Home WiadomościArchiwum Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi-niewygłoszona homilia

Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi-niewygłoszona homilia

Redakcja
100412b.png Homilia, którą miał wygłosić Biskup Polowy Wojska Polskiego gen. dyw. prof. dr hab. Tadeusz Płoski na cmentarzu wojennym podczas Mszy św. polowej w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej.
"Ile dowodów trzeba przedstawić ludziom, aby wreszcie uwierzyli w Boże działanie? Słowo Boże wybrane na 70. rocznicę zbrodni katyńskiej pokazuje także, że nie jest to sprawa łatwa."

"Dzisiejsza Ewangelia, pokazując spotkania Jezusa Zmartwychwstałego z
kolejnymi osobami, de facto przekazuje smutną prawdę o ludzkiej
podejrzliwości, niedowierzaniu, dystansie do nowych, niepojętych Bożych
interwencji itp…

Nieco podobnie ma się sprawa z opisem zawartym w dzisiejszym
pierwszym czytaniu. Św. Łukasz, autor Dziejów Apostolskich przekazuje
nam, że "przełożeni i starsi, i uczeni widząc odwagę Piotra i Jana,
a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili
się. Rozpoznawali w nich też towarzyszy Jezusa. A widząc nadto, że
stoi z nimi uzdrowiony człowiek, nie znajdowali odpowiedzi. Kazali
więc im wyjść z sali Rady i naradzili się: Co mamy zrobić z tymi
ludźmi? – mówili jeden do drugiego – bo dokonali jawnego znaku,
oczywistego dla wszystkich mieszkańców Jerozolimy. Przecież temu nie
możemy zaprzeczyć. Aby jednak nie rozpowszechniało się to wśród ludu,
zabrońmy im surowo przemawiać do kogokolwiek w to imię. Przywołali ich
potem i zakazali im w ogóle przemawiać, i nauczać w imię Jezusa. Lecz
Piotr i Jan odpowiedzieli: Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach
Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić tego,
cośmy widzieli i słyszeli. Oni zaś ponowili groźby, a nie znajdując
żadnej podstawy do wymierzenia im kary, wypuścili ich ze względu na
lud, bo wszyscy wielbili Boga z powodu tego, co się stało"
(Dz
4,13-21)

Obawiam się, że taki punkt widzenia jest bardzo powszechny w każdym
czasie. Niektórzy ludzie tak bardzo boją się Boga, że wolą zaprzeczać
Jego działaniu, wbrew najbardziej oczywistym, wręcz krzyczącym
świadectwom Jego obecności i działania. Wolą sami milczeć, co więcej,
wolą zmuszać innych do milczenia, byle tylko zachować swoisty "status
quo", nie wymagający wysiłku nawrócenia i zmiany myślenia.

Jest to bardzo powszechna cecha szczególnie chyba w naszych czasach.
Gorzej jednak, że taka postawa blokuje możliwość rozpowszechniania
Ewangelii.

Widać to również w dzisiejszym fragmencie Ewangelii. Jezus, ukazując
się Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, musiał najpierw wyrzucać im
brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go
zmartwychwstałego. Dopiero potem (zapewne w chwili, gdy Apostołowie
zrozumieli jak wielki błąd popełnili i żałowali za swój grzech
niedowiarstwa) Mistrz i Nauczyciel mógł im przekazać ważne zadanie
głoszenia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu.

A my?

Czy nie jest tak, że wciąż wolimy bardziej słuchać ludzi, niż Boga?
Czy nie próbujemy za bardzo dopasowywać się do ludzkich poglądów,
usiłując nasze doświadczenie wcisnąć w ramy poprawności społecznej i
politycznej? Czy nie łatwiej nam odrzucać dowody Bożego działania,
byle tylko zachować swój, często budowany latami, wizerunek w pracy
czy towarzystwie…

Bóg jednak oczekuje od nas czegoś innego…

Nie po to przemawia do nas słowami dzisiejszej Ewangelii, abyśmy
pozostali zamknięci w ciasnym (ale własnym) pokoju naszych poglądów.
Być może dzisiaj wyrzuca brak wiary, Tobie i mnie właśnie po to, aby
posłać nas z misją głoszenia Dobrej Nowiny, nawet do tych, którzy
coraz bardziej otwarcie sprzeciwiają się temu co Boże.

Pamiętaj, że w takiej sytuacji bardziej trzeba słuchać Boga niż
ludzi…

W świecie mnogości głosów i idei, w czasach zalewu informacji, musimy
umieć praktycznie postępować w kwestii wyboru autorytetów, osób lub
instytucji, które obdarzymy zaufaniem na tyle, że pozwolimy im
kształtować naszą doczesność i wieczność, uczynimy z nich naszych
życiowych doradców. Musimy umieć zdecydować, kogo i czego będziemy
słuchać bardziej, a kogo i czego mniej lub wcale.

Z zalecenia, że mamy "bardziej słuchać Boga niż ludzi" wynika, że
słyszeć będziemy przynajmniej dwa głosy: ludzki – ten głos łatwo
usłyszeć, ale również głos Boży, a to wymaga z naszej strony pewnej
postawy i działania.

Jeżeli mamy bardziej słuchać Boga, to musimy być bardziej ludźmi
Bożej Księgi Życia. Dzięki Biblii poznajemy bowiem Boże odwieczne
zamysły, Boże sposoby działania, Boże zasady i prawa, Boże wartości.

Jeżeli mamy bardziej słuchać Boga to musimy być wrażliwi bardziej na
wewnętrzny głos Ducha Świętego, wpływającego na nasze motywacje. Tu
właściwym środkiem jest modlitwa.

Słuchać Boga "bardziej", oznacza słuchać Go bardziej niż własnego
zdrowego rozsądku, bardziej niż tego, czego się nam bardzo chce, albo
bardzo nie chce.

Jeśli Boga mamy słuchać "bardziej", to Bóg ma być autorytetem w
sprawach życia rodzinnego, małżeńskiego, wychowania, życia codziennego.
Bóg ma być autorytetem w kwestii polityki, kultury, historii, sztuki,
prawa, filozofii. Bóg ma być autorytetem w sprawach medycyny i opieki
społecznej, przedsiębiorczości, sukcesu. Bóg ma być autorytetem w
kwestiach wiary, Kościoła, religii.

W każdej z tych dziedzin są też ludzkie autorytety. I, oczywiście,
słuchajmy ich. Tylko zawsze pamiętajmy, że aby nie przegrać życia,
"trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi".Tak. Bóg zna się na wszystkim
doskonale. Wszystko wie najlepiej. Warto zatem Go słuchać.

Jezus, mówiąc, że jest Drogą, Prawdą i Życiem, chce podkreślić, że
poprzez prawdę daje nam nowe impulsy do wychodzenia z sytuacji
życiowych obronną ręką. Przecież powiedział: poznacie prawdę, a prawda
Was wyzwoli (J 8,32). Jezus jako Prawda niesie wyzwolenie od tego, co
zniewala, co nie pozwala trzeźwo spojrzeć na wydarzenia codziennego
życia.

Cóż to jest prawda? – pytał Piłat w czasie procesu Pana Jezusa (por. J
18,38). Wielu współczesnych także pyta o prawdę. Dziś w wielu
wypadkach lepiej nie powiedzieć prawdy, przemilczeć ją lub powiedzieć
tylko część prawdy. Tymczasem właśnie w naszej epoce tak bardzo
potrzebnym lekarstwem na znalezienie sensu życia jest prawda.

James Garfield – amerykański prezydent – powiedział: "Prawda Cię
wyzwoli, ale wpierw uczyni Cię żałosnym". Cóż to jest prawda? Prawdę
można pomylić z własną opinią, z poglądami, z uczuciami – bo choć
uczucia są prawdziwe, nie znaczy to, że są prawdą. Prawdy można
poszukiwać, można ją znać, odrzucać ją, ukrywać…. .
              
Co można zrobić z prawdą w świecie pełnym kłamstwa? Oprawić w ramkę i
powiesić na ścianie? Co można, a co należy z nią robić? Może trzeba
jej bronić? Choć niektórzy twierdzą, że prawda obroni się sama, to
jest to chyba dość naiwny pogląd. Bałagan nie sprząta się sam,
problemy nie rozwiązują się same, a prawda miała by się sama obronić?

Prawda potrafi być wielkim ciężarem, źródłem spokoju, punktem
oparcia, powodem rozterek… Czy prawda jest ważniejsza od szczęścia?
Czy można być szczęśliwym bez prawdy?

Pytamy dalej: – Czy prawda rzeczywiście wyzwala? – Czy zawsze i czy
każda prawda?Nie, nie każda prawda wyzwala i nie zawsze wyzwala. Nie
zawsze, ponieważ potrzebuje swojego, właściwego czasu, aby mogła
zajaśnieć w pełnym blasku. Wielokrotnie na ów czas trzeba czekać,
długo czekać i trzeba go rozpoznać, gdy nadejdzie. Prawda wyjawiona za
wcześnie lub za późno zamiast świecić – roztacza wokół siebie
ciemność. Zamiast wyzwalać – niszczy.

Czy wobec tego Chrystus pomylił się mówiąc: "prawda was wyzwoli"?
Nie. Dlatego, że "wyzwolenie" oznacza "otrzymanie wolności". O
"wolności" decyduje "możliwość dokonania wyboru", czyli "posiadanie
wolnej woli". Poznanie "prawdy" to "otrzymanie za nią
odpowiedzialności". "Być odpowiedzialnym" za "prawdę" oznacza
"podejmowanie decyzji o jej wyjawieniu". Oznacza "wolność".

Wraz z prawdą otrzymujemy wolność, ponieważ prawda jest miarą
wolności.
Jeżeli dobrze skorzystamy z wolności, prawda przyniesie nam
wyzwolenie.

Natomiast człowiek – jak naucza Ojciec Święty Jan Paweł II – nie może
pozwolić, żeby prawda została wydarta pod pozorem niczym
nieograniczonej wolności, nie można zagubić w sobie krzyku sumienia,
jako głosu Prawdy, która go przerasta, ale która jednocześnie czyni go
człowiekiem i stanowi o jego człowieczeństwie.

Na naszej historii w XX wieku zaważyły dwa okrutne systemy: faszyzm,
którego symbolem jest Oświęcim – Auschwitz, i stalinizm, którego
symbolem jest Katyń. Hitler i jego potworne zbrodnie zostały już
osądzone i potępione. A Stalin i system komunistyczny winien śmierci
milionów ofiar, w tym setek tysięcy Polaków, pozostaje nadal bezkarny.
Ten ogrom potwornego bolszewickiego zła nazywamy Golgotą Wschodu.
Kaci totalitaryzmu zabijali ludzi, niszczyli ich niezależnie od 
pochodzenia, rasy, religii. Zbrodnie ludobójstwa państwa totalitarnego
nie mogą być w żaden sposób usprawiedliwione.

70 lat temu sowieckie NKWD przystąpiło do wykonywania polecenia
Stalina i towarzyszy, którzy postanowili zgładzić tysiące polskich
oficerów, policjantów i funkcjonariuszy państwowych uznanych za
zdeklarowanych i nierokujących nadziei poprawy wrogów władzy
sowieckiej. Nie rokowali nadziei, że da się ich urobić do konsystencji
ludzi sowieckich, wobec czego byli wrogami, których należało
unicestwić.

Zbrodnia ludobójstwa nazwana później – katyńską – pochłonęła tysiące
ofiar. Według ustaleń historyków wiosną 1940 roku Sowieci zamordowali
co najmniej 22 079 obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, w tym 14 463
wojskowych, policjantów i innych funkcjonariuszy państwowych z obozów
specjalnych.

Szacuje się, że w Lesie Katyńskim – oprócz polskich oficerów –
pochowanych jest około 8-10 tys. obywateli byłego ZSRR. Tylko od
sierpnia 1937 do listopada 1938 roku, czyli w czasie "wielkiego
terroru", NKWD rozstrzelało tam 7088 osób.

Ciśnie się do światła niby warstwy skóry
Tłok patrzących
twarzy spod ruszonej darni
Spoglądają jedna znad drugiej – do góry
Ale
nie ma ruin. To nie gród wymarły…

Raz odkryte – krzyczą zatęchłymi usty
Lecą sobie przez ręce
wypróchniałe w środku
W rów, co nigdy więcej nie będzie już pusty
Ale
nie ma krzyży. To nie groby przodków…

Sprzączki i guziki z orzełkiem ze rdzy
Po miskach czerepów –
robaków gonitwy
Zgniłe zdjęcia, pamiątki, mapy miast i wsi
Ale
nie ma broni. To nie pole bitwy…

Może wszyscy byli na to samo chorzy?
Te same nad karkiem
okrągłe urazy
Przez które do ziemi dar odpłynął Boży
Ale nie ma
znaków, że to grób zarazy…

Jeszcze rosną drzewa, które to widziały
Jeszcze ziemia pamięta
kształt buta, smak krwi
Niebo zna język, w którym komendy padały
Nim
padły wystrzały, którymi wciąż brzmi

Ale to świadkowie żywi – więc stronniczy
Zresztą, by ich
słuchać – trzeba wejść do zony
Na milczenie tych świadków może pan
ich liczyć
Pan powietrza i ziemi i drzew uwięzionych

Oto świat bez śmierci. Świat śmierci bez mordu.
Świat mordu
bez rozkazu, rozkazu bez głosu.
Świat głosu bez ciała i ciała bez
Boga.
Świat Boga bez imienia, imienia – bez losu.

Jest tylko jedna taka świata strona
Gdzie coś, co nie istnieje
– wciąż o pomstę woła
Gdzie już śmiechem nawet mogiła nie czczona
Dół
nieominięty – dla orła sokoła…
 

"O pewnym brzasku w katyńskim lasku
Strzelali do nas
Sowieci…"
 

                                  (J. Kaczmarski, Ballada Katyńska)

Podczas pielgrzymki do Rzymu 13 kwietnia 1996 roku Rodziny Katyńskie
usłyszały najgłębsze, najbogatsze w treść słowa Ojca Świętego Jana
Pawła II o istocie Golgoty Wschodu:

 "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią… Dziś,
pozdrawiając Rodziny Katyńskie na czele z księdzem prałatem Zdzisławem
Peszkowskim, przywołuję te właśnie słowa Chrystusa: Ojcze, przebacz…
Są one bowiem szczególnie aktualne dla ludzi, których dotknął dramat
niewinnej śmierci bliskich. Jesteście świadkami śmierci, która nie
powinna ulec zapomnieniu. Tragiczne wydarzenia, które miały miejsce na
wiosnę 1940 roku w Katyniu, Charkowie i Miednoje, są rozdziałem w
martyrologium polskim, które nie może być zapomniane. Ta żywa pamięć
powinna być zachowana jako przestroga dla przyszłych pokoleń (…).

Przybyliście do Rzymu, do grobu Apostołów, aby na nowo – po 56
latach od tamtego dramatu – odczytać, jakie jest wasze zadanie, zadanie
Rodzin Katyńskich. Wydaje się, że jest nim właśnie niesienie
przebaczenia. Tak, jest nim przechowanie w pamięci tego dramatu
narodowego, rodzinnego, osobistego, ale jest nim również, poprzez tę
pamięć, przebaczenie.

Pragnę dodać, że ja również codziennie modlę się za tych, którzy
zginęli w Katyniu".

Każdy rok pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II naznaczony był
jakimś znakiem pamięci i troski o Golgotę Wschodu. Z wielkim
namaszczeniem traktował wszelkie znaki wiążące się z dziejami naszego
Narodu na tej "nieludzkiej ziemi".

W marcu 2005 roku na placu św. Piotra w Rzymie, w czasie audiencji
ogólnej w Niedzielę Wielkanocną, Ojciec Święty Jan Paweł II podczas
swojego ostatniego błogosławieństwa "Urbi et orbi" pobłogosławił
przywieziony z Polski do Rzymu Krzyż Katyński.

2 kwietnia 2005 roku odszedł od nas nasz największy Opiekun i
Orędownik. Do dziś pamiętamy wstrząsające misterium Jego choroby,
cierpienia i umierania. To były dla naszego Narodu, dla całego świata
wielkie rekolekcje.

Dziękujemy Ojcu Świętemu za to wszystko, co uczynił dla Golgoty
Wschodu, dla jej pamięci, dla świadomości i tożsamości młodych pokoleń.
Modlimy się żarliwie, aby i tam, w Niebie, stał się orędownikiem
Golgoty Wschodu, tak jak czynił to w czasie swojej posługi tu, na
ziemi.

Święty Boże!  Święty Mocny! Święty a Nieśmiertelny! – zmiłuj się
nad nami.  
Od powietrza, głodu, ognia i wojny – wybaw nas
Panie.   
Od nagłej i niespodziewanej śmierci – zachowaj nas
Panie.  
My grzeszni Ciebie Boga prosimy – wysłuchaj nas Panie."

+ Tadeusz Płoski
Biskup Polowy Wojska
Polskiego
Katyń, 10 kwietnia 2010 r.

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda