Home WiadomościZe Świata Marcin Wrzos OMI: W Kanadzie zabrakło inkulturacji

Marcin Wrzos OMI: W Kanadzie zabrakło inkulturacji

Redakcja

Bez wątpienia sprawę trzeba wyjaśnić, rozmawiać o niej, wejść w proces pojednania. Dzieje się to w Kanadzie od kilku dekad.

W Kanadzie płonęły kościoły. Obalano lub niszczono pomniki królowych Wiktorii, Elżbiety II, papieża Jana Pawła II i wiele innych. Ludzie wyszli na ulice.

Protesty dotyczyły prowadzenia szkół rezydencjalnych, w których przebywało łącznie ok. 150 tys. najmłodszych przedstawicieli ludności rodzimej Kanady. Trwające ponad sto lat działania, w czasie których funkcjonowało 139 częściowo przymusowych szkół, niektórzy określają terminem „kulturowego ludobójstwa”. Część z nich, na zlecenie rządu kanadyjskiego, prowadzili oblaci.

Rocznicę ustanowienia federacji kanadyjskiej – 1 lipca 1867 r. – od 1982 r. nazywa się oficjalnie Dniem Kanady – Canada Day. W 2021 r. grupa protestujących „uczciła” to święto obaleniem pomnika królowej Wiktorii, stojącego przed budynkiem parlamentu prowincji Manitoba. Kilka dni wcześniej w polonijnej, oblackiej parafii w Edmonton zniszczono czerwoną farbą pomnik Jana Pawła II. Zostały na nim odciśnięte ślady dziecięcych dłoni. W tym samym dniu – 26 czerwca – spłonęły dwa kościoły w indiańskich rezerwatach w południowej części Kolumbii Brytyjskiej. Ogień pojawił się we wczesnych godzinach porannych, najpierw w jednym z kościołów, a po godzinie – w drugim. Tydzień wcześniej w rezerwatach Indian Penticton i Osoyoos w Kolumbii Brytyjskiej spłonęły dwa inne kościoły katolickie. Zdewastowano katedrę w Saskatoon, na której widnieją ślady odciśniętych dłoni. Również czerwoną farbą namalowano napis „we were children” („byliśmy dziećmi”). Na innym polskim kościele prowadzonym przez oblatów – w Mississauga – pojawiło się graffiti. Spalono także kilkanaście innych kaplic i kościołów. Burmistrz Mississauga Bonnie Crombie napisała na Twitterze, że „wandalizm nie jest odpowiedzią i nie będzie tolerowany”. W podobnym tonie wypowiadały się organizacje Pierwszych (Rdzennych) Ludów Kanady. Podkreślały, że przemoc nie jest rozwiązaniem tej sytuacji. W przeciwieństwie do podpaleń kościołów w różnych miejscach kraju, dokonywanych w nocy przez anonimowych sprawców, strącenie pomnika królowej Wiktorii nastąpiło 1 lipca w biały dzień. Kilkadziesiąt ubranych na pomarańczowo osób najpierw zrzuciło pomnik, a potem pokryło posąg i jego cokół czerwonymi odciskami dłoni i napisem:

„Byliśmy kiedyś dziećmi. Sprowadźcie je do domu”. Happeningowi towarzyszyły oklaski i entuzjastyczne okrzyki. Przewrócono stojący nieopodal mniejszy pomnik królowej Elżbiety II. W oczach demonstrantów obie monarchinie symbolizują państwo, które skolonizowało kraj, sprowadzając jego rdzennych mieszkańców do roli poddanych niewolników.

Przerażające historie

Pierwsze trzy szkoły rezydencjalne powstały w 1883 r. Odtąd przez ponad sto lat istniało łącznie prawie 140 szkół, z czego 60% powierzono Kościołowi katolickiemu (personel szkół składał się z osób duchownych, zakonnych i świeckich). Ponad 40 z nich prowadzili oblaci z francusko i angielskojęzycznych prowincji kanadyjskich, których spadkobiercami są dziś dwie oblackie prowincje zakonne Lacombe i Notre Dame du Cap. Celem szkół była asymilacja rodzimej ludności z osadnikami pochodzenia europejskiego w istniejącej od 1867 r. federacji kanadyjskiej. O ile w poszczególnych przypadkach rdzenni mieszkańcy Kanady spodziewali się korzyści płynącej z edukacji najmłodszych, szybko doświadczyli skutków kolonialnej mentalności dominującej w rezydencjalnym systemie szkolnym. Powszechne przekonanie o wyższości kultury europejskiej w połączeniu z obcymi kulturze rodzimej zasadami funkcjonowania szkół zrodziło pasmo bolesnych doświadczeń tysięcy dzieci, które przeszły przez ten system – nakreśla kontekst tych wydarzeń o. prof. UAM Paweł Zając OMI, prowincjał oblackiej prowincji polskiej, specjalista z zakresu historii Kościoła, w tym historii misji w Kanadzie, autor m.in. książki pt. „Spotkania kultur. Katoliccy misjonarze i ludność rodzima w Kanadzie w historiografii XIX i XX w.”.

Spotkania kultur. Katoliccy misjonarze i Ludność Rodzima w Kanadzie w historiografii XIX i XX w. [KSIĄŻKA DO POBRANIA ZA DARMO]
(zdj. Narodowe Centrum dla Prawdy i Pojednania w Kanadzie)

Nadzorował i finansował rząd

Instytucją, która nadzorowała i finansowała szkoły rezydencjalne był rząd kanadyjski, ale katolickie i protestanckie organizacje kościelne zgodziły się je prowadzić. Ilustracją ówczesnej mentalności mogą być słowa pierwszego premiera Kanady, sir Johna A. Macdonalda, który w 1883 r. mówił w parlamencie, że „Indianie są dzikusami (savages), a szkoły są potrzebne, by indiańskie dzieci nabyły obyczajów i sposobu myślenia białego człowieka”. Nowy typ szkół „miał celowo zakładać oddalenie dziecka od środowiska rodzinnego – według premiera istniejące w rezerwatach szkoły spełniały podstawową rolę edukacyjną, ale nie zmieniały »indiańskiego« sposobu życia – uczniowie »pozostali nadal dzikusami, tyle że piśmiennymi«. Uważał on także, iż o ile świeckie nauczanie sprawdza się w przypadku społeczeństwa kolonialnego, instytucje kościelne są bardziej wskazane do prowadzenia szkół dla ludności rdzennej. Oprócz nauki miały bowiem kształtować dobre – »cywilizowane« obyczaje. Tymczasem historia tych dzieci w wielu wypadkach jest niezwykle bolesna, począwszy od nagłej i wieloletniej rozłąki z rodziną, aż po codzienną rzeczywistość obcej kulturowo szkoły. Do tego dochodzą ujawnione w zeznaniach byłych uczniów przypadki drastycznych nadużyć. Słaby w istocie nadzór nad personelem szkół mógł dawać przestrzeń do działania osobom, które nie miały kwalifikacji pedagogicznych, a nawet moralnych, by zajmować się edukacją i wychowywaniem dzieci” – przyznaje ojciec Zając.

Kolonializm misyjny

Misjolog o. prof. Jarosław Różański OMI (UKSW), jak i etnolog, o. prof. Jacek Pawlik SVD (UWM), w swoich opracowaniach wskazują na bolesny, rozdzierający Kościół problem stosowania w Kanadzie złej metody pastoralnej, tzw. kolonializmu misyjnego. Polegała ona na współdziałaniu misjonarzy z rządowymi, politycznymi strukturami na danym terytorium, przez co stawali się czasami bardziej urzędnikami państwowymi niż duszpasterzami, wtłaczając Pierwsze Ludy w kulturę europejską, a nie szanując ich odrębności i kultury. Zabrakło obecnej w praktyce Kościoła od wieków inkulturacji, czyli przenikania miejscowej kultury wartościami Ewangelii i jednocześnie włączania tej kultury do dziedzictwa Kościoła. Tu tak się nie stało. Mariaż Kościoła i państwa – jak zawsze w historii – i tym razem okazał się zgubny dla rodzimej ludności oraz dla miejscowego Kościoła. Ówczesny bp Vital Grandin OMI, cytowany przez PAP, pisał w 1875 r. w tym duchu, o konieczności „zasiania głębokiego niesmaku do rdzennego sposobu życia, tak aby czuli się upokorzeni, gdy zostanie im przypomniane ich pochodzenie”.

To było wtłaczanie dzieci w obcą cywilizację, wrogie im miejsce i nakładanie na nie surowej dyscypliny połączonej z pracą fizyczną. Współczesne raporty mówią m.in. o niedożywieniu dzieci, a także najboleśniejszych przypadkach – przemocy fizycznej czy wykorzystywaniu seksualnym. Zranienie kulturowe było także bardzo głębokie – powiedział w jednym z wywiadów na ten temat o. prowincjał Paweł Zając OMI. Dzieci nie mogły używać swoich rdzennych języków. W przypadku śmierci dziecka z braku funduszy nie przekazywano ciała rodzinie, lecz grzebano je na przyszkolnym cmentarzu. Brakowało też należytej komunikacji z rodziną w sprawie przyczyn i okoliczności śmierci. Jak się okazuje, są też braki w dokumentacji dotyczącej przyszkolnych cmentarzy.

Tyle tragicznych śmierci

W maju 2021 r. na terenie dawnej szkoły dla rdzennych mieszkańców w Kamloops w Kolumbii Brytyjskiej znaleziono nieoznakowane groby, w których wedle pierwszych relacji miały znajdować się szczątki 215 dzieci (formalna ekshumacja ma być dopiero przeprowadzona). Kolejny grób został ujawniony w czerwcu. Tym razem pod szkołą w prowincji Saskatchewan znaleziono 761 ciał. 30 czerwca pojawiła się informacja o kolejnych grobach. Dzięki użyciu georadaru w pobliżu miasta Cranbrook w Kolumbii Brytyjskiej odnaleziono nieoznakowane szczątki 182 dzieci. Będą zapewne kolejne tego rodzaju znaleziska. Są to groby, o których zazwyczaj wiadomo, że są i gdzie są. Mowa jest o ponad stuletniej historii istnienia szkół. W tym czasie niektóre szkoły zamykano, inne przenoszono do nowej okolicy. Istniejące cmentarze ulegały zatarciu, a o groby nikt nie dbał.

Daje to pole do nierzetelnych przekazów medialnych i tworzenia obrazu celowego zacierania śladów. Należy pamiętać, że dzieci pochowane przy szkołach były często ofiarami chorób, które uśmiercały także w innych środowiskach, np. gruźlicy, epidemii grypy i ospy. Dodatkowym problemem był niski poziom służby zdrowia, a także niedożywienie, będące skutkiem niedofinansowania szkół ze strony rządu. Szacuje się, że w szkołach rezydencjalnych mogło umrzeć z tych powodów 4-5 tys. dzieci, jednak nie jest to liczba odbiegająca od średniej śmiertelności ówczesnego czasu.

Historycy potwierdzają: nie wszyscy pracownicy szkół dopuszczali się przemocy, ale w przypadku protestantów rolę mogło odegrać rekrutowanie świeckich pracowników o złej reputacji, a w przypadku katolików surowość wpisana w formację zakonną, która często opierała się na dyscyplinie. Gdy połączyło się to z różnymi wadami osobowości czy złymi skłonnościami, dzieci padały ofiarą takich „opiekunów” – wyjaśnia wspomniany historyk. Dodaje też: „Gdy czytam niektóre wspomnienia, to nie jestem w stanie zrozumieć, jak ktokolwiek mógł w taki sposób postępować wobec dzieci”.

Oświadczenie kanadyjskiego Narodowego Centrum dla Prawdy i Pojednania i kanadyjskich oblatów

Kulturowe ludobójstwo

Bez wątpienia sprawę trzeba wyjaśnić, rozmawiać o niej, wejść w proces pojednania. Dzieje się to w Kanadzie od kilku dekad. W latach 2008-2015 działała Komisja Prawdy i Pojednania, w której prace zaangażowane były wszystkie strony tych niechlubnych wydarzeń: ludność rodzima Kanady, rząd kanadyjski, Kościół katolicki i kościoły protestanckie. Dodatkowo instytucje kościelne i państwowe zaangażowały się w proces zadośćuczynienia skrzywdzonym, m.in. poprzez wypłaty odszkodowań. Bobby Cameron, przewodniczący Federacji Rdzennych Narodów Kanady, określa istnienie tych szkół mianem „obozów koncentracyjnych w Kanadzie” lub „kulturowego ludobójstwa”, nawołując przy tym do zbadania ich historii i do pojednania

Dramatyczne relacje wymagają zestawienia z relacjami innych świadków. Światowej sławy postać, dramaturg i pisarz Cree Tomson Higway czy rdzenna polityk Cece Hodgson-McCauley, a także relacje wielu osób piszących do kanadyjskiej senator Lunn Beyak potwierdzają, że znają te placówki od jak najlepszej strony. Highway wiąże nawet najszczęśliwsze lata swojego życia z oblacką szkołą z internatem: “Mam świetnie prosperującą międzynarodową karierę i nie doszłoby do tego bez tej szkoły”.

Wyjaśnić, przeprosić, wybaczyć i pojednać

Oblaci od 1991 r. wypowiadali słowa przeprosin za swój udział w prowadzeniu szkół rezydencjalnych. Złem nazwali nie tylko wszelkie nadużycia, ale sam fakt istnienia takich szkół i te słowa podtrzymują do dzisiaj.

Prowincje zakonne oblatów w Kanadzie angażują się w to, co wiąże się z procesem pojednania, wyjaśniania przeszłości i dążenia do prawdy. Przeprosili z czasem także i biskupi Kanady.

Jeszcze wcześniej, bo w 1984 r. papież Jan Paweł II jednoznacznie potępił wszelką przemoc, której doświadczyła rodzima ludność Kanady.

W jedności z całym Kościołem głoszę wszystkie wasze prawa i ich odpowiednie obowiązki. Potępiam również ucisk fizyczny, kulturowy i religijny, i wszystko, co w jakikolwiek sposób pozbawiłoby was lub jakąkolwiek grupę tego, co słusznie należy do was” – mówił Ojciec Święty. Jan Paweł II zwracał też uwagę, że rodzima kultura Kanady przez przybyszów uznawana była za gorszą, co kłóci się z nauczaniem Kościoła i jego ewangeliczną wrażliwością: „Z zapisu historycznego jasno wynika, że przez wieki wasze narody były wielokrotnie ofiarami niesprawiedliwości ze strony przybyszów, którzy w swojej ślepocie często postrzegali całą waszą kulturę jako gorszą. Dzisiaj, szczęśliwie, sytuacja ta została w dużej mierze odwrócona, a ludzie uczą się doceniać, że istnieje wielkie bogactwo w twojej kulturze i uczą się traktować was z większym szacunkiem” – podkreślał papież. Katolicki Episkopat Kanady poinformował, że w grudniu 2021 r. papież Franciszek spotka się z rdzennymi mieszkańcami tego kraju. W wizycie wezmą udział m.in. osoby ocalałe ze szkół z internatem oraz rodzima młodzież, której towarzyszyć będzie pewna grupa biskupów. „Biskupi Kanady potwierdzają swoją szczerą nadzieję, że te nadchodzące spotkania doprowadzą do wspólnej przyszłości pokoju i harmonii pomiędzy ludami rdzennymi a Kościołem katolickim w Kanadzie” – czytamy w oświadczeniu.


Marcin Wrzos OMI – redaktor naczelny “Misyjnych Dróg”, portalu www.misyjne.pl, misjolog, teolog środków społecznego przekazu. Mieszka w Poznaniu.

Tekst pochodzi z “Misyjnych Dróg”

Za: www.oblaci.pl

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda