Home WiadomościZ kraju S. Berta: „Męczennicy zostawili nam konkretne wskazówki”

S. Berta: „Męczennicy zostawili nam konkretne wskazówki”

Redakcja

O kulcie błogosławionych Męczenników z Pariacoto w Peru, ich przesłaniu oraz o swoim pierwszym pobycie w Polsce opowiada s. Berta Hernandez, świadek życia i porwania bł. Michała i bł. Zbigniewa. 

Minęły dwa lata od beatyfikacji. Jak wygląda pamięć o Męczennikach w Peru?

Bł. Michał i bł. Zbigniew byli szczególnie znani w Pariacoto, tam gdzie żyli, pracowali i gdzie ponieśli śmierć męczeńską. Z biegiem czasu coraz więcej ludzi poznawało ich życie i drogę do świętości. Znani są oczywiście również w Chimbote, bo jest to centrum diecezji. Tam też jest franciszkańska parafia, a od niedawna ich Muzeum (przyp. red.). Wszędzie tam, gdzie pracują franciszkanie, a więc i w  Limie, w Villa Jardin szerzony jest ich kult. Po beatyfikacji wiadomości o nich rozchodziły się głównie na północy Peru – na przykład w okolicach Trujillo. Ludzie stamtąd też przyjeżdżają, pielgrzymują do Pariacoto. Najwięcej pielgrzymów uczestniczy co roku w uroczystościach w rocznicę ich śmierci, a od dwóch lat również jest to w Peru dzień ich liturgicznego wspomnienia. Męczeństwo ojców bardzo poruszyło ludzi wierzących, również dlatego, że nikt nie spodziewał się, że Sendero Luminoso (Świetlisty Szlak) posunie się tak daleko. Jesteśmy pełni podziwu dla misjonarzy, ponieważ wszyscy, jednomyślnie zdecydowali się zostać, chociaż mieli okazję wyjechać z Peru w czasie terroru. Różni proboszczowie z parafii, gdy poznali życie naszych Męczenników, teraz sami pielgrzymują do Pariacoto i organizują wyjazdy dla parafian. 

Jest Siostra po raz pierwszy w Polsce. Jak Siostra odbiera nas, nasz kraj? 

Tak, jestem w Polsce pierwszy raz i bardzo mi się tu podoba. Ta zieleń, te krajobrazy są dla mnie niesamowite. Bardzo podobają mi się te domki w miejscowościach rodzinnych, czy to bł. Michała  (Łękawica k. Żywca) czy bł. Zbigniewa (Zawada k. Tarnowa). To wszystko wygląda jak z bajki. Domy z drewna, pięknie ozdabiane. Gdy widziałam drewniany kościół parafialny w Zawadzie pomyślałam sobie, że to cudo. Wasza polska historia jest też dla mnie niesamowita. Bardzo mnie interesuje, ponieważ z wykształcenia jestem nauczycielką historii. Czuję się zafascynowana nie tylko krajobrazem, tym co wokół mnie, ale również ludźmi w Polsce. Poznawać ich to dla mnie niesamowite doświadczenie. Ta miłość, serdeczność, jaką darzą mnie tutaj ludzie jest zadziwiająca. Jestem pod wrażeniem Polaków, ich sympatii, serdeczności, bliskości i gościnności, która niejednokrotnie mnie przerasta. i nie chodzi tylko o franciszkanów czy o rodzinę Zbyszka oraz Michała, ale o wszystkie inne osoby, które spotykałam. cały czas jestem pod wrażeniem ich wielkiej życzliwości i dobroci.

S. Berta w szkole im. bł. Michała w Łękawicy
S. Berta w szkole im. bł. Michała w Łękawicy z rodziną bł. Michała (fot. Facebook, br. J. Hruszowiec)

 

Miałam też okazje do wzruszeń. Niesamowite dla mnie było, gdy będąc u rodziny Michała,  powiedzieli do mnie – „Ty jesteś naszą rodziną. Naszą siostrą.” Tak przyjęło mnie jego rodzeństwo, siostrzeńcy… Podobnie bracia Zbigniewa, ale także ludzie z parafii… Po prostu wszyscy. Otrzymałam w Polsce tak wiele podziękowań oraz dobrych słów, że jest to dla mnie zadziwiające. 

S. Berta z braćmi bł. Zbigniewa
S. Berta z braćmi bł. Zbigniewa na cmentarzu w Zawadzie  (fot. Facebook, br. J. Hruszowiec)
Trzeba przyznać, że czas spędzony w Polsce był wypełniony po brzegi…

Tak, to bardzo intensywny czas, ale na pewno niczego nie żałuję i nawet ponosząc cenę zmęczenia, wiem że warto. Wiem, po co tu jestem. Jak wspomniałam sama bardzo wiele otrzymałam, wiele doświadczyłam. Najbardziej wzruszającym momentem była dla mnie chwila, kiedy po 27 latach mogłam zobaczyć koszule ojców ze śladami krwi. Ich ubrania, które mieli na sobie w czasie męczeństwa. To było niesamowicie przejmujący moment. Patrząc na te koszule, zwróciłam uwagę na fakt, że końce rękawów są całe we krwi. Uświadomiłam sobie, że ich ręce były cały czas związane z tyłu, a gdy już ich zamordowano, krew spływała właśnie w ten sposób. To było bardzo poruszające. Od chwili, kiedy przyleciałam do Polski, wiele rzeczy sprawia, że jestem pod wrażeniem. Mój przylot tutaj mogę podsumować jednym zdaniem – to wielka łaska Boża być tutaj, w Polsce,  w miejscu, gdzie urodzili się i dorastali błogosławieni Męczennicy. 

Co z przesłania Męczenników chciałaby Siostra nam, Polakom pozostawić, przekazać?

Dla nas, dla Was, to co oni zostawili, to konkretne przykłady z życia. To, jacy byli i jak przeżyli ten ostatni moment swojego życia, czyli męczeństwo. Były to osoby z wielką prostotą, serdecznością, osoby wielkiej miłości, bardzo dobroduszni, hojni w swojej dobroci. Robili to, o co dzisiaj prosi Papież Franciszek w swojej ostatniej adhortacji Gaudete et Exultate, szczególnie we fragmencie poświęconym błogosławieństwom. Prosi nas wszystkich – franciszkanów, siostry zakonne, ludzi świeckich o to, żeby żyć w prostocie, hojności, otwartości. Abyśmy byli osobami modlitwy, żyli blisko ludzi, wszędzie tam gdzie przebywamy. Byśmy jako ludzie religijni, jako zakonnicy, nie wywyższali się ponad innych, nie patrzyli na nich z góry. Bo być blisko ludzi to znaczy nie wywyższać się, ale służyć. 

To, co przede wszystkim czuło się przebywając ze Zbyszkiem i Michałem, to była wielka miłość. Oni byli ludźmi miłosierdzia. Widać to także w tych ostatnich momentach ich życia, gdy rozmawiali z terrorystami. Być miłosiernym to znaczy mieć serce otwarte na przebaczenie. Tak jak oni. W momencie, gdy terroryści obrażali ich i oskarżali, oni potrafili powiedzieć  do nich Amigo, co znaczy Przyjacielu. To nas do dziś szokuje. Pytali swoich oprawców „jeśli w czymś popełniliśmy błąd, powiedzcie nam.” To jest dla nas wzór pokory, która umie powiedzieć – „jeśli się mylę, proszę powiedz mi o tym.” Męczennicy potrafili powiedzieć odpowiednie słowa, w odpowiednim czasie. To również wielki dar. Często zdarza się nam, że ktoś nas zdenerwuje i reagujemy w złości. Od Męczenników możemy uczyć się panowania nad gniewem, złością, które przekuć można w dobro i łagodność. 

Męczennicy zostawili nam konkretne wskazówki, konkretna naukę. Ich życie i męczeństwo jest  doskonałym podsumowaniem tego wszystkiego, o co we wspomnianej adhortacji prosi nas Papież Franciszek. 

wspomnienie Męczenników z Pariacoto

 

Rozmawiała Agnieszka Kozłowska
tłumaczył o. Dariusz Gaczyński OFMConv
Kraków, 12.06.2018 r.

Za: www.misje.franciszkanie.pl

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda