Home WiadomościArchiwum Z kart historii: Jasna Góra i Konfederacja Barska

Z kart historii: Jasna Góra i Konfederacja Barska

Redakcja
100301c.png W dniu 29 lutego 1768 r. zawiązana została w Barze konfederata skierowana zarówno przeciwko Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, jak i jawnie ingerującej w wewnętrzne sprawy Rzeczypospolitej Rosji. Jednym z naczelnych haseł konfederacji była obrona „… wiary świętej katolickiej" przed zakusami carycy Katarzyny, która otaczając „opieką" innowierców w Polsce chciała mieć w nich wygodne narzędzie do mieszania się w sprawy polskie.
Obrona wiary katolickiej, jak również szczególna cześć, jaką żywili konfederaci do Najświętszej Marii Panny determinowała, przynajmniej w warstwie czysto deklaratywnej ich stosunek do sanktuarium maryjnego na Jasnej Górze.

I to nie tylko do twierdzy jasnogórskiej jako takiej, lecz również do „Fortalitium Marianum" — religijnej i duchowej twierdzy Narodu, który Cudowny Obraz traktował jako najświększą świętość, i — jak to podkreślali współcześni — „Tarczę Polski".

Ten szczególny stosunek do klasztoru częstochowskiego znalazł swój wyraz już w pierwszych oficjalnych dokumentach barżan: Akcie Konfederacji z 15 marca 1768 r., dokumentach tzw. „Zakonu Kawalerów Krzyża Świętego", czy też „Akcie Substytucji" W. Potockiego, gdzie barżanie mianowali się opiekunami jasnogórskiego sanktuarium. Pomimo iż późniejszy bieg wypadków wykazał, że deklaracje te nie wywarły większego wpływu na stosunek konfederatów do Jasnej Góry, w trakcie walk klasztor i twierdza znalazły się w centrum wydarzeń militarnych. Stanowiły one również istotny problem polityczny, zmuszając walczące strony do zajęcia wobec niego stanowiska.

Zwolennikami zajęcia Jasnej Góry była grupa przywódców konfederacji skupiona wokół podskarbiego wielkiego koronnego Teodora Wessla. Chcieli oni uczynić twierdzę siedzibą marszałków konfederacji, oraz dogodną bazą operacyjną dla swych wojsk. Gorąco tej koncepcji sprzeciwiali się inni — szczególnie biskup kamieniecki Adam Krasiński. Wskazywali oni, że wejście wojsk konfederackich do twierdzy sprowokuje Rosjan do zaatakowania sanktuarium. W praktyce przez dłuższy czas Generalność konfederacka starała się realizować koncepcję kompromisową: by wolny od załogi konfederackiej klasztor nie wpuszczał w obręb murów wojsk strony przeciwnej i skrycie sprzyjał konfederatom.

2. Podstępne plany Rosjan wobec Jasnej Góry

Przywódcy barżan nie zdawali sobie sprawy z tego, że zajęcia przez nich Jasnej Góry gorąco życzył sobie dowodzący wojskami rosyjskimi Iwan Weymarn. Skupienie w twierdzy poważnej części wojsk konfederackich pozwoliłoby mu otoczyć je i zniszczyć. A ich likwidacja nie była możliwa w toczącej się wojnie, gdyż bite bez trudności oddziały konfederackie łatwo rozpraszały się i po oderwaniu od przeciwnika rozpoczynały walkę na nowo.

Niezwykle trafnie i lapidarnie ujął to zagadnienie słynący z bezwzględności i okrucieństwa carski pułkownik Iwan Drewicz (właściwie Johann von Drewitz — Niemiec w służbie carskiej) pisząc: „… Tych niespokojnych ludzi (konfederatów) bić nie sztuka, bo są lękliwi jak zające, ale gonić za nimi to mordęga nie do opisania".

Nie bez znaczenia był także inny fakt: żądni łupów carscy generałowie porządliwie oglądali się na sanktuarium, lecz nie mogli swobodnie zaatakować Jasnej Góry, w obawie przed oburzeniem społeczeństwa polskiego. Wejście konfederatów do twierdzy dostarczyłoby im dogodnego pretekstu, tym bardziej, że rabunki majątków klasztornych i ściągane z paulinów kontrybucje nie zaspokajały ich zachłanności.

W tej niezwykle trudnej sytuacji Stanisław August Poniatowski zajął całkowicie bierne stanowisko. Stacjonujący w twierdzy garnizon królewski liczący niespełna 200 osób był zbyt mały na to, by stanowić wystarczającą ochronę. Niechętny wobec paulinów król ograniczył się jedynie do udzielenia im rad i przestróg, aby nie angażowali się po stronie konfederackiej.

Stanowisko króla dobrze charakteryzuje fragment listu biskupa Młodziejowskiego, przekazany wiosną 1769 r. władzom klasztoru: Odpisując na ostatni WM Pana do mnie list, mogę go upewnić, że jeżeli in neutralitate klasztor będzie jako wokacja jego każe, i nikogo do fortecy nie wpuści, to z strony tejże komendy zemsty obawiać się nie potrzeba, ale inaczej nic potrafi nikt tego miejsca świętego zasłonić. A zatym przestrzegam i jak mogę najbardziej obliguję, żebyś WM Pan braci swych utrzymywał w granicach prawdziwej zakonności".

Gdy z końcem 1770 r. klasztorowi zagroziło niebezpieczeństwo oblężenia go przez wojska rosyjskie, monitowano króla by ten interweniował w ambasadzie rosyjskiej. Lecz król obowiązek ten przerzucił na prymasa, który w tej sprawie niewiele mógł zdziałać. W tej sytuacji prymas z senatem na powrót prosili króla o interwencję. Gdy w listopadzie 1770 r. odbyła się w Warszawie narada na ten temat, doszło na niej do znamiennej wymiany zdań Najdalej posunął się Lipski, kasztelan łaczycki mówiąc: ,,… Zaczym chcąc rzeczone miejsce oswobodzić od nieszczęśliwości, tych korzeń wyrwać potrzeba, to jest wyprosić Moskwę z całego kraju należy, a tak i Częstochowa ‘wolna od napaści zostanie". Zdanie to wywołało polemikę, w której sięgnieto do okoliczności wejścia konfederatów z Pułaskim (koniec 1770 r.) na Jasną Górę: „… niesmaczne było zdanie JM Pana kasztelana łęczyckiego J.Panu Flemingowi wojewodzie pomorskiemu, iakoć nie mogąc go strawić rzekł JMP wojewoda do JMP kasztelana: Mci Panie kasztelanie, nie do Moskwy posyłać trzeba, aby konfederatów raczey Częstochowy nie atakowali bo konfederaci żeby w niebie byli to ich Moskwa z tamtąd y wszędzie iako swych nieprzyjaciół za łeb brać będzie, ale do nuncjusza posłać, aby iako ich tam wprowadził, tak niech y wyprowadzi, a przeto Częstochowa wolna od attaku będzie".

Ten fragment narady wyraźnie wskazuje, że poza słusznymi lecz ogólnikowymi stwierdzeniami władze w Warszawie nie miały paulinom jasnogórskim nic konkretnego do zaofiarowania.

Paulini w obliczu zagrożenia, na jakie narażone było częstochowskie sanktuarium, zdawali sobie sprawę z tego, że najlepszą gwarancją bezpieczeństwa będzie takie postępowanie, które nie da Rosjanom pretekstu do zaatakowania klasztoru. Postawa ta była zgodna z ich nadrzędnym zadaniem: strzeżenie sanktuarium i zapewnienie licznym rzeszom pielgrzymów duchowej posługi. Nie bronili oni konfederatom wstępu na teren klasztoru, jeśli chęć wejścia do niego motywowana była względami religijnymi. Lecz w sposób zdecydowany odmawiali tego innowiercom — np. majorowi Drewiczowi, który z kilku podkomendnymi chciał wizytować klasztor. Wejście Rosjan (innowieców) do twierdzy — sanktuarium jednoznaczne było z jego profanacją i do tego paulini za wszelką cenę starali się nie dopuścić. Ich stanowisko w tych kwestiach było jasne i konsekwentnie przestrzegane nie tylko w tym stuleciu: powołani zostali oni do pełnienia posługi religijnej. Nie do nich należało prowadzenie działalności politycznej w ogarniętym wojną domową kraju, gdyż w rezultacie, tego typu postawa mogła uniemożliwić im spełnianie obowiązków, do których zobowiązywało ich powołanie i śluby zakonne.

A jednak wielokrotnie w trakcie trwania wojny dali oni dowody swej życzliwości wobec konfederatów, udzielając im pomocy nawet w sytuacjach, gdy groziło to poważnymi konsekwencjami. Niejednokrotnie ścigani przez Rosjan konfederaci uzyskiwali w murach klasztoru schronienie, a paulini odmawiali wydania ich w ręce Rosjan motywując swą decyzję prawem klasztoru do udzielania azylu.

Z niezrozumienia chyba tego problemu wynikały zarzuty niektórych historyków (np. S. Kwasieborskiego — autora podstawowej po dziś dzień pracy na ten temat z początków bieżącego wieku), którzy oskarżali paulinów o brak patriotyzmu i obojętność na losy ojczyzny. Przyczyną takiego zniekształcenia rzeczywistości była nadmierna gloryfikacja Konfederacji Barskiej, jak również niezrozumienie sytuacji i roli, jaką do spełnienia wobec społeczeństwa mieli jasnogórscy paulini.

3. Sytuacja sanktuarium po zajęciu przez Konfederację

Po raz pierwszy konfederaci barscy na Jasnej Górze zjawili się w początkach 1769 r. W dniu 8 lutego podszedł pod mury twierdzy z 3 tysiącami ludzi marszałek wielkopolski Ignacy Skarbek Malczewski. W dniu następnym poprosił on o pozwolenie wysłuchania Mszy św. w kaplicy Cudownego Obrazu. Przeor wyraził zgodę i wówczas Malczewski, który znalazł się na Jasnej Górze z kilkudziesięcioma podwładnymi opanował klasztor. Usiłował on skłonić paulinów do podpisania akcesu do konfederacji, a gdy ci odmówili przejął władzę. Komendantem twierdzy mianował konsyliarza wielkopolskiego Aleksandra z Konarzyn Konarskiego.

Na wieść o zajęciu Jasnej Góry przez konfederatów natychmiast pod murami twierdzy zjawiły się wojska rosyjskie pod dowództwem pułkownika Białołęckiego. 11 lutego Malczewski wydał im bitwę i pomimo iż dysponował przeważającymi siłami i zajął dogodne pozycje strategiczne został rozbity przez Rosjan. W dniu 12 lutego pułkownik Białołęcki zarządał wydania A. Konarskiego. Wysłani na rozmowy z Rosjanami ojcowie Stanisław Jeleniewski i Narcyz Rzecznik po długich i burzliwych sporach zdołali obronić Konarskiego, który miał przebywać w twierdzy w areszcie domowym strzeżonym przez dowódcę królewskiego garnizonu. Po opuszczeniu przez Rosjan w dniu 13 lutego Częstochowy sytuacja pozostawała bez zmian do końca czerwca 1769 r., kiedy to u bram klasztoru stanął Trzebiński z partii Bierzyńskiego. Podobnie jak jego poprzednik, poprosił o pozwolenie na wysłuchanie Mszy św. i identycznie jak Malczewski (w porozumieniu z A. Konarskim) opanował twierdzę. Jej komendantem na powrót mianował A. Konarskiego. Ten zaś, pomimo iż wiele zawdzięczał paulinom, pełnienie urzędu rozpoczął od zamknięcia w areszcie kilku oficerów garnizonu i zaczął szykanować zakonników.

„… A kiedy rezolwowali się wnize na wały (zakonnicy) on z karabinami nabitemi rontem za niemi chodzić kazał, gdyby psom w łby strzelać się przygrażał, armaty ponabijane do fort rychtująe, i wystawiając. Cekauz w którym depozyta pańskie, szlacheckie złożone i amunicja klasztorna gwałtem odbijać się ważył".

Oprócz tego zarzucono mu iż bezprawnie aresztował szlachtę, uwolnił przestępców, którzy podając się za konfederatów rabowali okoliczne wioski, utrudniał również duchowym dostęp do twierdzy. Oskarżano też Konarskiego, który jak twierdzili paulini był kalwinem o rabowanie majątków klasztornych, jak również uniemożliwianie wiernym udziału w uroczystościach religijnych, gdyż rugował ich z kościoła. Zarzuty te okazały się prawdziwe i nie budzi zdziwienia fakt, iż przybyli w początku lipca 1769 r. na Jasną Górę marszałek konfederacji łęczyckiej Dobrzuchowski, wraz z konsyliarzem konfederacji łęczyckiej, Sebastianem Sulimirskim, zdecydowali się zamknąć w areszcie stawiającego im zresztą zbrojny opór, Konarskiego.

Przebywał on w nim do końca sierpnia, to jest do czasu opuszczenia przez konfederatów Jasnej Góry. Przyczyną ich odejścia było wykrycie przez Rosjan związku pomiędzy spiskującymi akademikami krakowskimi a przebywającym na Jasnej Górze Trzebińskim.

Nie chcąc narażać sanktuarium na rosyjskie represje, władze konfederackic wydały rozkaz barżanom opuszczenia Jasnej Góry, lecz pozostawiły tam swego cichego rezydenta — Wielogłowskiego.

Po raz trzeci i ostatni konfederaci znaleźli się na Jasnej Górze we wrześniu 1770 r. i przebywali tam aż do sierpnia 1772 r. — tzn. ostatecznej kapitulacji barżan.

4. Kazimierz Pułaski na Jasnej Górze

Klasztor jasnogórski został opanowany przez Kazimierza Pułaskiego, który w sierpniu 1770 r. otrzymał rozkaz zajęcia jednej z dwóch forteczek — Lanckorony lub Czorsztyna. Jednak Czorsztyn leżał niespełna 1 milę od granicy z Austrią, a goszczący konfederacką Generalność rząd tego kraju nie życzył sobie by konfederaci operowali na terenach przygranicznych. O Lanckoronie zaś twierdzono, że leży ona zbyt blisko terenów działań pułkownika Drewicza. Pułaski więc 1 września zjawił się pod Krakowem, a następnie najprawdopodobniej za radą Wessla a wbrew poleceniom francuskiego doradcy F. Domourieza, skierował się pod Częstochowę. Pod klasztorem stanął 9 września i utartym już zwyczajem poprosił o pozwolenie wysłuchania Mszy św. Pozwolenia tego mu udzielono. Korzystając z okazji Pułaski złożył wizytę przebywającemu wówczas na Jasnej Górze nuncjuszowi papieskiemu, arcybiskupowi Angelo Marii Duriniemu, który znany był ze swej niechęci do króla i sympatii do konfederatów. W dniu następnym nuncjusz rewizytował konfederatów w ich obozie przyjęty z wielkimi honorami. W dniu 11 września Kazimierz Pułaski z towarzyszami był na Mszy św. i korzystając z zamieszania, jakie miało miejsce przy furcie klasztornej wprowadził przez nią swych podkomendnych i opanował twierdzę.

Władze konfederacji zaakceptowały zajęcie twierdzy przez Pułaskiego. Stanowiła ona bardzo dogodną bazę dla konfederatów w tej części kraju, jak również była dla nich istotnym punktem oparcia.

W tej sytuacji w ambasadzie rosyjskiej w Warszawie zapadła decyzja zdobycia Jasnej Góry. Po jej zdobyciu militarna, a wraz z nią polityczna sytuacja konfederacji uległaby znacznemu pogorszeniu, a to mogłoby skłonić jej przywódców do rokowań.

Po zaakceptowaniu w Petersburgu planu zdobycia Jasnej Góry, Weymarn przystąpił do opracowania szczegółowych wytycznych. Konfederaci mieli być rozbici pod Jasną Górą, a twierdza zdobyta szturmem. Po zdobyciu fortecj jeńcy-oficerowie mieli być odesłani do Krakowa, a następnie przez Warszawę partiami do Rosji. Szeregowymi żołnierzami zwycięzcy nie zamierzali zaprzątać sobie głowy. Nic przewidywano brania ich w niewolę gdyż byłoby to zbyt kłopotliwe. Lecz tylko część z nich puszczona byłaby wolno. Pozostali, w podziękowaniu za przyjacielskie usługi, zostaliby oddani do armii pruskiej. W klasztorze planowano pozostawienie kilku zakonników dla odprawiania nabożeństw, oraz osadzenie tam rosyjskiej załogi. Nie planowali Rosjanie rabunku przedmiotów liturgicznych, lecz grabież prowiantu, artylerii, amunicji, oraz innego wyposażenia twierdzy. Do realizacji tego przedsięwzięcia Weymarn wybrał swego ulubieńca — Iwana Drewicza. Wraz z 2 tysiącami piechoty oraz tysiącem jazdy kozackiej stanął on 31 grudnia 1770 r. pod murami twierdzy. Wobec rosnącego zagrożenia klasztoru jasnogórskiego Pułaski nie pozostał bezczynny. Od końca września do października 1770 r. przeprowadzono wokół twierdzy prace fortyfikacyjne, które miały na celu wzmocnienie obronności wzgórza. Dysponował też Pułaski licznym, w stosunku do rozmiarów twierdzy garnizonem — zamknął w jej murach 800 żołnierzy piechoty, oraz 500 jazdy. Oblężenie trwało od 31 grudnia 1770 r. do 15 stycznia 1771 r., zaś obrona Jasnej Góry była jednym z najświetniejszych momentów w krótkim życiu Kazimierza Pułaskiego. Zabłysnął tu pełnym blaskiem jego wielki, samorodny talent dowódcy, jak i sprawnego organizatora obrony. Prowadził on niezwykle czynną walkę defensywną nie tylko broniąc twierdzy, lecz także działając na jej daleko wysuniętych przedpolach. Do znanych pozytywnych cech swej osobowości: odwagi graniczącej często z brawurą, ofiarności i wielkiego poświęcenia sprawie, której służył dołączył jeszcze dużo przezorności, jak i umiejętności taktycznych.

5. Obrona sanktuarium. Ostatni szaniec konfederatów

W obronie sanktuarium z czynną pomocą Pułaskiemu przyszli paulini wraz ze swym przeorem — ojcem Pafnucym Brzezińskim. Mianowali oni zresztą później Kazimierza Pułaskiego obrońcą Jasnej Góry, a harmonijnie układająca się ich współpraca z tym najlepszym z konfederackich dowódców wskazuje, iż u źródeł ich wcześniejszych konfliktów z konfederatami nie leżały przyczyny natury politycznej.

Decydujący i jedyny szturm nastąpił 9 stycznia 1771 r. we wczesnych godzinach rannych. Gromady pijanych żołnierzy rzuciły się w kierunku murów klasztornych pędząc przed sobą chłopów, którym kazano nieść faszynę. „… Die 9 januarii wpół do trzeciej podstąpił nieprzyjaciel szturmem do fortecy. Ze czterech stron atak przypuszczony, pikieta zrazu przy palach (palisadzie otaczającej fortecę) rozstawiona mocny ogień trzymała, a na ostatku cofnęła się do bramy. Szturm od nieprzyjaciela przypuszczony, podstawione drabiny, rzucona faszyna. Forteca zaś w zwykłej obronie rzucała z wierzchu kagańce, granaty, i ogień z armat szedł nieprzestanny. Porażony w tym nieprzyjaciel uchodzić zaczął straciwszy komendanta swego nazwiskiem Morsztyn. Trwał ten szturm godzin trzy, trupa różnego z oficerami liczyć można do pięciuset, prócz pleyzerowanych (rannych) których liczby (ustalić) nie można. Skoro zaś świt nastąpił wyszła komenda z fortecy wcale nieprzyjaciela odpędział schwytawszy jednego zdrowego, pięciu ranionych między trupem znalazła komendanta szturmu, kapitana od karabinierów, postrzelonego w nogę. Ci przyprowadzeni do fortecy, na podziękowanie zaś Panu Bogu po zakończonej wotywie odprawiona procesja. Wojsko odebrało błogosławieństwo, śpiewano Te Deum Laudamus z wydaniem ognia z armat. Dzień cały po tym spokojnie przeszedł".

Ten lapidarny diariusz działań wojennych, spisany przez bezpośredniego świadka wydarzeń oddaje w pełni ich klimat. Jednak w ferworze walki przesadzono z liczbą zabitych przeciwników. Szacunkowo można ustalić, że zginęło tu 150 do 200 Rosjan, oraz 400 do 600 zostało rannych. Straty obrońców były minimalne — kilkudziesięciu zabitych i rannych. Chowano Rosjan tam, gdzie było miejsce, zaś część ciał (zapewne chłopów, zmuszonych do uczestnictwa w ataku) potopiono w Warcie. W niczym fakt ten nie umniejsza znaczenia obrony Jasnej Góry, która według słów Konopczyńskiego stanowiła „… na posępnem tle wojny konfederackiej moment wyjątkowo świetny".

W następnych miesiącach Drewicz kilkakrotnie bawił pod Częstochową, lecz nie odważył się na ponowny atak. Forteca w końcowej fazie wojny konfederackiej odgrywała istotną rolę militarną, a szczególna rola przypadła jej latem 1772 r. Wówczas to, w obliczu zbliżającej się klęski, pod Jasną Górą zaczęły gromadzić się niedobitki oddziałów konfederackich. Przy całkowitej bezsilności Generalności i nowo mianowanego naczelnego wodza Joachima Potockiego, inicjatywę przejął Pułaski. Jednak sytuacja była już beznadziejna i mógł on jedynie starać się o honorowe warunki kapitulacji dla swych żołnierzy. Jednak ze względu na ciążący na nim zarzut królobójstwa, najmniej się do tej roli nadawał.

Toteż 31 maja 1772 r. uciekł on w przebraniu za granicę. Zgromadzonych w Częstochowie konfederatów otoczyły oddziały Golicyna, Langa, Łopuchina, Abałdujewa i Żychariewa. Rosjanie zapędzili też do szańców konfederackich cywilną ludność z Częstochowy. W związku z tym skromne racje żywnościowe konfederatów uległy dalszemu drastycznemu ograniczeniu. Kierujący obroną Radzymiński odesłał więc konnicę, która przebiła się przez kordon wojsk rosyjskich, lecz została później rozbita pod Włoszczową. Od początku czerwca 1772 r; trwały pertraktacje konfederatów ze Stanisławem Augustem Poniatowskim, który usiłował narzucić barżanom ubliżające warunki kapitulacji, domagając się m.in. przeproszenia carycy. Otaczający zaś Jasną Górę Golicyn próbował szantażem i przemocą skłonić konfederatów do kapitulacji. Konfederatów w ich staraniach wspierali paulini, monitując króla oraz władze kościelne do wywarcia wpływu na bardziej honorowe warunki kapitulacji dla pokonanych barżan. Jednak konfederaci nie ugięli się. Gdy nawet przetrzymanie przez Golicyna parlamentariuszy nie dało rezultatów, w początkach sierpnia (dzięki wstawiennictwu Bibikowa) zostały ustalone warunki kapitulacji. W dniu 18 sierpnia po raz pierwszy obce wojska weszły na teren sanktuarium.

Wojciech Kęder

artykuł opublikowano w: Miesięcznik ‘Jasna Góra’. Rok II. Nr 4(6), kwiecień 1984, s.33-38.

Więcej: Biuro Prasowe Jasnej Góry.

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda