Home OpinieWywiady O. Robert Konik OFM: „Można napić się trucizny i nie wiedzieć że to trucizna”

O. Robert Konik OFM: „Można napić się trucizny i nie wiedzieć że to trucizna”

Redakcja
Na portalu internetowym www.fronda.pl ukazał się wywiad z naszym Współbratem o. Robertem Konikiem OFM, należącym do Wspólnoty pw. Matki Bożej Anielskiej w Warszawie – Mokotowie.


Można napić się trucizny i nie wiedzieć że to trucizna

Ktoś może interesować się satanizmem tylko z punktu widzenia naukowego, czyta biblię szatana, odwiedzać satanistyczne strony internetowe, ale nawet to jest bardzo niebezpieczne – mówi o. Robert Konik.

Dziś w każdej diecezji w Polsce odprawiane są nabożeństwa z modlitwą o uwolnienie czy uzdrowienie. Nie gorszy nas już widok ludzi, którzy przewracają się, bo mają spoczynek w Duchu Świętym, ani to, że ktoś nagle zaczyna mówić w jakimś niezrozumiałym języku. Na takich nabożeństwach dzieją się niezwykłe rzeczy – nagle ktoś, kto przez kilkanaście lat był przykuty do wózka wstaje i zaczyna chodzić o własnych siłach, ktoś dostaje słowo poznania albo słyszy proroctwo. Czy jednak potrzebne są takie „specjalne” modlitwy, czy nie wystarczy sama Msza św., która przecież jest dla nas źródłem wszystkich łask?

Jeżeli grupa ludzi gromadzi się na Eucharystii, aby modlić się o uwolnienie czy uzdrowienie, to Pan Jezus w takich wspólnotach działa w sposób szczególny. Jezus powiedział, że tam gdzie dwóch albo trzech gromadzi się na modlitwie, tam On jest pośrodku nich. Taką modlitwę często animują osoby, które posługują różnymi charyzmatami. Pan Jezus udziela tych charyzmatów dla dobra całej wspólnoty. Ponieważ Kościół jest wspólnotą, wspólnotą ludzi wierzących, są w tej wspólnocie osoby, które czują, że są bliżej Pana Boga i są osoby, które czują się trochę gorzej. A my, jako jedna rodzina Boża, jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni. W Ewangelii czytamy, że często do Pana Jezusa przychodzili ludzie wstawiając się za swoimi bliskimi i Pan Jezus wysłuchiwał ich próśb. Na Mszę św. przychodzą osoby, które mają różną dojrzałość, są na różnym poziomie duchowym. Jeżeli trafią do jakiejś dobrej, zdrowej wspólnoty charyzmatycznej, to osoby z tej wspólnoty mogą im wskazać kierunek, będą im wypraszać potrzebne łaski. Zwłaszcza na początku życia duchowego wielu ludzi potrzebuje takiego wsparcia i ukierunkowania ze strony wspólnoty.

Emilia Drożdż: Pan Jezus uwalniał i uzdrawiał też osoby, które same Go o to prosiły…

o. Robert Konik OFM: Myślę, że nie możemy Pana Boga zamknąć w takich ramach, że Pan Bóg uzdrawia czy uwalnia tylko w grupach charyzmatycznych. Pan Bóg może uzdrawiać czy uwalniać człowieka, kiedy człowiek np. modli się sam na adoracji czy odmawia Różaniec. Pan Bóg jest wszechmogący, może działać jak chce i kiedy chce. Jeżeli człowiek doświadcza jakiegoś działania ze strony złego ducha, to uwolnienie jest mu potrzebne. A czy ktoś przyjdzie na modlitwę wstawienniczą, czy sam będzie się modlił do Pana Boga o uwolnienie, to już zależy od niego. Ja uważam, że nie warto przesadzać ani w jedną, ani w drugą stronę – uważać tych modlitw za zupełnie niepotrzebnych, ani za niezbędnych, bez których sobie nie poradzimy.

Jak Ojciec odkrył w sobie charyzmat posługiwania modlitwą o uwolnienie?

W mojej poprzedniej parafii, w klasztorze we Włocławku, pełniłem także posługę egzorcysty. Część osób, które się do mnie zgłaszały, nie potrzebowało jednak egzorcyzmu, niektórzy doświadczali np. jakichś pokus. Podejmowałem wtedy za nich modlitwę o uwolnienie. Można więc powiedzieć, że moja posługa modlitwy o uwolnienie wynikła z tej posługi egzorcysty. Ale nie uważam siebie za jakiegoś charyzmatyka. Przede wszystkim jestem kapłanem, franciszkaninem. Staram się modlić i służyć ludziom tak, jak potrafię. Jeżeli Pan Bóg przez moją posługę komuś pomaga, to bardzo się z tego cieszę.

Kiedy potrzebna jest modlitwa o uwolnienie?

Przede wszystkim wtedy, kiedy człowiek doświadcza jakiegoś działania złego ducha, gdy w jego życiu dzieje się coś, co trudno wytłumaczyć w sposób naturalny. Osoby, które pozostają pod działaniem złego ducha, nie zawsze muszą być opętane. Mogą doświadczać silnych pokus, być dręczone, nękane. Każdy człowiek jest kuszony przez złego ducha. Kuszenie może być naturalne i nadnaturalne. Jeżeli ktoś doświadcza nadnaturalnego kuszenia, nadnaturalnego działania, z którym nie jest sobie w stanie sam poradzić, potrzebuje modlitwy o uwolnienie. Na modlitwę o uwolnienie powinny przychodzić osoby, które doświadczają jakiegoś działania złego ducha, ale to działanie nie jest aż tak bardzo agresywne. Niekiedy jednak zdarza się, że osoby opętane trafiają najpierw na modlitwę o uwolnienie, a jeśli te modlitwy nie skutkują, są kierowani do egzorcystów.

Czym różni się modlitwa o uwolnienie od egzorcyzmu?

Egzorcyzm jest oficjalną modlitwą Kościoła za osobę, która jest pod działaniem złego ducha, natomiast modlitwa o uwolnienie jest to prywatna modlitwa, którą może podejmować każdy kapłan oraz każdy ochrzczony. Egzorcyzm mogą odprawiać tylko egzorcyści, kapłani, którym ta posługa została zlecona przez biskupa. Zwracają się oni bezpośrednio do złego ducha, rozkazując mu, aby opuścił człowieka. Modlitwa o uwolnienie jest modlitwą błagalną do Jezusa. Formy rozkazującej wobec złego ducha, możemy używać jedynie w odniesieniu do nas samych. Jeżeli człowiek jest dręczony przez złego ducha może się modlić w ten sposób: „ W imię Jezusa Chrystusa, zły duchu który mnie dręczysz, rozkazuję ci odejdź ode mnie”. Na mocy sakramentu chrztu Pan Bóg dał nam taką władzę nad złym duchem, ale tylko wobec siebie. Np. rodzice nie mogą się tak modlić wobec dzieci, współmałżonek nie może się tak modlić za współmałżonka. Nawet kapłan, który nie jest egzorcystą nie może używać formy rozkazującej wobec złego ducha w stosunku do innej osoby.

Jakie mogą być przyczyny zniewolenia przez złego ducha?

Dziś wiele osób regularnie chodzi do wróżki, tarocistki, bioenergoterapeuty czy jakiegoś innego „uzdrowiciela”, praktykuje jogę, jakieś medytacje transcendentalne, zażywa leki homeopatyczne, otwiera się na jakąkolwiek energię niewiadomego pochodzenia i wydaje im się, że to im to służy. Po jakimś czasie okazuje się, że życie duchowe takich ludzi coraz bardziej słabnie, że coraz bardziej oddalają się od Pana Boga. Ktoś może interesować się satanizmem tylko z punktu widzenia naukowego, czyta biblię szatana, odwiedzać satanistyczne strony internetowe, ale nawet to jest bardzo niebezpieczne. Jeśli ktoś świadomie bądź nieświadomie wchodzi w podobną przestrzeń, to otwiera się na działanie złego ducha i wtedy modlitwa o uwolnienie jest konieczna. Można napić się trucizny i nie wiedzieć że to trucizna, a skutki są takie same…

Czym jest przekleństwo? Czy przekleństwo może być skuteczne?

My jako katolicy modlimy się do Pana Boga, prosimy o błogosławieństwo, o potrzebne łaski. A jeżeli ktoś kogoś przeklina, to znaczy – złorzeczy, życzy człowiekowi źle, to jest to modlitwa do złego ducha. Przekleństwo może być skuteczne, bo nasze słowa mają moc. Człowiek został stworzony przez Pana Boga na Jego obraz i podobieństwo, a Pan Bóg rzekł i Jego Słowo stało się. Skoro Boże Słowo stało się, to również nasze słowa mogą się urzeczywistnić. Przekleństwo jest najbardziej niebezpieczne szczególnie wtedy, kiedy dotyczy osób z najbliższej rodziny, gdy np. rodzice przeklinają swoje dzieci albo dziadkowie przeklinają swoje wnuki. Wynika to z tego, że między rodzicami a dziećmi i między dziadkami a wnukami zachodzi szczególna więź naturalna. Niekiedy w czasie takich właśnie wspólnotowych modlitw o uwolnienie albo na modlitwie jakiejś grupy charyzmatycznej pada słowo poznania, że ktoś kogoś przeklinał. Czasem ktoś się przyzna, że komuś złorzeczył. Aby uwolnić się spod działania takiego złorzeczenia, trzeba przebaczyć osobom, które się go dopuściły i prosić Pana Boga, żeby On też im przebaczył grzechy. Warto też poprosić kapłana lub wspólnotę o modlitwę w intencji przerwania tego międzypokoleniowego zła.

A czy istnieje coś takiego jak grzech międzypokoleniowy? Wśród duchownych zdania na ten temat są bardzo podzielone. Niektórzy uważają, że tak, inni – że nie może być mowy grzechu międzypokoleniowym, jeżeli człowiek jest ochrzczony.

Ja uważam, że z tym jest trochę tak, jak z chorobami, do których można mieć jakieś naturalne skłonności. Jeśli np. dziadek był alkoholikiem i ojciec był alkoholikiem, to syn będzie miał większe skłonności do tego, żeby był alkoholikiem. Ale nie musi się nim stać. Mówimy tu o dziedziczeniu biologicznym, ale w wymiarze duchowym może być podobnie. Jeśli ktoś we wcześniejszym pokoleniu dopuścił się jakiegoś wielkiego zła, jak np. morderstwo, aborcja, samobójstwo, to później w jakiś sposób to zło może oddziaływać na późniejsze pokolenia. Nie znaczy to jednak, że osoby, które w tych pokoleniach żyją, stają się bezradne wobec działania złego ducha. To działanie może być silniejsze na te osoby, ale mogą się one przed nim chronić poprzez modlitwę, przystępowanie do sakramentów i życie w stanie łaski uświęcającej.

Dlaczego Pan Bóg pozwala na to, żeby konsekwencje czyjegoś zła uaktywniały się w kolejnych pokoleniach?

Może być tak, że Pan Bóg poprzez tę sytuację chce doprowadzić daną rodzinę czy człowieka do nawrócenia albo do jeszcze głębszego zaangażowania w życie duchowe. Bo jeśli w małżeństwie czy w rodzinie pojawiają się problemy, z którymi te osoby nie są w stanie poradzić sobie w naturalny sposób, to często zwracają się do Pana Boga. I to zło może okazać się wtedy wielkim błogosławieństwem.

Czy Pan Bóg zawsze wysłuchuje modlitw o uwolnienie?

Dla Pana Boga najważniejsze jest nawrócenie człowieka. Uzdrowienie czy uwolnienie też jest ważne, ale nie jest najważniejsze. Niektórzy ludzie uważają, że modlitwa o uwolnienie wszystko w ich życiu załatwi, ale przecież żaden charyzmatyk nie jest w stanie zmienić ich życia. Może się tylko modlić, aby dana osoba otworzyła się na działanie Pana Boga. Skuteczność modlitwy zależy w dużej mierze od naszej postawy. Kiedy modlimy się o łaski dla siebie, bądź inni robią to w naszym imieniu, powinniśmy mieć pragnienie lepszego życia i otworzyć się na przebaczenie, tym, którzy nam w jakiś sposób zawinili. Przebaczenie jest bardzo ważne, ponieważ brak przebaczenia zamyka na uzdrowienie. Brak przebaczenia jest jak rak, który człowieka zżera od środka. A człowiek który przebacza, doświadcza wewnętrznego pokoju. Nie żyje już w ciągłym napięciu, w takiej wewnętrznej agresji, która też ma wpływ na jego zdrowie fizyczne i psychiczne. Przebaczenie otwiera nas na Boże łaski.

W jakiej dyspozycji powinny być osoby, które chcą posługiwać modlitwą wstawienniczą?

Przede wszystkim pamiętajmy o tym, abyśmy modląc się nad kimś, sami byli w stanie łaski uświęcającej. Łaska uświęcająca to taki parasol ochronny, który nas chroni przed działaniem złego ducha. Takie osoby powinny się zatroszczyć o osobistą formację, bo jeżeli ktoś chce posługiwać, to musi się trochę bardziej zaangażować. Osoby, które więcej rozumieją, powinny od siebie też więcej wymagać. A więc powinny częściej uczestniczyć w Eucharystii, więcej się modlić. Każdy z nas ma inną wrażliwość duchową, więc warto szukać własnych sposobów formacji. Ważne, by osoby, które we wspólnotach modlitewnych posługują różnymi charyzmatami nie zapominały o tym, że największym charyzmatem jest miłość. Wszystko w naszym życiu katolickim powinno prowadzić do miłości. Bardzo ważna jest także pokora. Człowiek pokorny będzie widział przede wszystkim w tej posłudze działanie Pana Boga. Człowiek, który nie ma pokory, będzie sobie przypisywał różnego rodzaju nadzwyczajne uzdrowienia czy uwolnienia. Dotyczy to tak samo ludzi świeckich, jak i kapłanów którzy modlą się modlitwą o uwolnienie czy pełnią posługę egzorcysty.

Jaka jest różnica między modlitwą świeckiego charyzmatyka a modlitwą kapłana?

Kapłan modli się przede wszystkim mocą sakramentu kapłaństwa. Podobnie, jeżeli błogosławi, to w tym błogosławieństwie jest moc tego sakramentu. Osoby świeckie, które mają różne charyzmaty, mogą wypraszać innym wiele łask, ale ta modlitwa ma zupełnie inny wymiar. Trudno tutaj kategoryzować, że ta modlitwa jest gorsza czy słabsza. Pan Bóg po to daje w Kościele charyzmaty, aby ludzie korzystali z nich dla dobra całej wspólnoty. Jednak osobiście jestem przeciwny, żeby świeccy kładli ręce na osoby, za które się modlą. Uważam, że jest to zbyt niebezpieczne i dla jednej i dla drugiej strony. Bo tak naprawdę, do końca nie wiemy, nad kim się modlimy. Mogą to być osoby opętane. Być może niektórzy kierują się takim myśleniem wynikającym z pychy: ja jestem tak blisko Pana Boga, jestem tak umocniony Duchem Świętym, że mogę dotykać i nic się mi nie stanie. Osoba, która prosi o modlitwę też nie wie, kto się modli nad nią. Natomiast każdy kapłan jest chroniony sakramentem, dlatego może położyć rękę na głowie osoby za którą się modli. W pierwotnym Kościele gest kładzenia rąk był gestem przekazywania Ducha Świętego, dlatego uważam, że jest on zarezerwowany dla posługi kapłańskiej w Kościele. Biskup kiedy święci, kładzie ręce na głowę.

Posługiwanie modlitwą wstawienniczą może być niebezpieczne?

Wskazane jest, aby osoby, które modlą się nad innymi, najpierw poprosiły Pana Boga o ochronę dla siebie. O. Gabriel Amorth zaleca, aby osoby świeckie, które mają małe dzieci, nie brały udziału w egzorcyzmach czy w modlitwie o uwolnienie. Dlatego, że zły duch może późnej w jakiś sposób atakować ich dzieci, które są słabsze niż osoby dorosłe. Tutaj potrzeba dużo roztropności i rozwagi. Ale z drugiej strony, nie możemy się dać zastraszyć złemu duchowi. On działa na tyle, na ile Pan Bóg mu na to pozwala, jest jak pies na łańcuchu. Może straszyć, ale chodzi o to żeby się go nie bać. Oczywiście, nie można chcieć zmierzyć się ze złym duchem, nie można sobie z niego kpić ani go lekceważyć. Trzeba wiedzieć, że jest i że może nam szkodzić, ale mieć świadomość, że panem jest Jezus, że moc należy do Niego. W szczególny sposób przed złem chroni nas wszystkich stan łaski uświęcającej. Bardzo ważne jest także to, abyśmy mieli nabożeństwo do Matki Bożej. Tam, gdzie jest Maryja, tam jest cała Trójca Święta, tam jest Boża moc. Maryja zdeptała złego ducha. O. Amorth w czasie egzorcyzmu zapytał się kiedyś złego ducha poprzez osobę opętaną, dlaczego tak bardzo boi się Maryi. Zły duch odpowiedział, że dlatego, że Maryja nigdy nie popełniła żadnego grzechu, więc on nigdy nie miał do Niej żadnego dostępu. Dlatego Maryja ma taką władzę nad złym duchem. Przecież Różaniec ma moc egzorcyzmu, przypominał o tym Jan Paweł II. Różaniec i maryjność chronią nas przed działaniem złego ducha. Osoby opętane bardzo często mogą odmawiać różne modlitwy, mogą odmawiać Ojcze nasz, wierzę w Boga, ale mają poważne problemy z odmówieniem Zdrowaś Maryjo. Tym bardziej więc powinny się mobilizować do tej modlitwy.

Są osoby, które biegają od jednej Mszy św. o uwolnienie czy uzdrowienie do drugiej. Jak wyznaczyć tę granicę, ilu takich modlitw nam potrzeba?

Myślę, że każdy indywidualnie musi sobie wyznaczyć taką granicę. Ja osobiście wolę „zwykłe” Msze św., „zwykłe” adoracje w ciszy. Mi osobiście bardziej to pomaga i jest bardziej potrzebne. Niestety, mam wrażenie, że spora część osób, które przyjeżdżają na takie nabożeństwa szuka w nich przede wszystkim emocji. To na pewno im nie służy. Oczywiście, na takich nabożeństwach panuje szczególna atmosfera, jest fajna oprawa muzyczna, są osoby które animują modlitwę. Zdarzają się spoczynki w Duchu Świętym, dzieje się coś wyjątkowego… To niebezpieczne, jeśli człowiek tylko tego szuka. Bo przecież nasza wiara nie opiera się na odczuciach, my nie możemy w niej szukać fajerwerków, zadowalać się tym, co powierzchowne. Tu powinno chodzić o coś głębszego. Oczywiście, może być tak, że na początku Pan Bóg daje człowiekowi odczuć pewne emocje, ale chodzi o to, żeby swoją wiarę umacniać i pogłębiać. Najważniejsze jest spotkanie z Żywym Chrystusem w Eucharystii, a spoczynek w Duchu Św. może być tylko pewnym dodatkiem. Udział w takich nabożeństwach powinien nas prowadzić do tego, żebyśmy później żyli według Bożych przykazań. Nasza wiara powinna się zmieniać, bo wiara to jest proces, ma się rozwijać. Jeżeli czyjaś potrzeba wielu modlitw o uwolnienie jest autentyczna, to Pan Bóg będzie takiego człowieka prowadził w taki sposób, aby swoją wiarę umacniał i pogłębiał. Natomiast, jeśli się tylko jeździ na takie nabożeństwa i nic więcej się nie robi, to nasza wiara pozostaje tylko pod powierzchnią wiary. Wiara ma być obecna przede wszystkim w codziennym życiu, w zachowywaniu Bożych przykazań, kierowaniu się miłością – to jest o wiele trudniejsze. Myślę, że dużo tutaj zależy od kapłanów, którzy prowadzą tego typu Msze, bo łatwo jest tak emocjonalnie ludzi „podkręcić”. Kiedy mówimy, śpiewamy, że Jezus cię kocha, to tworzy się pewien klimat. Ten klimat jest ważny, ale chodzi o to, żeby ten Pan Jezus nie pozostał gdzieś tylko w takim wymiarze emocjonalnym, ale żeby człowiek po takiej Mszy starał się rzeczywiście żyć według Ewangelii.

Rozmawiała Emilia Drożdż

O. Robert Konik (OFM) przez wiele lat pełnił posługę egzorcysty w diecezji włocławskiej, obecnie kieruje Franciszkańskim Centrum Duchowości i Kultury. W każdy trzeci piątek miesiąca w kościele Matki Bożej Anielskiej przy ul. Modzelewskiego w Warszawie przewodniczy Mszy św. o uwolnienie duszy i ciała od działania złego ducha

Lista miejsc modlitw o uwolnienie i uzdrowienie znajduje się na tej stronie: www.jezusuzdrawia.pl/mapa-polski

Źródło: www.fronda.pl

Za: www.ofm.krakow.pl

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda