Home WiadomościZe Świata Relacja Prowincjała Augustianów z Kapituły Generalnej Zakonu

Relacja Prowincjała Augustianów z Kapituły Generalnej Zakonu

Redakcja

W 1882 roku, Ojciec Pacyfik Neno, Wikariusz Generalny podupadającego wtedy Zakonu Augustianów, zakupił stojący w cieniu Bazyliki św. Piotra Pałac Cesi wraz z przyległymi ogrodami zwanymi Villa Cesi. Miało to miejsce po tym, jak zakon bezpowrotnie utracił swoją wielką, otwartą na cały świat bibliotekę zwaną Angelica zawłaszczoną przez rząd rodzącej się do życia Republiki Italii. Jaką wielką wizję Zakonu musiał posiadać Ojciec Pacyfik, skoro zaryzykował włożyć niemal wszystkie oszczędności Zakonu w projekt, który dopiero 100 lat później przyniósł owoce całemu Zakonowi i Kościołowi w postaci Instytutu Augustinianum, a wcześniej generalnego domu studiów. Czy oczami wyobraźni przewidywał, że 130 lat później do tego domu zjadą zakonnicy z ponad 50 krajów, by dyskutować o stanie zakonu, podjąć plany na przyszłość i wybrać kolejnego, 97 już Przeora Generalnego, któremu ślubują posłuszeństwo?

Myślę o tym, siedząc na tarasie tego wielkiego Kolegium. Rozciąga się stąd widok na bazylikę i plac św. Piotra, Pałac Apostolski, Kongregację Nauki Wiary. Wszystko dookoła było kiedyś cyrkiem Nerona, miejscem męczeństwa św. Piotra i pierwszych chrześcijan. Tutaj zaplanowano i wykonano wyroki śmierci na uczniach Rabina Jeszuy ben Josef z Nazaretu. Tu miała zakończyć się definitywnie sprawa Jezusa z Nazaretu i Jego wyznawców.

90 zakonników augustiańskich z całego świata zjechało w tych dniach do tego miejsca na Kapitułę Generalną. W grupie delegatów, wybranych przez innych braci. zakonnicy z najbardziej egzotycznych krajów świata: Amerykanie, Meksykanie, Peruwiańczycy, Brazylijczycy. Są skupieni, medytujący Japończycy i Koreańczyk. Są czarni jak heban, prześladowani Nigeryjczycy i biali misjonarze z Konga. Są odważni Australijczycy, szukający sposobów dotarcia z misją do Chin. Są wreszcie Europejczycy martwiący się przyszłością chrześcijaństwa i naszego zakonu w Europie. Są tacy, którzy blisko dwadzieścia lat przeżyli wśród ubogich plemion Afryki, Ameryki Południowej i Papui, jak i tacy, którzy wiele lat przesiedzieli w aulach akademickich ucząc nie tylko teologii. Blisko 90% z nas kiedyś studiowało w Rzymie. Wszyscy mówimy sobie na „ty”. Myślę, że łączy nas nie tylko Ewangelia i Reguła św. Augustyna. Łączy nas gotowość, aby w każdej chwili spakować walizki i pójść żyć Ewangelią i Regułą w innym niż dotychczas miejscu.

Pierwszy raz w życiu uczestniczę w Kapitule Generalnej. Mam nieodparte wrażenie, że coś dzieje się jakby niezależnie od nas. Nie mamy gotowych agend. Dokumenty jakie otrzymaliśmy są bardzo powściągliwe. Jest jakiś Instrumentum Laboris, ale niewielu z nas o tym jeszcze rozmawia. Zupełnie jakbyśmy czekali na kogoś innego.
Ten „inny” ma przyjść jutro w postaci osoby Papieża Franciszka, który ma odprawić Mszę św. otwierającą obrady. W historii augustianów papieże pojawiali się na kapitułach rzadko. Papież Aleksander IV w 1256 doprowadził do wielkiej unii małych kongregacji augustiańskich, mówiąc nam co mamy robić: głosić kazania w duchu św. Augustyna i spowiadać ludzi. Papież Leon XIII przekonał nas do zaangażowania społecznego a papież Pius X wyznaczył nam kierunek pedagogiczny i naukowy.

Dziś, w ciągu dnia, przez Rzym przetoczyła się potężna burza i ulewa. Ciężkie duszne powietrze, zamieniło się w świeże i lekkie. Mam jakieś dziwne uczucie, że zaczynają się wiatry Ducha Świętego. Co augustianom jutro powie Papież Franciszek?

Dzień 2

2 godziny i 30 sekund z papieżem

Kapituła Generalna Zakonu Augustianów nieoficjalnie rozpoczęła się Jutrznią, której przewodniczył składający urząd o. dr Robert Prevost, dotychczasowy Przeor Generalny Zakonu. O godz. 11 spotkaliśmy się w Auli, gdzie o. Generał jeszcze raz powitał nas wszystkich i opowiedział, jak doszło do tego, że papież Franciszek otworzy Kapitułę Generalną Zakonu.

Cały dzień minął pod znakiem niecierpliwego oczekiwania na spotkanie oko w oko z papieżem. Przed wejściem do bazyliki św. Augustyna zgromadził się tłum ludzi. Wielu turystów prawdodpodobnie pierwszy raz w życiu widziało na własne oczy zastęp ponad 100 augustianów, przepisowo umindurowanych w czarne habity przepasane skórzanym pasem.  Msza św. była zarezerwowana tylko dla grupy ojców kapitulnych, wspólnoty Kolegium św. Moniki oraz domu prowincjalnego włoskiej prowincji augustianów. Obecne były też mniszki augustianki z klasztoru Santi Quattro Coronati ze wzgórza Celio oraz kilka osób świeckich. Z bocznej nawy połyskuje tajemniczym blaskiem obraz Madonna Dei Pellegrini autorstwa samego Caravaggia a z łuków kolumn, patrzą na nas Jeremiasz i Izajasz pędzla samego mistrza Rafaela.

Punktualnie o godz. 18:00 wchodzi papież Franciszek w asyście J.E. Ojca Prospero Kardynała Grech OSA i Ojca Generała Roberta Prevost. Miałem okazję stać pół metra od przechodzącego papieża, więc widziałem nieco poważną, skupioną twarz. Szedł w swojej prostej mitrze bez pastorału. Oprawa bardzo skromna: żadnych kwiatów, wierszyków, dzieci, delegacji.  W czasie powitania, Ojciec Generał przypomniał, że w czasie omawiania wizyty Ojciec Święty zapytał Generała: „Więc co papież ma powiedzieć augustianom z takiej okazji?” Na te słowa wszyscy, razem z papieżem gruchnęli śmiechem!

Kazanie w stylu Franciszka: 3 punkty. Proste i do bólu prawdziwe.  Zapytał na czym polegała niespokojne serca św. Augustyna i wskazał na 3 niepokoje: niepokój poszukiwań duchowych, niepokój spotkania z Bogiem i niepokój miłości. Ponieżej wyjątki z tego kazania, w moim tłumaczeniu.

Papież mówił:

„Pod względem poszukiwań duchowych Augustyn jest człowiekiem naszych czasów i „ma doświadczenie podobne do wielu dzisiejszych młodych ludzi.”  Był spełnionym mężczyzną pod względem naukowym, zawodowym , cielesnym. Popełnia błędy, jest grzesznikiem. „Augustyn odkrył, że Bóg na niego czekał. Chciałbym powiedzieć, tym którzy czują się obojętni wobec Boga, wiary, którzy są daleko od Boga i czują się opuszczeni przez Niego, a nawet do nas samych, z naszymi „oddaleniami od Boga” i naszych „ubytkami” względem Boga, być może małymi, ale  jest ich wiele w codziennym życiu: Spójrz głęboko w swoje serce, spójrz głęboko w siebie i zadaj sobie pytanie: masz serce, które pragnie czegoś większego lub serce śniące od rzeczy? Twoje serce zachowuje niepokój poszukiwania Boga czy badań zajmuje się rzeczami bezsensownymi? Bóg czeka na Ciebie, patrząc na Ciebie: co odpowiedziesz? Czy zauważyliście tę sytuację waszych duszach? Czy może śpicie? Czy wierzysz, że Bóg czeka na Ciebie lub dla Ciebie  są to tylko „słowa”?”

Augustyn chciał spokojnego życia nauki i modlitwy, ale Bóg powołał go, aby być pasterzem Hippony w trudnym czasie, z podzielonej społeczności oraz wojny stojącej u bram. I Augustyn pozostawia niepokój od Boga, niestrudzenie ewangelizując z odwagą, bez strachu, starając się być obrazem Jezusa Dobrego Pasterza, który zna swoje owce (por. J 10,14), a nawet, jak lubię to powtarzać, że ” czuł zapach stada Jezusa” i szukał tych, którzy ginęli. Augustyn żył, tym co Paweł mówił Tymoteuszowi i każdemu z nas: głosić słowo, w porę i nie w porę, głosić Ewangelię ze wspaniałomyślnego serca, d(por. 2 Tm 4:02) być pasterzem niespokojnych owiec Jezusa.  Skarbem Augustyna była właśnie ta postawa: Zawsze wychodzić ku Bogu, zawsze iść do stada … Człowiek ma żyć z tymi dwoma wyjściami … nie „prywatyzując” miłości … ale zawsze być w drodze, zawsze niespokojny! Na tym polega znalezienie pokoju w niepokoju. Możemy zadać sobie pytanie: czy jesteśmy niespokojni w sprawach Boga, czy szukamy dróg, aby świat poznał Boga?  A może jestem oczarowany duchową światowością, skłaniającą nas do czynienia wszystkiego tylko przez wzgląd na siebie? My, osoby konsekrowane może myślimy o sobie samych, naszych zainteresowaniach, funkcjach, karierowiczostwie … Och, tak wiele jest tych rzeczy o jakich możemy pomyśleć… myślę, że często jestem niejako „zakwaterowany” w moim chrześcijańskim życiu, w moim kapłańskim życiu, w moim życiu zakonnym, w moim życiu społeczności zamiast pielęgnować siłę niepokoju na rzecz Boga, jego Słowa, które prowadzi mnie do „wyjścia”, dla innych? „.

Papież kontynuował:

„Nie mogę nie spojrzeć na mamę, na Monikę. Ile łez o nawrócenie syna wylała ta święta kobieta! A ile matek dzisiaj też płacze, aby ich dzieci wróciły do Chrystusa! Nie trać nadziei na Bożą łaskę ! W Wyznaniach czytamy to zdanie , które wypowiedział pewien biskup do św. Moniki,  gdy prosiła, aby pomógł jej synowi w odnalezieniu drogi wiary : „Niemożliwe ,aby syn tylu łez zginął” (III , 12:21 ) . Augustyn sam, po nawróceniu , zwracając się do Boga , pisze: ” Moja matka z  miłości płakała przed tobą,  wylewając więcej łez niż kiedykolwiek rozlane zostały przez matki zmarłych dzieci ” (tamże , III, 11:19 ) . Ta kobieta była niespokojna i Augustyn  –  kontynuuje papież – jest dziedzicem Moniki, odbierając  ziarno niepokoju. […] Przypomina mi ona Jezusa, który płacze przed grobem swego przyjaciela Łazarza , Piotra , który zaparł się Jezusa,  po zobaczył bogate w miłosierdzie oblicze Jezusa i gorzko zapłakał, Ojca syna marnotrawnego, który czeka na powrót dziecka na tarasie, a gdy ten jest jeszcze daleko to biegnie mu na spotkanie. Przypomina mi się Maryja Dziewica z miłości stojąca pod krzyżem swojego Syna Jezusa.

Czy jesteśmy przepełnieni niepokojem miłości? Czy wierzymy w miłość do Boga i do innych, czy tylko jesteś w tym nominalistami? Czy kochamy nie w sposób abstrakcyjny , nie tylko słowami , ale prawdziwie, gdy jako brat spotykamy brata, który jest blisko nas?! Czy zostawiamy ich samych w ich potrzebach, a może zamykamy się w naszych wspólnotach, które wiele razy stały się dla nas „wspólnotami wygody”? Można czasami żyć w jednym domu nie znając tych, którzy są blisko nas, żyć we wspólnocie, nie znając tak naprawdę swojego brata. Myślę z bólem o osobach konsekrowanych, które nie są płodne. Niepokój miłości zawsze zachęca nas , aby dotrzeć do innych, nie czekając na innych , aby pokazać czego potrzebują. Ten „niepokój miłości daje nam dar pasterskiej owocności i musimy zadać sobie pytanie – każdy z nas – jak moja duchowa płodność , moja pasterska płodność ?”

Na koniec, wszyscy mieliśmy okazję osobiście przywitać się z papieżem i zamienić z nim, krótko kilka słów. Co można powiedzieć w 30 sekund, będąc nieco stremowanym? Powiedziałem tylko tyle: Proszę pobłogosławić nasze wysiłki w odnowieniu Polskiej Prowincji Augustianów oraz pomodlić się w intencjach rżonych naszych dzieł także na polu dialogu z innymi religiami. Papież Franciszek uśmiechnął się i powiedział: O! sono le cose molto importanti – To są bardzo ważne sprawy…

Światła Ducha Świętego dla Augustianów zapaliły się wczoraj bardzo jasno.

o. Wiesław Dawidowski, OSA

Relacje można śledzić TUTAJ

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda