Home DokumentyReferaty, Konferencje, ArtykułyHistoria życia konsekrowanego Jackiewicz Korneliusz O.Cist., Święty Bernard – człowiek Kościoła

Jackiewicz Korneliusz O.Cist., Święty Bernard – człowiek Kościoła

Redakcja
 
O. Korneliusz Jackiewicz O.Cist.

ŚWIĘTY BERNARD – CZŁOWIEK KOŚCIOŁA

Zebranie plenarne KWPZM, Kraków-Mogiła 16 października 1990 r.

 

Wstęp

W 1990 r. upływa 900 lat od czasu urodzin św. Bernarda, opata z Clairvaux. Historycy nazwali go „niekoronowanym władcą Europy XII wieku”, ponieważ przez swoją wszechstronną działalność odegrał niezwykłą rolę w Kościele i w Europie.

Warto więc przybliżyć sobie postać – św. Bernarda, którego postawa, mimo upływu stuleci, nie straciła swej aktualności. Przez swoją bogatą spuściznę pisarską wszedł na stałe do skarbca Kościoła. Współcześni mówili o nim: Bernard prorok, apostoł, mistyk, kaznodzieja, pisarz, polityk, mąż stanu. On sam pragnął jedynie szukać Boga w kontemplacji i żyć w klauzurze klasztornej. Jednak czasy, w których żył, wielokrotnie zmuszały go do opuszczania murów opactwa, by stawać w obronie Stolicy Apostolskiej, pokoju, ludzi pokrzywdzonych i prześladowanych.

Papież Pius XII w swojej encyklice „Doctor Mellifluus” wydanej w 1953 r. z okazji 800-lecia śmierci Bernarda nazwał go „chwałą Burgundii i całego Kościoła, a naukę Doktora Miodopłynnego, jako ożywczą i streszczającą świadectwo Ojców Kościoła”.

Harnack, teolog protestancki, zachwycony zaletami umysłu i serca nazwał opata z Clairvaux, geniuszem XII w. Trzeba dodać, że był to geniusz w szarym zakonnym habicie cysterskim.

Środowisko rodzinne

Bernard urodził się w 1090 r. na zamku Fontaine koło Dijon w Burgundii, leżącej we wschodniej części Francji. Był trzecim z kolei synem wśród siedmiorga dzieci Teselina i Alety. Rodzice Bernarda należeli do zamożnej warstwy rycerskiej. Był spokrewniony ze znaczącymi rodami Burgundii.

W przyszłości wszystkie dzieci, tj. sześciu synów i jedna córka poświęcą się Bogu na służbę w zakonie cystersów. Śladami dzieci pójdzie i ojciec, który pod koniec życia wstąpi do Clairvaux, gdzie Bernard był opatem i umrze w otoczeniu sześciu synów-mnichów. Matka umarła wcześnie, gdy Bernard miał ok. 16 lat.

Lata szkolne spędził Bernard w kolegium kanoników w Chatillon – sur Seine. Tu otrzymał chrześcijańskie wychowanie i wykształcenie. Posiadał duże zdolności literackie. Jego późniejsze mowy, listy, kazania odznaczać się będą pięknym stylem, bogactwem języka, pełnym obraz i metafor.

Dojrzewanie decyzji

Myśl o poświęceniu się Bogu na wyłączną służbę dojrzewała w sercu młodego Bernarda powoli. Był zdolnym i wykształconym młodzieńcem. Czekała go kariera w życiu dworskim. On jednak odczuwał pragnienie ideałów wznioślejszych. Rozumiał dobrze, że decyzja, o której myślał, będzie kosztowała go wiele wyrzeczeń. Ale, kto szuka rzeczy wzniosłych, musi być gotowy do ofiar.

Po długim namyśle, w wieku dwudziestu lat, Bernard wstąpił do surowego klasztoru Cystersów w Citeaux. Życie tych mnichów urzekło młodego rycerza. Opinia publiczna głosiła, że do Citeaux idzie się po to, by umrzeć.

Pierwszy klasztor cysterski w Citeaux niedaleko Dijon /Burgundia/ wznieśli benedyktyni z opactwa z Molesmees, należącego do Cluny. Opat Robert i dwudziestu mnichów przejęci duchem gorliwości prowadzenia życia monastycznego zgodniejszego z regułą św. Benedykta, za zgodą legata papieskiego Hugona, arcybiskupa Lyonu, opuścili swój macierzysty klasztor i osiedlili się w miejscowości Citeaux, zwanej po łacinie Cistercium. Od tej miejscowości wywodzi się nazwa zakonu Cystersów. Z czasem zakonnicy zaczęli nosić szare habity z niefarbowanej wełny, stąd zaczęto nazywać ich szarymi lub białymi mnichami, w odróżnieniu, od czarnych habitów benedyktyńskich.

W Cistercium wprowadzono surowy tryb życia: proste pożywienie i skromne ubranie. W duchu ubóstwa zrezygnowano z wielkiej własności ziemskiej. Podstawą utrzymania mnichów stała się ich własna praca fizyczna, przeważnie na roli. Św. Bene dykt w 48 rozdziale swej Reguły, zatytułowanym „O codziennej pracy ręcznej” mówi: „Wtedy bowiem są naprawdę mnichami, gdy żyją z pracy rąk własnych, jak Ojcowie nasi i Apostołowie”. Cystersi odrzucili to, co trąciło wytwornością i nadmiarem. Ich pierwsze kościoły cechować będzie prostota, która sprzyja wzniesieniu serca ku Bogu. W ten sposób ucieleśniła się obserwancja cysterska zgodna z Regułą św. Benedykta, odczytana przez ducha czasu, wrażliwa na samotność i ubóstwo.

Pierwsze swoje opactwo Cystersi zbudowali w dolinie, stąd przyjął się zwyczaj, by następne klasztory wznosić na nizinach. Benedyktyni szukali dla swych opactw, na wzór Monte Cassino, wysokich wzniesień, Cystersi zaś dolin, z tej racji utrwaliło się powiedzenie: Benedictus colles, valles Bernardus amabat.

Początki klasztoru w Citeaux były bardzo trudne. Surowość życia mnichów odstraszała nowych kandydatów. Powołania zdarzały się rzadkie i niepewne. Co więcej, w następstwie epidemii, która szalała w okolicy, zgony zmniejszyły znacznie szczupłą liczbę wspólnoty, która się nie odmładzała. Sytuacja stawała się krytyczna. W tym właśnie momencie, kiedy Citeaux wydawało się nieubłagalnie ginąć, zapukał do furty klasztornej młody Bernard wraz z trzydziestoma rycerzami. Wśród tej gromady znalazło się czterech jego rodzonych braci, kilku kuzynów i kolegów z ławy szkolnej.

W szkole Służby Pańskiej

Podobne opuszczenie rodziny, porzucenie majątku, by wstąpić do klasztoru zdarzały się w tej epoce często. Jeden z kronikarzy tamtych czasów opisuje jak pewien żołnierz króla francuskiego zamienił strój rycerski na ubogi habit mnicha – czyni uwagę: „Dzisiaj bowiem Kościołowi i światu służy się owocniej w ciasnej celi klasztornej aniżeli na szerokim polu bitwy” /J. Mirewicz SJ, Współtwórcy i wychowawcy Europy, Kraków” 1982, rozdział: Geniusz w habicie/.

Zjednanie tylu naraz kandydatów do zakonu uczyniło z Bernarda najbardziej zdumiewającego rybaka ludzi. Z każdej ze swych licznych podróży będzie przyprowadzał do Clairvaux grupy nowicjuszy, wśród których znajdą się szlachcice, studenci, dostojnicy kościelni, nawet mnisi innych obserwancji.

Wstąpienie Bernarda i trzydziestu rycerzy do Citeaux, dotąd prawie nieznanego, słodowało ogromny napływ nowych kandydatów do klasztoru. W ciągu trzech lat opactwo w Citeaux założyło cztery nowe klasztory – córki. Trzecim było Clairvaux – Clara Vallis, czyli Jasna Dolina /1115 r./. Pierwszym jej Opatem został mianowany Bernard. Odtąd będzie znany i nazywany w historii Bernardem z Clairvaux.

Biały Opat przez 38 lat kierował rodziną zakonną, nakazywał sobie i współbraciom doskonałe naśladowanie Chrystusa. W nim bowiem upatrywał ideał konieczny w procesie porządkowania życia ludzkiego. Clairvaux doszło do wielkiego rozkwitu. Dało ono początek wielu klasztorom cysterskim w całej Europie, a w Polsce między innymi klasztorowi w Gdańsku-Oliwie.

Kiedy Bernard umierał w 1153 r. zostawił 63 klasztorów założonych lub afiliowanych przez Clairvaux. Setki monasterów cysterskich okrywały całą Europę. Francja, kolebka zakonu, miała ich najwięcej, bo 246. W Polsce Cystersi zbudowali 25 opactw, nie licząc kościołów parafialnych.

Główną przyczyną tego zadziwiającego wzrostu było oczekiwanie na ten rodzaj życia zakonnego, Citeaux przedstawiało dokładnie rodzaj życia, do którego dążył XII wiek. Wstępujący do Citeaux, odnajdywali ideał i swoje głębokie dążenia w monachizmie odnowionym, ubogim i samotnym.

Inną przyczyną była też jakość instytucji. Tu myśli się przede wszystkim o dziele trzeciego z kolei opactwa Cistercium Stefana Hardinga „Carta Caritatis”, która ustanowiła mocną i giętką strukturę niezależnych opactw, ale powiązanych ze sobą więzami filiacji. To dawało zakonowi spójność nowego typu sprzyjającą trwałości. Wreszcie, przede wszystkim, ludzie: trzej pierwsi święci opaci: Robert, Alberyk i Stefan oraz Bernard, którego historia osobista zbiega się z historią zakonu. Stał się on współtwórcą cysterskiej formy życia monastycznego.

Opat z Clairvaux stojący na czele wielkiej rodziny zakonnej, liczącej czasami ok. 700 osób, zdaje sobie sprawę, że żaden członek Kościoła, a zwłaszcza zespół ludzi poświęconych Bogu, nie może tworzyć samowoli zamkniętej w sobie. Bernard wraz ze współbraćmi pielęgnuje wartości duchowe, by w odpowiednim czasie rzucić je na szalę aktywności zewnętrznej.

Obrońca jedności Kościoła

Zewnętrzna działalność Opata zaznaczyła się szczególnie w czasie ośmioletniej schizmy. Po śmierci papieża Honoriusza II w 1130 r. jednego dnia zostali wybrani: Innocenty II i antypapież Anaklet II. W toczącej się walce zbrojnej o tron rzymski antypapież zmusza Innocentego II do opuszczenia Włoch. Bolesny spór trwał osiem lat. Pośredniczył w nim Bernard, który stanął po stronie Innocentego, uważając go za człowieka moralnie bardziej odpowiedniego na tronie papieskim.

Historycy Kościoła zgodnie podkreślają wielką gorliwość, z jaką Biały Opat pracował nad przywróceniem jedności i pokoju. W tym czasie wziął udział w kilku synodach lokalnych, np. w Etamps, w czasie którego zdobył króla francuskiego Ludwika VI na stronę Innocentego II; był duszą synodu Reims, gdzie pozyskał dla papieża Anglię, Francję i Hiszpanię. Odbył trzy podróże do Włoch, aby utorować Innocentemu drogę do Rzymu. Ogrom trudu i poświęcenia wydał owoce. Po ośmiu latach rozdarcia prawowity papież wrócił na tron św. Piotra w Rzymie. Włosi nadali Bernardowi zaszczytny tytuł: Pater Patriae.

Na życzenie papieża Eugeniusza III podjął się głoszenia drugiej wyprawy krzyżowej. Przebiegał wówczas z krzyżem w ręku szerokie połacie Zachodniej Europy, głosząc niezmordowanie kazania do rycerstwa i wiernych. Głos jego, pisze ówczesny kronikarz, brzmiał „jak niebieskie organy”. Niestety, dobra myśl, zapał rycerstwa, krzyż na zbroi, ogromny wysiłek papieża i Bernarda nie wystarczyły. Brakło zgody, modlitwy, ducha umartwienia i pokuty. Krucjata z powodu intryg i niezgody jej wodzów skończyła się straszliwą klęską. Wyprawa pozostała w pamięci kaznodziei bolesnym wspomnieniem. Z ust Bernarda popłynęły słowa: „jestem chimerą swego wieku”, człowiekiem, który próbował połączyć w sobie mnicha z rycerzem. Nie wszyscy historycy obciążają go winą za niepowodzenie, wyprawy. Piszą o nim, że był w owych czasach najwyższym autorytetem. Nie zabiegał o popularność. Nikomu nie schlebiał kosztem prawdy.

Po upadku krucjaty przeżywał dni wielkiego bólu, cierpienia i upokorzenia. Pocieszał jeszcze bardziej doświadczonego Eugeniusza III. Swoje bóle koił u stóp ukrzyżowanego Zbawiciela.

Czciciel Ukrzyżowanego

Opat z Jasnej Doliny często powtarzał słowa św. Pawła: „Szczytem mojej mądrości jest poznanie Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego” /1 Kor 2,2/.

W zakonie cystersów przechowuje się tradycja „O pocałunku” złożonym przez Ukrzyżowanego na czole św. Bernarda. Opowiadanie głosi, że Chrystus odjął swoje dłonie od belki krzyża i złożył je na ramionach opata i ucałował go w czoło. Była to odpowiedź Boskiego Mistrza na gorącą miłość ukochanego ucznia.

Opat z Jasnej Doliny uczył, że Chrystusa można uwielbiać nie tylko jako Boga, ale także miłować jako Człowieka. To on sformułował piękną zasadę: „Przez Chrystusa Człowieka do Chrystusa Boga”.

„Św. Bernard prowadząc współczesnych ku coraz wyższym stopniom miłości wskazywał na pokorę i posłuszeństwo małego Jezusa, a potem przypominał Syna Człowieczego, niosącego swój krzyż … Pana chwały ubiczowanego i oplwanego … Dawcę życia i szczęśliwości pokaleczonego gwoździami, przebitego włócznią, zelżonego …”

Bernard – mistyk widział nawet to, czego nie widzieli inni chrześcijanie. To on pierwszy dostrzegł „ranę na ramieniu spowodowaną dźwiganiem krzyża, na trzy palce głęboką … Sprawiała ona większe cierpienie i ból niż wszystkie inne. Ludzie mało o niej wiedzą i dlatego jest nieznana. Rozważania nad ranami doprowadziły Bernarda do tajemnicy Serca Jezusowego, przygotowały objawienia, które będą udzielone Małgorzacie-Marii Alacoque w Paray-le-Monial” /J. Dobraczyński, Doba Krucjat, Warszawa 1968, s. 167-168/.

Czciciel Matki Najświętszej

Spotkanie Bernarda z człowieczeństwem Jezusa doprowadziło go do głębokiej czci Matki Najświętszej. Budzący się kult maryjny był także zjawiskiem charakterystycznym tamtej epoki. Zainteresowanie życiem Jezusa prowadziło szczególnie do dwóch scen: narodzin w żłóbku i śmierci na krzyżu. W obu tych scenach ważną rolę odgrywała Maryja. Po Bogu Maryja stała się dla niego największą świętością i szczęściem. Nic bardziej go nie cieszyło – wyzna po latach – jak mówić i pisać o Matce Chrystusa. Potomni obdarzyli św. Bernarda pięknymi tytułami: Cytarzysta Maryi, Harfiarz Bogarodzicy, Pieśniarz Najświętszej Panny, Piewca Matki Chrystusa, Lutnista Dziewicy Maryi, Doktor Maryjny. Faktycznie, dokonał wielkiego wpływu na duchowość i pobożność maryjną. W dziedzinie mariologii nie chciał być nowatorem, ale echem tradycji i zwykłego nauczania Kościoła. Podejmuje doktrynę tradycjonalną, interpretację symboli biblijnych: Ewa-Maryja, Krzew płonący, Różdżka Aarona, runo Gedeona. W nauce o Matce Bożej zwrócił szczególną uwagę na Jej pośredniczącą rolę między Chrystusem a Kościołem. Maryję porównuje do „akweduktu”, czyli „wodociągu”. Myśl tę rozwija następująco: „Wnikliwiej rozważcie, bracia moi, jakimi uczuciami naszej pobożności chciał nas związać z Maryją Ten, który złożył w Jej ręce wszelkie dobra, abyśmy wiedzieli, że całą naszą nadzieję, wszelką łaskę i zbawienie zawdzięczamy Tej, co jako Wniebowzięta zażywa w pełni szczęścia … Całym więc sercem, całą gorącością duszy czcijmy Maryję, ponieważ taka jest wolą Tego, który chciał, byśmy wszystko otrzymali przez Maryję … O ile, przypuszczam, domyślacie się kogo pragnę nazwać wodociągiem, który czerpiąc obfitość wód z serca Ojca, daje ją nam, jeśli nie w takiej pełni, jaką posiada, to przynajmniej tyle, ile potrafimy wypić Wiecie przecież, komu rzeczone: „Bądź pozdrowiona, łaski pełna”.

Św. Bernard pisząc tak entuzjastycznie o maryjnym pośrednictwie łask, nie zapomina, że Jezus Chrystus jest jedynym i wystarczającym naszym pośrednikiem, a rola Matki Najświętszej nie umniejsza tego pośrednictwa, lecz ukazuje jego moc i przysparza mu chwały. Maryja jest pełna miłosierdzia i łagodności, przeto, jak wzywa św. Bernard, „dziękuj Temu, który w swoim miłosierdziu dał nam taką Pośredniczkę”.

Opatowi z Clairvaux przypisuje się autorstwo modlitwy Memorare, powszechnie znanej i odmawianej. Bernardowe wołanie stało się wołaniem każdej duszy uciekającej się do Maryi z prośbą o pomoc i ratunek: „Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo, że nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego, kto się do Ciebie ucieka …”

Bernard zachęca słowem i przykładem, by nie tylko wysławiać Najświętszą Pannę i uciekać się do Matki Miłosierdzia, ale również, by naśladować Jej cnoty, zwłaszcza pokorę. Byś wyprosił sobie Jej wstawiennictwo – pisze – nie zaniedbuj naśladować Jej sposobu życia.

Dante Alighieri, największy poeta włoski, w swojej słynnej Boskiej komedii, napisanej na początku XIV w., obrał sobie św. Bernarda jako przewodnika po najwyższej części Raju. Pokazuje mu on dusze świętych tworzących mistyczną Różę wokół Matki Bożej i przed Jej tronem śpiewa pieśń, w której streszcza się mariologia Świętego, zwłaszcza jego nauka o maryjnym pośrednictwie łaski. Obaj wpatrują się z podziwem w jaśniejące oblicze Maryi, najbardziej podobne do Chrystusa. W usta dostojnego starca wkłada poeta ku czci chwalebnej Dziewicy słowa: „Córo Twego Syna” /Raj XXXIII/. Te słowa Dantego przytoczył Jan Paweł II w encyklice „Matka Odkupiciela”. „Córo Twego Syna”. Czy matka może być córką swego syna? Czy nie ma tu sprzeczności? Nie! Maryja była prawdziwą Matką Chrystusa, ale zawsze pozostała Jego Córą duchową. Nikt z ludzi tak głęboko nie rozumiał Jezusa i nie szedł Jego śladami tak wiernie, jak Maryja – Córa duchowa swego Syna. Kto się zapatrzy w Maryję i za Nią pójdzie, ten znajdzie Chrystusa. Opat z Jasnej Doliny wpatrywał się w Matkę Dziewicę i przez Nią zdążał do Chrystusa.

Przez całe swoje życie Bernard szukał ideału świętości i znalazł go tam, gdzie on rzeczywiście istnieje, to jest w Chrystusie i Jego Matce. Jezus i Maryja – to mocny fundament całej ascezy Białego Opata. Nic też dziwnego, że w dziedzinie mariologicznej pozostał autorytetem i wzorem dla następnych pokoleń i świętych, teologów i pisarzy kościelnych takich jak: św. Albert Wielki, św. Bonawentura, św. Alfons Liguori, św. Ludwik Maria de Monfort, Bossuet i inni.

Bernard stał się popularyzatorem żywego kultu Matki Bożej. Dzieła jego rozchodziły się w licznych odpisach i były chętnie czytane przez duchownych i świeckich. Tradycja chrześcijańska zawsze stawiała i stawia św. Bernarda w rzędzie wielkich czcicieli i pisarzy maryjnych.

Nauczyciel prawd ewangelicznych

Opat z Jasnej Doliny, człowiek niezwykłej energii duchowej, w miłości Bożej odkrywa siłę miłości jako zaczyn nawrócenia, ofiarowywany stale wszystkim ludziom. Bernard jest bojownikiem, ale walczy nie uderzeniem miecza lecz pióra. Jego miecz nie jest mieczem księcia, ale Słowem Bożym. Jeśli Bernard angażuje się w sprawy ludzkie, czyni to zawsze w imię Ewangelii. Przypomina nam to wymaganie Jezusa, być może łatwo zapominane: „Jeśli sól straci swój smak, czym będzie posolona?” Jak w czasach Bernarda tak i dziś potrzebni są świadkowie ewangeliczni. Jak w czasach Bernarda, tak i dziś nam ich nie brakuje! Umiejmy dziękować za tych świadków XX w. W sercu ateistycznych ustrojów, pozostali wierni, mimo ucisków zachowali wiarę.

Samotny mnich pośród tłumów, pokorny asceta między potężnymi, człowiek milczenia w zgiełku wzburzonego świata, Bernard z Clairvaux wciela przez swoją gorliwość, siłę i płodność zaczynu ewangelicznego w społeczności ludzkiej. Doradca papieży i biskupów, królów i książąt jest również obrońcą słabych i ubogich, nie ustaje upominać możnych, by ochraniali swoich poddanych. Pod jego wpływem hrabia Thibaud de Champagne praktykuje miłosierdzie w stopniu rzadko osiąganym przez książąt tego okresu. Otwiera spichrze ubogim, odwiedza szpitale i przynosi wszystkim pomoc ze swych olbrzymich dóbr. Jak w czasach Bernarda, tak i dziś powołaniem Kościoła jest głoszenie nauki, że każdy człowiek jest naszym bliźnim, moim bratem, którego powinienem szanować, wspomagać i miłować.

Jeśli Opat z Clairvaux bierze czynny udział w apostolskim życiu, to nie dlatego, aby uciekać od swojego monastycznego powołania, ale by siać wartości ewangeliczne w szerokim świecie, jak tego żąda dziś Kościół w nauczaniu posoborowym.

Bernard głosi miłość w sposób bezpośredni i konkretny. Nieustraszony kaznodzieja Ewangelii nie pozwalał sobie na względy ludzkie. Od swego krewnego Josberta de la Ferte, będącego na łożu śmiertelnym, wymaga, by naprawił niesprawiedliwość wyrządzoną ubogim w swoich posiadłościach. Nie waha się też skierować surowych napomnień do króla Francji Ludwika VI, który okazywał mierny szacunek dla Kościoła. Kościół – pisze Bernard – gorzko skarży się na króla swemu Boskiemu Małżonkowi i swemu Panu, bo uciskacie go zamiast go bronić. Czy zastanawialiście się kogo w ten sposób atakujecie? Wiecie dobrze, że nie jest to biskup Paryża, ale Mistrz, który powiedział apostołom: „ten, kto wami gardzi, mną gardzi”.

Z tą samą siłą ujawnia przepych bogatych, a do papieża Eugeniusza III pisze: „Zostaliście wybrani papieżem, ale równocześnie zrozumcie, że nie przestaliście być marnym pyłem i nadal nim jesteście”.

Bernard, człowiek Ewangelii, jest najpierw człowiekiem modlitwy. Jego niestrudzona działalność nas zaskakuje, ożywiał ją siłą swojej kontemplacji. Na drodze świętości pozostaje w pełni świadomy swojej niegodności. Jego miłość Boga opiera się na nadziei w nieskończone miłosierdzie Ojca Niebieskiego. Kontemplując Chrystusa, Słowo Wcielone, rozpoznaje Jego obecność działającą w duszy.

Twórca mistyki

Opat z Clairvaux jest wielkim kontemplatykiem, piewcą miłości Bożej, miłośnikiem Pisma świętego. Pochłonięty miłością do Chrystusa, wciąga nas jeszcze dziś swoją żarliwością. „Ten, kto miłuje, miłuje i nie zna nic innego. Miłuję, ponieważ miłuję. Miłuję, by miłować”. Bernard był i pozostanie w pierwszym rzędzie teologiem miłości mistycznej – Doktorem Miłości Bożej – Doctor Caritatis. To stwierdzenie jest tytułem prawdziwej jego wielkości. W ołtarzu kościoła mogilskiego nad głową Pana Jezusa ukrzyżowanego znajduje się napis pochodzący z pism św. Bernarda: Caritas sine modo – to znaczy: Miłość bez miary, bezgraniczna miłość. Na krzyżu bowiem dokonało się największe dzieło miłości, zbawienie każdego bez wyjątku człowieka.

Podstawowym problemem, mistyki, Opata z Clairvaux jest zagadnienie ewolucji miłości Boga z miłości własnej człowieka. Doktor Miodopłynny stawia pytanie: jaka moc dźwiga człowieka urodzonego w grzechu w urok miłości Bożej i uszczęśliwiające bez miary jednoczenie? Odpowiedzią staje się w mistyce św. Bernarda wyjaśnienie dylematu odzyskania podobieństwa do Boga, które doznało zmącenia przez grzech. Stanem pierwotnym, od którego zaczyna się dążenie człowieka do upodobnienia się do Boga, jest świadomość wielkiej niegodności. Rys charakterystyczny mistyki św. Bernarda – to utożsamienie podobieństwa do Stwórcy oraz tego znikomego, ale rzeczywistego uczestnictwa w widzeniu Boga, jakie jest stworzeniu dostępne. Siłę jednoczącą stanowi miłość bez reszty. Oto zasada, którą podarował swojej epoce i którą stosował w życiu: „Miarą miłości Boga jest miłość bez granic”.

Jesteśmy w szkole Chrystusa – mówił często Opat swoim współbraciom. Miłość pozwala nam nieustannie wstępować ku Bogu aż do skutku zjednoczenia. Bóg będzie nagrodą miłujących. Nagrodą Wieczną – miłujących wiecznie.

Kardynał francuski Paul Poupard, przewodniczący Komisji papieskiej do dialogu z niewierzącymi, w kazaniu wygłoszonym w Clairvaux 23.VI.1990 r. z okazji Bernardowego Jubileuszu ukazał jego aktualność. Powiedział min.: „W czasach, kiedy góruje obojętność na wartości nadprzyrodzone, Opar z Jasnej Doliny poucza, że Bóg jest Ojcem dla człowieka, jego bratem i przyjacielem. W czasie zwątpienia uczy ufności w Miłość, która nas stworzyła, uświęca i zbawia. W czasie, który nie wie czym jest prawda, Bernard nas poucza, że nie ma życia w pełni ludzkiego, które nie wie skąd pochodzi i dokąd idzie.

Zakończenie

Rankiem 20 sierpnia 1153 r. św. Bernard zakończył doczesne życie. Jego zwłoki złożono w krypcie za wielkim ołtarzem przed obrazem Matki Bożej Wniebowziętej, Patronki Zakonu Cysterskiego.

W bulli kanonizacyjnej /1174/ papież Aleksander III przypomniał życie i działalność św. Bernarda, zamieszczając na koniec wezwanie: „Synowie Kościoła winni go zachować we wdzięcznej pamięci i nieustannej czci”.

Dusza Bernarda doznaje już wiecznej chwały. Biały Opat ogląda Boga twarzą w twarz. Jaka jest ta radość? On to wie. Opat z Jasnej Doliny nią żyje.

Bibliografia

Stanisław Kiełtyka S.O.Cist., św. Bernard z Ciairvaux, Kraków 1983.

Korneliusz Jackiewicz S.O.Cist., św. Bernard opat z Jasnej Doliny, Kraków 1990.

Jan Dobraczyński, Doba krucjat, Warszawa 1968.

Mirewicz SJ, Geniusz w habicie, Bernard z Clairvaux w: Współtwórcy i wychowawcy Europy, Kraków 1982.

Lec1ercq OSB, St. Bernard et l-esprit Cistercien, Paris 1966.

 

Archiwum KWPZM

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda