego.

 Drugi element tego klucza tj. charyzmat założyciela, określa tożsamość zakonnika i wymaga jej tak jak wymaga tego sam Kościół, żeby być jednością i żeby dzisiejszemu człowiekowi dać odpowiedź właściwą, osobową i specjalną. Kościół jest bowiem tak zbudowany jak „ciało” ze swymi członkami, które z kolei mają specjalne dzieło do spełnienia /cfr Rz 12, 4-5, cyt. w LG 32/. Specyficzna tożsamość dojrzewa przez udział zakonnika w charyzmacie założyciela /cfr MR 11/ i w życiu rodziny zakonnej jako jej członka współodpowiedzialnego. Oto są elementy, które odnajdujemy bardzo wyraźnie, chociaż w różny sposób sformułowane w nowych regułach.

„Ten element jest całością sam w sobie, jeżeli weźmiemy pod uwagę charakter wspólnotowy życia zakonnego, u którego podstaw leży powołanie. Założyciele w swej wędrówce duchowej i ministerialnej nie są samotni, ale otoczeni przez innych ludzi, którzy dzielą całkowicie te same zamiary … Cały zespół ludzki ma wypełnić w Kościele pewną, określoną misję i ma być obecny i ma działać właśnie w swym charakterze wspólnotowym” /F. Ciardi; I fondatori uomini dello Spirito, 1982, s. 313/.

Trzeci element, który stanowi cząstkę klucza do badań problemów formacji, tj. dzień dzisiejszy Kościoła, w swoim wymiarze najpełniejszy. Czy nasze czasy są czasami „wyjścia”? Czy lud Boży jest na drogach pustynnych, na których Bóg oczyszcza i wychowuje, żeby go uzdolnić do współpracy nad zbawieniem świata w nowej epoce historii, w którą już weszliśmy? Czy to jest „noc zbiorowa” Kościoła i jego ludu? Wielkie oczyszczenie już przeżyte w tych ostatnich latach, zmiana mentalności ludzkiej idącej ku ewangelii, wyróżnianie biednych i opuszczonych, szczególne umiłowanie „Słowa” i braterstwa, szukanie wspólnoty i radykalizmu, uwrażliwienie na wielkie wartości Ducha Świętego, na pokój, na sprawiedliwość i wysiłki w tym kierunku dokonane, potwierdzają być może, że przeżywamy w Kościele to, co Paweł VI miał zwyczaj powtarzać: „Chwile uprzywilejowane Ducha Świętego” /cfr EN 75/.

Nie wiemy jakich nam jeszcze potrzeba oczyszczeń, oraz jakimi drogami i jakimi darami Duch Święty będzie dalej prowadził dzieło odnawiania i dojrzałości Ludu Bożego /cfr LG 4/. Nie wiemy jakie jeszcze wezwanie posłyszymy w duszy, idąc razem z ludzkością i dzieląc z nią jej radości, jej nadzieje, jej smutki i śmiertelne lęki /cfr GS 1, 40/. Nie wiemy jakimi pójdziemy drogami, my zakonnicy, którzy mamy współpracować w budowie społeczeństwa światowego, bardziej złączonego we wzajemnym szacunku, w braterstwie i sprawiedliwości, ażeby mogło odkryć w Chrystusie wartość własnego istnienia.

Wszakże w/w elementy są dostateczne, żeby otworzyć nasze duszę ku nadziei i żeby odczytać, patrząc na naszą wędrówkę ostatnich lat, niektóre cechy pedagogii Bożej. Poprzez ruiny i zniszczenia ostatniej wojny, Bóg budował, zabierając nam dobra tego świata, w których uczyniliśmy sobie zbyt ciche mieszkanie. Bóg wprowadzał nas głębiej w swoje zamiary i kazał nam uczestniczyć w tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Swego Syna. Bóg sprawiał, żebyśmy byli co dzień bardziej zdolni, żeby móc uczestniczyć w historii z wiekuistą młodością życia ewangelicznego, budować nowy wiek i nową epokę przez twórczą potęgę ewangelii. W tym świetle odczytujemy również kryzys naszych instytutów formacyjnych, kryzys naszych dzieł, który zaskoczył nas nagle, kiedyśmy byli u szczytu powodzenia, mając bardzo liczne powołania. Gzy zdołamy wynikłe stąd konflikty, żale głębokie w tym świetle odczytać? Zdaje się, że tak, bo jestem świadom, że we wszystkich tych doświadczeniach obecny jest Duch Święty, a jednocześnie ludzkie ograniczenie, egoizmy osobiste i zbiorowe, grzechy i zło … Klucz do badania problemów jest w tym zawarty. Wszystkie te sprawy otwierają drogę ku przyszłości, pomagają do lepszego zrozumienia wypadków, które przeżyliśmy i które przeżywamy. Silniejsze połączenie z Bogiem „rozgrzewa serce” i dodaje odwagi, żeby przekroczyć granice naszych doświadczeń i służyć człowiekowi z miłością Chrystusową.

Formacja, którą chcielibyśmy dać naszej młodzieży i naszym dorosłym, jako drogę ciągłego wzrostu, ma swoje korzenie w tych realiach i chcielibyśmy mieć nadzieję, że te realia spełnią to samo zadanie w dziele odnowy Kościoła w Duchu Świętym. Chcielibyśmy zagwarantować formację, która doprowadza do dojrzałości ludzkiej i duchowej, to znaczy, żeby ukształtowała mężczyzn i kobiety, prowadzonych przez Ducha Świętego, otwartych na nowe horyzonty społeczeństwa będącego w głębokim przeobrażeniu, takich, którzy by umieli razem ze swoją rodziną zakonną „odtworzyć w dniu dzisiejszym i zgodnie z misją swego instytutu tę samą odwagę, z którą założyciele pozwolili się prowadzić przez Ducha Świętego w Jego śmiałych i niepowtarzalnych dziełach” /RPH 30/.

DROGA FORMACJI PRZEBYTA W CIĄGU OSTATNICH LAT

Dość odległym punktem wyjścia tych lat naszej wędrówki będzie daleki już czas, pod koniec lat 50-tych. Nasze domy formacyjne były wtedy spokojne, statyczne, dobrze zorganizowane. Nadzieje, które w tym czasie spokojnie dojrzewały dzięki liczebnej sile instytutów i dzięki licznym powołaniom, są dziś jeszcze widoczne pod postacią pięknych domów pobudowanych w tamtym czasie. Dziś są one puste albo użyte dla odmiennych celów. Wszakże już w tym szczęśliwym czasie pojawiały się nowe koncepcje dotyczące formacji. Myślano już wtedy o pedagogii bardziej przystosowanej do potrzeb chwili, o personelu pedagogicznym lepiej przygotowanym do swych zadań. Proponowano udostępnienie młodzieży nauki w seminariach i żądano solidnego kształcenia ich zadań duszpasterskich. Niektóre z tych żądań były spowodowane zbyt pospieszną i mało świadomą rekrutacją młodych, fermentem, który wśród nich narastał pod wpływem „nowych czasów”, rozwojem nauk pedagogicznych i tak mi się przynajmniej wydaje, także pod wpływem zmian liturgicznych /dowartościowanie Słowa i uczestnictwa/ i rozwoju katechizacji. Można było w tamtych czasach zauważyć przemieszczanie się w nowych generacjach tak zwanych punktów odniesienia. Dla nas „byt” był tym punktem odniesienia, a dla młodych coraz wyraźniej na pierwszy plan wysuwała się osoba ludzka, stosunki międzyludzkie, jednostka.

Sobór Watykański II domagał się właściwej odnowy formacji w kontekście odnowy całego Kościoła /cfr OT, Proemio/. Ten tekst odczytywano z tą wrażliwością, która charakteryzowała ową epokę i która przez słowo „powołanie” na pierwszym miejscu stawiała powołanie, kapłańskie. PC nr 18 zestawia aggiornamento Instytutów z formacją członków instytutów. A zatem ten dokument rozpatruje problem wychowania młodzieży tak jak i osób dorosłych.

Jednakże prawdziwej przyczyny należy szukać w impulsie, który został nadany przez Sobór. Zwrócił się on do całego ludu Bożego z zachętą do głębokiej odnowy, świadom wielkich zmian dokonujących się w świecie i świadom ogromnej odpowiedzialności Kościoła. A więc nowe zadania oraz konieczność odnalezienia nowych form bycia i trwania Kościoła w świecie stanę przed formacją.

Znam jeden tekst kluczowy, który według mnie pozwoli na lepsze zrozumienie przeróżnych sytuacji i konfliktów, jakie narosły w czasie naszej wędrówki przez tamte lata. Jest to nr 4 Konstytucji Pastoralnej „Gaudium et Spes”. Oto ten fragment: „Wobec tylu sprzeczności, wielu współczesnych nam ludzi nie może rozeznać prawdziwych i wiecznych wartości i zharmonizować je w sposób właściwy z tymi wartościami, które pojawiają się stopniowo tu i tam. Dlatego to wielu dzisiejszych ludzi żyje w ciągłym niepokoju, pomiędzy nadzieją a rozpaczą, patrząc na historię współczesnego nam świata. Ten świat zawodzi człowieka i co gorsze czeka na jego odpowiedź”.

Jesteśmy jeszcze w roku, 1965. Przypomniałem ten tekst, żeby sprecyzować ów prawdziwy problem, któremu musieliśmy stawić czoło w latach Soboru i w latach posoborowych. Jest to problem społeczności światowej w głębokiej i ciągłej przemianie kulturowej, politycznej i religijnej: świat coraz to bogatszy w możliwości i ich realizację, ale który jednocześnie przebywa mękę niepewności i głębokiego braku równowagi. Po trochu zaczęto sobie zdawać sprawę, że zmiany były wiele głębsze, wiele poważniejsze, aniżeli pierwotnie sądzono, a więc wymagały głębszej i istotniejszej odnowy jakościowej, połączonej z wielką twórczością i ewangeliczną odwagą I tu także wspominamy jeden cytat, który pozwoli nam na zrozumienie sprawy, mającej głęboki wpływ na formację. Jest to cytat z „Raportu Faure-a”, który wypowiada swe zdanie na temat strategii wychowania. Został on wydany staraniem UNESCO. Czytamy tam, co następuje: „Głęboka przemiana, która się dokonuje w świecie poddaje w wątpliwość jedność człowieka, jego przyszłość, nawet jego tożsamość … Sytuacja, w której żyjemy, jest zupełnie nowa i nie można nic podobnego odnaleźć w przeszłości. Ta przemiana ma swoje źródło w przemianie jakościowej, która dotyka człowieka w jego najgłębszej istocie i w pewnym sensie w odnowie jego własnej natury /Raport dotyczy strategii wychowania, Rym, A. Armando, 1973/.

Cierpi się z powodu niemożliwości sprzeciwienia się przemianom, które są w toku, a nawet po prostu nie rozumie się ich, bo zanikły kryteria i punkty odniesienia dawniej aktualne. Były one dostosowane do epoki o zupełnie innej kulturze. Równocześnie jednak odczuwa się i to nawet w ośrodkach laickich potrzebę jakościowego postępu i rozwoju: „Mamy stać się lepsi pod względem tak filozoficznym, etycznym jak i egzystencjalnym, bo stoimy wobec problemów niezmiernie ważnych, które częściowo wytworzyliśmy sami i musimy stawić czoło wezwaniom bardzo stanowczym i trudniejszym, które zmuszają nas do silnej „reakcji jakościowej”, jeżeli chcemy odnieść jakikolwiek sukces” /A. Pecci, Le sfide degli anno 80, nel contesto degli sviluppi mondiali, Quaderni del CASD 80-82; cfr Serva-Schreber, La sfida mondiale, Mondadori, Milano, 1980/.

W tej wielkiej rodzinie, pełnej niepokoju i przeciwstawnych dążeń, w ciągłym kryzysie wiary, tożsamości i postępu, żyją ludzie obarczeni odpowiedzialnością społeczną, kościelną i wspólnotową, ludzie starzy i młodzi. Doświadczają oni w swym własnym ciele: cierpień, niepewności, wezwania i wyzwania, nowych wymagań w dziedzinie życia chrześcijańskiego i apostolskiego. W ich sercach odzywa się cała niepewność przyszłości. Oni muszą stawić czoło rosnącej sekularyzacji, problemowi ateizmu, życia konsumpcyjnego, zagadnieniom pokoju i sprawiedliwości.

Cały ten chaos znalazł sobie jako uprzywilejowane miejsce pobytu nasze domy formacyjne, bo tu, wśród młodych jest już obecna i działa cała przyszłość społeczności kościelnej i ludzkiej. I jeszcze dlatego, że ludzie, którym powierzona jest formacja są pierwsi, którzy mają dokonać tej odnowy, jakiej żądał Sobór i narastające problemy społeczne i ewangelizacyjne.

Jakie padły odpowiedzi na te pytania? Jak wyglądała nasza wędrówka w ciągu ostatnich lat? Jakie zapadły decyzje w związku z bardziej istotnymi doświadczeniami i wysiłkami?

Powziąłem decyzję podzielenia danych dotyczących tych pytań i odpowiedzi na dwa działy pod nazwą „odpowiedzi redakcyjne” i „odpowiedzi konstruktywne”. Takie bowiem są typy odpowiedzi, które człowiek zwykle daje, kiedy staje wobec nowych sytuacji, wobec nowych obowiązków, wobec problemów egzystencjalnych.

„Odpowiedzi redakcyjne”

Wobec przyszłości i nowych ważnych problemów społecznych, kościelnych i formacyjnych, człowiek, czy to mężczyzna, czy kobieta, czuje się zagubiony, nieprzystosowany, a nawet zagrożony w swej istocie, w wartościach podstawowych, które decydują o jego osobowości jako człowieka i jako zakonnika. Ten człowiek – zakonnik czuje, że jego rola w zakonie i społeczeństwie jest zagrożona. Reaguje więc dając odpowiedzi chaotyczne i co gorsza wprowadzające zamęt. Te odpowiedzi nie są związane z jakimś projektem dotyczącym życia, czy próbą pozytywnego rozwiązania przyszłości, czy też problemów formacji. Te odpowiedzi są raczej próbą wyrwania się z konfliktów wewnętrznych i nieprzyjemnej sytuacji emocjonalnej, która z nich wynika. Nuta pesymizmu i nieufności towarzyszy odpowiedziom takiego człowieka. Nowe, napływające zewsząd problemy, na które dany człowiek nie był przygotowany, wywołują konflikty wewnętrzne, a na zewnątrz tarcia z władzami i członkami wspólnoty. I w niejednym wypadku dochodzi do tego, że ów człowiek kwestionuje własne decyzje życiowe, ideały zakonne i apostolskie, na których oparł swój byt, sposób życia zakonnego, kapłaństwo i reguły.

Innym rodzajem „odpowiedzi redakcyjnych” jest zamknięcie się na wszystkie sprawy nowe, zablokowanie się w starych formach życia, odosobnienie, negacja, ślepe bronienie starych zwyczajów, nadmierna aktywność i to wszystko razem, często upozorowane zapałem do pracy, do wierności, do rozwagi. To wszystko odbija się na młodych, rozprasza ich, a ci, którzy mieli być wzorem i przykładem dla nich, tracą swoją wiarygodność.

Problemy, którym dorosły zakonnik musi stawie czoło, wysuwają się daleko poza sprawy dotyczące bezpośrednio formacji. Formacja jest bowiem terenem, w którym odzwierciedla się i wyraża proces przemiany w ludziach, w zespołach ludzkich, w całej rodzinie zakonnej.

Wobec natłoku problemów dotyczących formacji, które narosły w młodej generacji, dzięki nowym sytuacjom, wzrósł zamęt w duszach ludzi dorosłych. Na skutek tego wobec nacisków idących tak z góry jak i z dołu, zaczęto szukać jakichś rozwiązań problemów wychowawczych. Były to często rozwiązania pospieszne, radykalne, improwizowane, które w efekcie powiększały zamęt we wspólnotach formacyjnych i okazały się destrukcyjne i dezorganizujące. Próbuje się bowiem wszystkich metod i sposobów bezkrytycznie i nie bierze się dostatecznie pod uwagę szczególnych aspektów formacji zakonnej, czy też kapłańskiej. Panuje ogólna tendencja, żeby pójść za wszystkimi wymaganiami młodych, będących przedstawicielami przyszłości, nie ujmując tego we własne ramy historyczne czy osobowe, wobec ciągłej ewolucji warunków środowiskowych, w których żyją młodzi. Problemy i błędy zaostrzyły się dzięki zbyt licznym koncepcjom i ideologiom tak w stosunku do Kościoła, jak do kapłaństwa, do życia zakonnego, do ewangelizacji, do naszej przyszłości jako zakonu. Postawy krytyczne dotknęły również wszelkich nowych form życia, które rozrastały się w Kościele i do których młodzi skądinąd mieli pociąg i sympatię.

To są doświadczenia, przez które chyba wszyscy przeszliśmy. Wszyscy mogliśmy obserwować pogarszającą się jakość formacji, malejącą ogromnie liczebność powołań, widoczną szczególnie na Zachodzie. Natomiast pojawiła się u różnych osób i we wspólnotach zastanawiająca symptomatologia. Zwrócono na to uwagę również w raportach kwartalnych spotkań Unii Przełożonych Generalnych, w przededniu nadzwyczajnego Synodu Biskupów /cfr USG, Conventus Trimestralis, 25 październik 1985/.

To są zjawiska, których zabarwienie jest różne i zależy od kraju, kultury i dynamizmów poszczególnych kościołów. Poza tym element czasowy gra swoją rolę i tak przed rokiem 1968 był czas kontestacji, a pod koniec lat 70-tych, kiedy nowe inicjatywy w dziedzinie formacji dawały pierwsze swoje owoce, wtedy nastąpiła odnowa w duszpasterstwie powołań i w ośrodkach formacyjnych. To są zjawiska i różne typy reakcji, które były jak gdyby cząstką niektórych osób i takowe można spotkać również i dziś. Tu myślę o czterech sprawach zastanawiających szczególnie, kiedy się je ogląda w pewnej perspektywie: np. nieprzemyślane przyjmowanie do nowicjatów i nierozsądna rekrutacja do nich, szczególnie jeżeli my sami, ludzie Zachodu, robimy to w Kościołach Trzeciego Świata. Przerzuca się wówczas z tamtych stron do Europy nowicjuszy i młodych postulantów, tłumacząc się brakiem rąk do pracy w „dziełach” danego zakonu. To może pociągnąć za sobą problemy bardzo poważne, nie tylko w formacji, ale i w dziedzinie sprawiedliwości. Przewiduje bowiem wprowadzenie do formacji systemów twardych, w których używa się surowości i ostrości w celach wychowawczych, chcąc w ten sposób zdobyć sobie podporę. Taka podpora staje się później siłą dla osób zbyt wrażliwych. Z tego wynika brak odpowiednich przykładów, bardzo potrzebnych dla ludzi młodych.

Powtarzam więc jeszcze raz, to są problemy, które dotyczą nas, ludzi dorosłych, wezwanych przez historię ludzkości współczesnej i zaproszonych przez Ducha Świętego do dzieła głębokiej odnowy. Kiedy się zatraca perspektywę wiary i czynnego miłosierdzia apostolskiego, wtenczas codzienne zakłopotanie, które nas zalewa swoimi błahostkami, może nas zatopić i pochłonąć. Na skutek tego trudno jest znaleźć właściwą odpowiedź, a nasza młodzież ponosi tego ujemne konsekwencje. W nich bowiem wzrasta brak tolerancji, tracą kontakt z rzeczywistością Kościoła i społeczności. Czasem starzeją się przedwcześnie w naszych domach formacyjnych, albo krótko po ich opuszczeniu. Ich starzenie objawia się w formie wewnętrznego zamętu, nadmiernego racjonalizmu, niechęci do życia, do twórczego podejmowania ryzyka dla dobra Ewangelii.

Przed trzema laty omówiłem do wyższych przełożonych zakonnych we Włoszech te słowa: „Często przestawaliśmy być wiarygodni dla naszej młodzieży, bo młodzi nie dość wyraźnie rozumieli, że nasza twórcza siła pochodzi z faktu, że poszliśmy za Chrystusem, a nie z różnych ludzkich motywów. Subtelne wątpliwości, które w ten sposób wciskały się w ich dusze, wzmocnione jeszcze przez laicyzację i różne inne idee, poddawały w wątpliwość siłę Ewangelii i jej zdolność utworzenia na świecie społeczności bardziej ludzkiej i uczciwszej. A przecież właśnie tego wszyscy się spodziewaliśmy i jeszcze spodziewamy”. /S. Bisignano, Giovani e la vita religiosa, w: La formazione oggi, Ed. Rogate, Roma 1985/.

Skądinąd sami zauważamy i słyszymy to od młodzieży, że ilość powołań związana jest w dużej mierze ze spotkaniem „osoby dzisiejszej, która by w powołanie wierzyła, albo z towarzyszem, który by był „szczęśliwy”, dokonawszy takiego wyboru, albo z siostrą zakonną, „której wielką żywotność odczułem”. Wykazywała ona dojrzałość, może z tej racji, że właśnie należała do „Kogoś”. To znaczy, że powołania są związane z przejrzystym, znaczącym i osobistym pośrednictwem osób trzecich.

Te krótkie obserwacje są jak sądzę przekonywujące i zachęcające. Otwierają one inne jeszcze zagadnienie, a jest nim „formacja ciągła” /ustawiczna?/.

„Odpowiedzi konstruktywne”

Drugi dział obejmować będzie odpowiedzi konstruktywne. Te odpowiedzi nieraz są bolesne, pełne trudnych poszukiwań, błędów i rozterek, ale to są odpowiedzi, które nie będąc wolne od subiektywnych wydźwięków, przecież szukają w sposób obiektywny jakiegoś rozwiązania problemów życia, pozytywnego podejścia do spraw wychowawczych, do nowych systemów rozwojowych w sytuacjach najróżniejszych, do podejmowania dialogu ciągłego z problemami osobistymi, społecznymi i kościelnymi.

Rozdział pod tytułem „odpowiedzi konstruktywne”, będę chciał podzielić na pięć części zależnie od typów odpowiedzi. Przedstawię je skrótowo. One dadzą nam dość dokładną ocenę naszej wędrówki w ciągu tych ostatnich lat i pomogą nam na scharakteryzowanie naszej sytuacji obecnej i na wypracowanie linii wytycznych dla naszego działania w przyszłości.

Odpowiedzi dobrze sformułowane, dotyczące projektów i innowacji

To są przede wszystkim odpowiedzi, w których autorzy usiłują się włączyć w nowe wartości pojawiające się w Kościele i społeczeństwie do już istniejących zasad rządzących formacją. To są odpowiedzi, w których szuka się nowych dróg i nowych rozwiązań i w których pragnie się odnaleźć kluczowe dyrektywy formacji zakonnika w dobie obecnej. Wszystko to jest ściśle powiązane z duchem Vaticanum II. Podstawowym natchnieniem tych odpowiedzi jest głębokie przywiązanie czy do zgromadzenia, czy do Kościoła, względnie do obowiązków związanych z ewangelizacją. Często bardzo odpowiedzi te są ryzykowne. W pierwszych latach po Soborze trzeba było przejść przez konfrontacje z własną formacją i z błędami wykazanymi w czasie tak zwanej „selekcji kandydatów” /ten termin był w owej epoce używany/. Ta postawa typowa dla formacyjnego stylu życia nadawała ton i kierowała aktywnością całości, wysuwając na pierwszy plan formowanie humanistyczne i pasterskie przez organizowanie mniejszych grup we wielkich wspólnotach. Chodziło bowiem o to, żeby wypracować wartość postawy koleżeńskiej i ewangelicznego braterstwa. Wysiłki te są z pewnością bardzo cenne, ale często dobrze się ich nie rozumie i nie są chętnie przyjmowane. Te wysiłki idą w kierunku realizowania konkretnych i obiektywnych celów w dziedzinie formacji, nawet kiedy nie są ujęte w ramy ogólne i dobrze przemyślane. Zasadniczo wysiłki te są dobre i mogłyby być przyjęte na stałe. Jeżeli w pierwszych latach zabrakło im linii wytycznej i określonej, to dlatego, że dziś wypracowanie ogólnego kształtu i syntezy spraw formacji nie jest jeszcze możliwe. Stoi bowiem na przeszkodzie wielkie bogactwo doświadczeń nagromadzonych w Kościele od wieków, oraz wartość nowych koncepcji, które jawią się tak w społeczeństwie jak i w samym Kościele.

W tych ostatnich latach pojawiły się różne koncepcje, nie zbyt może szczęśliwe, i to tak w naszym świecie zachodnim, jak i gdzie indziej. Zostały one również przeniesione na inne tereny geograficzne i kulturowe. Czasem stosowano je, żeby „ratować to, co jeszcze mogło być uratowane”, żeby zatrzymać ucieczkę z seminariów i innych ośrodków formacyjnych.

Inne jeszcze doświadczenia i próby oparte były na dowartościowaniu osobistych, ludzkich, realiów, uwzględniając wymogi i właściwości charakterologiczne każdego człowieka, unikając szablonowego zrównania wszystkich. Inne jeszcze zajęły się szczególną formacją apostolską, żeby „uwolnić wspólnotę zakonną od stylu klasztornego”. Chodziło o to, żeby formacja mogła przebiegać w większej harmonii z rzeczywistością społeczną, ze światem ludzi biednych i wzgardzonych, z ciężkimi warunkami życiowymi, w których trwają różne grupy ludzkie. Miejscem działania formacji stało się teraz, tam, gdzie to było możliwe, życie wspólne z ludźmi, łączenie się bezpośrednie we wspólnoty apostolskie, branie udziału w życiu miejskich dzielnic, we wspólnocie kościelnej itd. Nie można powiedzieć, jakoby nowym formom i doświadczeniom zawsze towarzyszyło odpowiednie i dostosowane przygotowanie duchowe, teologiczne i duszpasterskie młodzieży, a może nawet dorosłych, formujących. A to było szkodliwe, tak samo zresztą, jak opozycja pomiędzy naszymi tradycjami, a tzw. „nową formacją”. Inne jeszcze doświadczenia rozmnożyły się dzięki żywotnemu odkryciu powołania zakonnego /zarówno u zakonników świeckich jak i zakonników – kapłanów/ i charyzmatu założyciela, wspólnoty kościelnej i szczególnej posługi instytutu według myśli założyciela. W zasadzie są to doświadczenia natchnione przez kryteria odnowy, zawarte w PC 2, albo ukształtowane w czasie duchowych dysput z duchem czasu działającym w owych dniach. Pochodzą one być może i tak mi się wydaje od szczególnych natchnień Ducha Świętego.

Te przykłady, nie oddają z pewnością całe o bogactwa owych doświadczeń, które trwały i trwają nadal, tak w Kościele jak i w zakonach, wokół formacji nowego pokolenia zakonników i wokół wszystkich członków, instytutów. Jest jeszcze długa droga przed nami, bo fakt, że posiadamy już pewne linie wytyczne w dziedzinie formacji, nie znaczy bynajmniej, że mamy już wypracowany nowy system wychowawczy, oparty na nowym sposobie myślenia, harmonijnie dostosowany do rozwoju Kościoła i dzisiejszego świata. Szczególną uwagę należy tutaj skierować na postawę młodzieży, która ulega prędkiej ewolucji i ciągłej, szybkiej przemianie wewnętrznej.

Człowiek pozostanie zawsze głównym sprawcą własnej formacji. Tak samo wspólnota zakonna, ze swoim sposobem życia i swoim ewangelicznym natchnieniem, jest najsilniej działającym dynamizmem. Wspólnota zakonna jest rodziną zakonną w najszerszym tego słowa znaczeniu. Tam jest ten pierwowzór, który wyznacza wartości i jest dla młodych znakiem przykładu i łączności z natchnieniami Ducha Świętego i Kościoła. Z dużą ostrożnością podchodzimy do przyszłości, do dzisiejszego ludzkiego dramatu, do posługi należnej braciom.

Powraca ciągle proces formacji stałej i jej problem jako czynnik wzrostu całego instytutu, pochylonego w codziennym trudzie nad otwartą księgą Pisma świętego. Historia świata dzisiejszego dała nam tę „księgę otwartą”, która kształtuje byt rzeczywisty każdego człowieka /cfr RPH 15/.

Formacja jest rzeczą trudną, kiedy najszczytniejszym wartościom proponowanym młodzieży nie towarzyszy świadectwo życia w prawdziwym braterstwie i duchu wspólnotowym. Młodzi muszą widzieć, że program ośmiu błogosławieństw jest probierzem każdego dnia życia /cfr RPH 19, 30/. Młodzi muszą widzieć naszą radykalną postawę ewangeliczną i że ma ona swój głęboki wydźwięk, daje wielką wewnętrzną wolność i staje się otwartym dialogiem z każdym człowiekiem i gotowością do każdej posługi, według zbawczych zamiarów Ojca.

Odpowiedzi zachęcające do działania i do pogłębiania zagadnień

W tym rozdziale będę mówił o badaniach, studiach, różnych opracowaniach, których przedmiotem jest: Kościół, ewangelizacja, powołanie chrześcijańskie oraz powołania specjalne, podstawy i specyfika formacji kapłana, osoby poświęconej Bogu, osoby świeckiej, charyzmaty założycieli, rola zakonnika w Kościele i świecie, itp.

Niektórych autorów pociągają rozważania teologiczne na temat problemów zainicjowanych przez Sobór i przez życie Ludu Bożego, innych – szkoły i prądy naukowe, które powstały w Kościele, jak to zwykle bywa, w czasach szczególnych, jak np. w czasie Soboru. Inni jeszcze autorzy poświęcili się rozwojowi antropologii i naukom bardziej nowoczesnym, jak socjologia i pedagogika. Innych jeszcze pociągają problemy duszpasterskie.

Dziś istnieje obfita literatura na te tematy. Jej wartość i rozmiary są różne. Jest ona wielką pomocą, jeżeli chodzi o problemy formacji. Jednakże potrzeba opracowań ściślejszych, które byłyby pomocą dla osób formujących. Według mego zdania potrzebne są podręczniki interdyscyplinarne w stosunku do poruszanych tematów, które dotyczyłyby formacji, a osobom formującym dostarczałyby pewnych syntez, ujmujących całość zagadnienia. Konieczny jest głęboki respekt w stosunku do osoby ludzkiej, której mamy umożliwić wzrastanie i realizację jej powołania. Trzeba, żeby wiara była podbudowana przez rozumowe podejście do niej. To bowiem podejście wzbogaca wiarę, otwiera umysł na działanie Ducha Świętego i jednoczy człowieka z Kościołem. I rzeczywiście powołanie dojrzewa pod wpływem rozważań teologicznych i osobistej ofiary złożonej ze siebie Bogu. Miłość miłosierna wzrasta i coraz bardziej dąży do Chrystusa Pana, który z kolei wlewa w duszę człowieka potrzebę służenia braciom.

Potrzeby orientujące i normatywne

Wśród najróżniejszych pomocy, z których korzystać mogą przełożeni zakonni i formatorzy, wymienić należy dokumenty kościelne, począwszy od Vaticanum II aż do chwili obecnej, oraz dokumenty wypracowane w zakonach i na konferencjach biskupich. Dokumenty te są znane, jeżeli potrzeba ich przy opracowywaniu nowych konstytucji, na kapitułach, względnie przy redakcji „ratio institutionis”. Zdarza się jednak, że dokumenty te nie są odpowiednio odczytane i przemyślane w celach operatywnych. Przyczyną tego jest między innymi różne emocjonalne podejście do instrukcji idących „z góry”.

W ciągu tych ostatnich 20 lat podjęto odnowę formacji, stosując się do dekretów OT, PC i ES. I zrobiono w Kościele pierwszy ważny krok naprzód po czterech latach pracy i rozmyślań. W styczniu 1969 r. pojawiła się RC, która otwierała dla zagadnień formacji nowe horyzonty, chociaż może w sposób nie dość dopracowany. Wystarczy pomyśleć o szczegółowych przepisach dotyczących przygotowania do nowicjatu, o kryteriach przyjęcia do nowicjatu, jego roli we formacji, miejsca pracy apostolskiej jako momentu wychowawczego, o wartości pracy apostolskiej we farmacji wspólnotowej, o przygotowaniu do profesji wieczystej itd. Następnego roku Kongregacja do Spraw Wychowania Katolickiego opracowała „Ratio Institutionis” w celu przygotowania tych, którzy byli wezwani do kapłaństwa. W 1971 r. adhortacja apostolska „Evangelica Testificatio” zdefiniowała profil zakonnika. W tym dokumencie widać szczególną miłość, którą darzył Paweł VI życie konsekrowane i jego wiarę w odnowę zakonów dla odnowy samego Kościoła. Jest to też odpowiedź na nowe wyzwania ewangelizacji /cfr np. nn. 3,52-53/. Po raz pierwszy mówi się w tym dokumencie, o charyzmacie założycieli /nr 11/. To są dokumenty bardzo ważne dla tych, którzy pracują w dziedzinie formacji. Równie cenny będzie dokument EN /1975/, wydany w chwili krytycznej, kiedy opuszczanie zakonów i stanu kapłańskiego stało się szczególnie dokuczliwe. W tym samym czasie pojawia się encyklika „Sacerdotalis Coelibatus” /1967/, z którą powiązany jest dokument Kongregacji d/s Wychowania Katolickiego: „Wytyczne dotyczące formacji do kapłańskiego celibatu” /1974/.

Tych 20 lat nie było czasokresem łatwym dla nikogo. Rozwinął się bowiem niebezpieczny partykularyzm w dziedzinie formacji, jak gdyby osobiste doświadczenie było najważniejsze i stawało się jedynym kryterium i jedynym miernikiem wartości. To są przeżycia nieuniknione. W nich bowiem działa Duch Święty, który oczyszcza i wzmacnia /cfr LG 4/. Z tej więc przyczyny człowiek powinien słuchać drugiego człowieka, drugich ludzi, żeby zrozumieć i wzbogacić Kościół przez dorobek wszystkich, z głębokim poszanowaniem dla swoistego charakteru i charyzmatu wszystkich instytutów, kultur, potrzeb poszczególnych Kościołów i popierając w doskonałej jedności zgodność w różnorodności /cfr J 17,20/.

Pod koniec lat 70-tych dwa problemy jawią się w Kościele. Dotyczą one szczególnie zakonników i zakonnic. Są to problemy związane z zaangażowaniem się w sprawy społeczne i polityczne. Chodzi tu o ewangelizację jako duchowy wzrost ludzkości. Łączy się z tym zagadnienie zeświecczenia i jakieś ogólne zubożenie duchowe, które dotyka zarówno osoby poszczególne jak i wspólnoty. Przez dwa dokumenty opublikowane w 1980 r.: „Zakonnicy a wzrost ludzkości”./RPH/ i „Wymiar kontemplacyjny życia zakonnego” została wzbogacona myśl na temat tożsamości zakonnika w Kościele, jego roli i przyjętych na ten temat kryteriów /cfr RPH 13-31/. Obydwa dokumenty zawierają rozdziały dotyczące formacji i ludzi formujących.

W RPH 32 czytamy, co następuje: „Problemy życia zakonnego, wobec których zakony stoją w związku z odnową, chcąc harmonijnie połączyć ewangelizację z postępem ludzkości, mają wpływ na formację. Wszystko to zmierza do rewizji przygotowania i metod formacyjnych i to zarówno w początkach formacji jak i w okresach następnych jak i w formacji stałej. Odczytanie pod tym kątem widzenia soborowych kryteriów odnowy pokaże nam, że nie chodzi tylko o zwykłe przekształcanie form zewnętrznych. Jest to bowiem wychowanie sięgające głęboko w mentalność i życie człowieka, nie naruszając jego osobowości także w nowym wymiarze obecności w świecie. Obecność ta jest zawsze świadoma swojej konsekracji, która skierowuje człowieka, zakonnika ku ewangelizacji”.

MR /1978/ w rozdziale V przedstawia pewną propozycję dotyczącą formacji. Ta propozycja odnosi się do ogólnych zasad formacji /nn. 24-25/:

„Zaczynając od samych początków formacji tak kościelnej jak i zakonnej, należy objąć programem naukowym systematyczne nauczanie tajemnic Chrystusowych, natury sakramentalnej Kościoła, władzy biskupiej i życia zakonnego w Kościele” /MR 30/.

Ta ostatnia instrukcja podjęta pod numerem 30 b, w odniesieniu do kleru diecezjalnego jest z całą pewnością rzeczą nową, nawet jeżeli pod względem operatywnym są już pewne kroki dokonane.

W 1982 r. w związku ze światowym dniem modlitw o powołania przedstawiono nam tekst bardzo cenny, owoc wielu lat pracy i dyskusji. Chodzi tutaj o „Dokument końcowy II Międzynarodowego Kongresu dla spraw powołań”. Zdaje mi się, że ten tekst stanowi kamień milowy, który może wiele pomóc w zaangażowaniu się Kościołów partykularnych i rodzin w sprawy duszpasterstwa związanego ze światem młodzieży i z powołaniami.

Ten zestaw zagadnień z pewnością nie wyczerpuje całości. Jednakże wystarczy on, żeby do listy „odpowiedzi konkretnych” dołączyć w tych latach tak trudnych, całość orientacji i norm pochodzących od Magisterium Kościoła. Oczekujemy pojawienia się dokumentu dotyczącego formacji zakonnej. Mówi się o nim już od dawna. Na razie zapowiadają, oprócz ogłoszenia kodeksu, także ogłoszenia niektórych sformułowań dotyczących formacji, a zawartych w „Istotnych elementach nauczania Kościoła o życiu zakonnym” /1983/, /cfr nn. 44-48/. Formacja rozpatrywana w świetle konsekracji zakonnej /cfr nr 5/ jest określona jako proces wzrostu i upodabniania się do Chrystusa, według natchnień danego charyzmatu, a trwa na całe życie: „Formacja nie kończy się nigdy”. W centrum zagadnienia stoi osoba ludzka, czynnik podstawowy formacji, tak samo jak Ten, który ją powołał. Poza tym przedstawiono w tym rozdziale pięć czasokresów, w czasie których przebiega proces formacyjny „aż do skończenia czasów”.

Kodeks wymagałby osobnego omówienia, szczególnie zaś ta jego część, w której omawiana jest formacja zakonna. Jest to konieczne ze względu na różne nowości i dodatki, które dotyczą wszystkich zakonników, a w szczególności żeńskiego życia zakonnego. Trzeba bowiem zaznaczyć, że dokumenty dotyczące formacji przed Vaticanum II odnosiły się przede wszystkim do zakonników kapłanów.

Przeszliśmy już pewną drogę, ale czeka nas dalsza wędrówka.

Odpowiedzi osób formujących i odpowiedzi do nich dostosowane, pochodzące od wyższych przełożonych.

Są dwa rozdziały, które już tylko wspomnę, bo i tak dużo czasu zająłem. Zasługiwałyby one, według mego zdania, na szczegółowe rozpatrzenie, bo są to wytyczne dotyczące przyszłości.

Jeżeli chodzi o sprawy właściwego wykształcenia personelu wychowawczego pracującego w formacji, możemy powołać się na sprawę wypowiedzi Papieża Jana Podczas Kongresu międzynarodowego dotyczącego kierownictwa duchowego. Papież Jan podkreślił niezmierną wagę i potrzebę kierowników duchowych, będących na wysokości swojego zadania.

Doświadczenie tych ostatnich trudnych i bogatych lat dały nam pełną świadomość, że wychowawców należy kształcić na podstawie programu organicznego i odpowiedniego do funkcji, którą będą wypełniali. W programie powinny być przewidziane również nauki pedagogiczne.

U podstaw wychowania jest zestaw zagadnień szczególnych, a więc: świadomość bardzo jasna wielkiej wartości takiej posługi dla rodziny zakonnej i dla Kościoła, dojrzałość ludzka i duchowa, dzięki której zakonnik formujący staje się „ojcem” w pawłowym sensie tego słowa i autentycznej tradycji nauczycielskiej Kościoła.

W tym pierwszym rozdziale możemy umieścić wszystkie osobiste inicjatywy dotyczące Instytutów, konferencji wyższych przełożonych, dyskusje na poziomie uniwersyteckim i w innych centrach naukowych, dążących do kształcenia formatorów okresów początkowych, formacji ciągłej. To dotyczy również kursów i cyklów wykładów teologii duchowości podczas studiów systematycznych, „aggiornamento” systemów pedagogicznych w ośrodkach naukowych własnej rodziny zakonnej, na kongresach, sesjach i spotkaniach między formatorami itd.

Dziś mnożą się pomysły i inicjatywy w sensie coraz bardziej organicznym. Jest to potrzeba życiowa. Przydałaby się ocena naszej wędrówki poprzez te lata w kierunku dobrego przygotowania osób formujących, dla ich przyszłego rozwoju jakościowego, żeby uniknąć błędów dawniej popełnianych. Błędy te jeszcze dziś pojawiają się tu i tam. A więc nadmierny pośpiech i powierzchowność. Mogą one wywoływać frustracje i niedostosowanie młodych do ich przyszłych zadań.

Poza tym, żeby wykształcić dobrego formatora lub formatorkę, nie wystarczy nagromadzenie wielu wiadomości, czy szczególnych specjalizacji. Jakiegoś szczególnego przygotowania potrzeba nam dzisiaj? Jakie doświadczenia duchowe czy apostolskie są dziś konieczne? O jakie zalety chodzi najbardziej? Jakie metody analizy są najbardziej odpowiednie, żeby rozróżniać swoich słuchaczy i jakich użyć metod formacyjnych, żeby były dostosowane do różnych typów osobowości tychże słuchaczy? Na pewno trzeba nam brać udział w sposób bardzo wnikliwy w życiu nowych pokoleń, które są naszą przyszłością. Wymaga się więc od formatorów umiejętności zrozumienia wymagań młodych i całego społeczeństwa. Ale Kościół i dzisiejsza ludzkość najbardziej potrzebują mężczyzn i kobiet, którzy by w sposób jasny i zrozumiały umieli przedstawić rzeczywistość życia zakonnego i apostolskiego. Potrzebują osób, które by czerpały swój sposób bycia ze źródeł ewangelii i umiały nadać jej rzeczywistość nowoczesnego stylu bycia, zrozumiałego dla człowieka doby obecnej.

Będę zawsze pamiętał odpowiedź, jaką mi dał ks. Giovanile Dho, salezjanin, który był wtedy głównym asystentem dla spraw formacji. Pytałem go o szczegóły dotyczące „Ratio Institutionis”, opracowywanego właśnie w jego instytucie. „To jest bez wartości i nie służy niczemu, powiedział on, brak nam prawdziwych formatorów w prawdziwych wspólnotach formacyjnych. Potrzebujemy formatorów, a nie papierków. Potrzebujemy ludzi Bożych”. Była to rozmowa, którą prowadziliśmy w lokalu UPS.

Inne odpowiedzi, wyraźnie konstruktywne, są zawarte w rozdziale pt.: „Współpraca zaprojektowana w czasie konferencji wyższych przełożonych”. Rozmowy prowadzono między instytutami zakonnymi i pomiędzy zakonnikami. Jak już powiedziałem, to jest linia wytyczona na przyszłość, ponieważ taka współpraca przyczynia się do jedności w Kościele i do współdziałania między charyzmatami założycieli. Taka współpraca daje wszystkim świadomość, że każda rodzina zakonna jest „darem” Chrystusa dla Jego Kościoła, żeby Kościół ten mógł wzrastać ku doskonałej miłości, ku jedności i ku twórczości apostolskiej.  We Włoszech, tak jak zapewne i gdzie indziej, już od dawna inicjatywy podjęte przez CISM /Konferencja Wyższych Przełożonych/ i przez USMI okazują się szczególnie twórcze. Nie chodzi jedynie o inicjatywy dotyczące formatorów i formatorek, mistrzów i mistrzynie nowicjatów, ale raczej i o to przede wszystkim, o samych nowicjuszy /kursy międzyzakonne i kongresy/, młodych zakonników dokształcających się i młodych, którzy przygotowują się do nowicjatu.

Niedawno brałem udział w kongresie zorganizowanym przez USMI dla nowicjuszek. Był to pierwszy kongres tego rodzaju. 260 młodych z 70 zakonów było obecnych. Ich jednozgodne wrażenie było następujące: „Uświadomiłyśmy sobie, że nie jesteśmy same albo opuszczone, ale że tworzymy nową generację osób wezwanych „po imieniu”, żeby pójść za Chrystusem i służyć dzisiejszej ludzkości”. One doświadczyły, że są Kościołem.

Współpraca i praca pomiędzy zakonami mogą być pomocne we wszystkich sprawach dotyczących formacji, mogą też być dobrym sposobem przygotowania do „aggiornamento” personelu wychowawczego. Doświadczenia tych ostatnich lat wykazały, że należy te osiągnięcia brać bardzo na serio. Od tej chwili bowiem praca dokonywana w izolacji będzie się wydawała osamotniona i ograniczona. Współpraca wynika z ducha jedności w Kościele i odpowiada coraz bardziej wspólnym wysiłkom, skierowanym ku realizacji różnych planów i obowiązków. Takie stanowisko jest wymogiem współczesnej historii i wymogiem odczuć współczesnego człowieka. Wspólna praca instytutów jest oparta na wspólnych i jednakowych podstawach, a cechy szczególne, właściwe dla każdego instytutu objawiają się harmonijnie w dążeniu do jednakowych celów. Wędrówka ku przyszłości, nasza obecność w poszczególnych kościołach, mogą odnieść największe korzyści z naszej ścisłej współpracy. Doświadczenia nasze dowodzą, że ta współpraca nie wywołuje zamętu, ani zubożenia, ani egalitaryzmu, ale wzmacnia jedność w różnorodności.

„Jednolitość życia zakonnego i jego specyficznej roli, otrzymuje jakby nowe tchnienie pochodzące od pluralizmu, bogactwa różnych powołań i różnych funkcji w Kościele … Dzięki temu wykonywanie własnych zadań staje się ciągłym poszukiwaniem braterskiej współpracy i wspólnego osiągnięcia celu. To osiągnięcie celu potwierdza zarówno własną indywidualność oraz jedność Kościoła” /RPH 22/.

To, co zostało powiedziane na temat różnorodności powołań, jest szczególnie ważne w odniesieniu do życia konsekrowanego, w której to dziedzinie „zgodnie z zamiarami Bożymi, rozwinęła się przedziwna różnorodność wspólnot zakonnych” /cfr PC 1/.

W ten to sposób można opanować skłonność do paralelizmu i resztki konkurencji pomiędzy instytutami. Świadectwo, którym jest życie zakonne, jest dzięki temu bardziej wiarogodne i bardziej skuteczne. Oto takie jest doświadczenie Kościoła i jego jedności według Vaticanum II.

 

SPOJRZENIE KU PRZYSZŁOŚCI: WYTYCZNE DZIAŁANIA

Rozpoczynam ostatnią część moich rozważań słowami Jana Pawła II, które wypowiedział do młodych, zgromadzonych na Placu św. Piotra na wiosnę 1978 r. /przyp. tłum.: W tym czasie panował Paweł VI, Jan Paweł II został wybrany 16.10.1978/:

„Ludzie, którzy umieją patrzeć ku przyszłości, tworzą historię”.

To jest więc także i nasza rola. Droga przebyta aż do tej chwili, idąc po stopniach rozwoju formacji, kończy się właśnie ukształtowaniem przyszłości.

Właśnie dokonujemy pierwszego bilansu. Na tej podstawie wytyczymy pewne linie operatywne. Będziemy mogli sprawdzić to wszystko i uzupełnić w czasie rozmów z grupami, albo tu na sali.

Krótkie podsumowanie

„Formacja do życia zakonnego wg zdania O. Anthony Mc Sweeney, SSS – odniosła ogromne korzyści z reform soborowych. Dowartościowanie autentyzmu i odpowiedzialności osobistej znajdują się w centrum procesu, który przebiega we wnętrzu człowieka. To wnętrze jest dziś bogatsze, bardziej świadome praw, które rządzą nim i jego wzrostem. Proces ten rozwija się w oparciu o Pismo święte i Liturgię, które odgrywają rolę podstawową” /Życie zakonne, 20 lat po Soborze Watykańskim II, w USG, Conventus Trimestralis, 23.10.1985, str. 18/.

Pomiędzy osiągnięciami dodatnimi, które się wyłaniają, wymienię m.in. następujące:

– Większa i wzrastająca jasność w ocenianiu formacji i jej treści. Dziś pomagają nam w tym dobrze opracowane plany formacyjne, które dają właściwe wytyczne w kierunku zachowania podstawowej jednolitości w wychowaniu, z równoczesnym uwzględnieniem różnic kulturowych.

– Poszanowanie i zrozumienie jednolitości procesu formacyjnego dały z jednej strony dokładne rozróżnienie i dowartościowanie każdego etapu formacji, a z drugiej strony zapewniły ściślejszą współpracę między formatorami w kierunku wzajemnego uzupełniania się i współzależności. Dzięki temu można było lepie j wychowywać młodych, wzajemnie dostosować się i współpracować, podejmować nowe inicjatywy itd.

– Rozwój systemów duszpasterstwa powołań. Od „rekrutacji” i „selekcji” przeszło się stopniowo do duszpasterstwa powołań jako służby wychowawczej, w tym okresie, kiedy młodzi szukają i odkrywają swoje własne szczególne powołanie w Kościele. Dlatego wzrasta potrzeba współpracy między animatorami powołaniowymi. W tym zagadnieniu bardzo ważne są sprawy Kościołów związanych z danym narodem czy z danym terenem geograficznym itd. Zmieniły się perspektywy, więc jeszcze raz podkreślam, że w centrum tych zagadnień znalazła się osoba ludzka. Każdy odpowiada za cały Kościół, za jego potrzeby, za każdego członka. W tej dziedzinie, jest jeszcze wiele do zrobienia.

– Wartości wychowawcze, rozpatrywane szczególnie w perspektywie początkowego przygotowania do nowicjatu, mają wielkie znaczenie. Chodzi bowiem o rozróżnienie poszczególnych powołań i osobistą decyzję kandydata. W paru nowicjatach włoskich przeprowadzono ankietę. Pytano w niej o stosunek pomiędzy „wejściem do nowicjatu”, profesją czasową i profesją wieczystą. Dane dostarczone przez ankietę były zastanawiające. Tam, gdzie przygotowanie do nowicjatu było staranne, wytrwanie kandydatów aż do ślubów wieczystych wynosiło 82%. Natomiast tam, gdzie przejście kandydatów do nowicjatu było „automatyczne”, do ślubów wieczystych dochodziło tylko 33% /cfr S. Bisignano, La formazione al noviziato oggi, Ed. Rogate, Roma 1985, s. 27 nn/.

– Rola szczególna nowicjatu jako czasu „inicjacji” do życia zakonnego według charyzmatu instytutu. Pogłębienie formacji: zakonnej przebiega w ciągu kolejnych etapów. W świecie zakonów żeńskich podchodzi się do wychowania młodych zakonnic jaśniej i z większą precyzją, niż w zakonach męskich, i nie ogranicza się go do dwóch lat nowicjatu. W życiu zakonnym męskim powinno się dojść do właściwej równowagi między przygotowaniem teologicznym, duszpasterskim i zawodowym, a właściwym rozwojem w Duchu Świętym. Teologia, zadania duszpasterskie i zawodowe nie powinny dominować nad rozwojem w Duchu Świętym. Poza tym trzeba też pogłębiać formację braci w zakonach o typie kapłańskim.

– Jeżeli chodzi o rozważania z zakresu formacji, należałoby do nich dodać jeszcze badania dotyczące charyzmatu założyciela, kwestię głębszego zaangażowania się w dzieła apostolskie instytutu, włączenia się w przygotowanie do ślubów wieczystych, ocenę pedagogicznych wartości pomocy osobistej czy grupowej, rolę jaką dziś odgrywa kierownictwo duchowe, oceniane na tle nowych perspektyw. Zaznaczamy również udział kierowników duchowych w życiu wspólnoty formacyjnej oraz bardziej eklezjalny wymiar rozwoju formacji itd.

Wiele problemów pozostaje otwartych i tak np. solidne przygotowanie kulturowe i doktrynalne, oraz sprawy dobrze przystosowanej formacji apostolskiej. Jednakże problemem wychowawczym pierwszej rangi jest umiejętność dania dzisiejszym młodym pomocy w ukształtowaniu ich wewnętrznej syntezy życiowej. Ta synteza powinna być wizją ich życia w świetle tego, ku czemu idziemy i kluczem do badań problemów dotyczących wiary i życia współczesnego. Założyciele zaczęli swoje dzieło w oparciu o syntezę wewnętrzną, która dojrzała w łączności z Bogiem, w szczególnym umiłowaniu Chrystusa i w odczuciu ludzkich potrzeb właściwych ich czasom.

Biorąc dzisiaj udział w dziełach Ducha Świętego /cfr MR 11/, musimy i my dojść do tej syntezy przez zbiorowy i osobisty proces dojrzewania, który doprowadzi do zjednoczenia naszego życia i do jego rozkwitu. Jak odnajdziemy nową harmonię wewnętrzną, i wspólnotową wobec wielkich problemów dnia dzisiejszego? Nie odnajdziemy jej cofając się ku minionym czasom, albo odcinając się od życia, ale tylko przez pełny rozwój wszystkich naszych możliwości i sił tak przyrodzonych jak i nadprzyrodzonych. Są bowiem one w nas ludziach, w nas jako członkach Kościoła i w naszej zakonnej rodzinie.

Oto wielka nasza odpowiedzialność, z którą związana jest przyszłość.

Jaką iść drogą?

Odpowiedź podzielę na trzy części. Pierwszej dam nazwę: „formacja szczególnie zwrócona ku przyszłości”. W tym zagadnieniu sprawą podstawową jest wybór i przygotowanie formatorów oraz programów jasnych, dynamicznych i otwartych. Te sprawy wymagają szczególnej uwagi i organizacji wspólnot formacyjnych, żeby były prawdziwymi „rodzinami Bożymi” /cfr PC 19/, w których oddycha się atmosferą ewangeliczną, gdzie się przeżywa autentyczny realizm przyszłości, gdzie się odnajduje charyzmat założyciela, charyzmat własnego instytutu i Kościoła i gdzie się dąży do prawdziwego zaangażowania apostolskiego. Młodzi pragną wstąpić do nowicjatu, żeby pójść za Chrystusem, według ewangelicznej postawy założyciela. Podstawowym warunkiem rozwoju miłości do Chrystusa, do Kościoła i do tych „ostatnich biedaków” jest życie w prawdziwym braterstwie wśród braci, którzy kochają życie, którzy umieją patrzeć ku przyszłości spojrzeniem radosnym, w głębokiej i czynnej miłości, która wypływa ze zjednoczenia z Bogiem, z przeżywania we własnym ciele Męki Chrystusowej. „Miłość do życia jest zaraźliwa”.

Wspólnotą formacyjna jest ośrodkiem syntez życiowych, która kształci swoich adeptów pod kątem widzenia ich szczególnego powołania. To jest obowiązek, którego nie można przerzucać ani na uniwersytet, ani na jakieś inne centra naukowe. To właśnie tutaj, w tej codziennej wędrówce, idąc ramię w ramię – tak formatorzy, jak i młodzi – zapatrzeni w swoją wiarę, która młodych zamieni w „ludzi nowych”, otwartych na ludzkość, z zapałem założyciela, będą mogli powiedzieć słowami św. Pawła: „Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego, ani mnie, jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach, znoszonych dla Ewangelii podług mocy Boga” /2 Tym 1,8/.

Celem obiektywnym i pierwszorzędnym jest niewątpliwie rozwój poczucia jedności eklezjalnej i zrozumienie faktu, że „jesteśmy rzeczywiście członkami jedynego organizmu społecznego i duchowego, którym jest Kościół”. Tak powiedział papież Paweł VI w czerwcu 1966. I tak papież mówił w dalszym ciągu: „Być może brak nam jeszcze wiedzy i pedagogiki zdolnej do ukształtowania takiej formacji, która by nam pomogła myśleć i działać tak jak gdybyśmy byli cząstkami, komórkami, synami i braćmi jedności eklezjalnej. Jest to zadanie, które stoi przed nami i może być dokonane”.

Druga część problemu, którą należy rozważyć w naszym stosunku do przyszłości, obejmuje zobowiązania, które ciążą na nas wszystkich: przełożonych i formatorach. To zobowiązanie polega na kształtowaniu i wychowaniu młodzieży nowoczesnej, dostosowanej do historii dnia dzisiejszego. W tym punkcie zwracam głównie uwagę na jeden problem, a mianowicie w jaki sposób należy wprowadzić do programów formacji nasze pragnienia i kłopoty apostolskie? Jak należy przekształcić układy i treść naszej formacji wobec zagadnienia jedności w Kościele /chodzi przede wszystkim o ekumenizm/, wobec wielkiej masy ludzkiej zdominowanej przez ateizm, wobec nagromadzonych dramatów ludzkich, wywołanych potwornym egoizmem i patrzeniem w siebie? Jak rozgłosić w naszych domach formacyjnych i wspólnotach zakonnych palące wołanie Pawła VI, z którym zwrócił się do zakonów: „Co robić i jak działać wobec rodzącej się nowej kultury, w której kształtuje się nowy typ człowieka, któremu się wydaje, że odkupienie już nie jest mu potrzebne?” /ET 52; cfr RPH 24/. I wreszcie, jak wychować człowieka otwartego na wielkie religie historii, żeby mimo wszystko pozostał człowiekiem dobrej woli, rzecznikiem pokoju i sprawiedliwości?

Trzy sekretariaty założone przez Sobór i osobiste świadectwo dane przez Jana Pawła II otwierają przed formacją nowe horyzonty. Jeżeli te nowe dynamizmy apostolskie, które wzruszają i dopingują nas dorosłych „staną się ciałem” na drogach naszych rodzin zakonnych, formacja młodych dokona wspaniałego kroku wzwyż. I ufam, że Duch Święty pobudzi nowe powołania, a problemy naszych czasów utracą swój ciężar i groźne wymiary.

Ostatnią część moich rozważań, w której przede wszystkim przedstawiam pewne możliwości działania, nazwałem: „formacja oparta na dynamicznej wierności”. Odwołuję się bezpośrednio do kryteriów i zasad przedstawionych w RPH nn. 1331. Jedna epoka historii dochodzi do swego końca i daje początek nowej epoce, w której my wszyscy jesteśmy obecni. Wierność staje się podstawą naszej przyszłości i daje pewność wytrwania i postępu zgodnej współpracy z Kościołem, Ciałem Chrystusa, rzecznikiem ciągłego wzrostu. O jaką wierność chodzi nam tutaj? Chodzi o wierność względem człowieka i naszych czasów, o wierność względem Chrystusa i Jego Ewangelii, i o wierność Kościołowi i jego misji w świecie, o wierność względem życia zakonnego i względem charyzmatu własnego zakonu. Formacja prowadzi człowieka tak młodego jak i dorosłego do dojrzałości, kierując go drogą wierności ku postawie otwartej na tchnienie Ducha Świętego i ku miłości. Bowiem Duch Święty nie przestaje dawać Oblubienicy Chrystusowej, którą jest Kościół, nowych darów, żeby mógł z ich pomocą dokonać swojej misji w historii i w świecie.

Czcigodni Ojcowie i Bracia, kończę tę długą wypowiedź, w której postawiłem całą górę problemów i rozważań, górę ogromną, ale i tak niepełną. Chcę ją zakończyć, cytując urywek z przemówienia Ojca świętego Jana Pawła II, wygłoszonego w styczniu ubiegłego roku na Radzie Papieskiej d/s Kultury:

„Jesteśmy u początków olbrzymiej pracy ewangelizacyjnej w stosunku do współczesnego świata. Jawi się nam świat z nowym obliczem. Świat wszedł w epokę głębokich wstrząsów, wywołanych niepojętą wynalazczością i twórczością człowieka. Te wynalazki mogą zniszczyć człowieka, jeżeli nie potrafimy ich zamknąć w ramach etycznych i duchowych. Wchodzimy w czasy nowe, a chrześcijanie stoją wobec olbrzymiej pracy”.

Formacja początkowa i trwała chce dać Kościołowi dojrzałych mężczyzn i kobiety, którzy by umieli z pełną odwagą według swego powołania szczególnego wziąć się do tej „olbrzymiej pracy, która jest odnową świata i jego spotkaniem z Chrystusem Zmartwychwstałym, ażeby ten świat wzmocniony siłą płynącą z Ewangelii zaznał prawdziwego pokoju i sprawiedliwości i stał się „rodziną Bożą” /cfr GS 40/.

Maryjo, Matko Kościoła, prowadź nas.

 

Archiwum KWPZM

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda