Home WiadomościArchiwum Wywiad z abpem Joăo Braz de Aviz z okazji beatyfikacji Jana Pawła II

Wywiad z abpem Joăo Braz de Aviz z okazji beatyfikacji Jana Pawła II

Redakcja
Z JE ks. Abp. João Braz de Aviz, prefektem Kongregacji Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego rozmawia o. Zdzisław Klafka CSsR


ZK. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus

JB. Teraz i zawsze.

1. Czcigodny Księże Arcybiskupie! Nie
ukrywam, że zbliżająca się beatyfikacja Jana Pawła II – który już teraz bywa
często określany przydomkiem „Wielki" – jest zasadniczą intencją tego wywiadu.
W czym wyrażałaby się zatem „wielkość" papieskiej posługi Papieża – Polaka?

Jan Paweł II jest postacią, której nie możemy ustawić w szeregu, obok
innych, trzeba go widzieć jako kogoś „ponad". Myślę, że jest tak przede
wszystkim z powodu jego świętości. To człowiek, który był przyjacielem Boga.
Dlatego też […] do głębi rozumiał nasze czasy i swój długi pontyfikat
przeżywał głęboko i z drżeniem, co było bardzo piękne. Myślę, że możemy śmiało
mówić o Janie Pawle jako wielkim, przede wszystkim z racji jego świętości. Jan
Paweł II przeżywał także swój pontyfikat jako ktoś, kto przekazywał nam swoje
nauczanie w sposób niezwykle szczodry, otwarty, pozytywny we wszystkich
wymiarach. Był to następnie papież, który chciał być blisko ludu Bożego, chciał
odwiedzać narody. Możemy nawet powiedzieć, że był atletą w odbywaniu tych
podróży, zarówno wielkich jak i małych, zawsze mając przed sobą jasną misję
umacniania Kościoła, pochylania się nad cierpieniami ludzi, podarowania
właściwego słowa w każdej sytuacji, która się tego domagała; to jest w nim
wspaniałe. Możemy powiedzieć, że Jan Paweł II posiadał wrażliwe serce,
potrafiące zrozumieć kobietę i mężczyznę naszych czasów. To znaczy wychodził do
każdego, obejmował, całował, dla okazania szacunku padał na ziemię, rozmawiał
ze wszystkimi, ponieważ dużo rozmawiał w bliskości z Bogiem. Myślę także, że
Jan Paweł II jest wielki, ponieważ Bóg pozwolił mu żyć na przełomie drugiego i trzeciego
tysiąclecia. On wykorzystał ten moment i pozostawił nam wskazania, które
powinniśmy podjąć na progu tego nowego tysiąclecia. Ja myślę, że jego
pontyfikat i wskazówki, jakie nam pozostawił, pozostaną na długo, bo ciągle
musimy asymilować to nauczanie, uczynić je naszym. W tym sensie możemy też
powiedzieć, że Jan Paweł II był człowiekiem wielkiego dialogu ze światem, z
narodami, z problemami…, był uobecnioną miłością, był człowiekiem kochanym
przez świat, także przez dziennikarzy, takich jak wy. Widzieliśmy to w dniach
jego pogrzebu, gdy przybyło tu wiele osób, których nie interesował Kościół.
Interesowała ich tylko jego osoba i wartości, jakie niósł on ze sobą. W tym
sensie możemy powiedzieć, że Kościół bardzo się ubogacił dzięki osobie Jana
Pawła II, a teraz rzeczywiście, tak jak ojciec powiedział, oczekujemy z wielką
radością jego beatyfikacji.

2. Jan Paweł II, piętnaście lat temu (1996)
podarował nam- szczególnie osobom konsekrowanym – posynodalną Adhortację Vita
consecrata. Ksiądz Arcybiskup odpowiedzialny jest za Kongregację Instytutów
Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego. W jakim sensie można
mówić, że ten dokument stanowi „magna charta" życia zakonnego?

My, tutaj w Kongregacji, przeżywamy całkiem nową
chwilę. Ja sam jestem tu najkrócej, bo zaledwie od dwóch miesięcy. Powiedziałem
w jednym z pierwszych wywiadów, ku zaskoczeniu niektórych, że nie wiedziałem
nic o pracy w Kongregacji. Nie o zakonnikach, ale o Kongregacji. Moim
pragnieniem, które noszę w sercu, to oddać życia za tę uprzywilejowaną cząstkę
Kościoła, jaką stanowią osoby zakonne: od eremitów, mnichów, zakonów
kontemplacyjnych, po zakony czynne, misyjne, tych, którzy trwają w miejscach
najtrudniejszych dla Kościoła, tych, którzy pracują na uniwersytetach, pełnią
różne dzieła społeczne, tych, którzy żyją czasem swoimi charyzmatami w małych,
ale pięknych wspólnotach, bo obecnych bardzo blisko ludzi jako odpowiedź na
miłość Boga. Zaczynam powoli wchodzić w to wspaniałe życie, w którym obowiązują
nie tyle nakazy, co rady ewangeliczne, wyjątkowa łaska. Możemy powiedzieć, że
dokument Vita Consecrata jest jakby zebraniem całego tego bogactwa,
które zostało zawarte w historii, to synteza
tego wszystkiego, jednak ukazana w perspektywie współczesnej kultury.
Prezentuje on zatem w sposób bardzo pozytywny obecne życie osób konsekrowanych.
Wiemy też, że istnieją nowe wspólnoty, które chciałyby zostać uznane za
instytuty życia konsekrowanego, które także podlegają tej Kongregacji. Ponadto
przynależą do niej instytuty świeckie, które pełnią niezwykle ważną rolę w
Kościele. Aktualnie przygotowujemy się do przyszłorocznego spotkania
przedstawicieli tych instytutów, które odbędzie się w Asyżu. Całe to życie
pulsuje, a naszą rolą jest, według zamysłu Jana Pawła II, by otoczyć troską
całe to bogactwo życia i dopomóc mu się rozwijać. Oczywiście nie brak
problemów, trudności. Ja jednak myślę, że ten dokument pomaga nam powoli pogłębiać
życie zakonne, aby było ono tym, czym powinno być, a także jest pomocny w próbach bliższego jednoczenia różnych charyzmatów,
wszystkich Instytutów, również gdy chodzi o wspólnoty życia kontemplacyjnego,
aby kroczyć razem, bo dzisiaj w świecie nie jest możliwe kroczenie w pojedynkę,
albo równolegle. Trzeba bardziej iść razem. Kościół, Ewangelia, podarowują nam
tę drogę kroczenia razem, aby podziwiać piękno każdego zgromadzenia, każdego
zakonu, a równocześnie, aby żyć głęboko własnym charyzmatem, nie zatracając go.
Tak obrana droga, praca tej organizacji, która stara się jednoczyć charyzmaty
całego świata, wydaje mi się bardzo piękna. Dalej mamy kwestie, które zmieniają
się trochę, bo musimy bardziej powracać do swoich źródeł, do naszych
założycieli. Konieczna jest większa transparencja charyzmatu i potrzeba życia
ewangelicznego zgodnego z własnym powołaniem. Jestem bardzo dumny i mam wielkie
zaufanie do tej zachodzącej przemiany, którą podejmują w tej chwili zakonnicy.
Oczywiście są również trudności, jak mówiliśmy, ale są to trudności, które
możemy pokonać, jeśli zechcemy. Niektóre zgromadzenia aktualnie się starzeją, a
więc mają trudności w realizacji własnych dzieł, inne mają mało powołań, inne
bardzo dużo powołań; to jest ogromnie ciekawe!
Musimy zatem wierzyć w to wezwanie i odpowiedzieć na nie. Myślę, że dokument Vita
consecrata
stanowi stały i pewny punkt odniesienia, by pójść z odwagą do
przodu.

3. Jan Paweł II podarował nam również swój
List Apostolski Nuovo Millennio Ineunte, w którym wskazał nam, że Kościół trzeciego
tysiąclecia powinien być laboratorium Ewangelii: „domem i szkołą komunii". Czym
jest owa „komunia" w tym świecie, który tak bardzo potrzebuje prawdziwej
miłości?

Słusznie. Współczesna kultura chciałaby – można by
powiedzieć – usunąć wszystkie wartości, zniszczyć je, tworząc indywidualizm
prawie absolutny. To oznaczałoby w praktyce, że mężczyzna i kobieta stają ponad
prawem – oni je tworzą; takie prawo, jakie im odpowiada. Jednak w konsekwencji
tego – co obserwujemy – ludzie nie stają się bardziej szczęśliwi, zadowoleni i
radośni. Tak więc indywidualizm nie prowadzi do zrealizowania tych najgłębszych
pragnień, które nosimy w sercu i których poszukujemy także w relacjach
międzyosobowych. Widzimy, że w propozycji komunii, która została przedstawiona
w Novo Millenio Ineunte, to znaczy, aby Kościół stał się miejscem, gdzie
nauczymy się żyć jako bracia, jest coś najpiękniejszego. Oznacza to: powrócić do naszego chrztu. Co dał nam chrzest? Dał
nam najwyższą godność dzieci Bożych. Jest to jedyna prawdziwa godność, jaką
posiadamy. Dał nam także tę możność, byśmy naprawdę stali się dla siebie braćmi
i siostrami, w poczuciu tej samej godności. To jednak należy budować. Zatem
należy widzieć wszystkie charyzmaty, posługi, osobiste uzdolnienia, nasze cechy
charakteru, jako będące w służbie komunii. Poświęcać wszystko dla komunii, nie
pracować już w pojedynkę, nie ufać jedynie naszemu osobistemu światłu umysłu,
ale razem odnajdywać to światło, które pochodzi od Boga, od Ducha Świętego.
Myślę, że z tego też powodu Jan Paweł II umieścił w adhortacji apostolskiej Vita
consecrata
to źródło, z którego możemy czerpać czystą wodę, źródło, jakim
jest Trójca Przenajświętsza. W relacji z Bogiem-Miłością, jak wspomniał ojciec,
szukamy uzasadnienia naszej komunii. Mówienie o tym może nie jest całkowicie
jasne… Ale mamy za sobą całe to długie doświadczenie, które czyniliśmy w tym
kierunku. Chodzi o to, aby przede wszystkim kłaść nacisk na doświadczenie
konkretnego życia w miłości Boga przeżywanej pomiędzy nami. Jeśli my
odpowiadamy szczerze na miłość Boga, stajemy się równocześnie zdolnymi do
miłowania innych, mężczyzn i kobiet, tą samą Bożą miłością. To powoduje, że
dana osoba czuje się prawdziwie szczęśliwa. My to wiemy, ale trzeba tylko tego
doświadczyć.

4. Osoby życia zakonnego – zdaniem Jana Pawła II – powinny
stanowić „serce Kościoła". Gdyby Ks. Prefekt miał wyjaśnić im współczesne
wyzwania – w duchu Karola Wojtyły – co by im przede wszystkim zasugerował?

Ja jestem niedoszłym zakonnikiem.
Powinienem był zostać misjonarzem św. Wincentego a Paolo, bo była taka
możliwość na początku, ale później mój proboszcz i mój kuzyn spierali się, raz
jeden, raz drugi był przeciągał mnie na swoją stronę, i w końcu zostałem
księdzem diecezjalnym. Teraz Bóg daje mi tę możliwość, że mogę być blisko
zakonników. Myślę, że życie konsekrowane daje światu dzisiejszemu wartości,
które są mu nieodzowne. Na przykład istnieje
jakaś osoba, która z powodu Pana Boga, dla Boga zdolna jest poświecić się w
dziewictwie. Jest to coś, czego świat nie rozumie, ale my rozumiemy, co to znaczy. Jest to specjalne powołanie. Ktoś inny
mówi: tak, będę używać wszystkich dóbr tego
świata, ale nie opieram mojego życia na dobrach, które posiadam. Opieram moje
życie na Bogu. Podobnie gdy chodzi o posłuszeństwo, które też jest przepiękną
formą realizacji komunii. Być zdolnym podporządkować się komuś drugiemu, jako wyraz
podporządkowania się Bogu, ponieważ pragnie się czerpać Ewangelię – jakby to
powiedzieć – w miejscu najbardziej czystym. Mówić w taki sposób, nie znaczy
wcale, że jest to łatwe do wprowadzenia w życie. Dlatego uważam, że dzisiejsze
życie charyzmatami zakonnymi, życie konsekrowane osób zakonnych, powinno być przede
wszystkim zdecydowanym powrotem do własnych
Reguł i Konstytucji, aby stać się wyrazicielami i synami Założyciela,
Założycielki, być prawdziwym wyrazem danego chryzmatu. To po pierwsze.
Następnie trzeba pamiętać, że dany charyzmat jest wszczepiony w Kościół, na
służbie Kościołowi, lecz jest tylko częścią tego całego wielkiego bogactwa,
jakie znajduje się w Kościele. Dlatego trzeba nauczyć się podziwiać piękno
Kościoła, poczynając od własnego piękna również. Jeśli możemy użyć porównania,
mówimy – pojedynczy kwiat jest piękny, ale ogród jeszcze piękniejszy. Ponieważ
ogród posiada piękno całości. Dostrzegać wspólne piękno, razem pracować, tego trzeba
nam jeszcze bardzo się uczyć. Jest to coś
ogromnie ważnego. Mówię konkretnie. Podam bardzo konkretny przykład: są
niektóre zakony bogate materialnie, ale mające
mało członków, dlaczego nie zastanowić się wspólnie, komu powinny służyć te wszystkie
dobra? Kościołowi, dokądkolwiek by on podążał! Jeżeli mamy wiele możliwości,
gdy na przykład ktoś ma większe możliwości na uniwersytecie, w edukacji, w
dziedzinie szkolnictwa, których inni nie posiadają, dlaczego nie można się
dogadać i nie dopomóc sobie wzajemnie? I tak dalej… Trzeba więc się
porozumieć, pomagać sobie, stać się jedną rodziną z różnymi rodzinami
zakonnymi. To wydaje mi się niezwykle ważne i myślę, że Jan Paweł II, podobnie
jak Benedykt XVI, tego oczekiwałby od nas. I jeszcze jedna sprawa – być
zdolnymi odnawiać relacje braterskie wewnątrz naszych wspólnot. Nie popadać w
życie indywidualistyczne, ale próbować czynić z naszego życia wspólnotowego, z
obecności drugiej osoby, okazję spotkania Boga. To starożytne powiedzenie,
które mówiło, że „życie wspólnotowe jest moją największą pokutą", powinno
zostać przezwyciężone. Powinien być bardziej doceniony drugi
człowiek, który jest dla mnie okazją doświadczenie Boga – Miłości, ponieważ
drugi daje mi okazję do miłowania.

5. Eminencjo! Najbliższy Wasz współpracownik,
Joseph William Tobin jest redemptorystą. My redemptoryści mówimy, że Bóg,
Ojciec Jezusa jest szczęśliwy, gdy może objawiać się jako „Copioso", co znaczy
„obficie", w swoim miłosierdziu wobec zagubionej ludzkości. Jest to cecha charakterystyczna
duchowości alfonsjańskiej. Czy miłosierdzie, które pozornie jest słabe i mało
znaczące, może stać się „siłą grawitacyjną" ludzkiej historii, tak jak tego
pragnął autor encykliki Dives in misericordia (1990)?

Polska, razem z osobą Jana Pawła II i charyzmatem
Siostry Faustyny, pomogła nam zrozumieć, jak
ważne jest w życiu miłosierdzie. Miłosierdzie jest najdoskonalszym wyrazem
miłości. Jeśli nasze relacje z innymi zdołamy budować na doświadczeniu miłosierdzia,
to w tych relacjach ludzie odnajdą nadzieję. Nie w tym sensie, że należałoby
ukrywać prawdę. Nie! Papież mówi, że miłość i prawda idą razem. Gdy ktoś staje
się miłosierny, gdy odkrywa miłosierdzie Boże, doświadcza bezinteresowności.
Bóg nie patrzy na mój grzech, lecz na mnie. Ja nie patrzę na grzech drugiego,
ale na niego samego i jestem gotowy oddawać za niego życie. Myślę, że to
właśnie uczynił Jezus, uczynił Bóg. Św. Jan mówi nam, że zostaliśmy umiłowani,
gdyśmy jeszcze byli grzesznikami, to znaczy, że Bóg ukochał nas jako pierwszy. On
uczynił pierwszy krok. Potem my poszliśmy za Nim. Gdyby Bóg patrzył na nasze
grzechy, może nie zostalibyśmy zbawieni. Może by nam nie przebaczono. To
„obfite odkupienie" przyszło z miłosiernego serca Boga. W tym sensie Jan Paweł
II pomógł nam bardzo, wskazując zdecydowanie ten
kierunek. Wydaje mi się, że analizował on w jednym z dokumentów – już nie
pamiętam w którym – tę ścisłą relację między Jezusem i Ojcem, w której Jezus
wykrzykuje swoje opuszczenie przez Boga, ale potem oddaje się w ręce Ojca. Mówił,
że jest to najgłębszy wyraz miłości; co także jest jednym z najważniejszych
punktów duchowości Ruchu Focolari założonego przez Chiarę Lubich. W tym sensie,
trzeba odnaleźć tę miłość Jezusa do Ojca, ale
także do nas i żyć nią dzisiaj w naszych relacjach bezinteresownie. To nie
relatywizuje ani władzy, ani posłuszeństwa, nie dopuszcza do konfuzji w życiu
wartościami, ale daje nam zdolność rozpoczynania wciąż na nowo. Osoba kochana posiada
odwagę, siłę i my powinniśmy być znakiem tej miłości miłosiernej do ludzi, jak
mówił Jan Paweł II.

6. Eminencjo! Kończąc muszę wyznać, że czuję
pokusę, aby zadać pytanie: czy Eminencja wspomina jakieś osobiste spotkanie z
Janem Pawłem II, czy ma jakieś doświadczenie z nim związane, którym chciałby
się podzielić z nami?

Ja zostałem biskupem tylko dlatego, że Jan Paweł II
podpisał się pod moją nominacją. Miałem również okazję wielokrotnie go
spotykać, podczas różnych wizyt ad limina, gdy przyjeżdżałem, miałem
okazję trochę z nim porozmawiać. Uczestniczyłem też w spotkaniach, podczas
których dawał nam bezpośrednie wskazówki, jak było na przykład wtedy, gdy
przekazywał nam specjalny dokument dla Brazylii w latach 1983-1984. Była to
zatem bliska relacja, choć nie tak bliska, bo przecież nie mieszkałem tutaj. To
co nam się bardzo podobało, to umiejętność z jaką Jan Paweł II wcielał się w
sytuację, w jakiej aktualnie się znajdował. Na przykład, jedliśmy obiad razem z
Papieżem podczas jednej z wizyt ad limina… Widzieć papieża, który się
śmieje, bawi, żartuje, który był zadowolony z obecności biskupów, traktował nas
jak braci; to bardzo dodawało ducha, a doświadczaliśmy
tego często, oprócz tego wszystkiego, naturalnie, co otrzymywaliśmy od niego,
jako naszego Pasterza.

7. I na koniec: Czy Eminencja miałby do przekazania jakieś
osobiste, z serca płynące przesłanie do katolików w Polsce, w sposób szczególny
do osób konsekrowanych?

Zbliżamy się do Świąt Wielkanocy… ale może te słowa będą już
odtwarzane po Wielkanocy, to nie szkodzi… Chciałbym powiedzieć następujące
słowa: my (mówię o moim osobistym doświadczeniu, ale także ludzie w Brazylii),
patrzymy zawsze na Polskę jako na kraj bardzo katolicki. Widzimy, że Polska
posiada ten zmysł doświadczenia wiary katolickiej. Wiemy też, że przemiana po
upadku komunizmu, cała rzeczywistość wolności, stworzyła pewną trudność w
podjęciu na nowo tego dziedzictwa wiary chrześcijańskiej. Jednak gdy ktoś posiada
podstawy, nosi to wszystko w swoim wnętrzu, zawsze to bogactwo może się ujawnić.
Chciałbym powiedzieć przede wszystkim: dziękuję
wam, bracia i siostry w Polsce. Także całej waszej ekipie TV, która tu
przyjechała, żeby wykonać tę piękną pracę… ale też wam wszystkim. Nie lękajmy
się, jak mawiał Jan Paweł II, otworzyć drzwi Chrystusowi, czyli wejść na drogę
Ewangelii. Polska historycznie to uczyniła i może zachować ten skarb oraz przekazać
go innym. My w Brazylii wiele zawdzięczamy Kościołowi w Polsce, także kapłanom,
którzy pracują u nas jako misjonarze, ale także ludziom, którzy przybywają z
Polski do Brazylii. Mówię wam zatem: idźmy naprzód, poszukując Pana i Jego
Ewangelii, ponieważ On nigdy nas nie zdradzi. Daje nam światło, ciepło, moc,
pozwala nam cieszyć się prawdziwie, czyni nas ludźmi zrealizowanymi.

8. Eminencjo! Dziękujemy z całego serca i zapewniamy,
że będziemy wspierać Was nasza modlitwą w wypełnianiu tak ważnej misji w
Kościele powszechnym.

Myślę, że modlitwa jest najpiękniejszym darem, jaki możemy sobie
podarować w ciele mistycznym, bo ona działa szybciej niż Internet. Dociera
wszędzie i dokładnie, bo Bóg kocha wszystkich i jeśli my modlimy się za siebie
nawzajem, stajemy się bardziej zdolnymi do tego, by kroczyć po drogach
Pańskich.

Dziękujemy!

To ja wam dziękuję.

Z włoskiego tłumaczyli: o. Piotr Andrukiewicz C.Ss.R i
o. Zdzisław Klafka C.Ss.R

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda