1981.01.29 – Warszawa – Bp Władysław Miziołek, Przemówienie na rozpoczęcie dni skupienia zakonnych rekolekcjonistów i misjonarzy

 
Bp Władysław Miziołek

PRZEMÓWIENIE NA ROZPOCZĘCIE DNI SKUPIENIA ZAKONNYCH REKOLEKCJONISTÓW I MISJONARZY

Warszawa, 29 stycznia 1981 r.

 

 

W imieniu Gospodarza Archidiecezji i tego domu, J. Eminencji Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski – witam Czcigodnych i Drogich Ojców rekolekcjonistów i Misjonarzy na dorocznych dniach skupienia, dotyczących ogólnopolskiego programu duszpasterskiego na rok bieżący. Głoszenie słowa Bożego stanowi istotną część posłannictwa Kościoła, rekolekcje zaś i misje są koniecznym wezwaniem do stałej odnowy życia. Tego rodzaju wezwanie znajdujemy na wstąpię Ewangelii w działalności Jana Chrzciciela, przygotowującego lud Starego Przymierza do ukazania się obiecanego Mesjasza; również od wezwania do „metanoi” tj. przemiany sposobu myślenia i działania rozpoczyna, swoją działalność sam Zbawiciel. Zdanie, które przypomniał Sobór Watykański II: „Ecclesia semper reformanda!” dotyczy nie tylko odnowy struktur i metod działania Kościoła w każdym pokoleniu, odpowiednio do jego potrzeb, mentalności i sposobu recepcji, ale – i to przede wszystkim – wewnętrznej odnowy człowieka, bo „Królestwo Boże pośród was jest” /Łk 17,21/.

Gdy mamy głosić słowo Boże, ważną rzeczą jest rozpoznanie środowiska, w którym dokonuje się nasze posługiwanie kapłańskie. Trudno jest tu mówić o odrębności środowisk w Polsce: wielkie miasta, okolice podmiejskie z chłopo-robotnikami i miasta mniejsze, wieś. Podobnie nieco odmienne oblicze religijne i psychologiczna mają poszczególne dzielnice naszego kraju, jak np. centrum Polski, Małopolska, zwłaszcza Podhale, Poznańskie, Śląsk Górny, Śląsk Opolski czy Dolny itp. Są jednak pewne czynniki o charakterze ogólnym, które wpływają na sytuację duszpasterską w całym kraju; o tych właśnie czynnikach chwili obecnej pragnę mówić.

Zacznijmy od wydarzeń sierpniowych ub. roku, które nadal w swoim rozwoju i skutkach trwają w naszym kraju. Proces ten rozpoczął się od strajku, jako proteście przeciwko podwyżce cen, przekształcił się zaś w ruch ogólnonarodowy, zmierzający do odnowy nie tylko życia gospodarczego, ale i społecznego oraz moralnego narodu. Tym, co szczególnie poruszyło opinię publiczną na całym świecie i zyskało uznanie dla naszego narodu, było właśnie to głębokie spojrzenie na braki i błędy w życiu gospodarczym, sięgające do ich uwarunkowań społecznych i moralnych, jak również pełne powagi, spokoju i roztropności zachowanie się robotników i inteligencji pracującej. Ponadto strajkujący okazywali swoją postawę religijną, bądź szukając w modlitwie duchowych sił w dniach strajku, bądź włączając postulaty z dziedziny religijnej do swych żądań; było to głębokie wyczucie, że wartości etyczno-moralne swój fundament w pełni znajdują dopiero w Bogu.

W gorących dniach sierpniowych przebywałam we Wrocławiu na dorocznych „Dniach Duszpasterskich”. Mogłem wtedy podziwiać powagę, spokój i świąteczny nastrój miasta, gdy główne zakłady pracy ogłosiły strajk. Wstrzymanie sprzedaży napojów alkoholowych, czego zażądały komitety strajkowe, sprawiły, że na ulicach nie spotkało się żadnej osoby pijanej.

Jak wpłynęły i wpływają wypadki sierpniowe na sytuacje duszpasterską?

Niewątpliwie wzrósł autorytet Kościoła, jako składowego czynnika życia narodu, budującego moralną jego siłę. Ponadto stworzona została lepsza atmosfera do walki z nałogami, które zagrażają życiu i rozwojowi narodu. Nie można taż nie doceniać wzrostu świadomości społeczeństwa co do niebezpieczeństw, płynących z braku niesprawiedliwości społecznej, nieuczciwości, zakłamania, prywaty i egoizmu.

Z drugiej strony musimy sobie zdać sprawą z faktu, że ateizm pozostaje nadal oficjalnym światopoglądem, że laicyzacja społeczeństwa, przez wychowanie na wszystkich szczeblach szkoły, przez wojsko, środki społecznego przekazu jest nadal przeprowadzana, że Towarzystwo Krzewienia Kultury Świeckiej pozostaje nadal stowarzyszeniem uprzywilejowanym, korzystającym z dotacji i udogodnień udzielanych przez państwo. Poza Mszą świętą przez radio inne ułatwienia czy raczej przywrócenie praw Kościołowi w innych dziadzinach życia religijnego pozostaje w dalszym ciągu w sferze projektów i dyskusji.

Dodatnią stroną przemian ostatniego półrocza jest również napiętnowanie nadużyć dokonywanych przez czynniki administracyjne, usunięcie w wielu wypadkach skompromitowanych osób. W ten sposób przykład korupcji, jaki płynął z góry, oraz wzmocnienie odpowiedzialności za swoje postępowania należy do pozytywnych elementów obecnej sytuacji. Trzeba jednak powiedzieć, że wiele jaszcze niesprawiedliwych przepisów, struktur i metod postępowania sprzyja moralnemu niszczeniu lub moralnemu osłabieniu człowieka. Jako przykład można wymienić łatwość nabywania napojów alkoholowych, utrzymanie w całej rozciągłości ustawy o przerywaniu ciąży, łatwe stosowania rozmów, panowanie seksu – np. druk książki o treści seksualnej w olbrzymim nakładzie. Podobnie w aparacie państwowym osoby winne różnych nadużyć materialnych czy nadużyć władzy zostały w wielu wypadkach przesunięte na inne stanowiska, ale nie usunięte zupełnie od władzy i nie ukarane.

Analizując uczciwie sytuację duszpasterską, musimy stwierdzić, że część zagrożeń – pochodzi lub wzmacniana jest przez prądy płynące z Zachodu. Takim np. jest duch konsumizmu. Jeżeli mówi się, że polski robotnik pracuje dobrze i wydajnie na Zachodzie, bo tam jest lepsza organizacja pracy i większa sprawiedliwość w wynagradzaniu pracy, to prawdą jest również, że ten sam polski robotnik pracuje wydajniej także w krajach socjalistycznych, jak np. w NRD, w Czechosłowacji czy na Węgrzech, gdzie ustrój społeczno-gospodarczy jest taki sam, jak u nas. Przyczyna leży w fakcie, że praca w tych krajach jest lepiej opłacana i polski robotnik boi się jej utracić, bo pragnie więcej zarobić. Podobnie wyjazd wielu ludzi samotnych i posiadających rodziny za granicą, na okres kilkumiesięczny, roczny czy na stałe ukazuje szerzenie się ducha praktycznego materializmu i wygody.

Faktem jest również, że laicyzacja, rozwody, unikanie dzieci dla wygody życia, seksualizmu, narkomania, są większe na Zachodzie, niż u nas. Wraz z sympatią dla zachodniej kultury i stylu życia wsączają się te wady w świadomość, a często i praktykę naszego społeczeństwa.

Obok rozeznania sytuacji duszpasterskiej ważnym momentem głoszenia słowa Bożego jest osobowość kaznodziei oraz sposób głoszenia przezeń słowa Bożego.

Nigdy nie wolno nam zapominać, że głoszenie słowa Bożego jest czynnością liturgiczną, czyli – według słów Soboru Watykańskiego II-go – „szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła i jednocześnie źródłem, z którego wypływa cała jego moc” /KL nr 10/. Każde przepowiadanie Ewangelii jest świadczeniem o Chrystusie, składaniem świadectwa; głosiciel słowa Bożego – jeśli swoją funkcję wykonuje autentycznie – przepowiada z własnej wiary i do wiary prowadzi. Słowo Boże jest najpierw skierowane do niego i z własnego przeżycia przekazywane jest ludowi Bożemu. Im głębsza jest wiara i im gorliwsze życie modlitwy kaznodziei, tym skuteczniejsze będzie jego przepowiadanie.

Podobnie poważne znaczenie ma sposób przekazu słowa Bożego. Gdy świat dzisiejszy podlega ustawicznym zmianom, gdy zmienia się sposób odczuwania ludzi, gdy na skutek upowszechnienia środków przekazu społecznego każdy człowiek spotyka się na co dzień z literackim i artystycznie wypowiedzianym słowem, piękną postawą i gestami przemawiających, pragnie przyjmować słowo Boże w podobnej formie i postawie od kapłana. Również treść naszych przemówień powinna być stale na nowo przeglądana, poprawiana, uzupełniana, stosownie do potrzeb i odczuwania słuchaczy.

Misje i rekolekcje mają zasadniczo za zadanie nawrócić człowieka, skierować go do wiary lub utrwalić w postawie i praktyce wiary. Element emocjonalny odgrywa w tym procesie poważną rolę. Czy jednak nie za wiele stosujemy nieraz tego środka psychologicznego? Czy nie za wiele przykładów z gatunku filmów kryminalnych lub „pod łezkę”? Przykład ma duże znaczenie w naukach rekolekcyjnych, ale musi być także stosowany z umiarem i wyborem.

Wreszcie czas trwania nauk i nabożeństw powinien być z góry określony. Zbyt długie uroczystości /ponad dwie godziny/ męczą ludzi i nie przynoszą należnego skutku.

Pozostaje nam jeszcze do przypomnienia, jakie palące problemy dzisiejszego życia powinny być omawiane na misjach i rekolekcjach.

Pierwszym z nich jest rodzina, tak ze wzglądu na znaczenie jej w życiu Kościoła i narodu, jak ze wzglądu na bieżący plan duszpasterski, ześrodkowany wokół rodziny.

Na Synodzie Biskupów jesienią ubiegłego roku zderzyły się w sprawozdaniach i relacjach biskupów dwie postawy w życiu rodzinnym: laicka i religijna. Szereg biskupów zakłopotanych sytuacją rodzin na ich terenach poruszało sprawę unikania potomstwa, tj. stosowania środków zapobiegawczych ciąży oraz rozwodów z ich kanonicznym skutkiem, tj. niedopuszczaniem małżonków z drugiego, wyłącznie cywilnego, małżeństwa do Komunii świętej. W tych dwóch dziedzinach: rozwodów i ograniczania potomstwa ludzie kierują się dziś w przeważającej lub w dużej mierze mentalnością laicką: tak jest i u nas. Do tego dochodzi samotność starych rodziców, często zupełnie opuszczonych i zaniedbanych przez dzieci oraz pogodnego i zgodnego trwania małżeństwa, gdy po usamodzielnieniu się dzieci starsi rodzice na długie jeszcze 20 czy 30 lat pozostają sami.

Oczywiście rekolekcje i misje nie mogą usunąć tych bolesnych faktów, bo na uzdrowienie życia rodzinnego potrzeba długoletniej pracy duszpasterskiej. Na kilka jednak zadań przygotowania i przeprowadzenia misji i rekolekcji pragną zwrócić uwagę:

na rekolekcje i misje, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie małżeństwa rozerwane stanowią spory procent /15%-25%/, trzeba zaprosić także i te małżeństwa. Wprawdzie sakramentalnego rozgrzeszenia nie mogą tacy małżonkowie po drugim cywilnym małżeństwie otrzymać, ale cnota pokuty ich także obowiązuje; na pewno z uczestnictwa w rekolekcjach odniosą dla siebie i dla prowadzenia swej rodziny duchową korzyść;

wskazane jest urządzać w czasie rekolekcji i misji dwa nabożeństwa rodzinne: uroczyste błogosławienie małych dzieci /na to nabożeństwo przybędą młode pary małżeńskie/ oraz uroczyste odnowienie na specjalnym nabożeństwie dla rodziców przyrzeczeń małżeńskich. Jeśli oprawa liturgiczna tych nabożeństw będzie stała na należytym poziomie i zostanie wygłoszona odpowiednia nauka, będzie to duży wkład w życie rodzinne danej społeczności wiernych.

Drugim zagadnieniem jest świętowanie niedzieli. Proces laicyzacji – samorzutnej i kierowanej przez urządzanie w niedziele wycieczek, zebrań, imprez sportowych, różnego rodzaju „czynów” itp. – poczynił w zakresie trzeciego przykazania Bożego znaczne szkody: procent „dominicantes” na niedzielnych Mszach świętych nie jest wielki. Do tego dochodzą inne czynniki: na wsi brak rąk do pracy i dwoje starszych rodziców, którzy pozostali na gospodarstwie muszą zostać w domu przy dobytku. Nowym wzrastającym stale czynnikiem rzutującym na frekwencję w kościele w niedziele jest postęp motoryzacji. Na wiosnę i na jesieni miasta w niedzielę w znacznej mierze wyludniają się, w letnich miesiącach wakacyjnych – wprost pustoszeją. Proces ten pogłębi się, gdy zostaną wprowadzone wolne soboty. „Dzieci” /oczywiście dorosłe/, które wywędrowały do miasta, przyjeżdżają w „odwiedziny” do swoich rodziców, częstokroć same nie idą czy nie jadą do kościoła, a ponadto uniemożliwiają spełnienie obowiązku swoim rodzicom, którzy muszą „ugościć swoje dzieci” z ich rodzinami. Nauka na temat modlitwy i niedzielnej Mszy świętej oraz jej znaczenia w życiu religijnym – i w mieście i na wsi – jest rzeczą konieczną.

Do tego dochodzi sprawa odpoczynku niedzielnego. W PGR-ach a nieraz spółdzielniach rolniczych jest on z reguły i świadomie gwałcony, choć przy właściwej organizacji pracy niedziela, nawet w czasie natężonych prac rolnych, mogłaby być wolną od zająć na polu. Co gorsza, zdarza sią widzieć dziś na polu w niedzielę także rolników, posiadających prywatne gospodarstwa. Czasami wynika to z braku maszyn rolniczych, które wypożyczono tylko na niedzielę; czasami z faktu, że rolnik pracuje dodatkowo w fabryce czy innym zakładzie /tzw. chłopo-robotnik/ i dla pracy w polu ma wolną tylko niedzielę, ale bywają wypadki zwykłego lekceważenia przepisu niedzielnego wstrzymania się od pracy. – Na tę drugą stronę przykazania czci Bożej w święta powinniśmy również zwracać uwagę, bo inaczej niedziela przekształci się w zwykły dzień roboczy.

Następnym palącym problemem duszpasterstwa jest alkoholizm. Polska w ogólnym spożyciu alkoholu nie znajduje się na pierwszym miejscu, ale zajmuje niechwalebne pierwszeństwo w spożyciu mocnych napojów alkoholowych. U nas pije się alkohol jako narkotyk, dla wprawiania się w stan nieprzytomnego błogostanu. Jak niebezpiecznym dla fizycznego i psychicznego zdrowia narodu jest pijaństwo i jak kosztownym dla państwa w swych skutkach – nie trudno jest zauważyć. Niebezpieczeństwo pijaństwa tkwi w fakcie łatwizny zdobycia alkoholu, w sytuacji zniechęcenia do życia i braku perspektyw do polepszenia warunków życia społecznego, w tolerowaniu pijaństwa w pracy oraz w obojętnej a nieraz nawet życzliwej opinii społeczeństwa dla pijaków.

Z nałogu alkoholizmu nie wydobędziemy się bez wytworzenia w społeczeństwie świadomości zagrożenia bytu i rozwoju narodu i zmobilizowania szerszych rzesz do walki z nałogiem. Dlatego rekolekcje i misje nie mogą ograniczyć się do jednej czy dwóch nauk o groźbie alkoholizmu, ale powinny zmierzać do utworzenia grupy abstynentów, którą parafia powinna się dalej zajmować. Atmosfera po wypadkach sierpniowych sprzyja tej pracy; znany jest również apel „Solidarności” o trzeźwość narodu.

Z walką z alkoholizmem powinniśmy łączyć uświadamianie o niebezpieczeństwie i skutkach nikotynizmu. W ogólnym dziś zatruciu środowiska i pokarmów, palenie papierosów prowadzi do licznych chorób i niedomagań organizmu. Tymczasem niebezpieczeństwa tego prawie się u nas nie widzi.

Na zakończanie pragnę poruszyć jeszcze jeden poważny i niepokojący każdego symptom dzisiejszych czasów, mianowicie wrastająca liczba katolików niepraktykujących, stojących z dala od Kościoła. Choć praca nad pozyskaniem tych ludzi z powrotem do życia wiary należy raczej do zwykłego, długofalowego duszpasterstwa, można postawić pytanie, czy rekolekcje, a zwłaszcza misje, nie mogą być pomocą w przywróceniu tych katolików do praktyk religijnych. Niech te kilka uwag posłuży do naświetlenia tego pytania.

Dzisiejsza obojętność religijna nie jest spowodowana pytaniami czy sporami dogmatycznymi, ile raczej duchem czasu: laicyzmem, praktycznym materializmem, liberalizmem w znaczeniu niechęci do wszelkich zobowiązań i ograniczeń, u inteligencji także sceptycyzmu co do prawd religijnych. Drugim rodzajem przyczyn są sprawy moralne; zwłaszcza w dziadzinie życia rodzinnego i seksualizmu. Także patrzenie na sprawy wiary poprzez Kościół i kapłanów prowadzi nieraz do oddalenia się od praktyki wiary z powodu prawdziwych czy urojonych błędów księży w ogóle czy danego księdza w szczególności. U nas wreszcie może być przyczyną oddalenia się od praktyk religijnych zaangażowanie się po stronie światopoglądu czy systemu ateistycznego.

Ludzie tego pokroju sami do Kościoła nie przyjdą, trzeba ich szukać lub czekać na szczególne wydarzenia. Można ich nieraz odnaleźć z powodu uroczystości czy wypadków rodzinnych, jak np. chrzest dziecka, ślub, pogrzeb kogoś z rodziny; wtedy jest okazja do nawiązania z nimi kontaktu religijnego. Gdy chodzi o misje, trzeba ich odnaleźć i pociągnąć. Czy zrobi to duszpasterz przez specjalne zaproszenie, czy przez nawiedzenie tych rodzin czy osób przed misjami, czy dokonają tego misjonarze w mniejszej parafii /tak bywało czasami na wsiach w wypadku kilku czy kilkunastu rodzin niepraktykujących/, pozostaje do dyskusji. Również trudna do zdecydowania jest sprawa, czy w dużych parafiach, zwłaszcza miejskich, urządzić dla tego rodzaju ludzi osobną nauką. Przed kilku laty w jednej z warszawskich parafii rekolekcjonista w porozumieniu z duszpasterzem chciał wygłosić specjalną nauką dla małżeństw bez kościelnego ślubu; wycofano się jednak z tego zamiaru z obawy, aby nie zrozumiano tego faktu jako kościelnej akceptacji niesakramentalnych małżeństw. – Niezależnie jednak od tych trudności problem pozostaje.

Doświadczenie wykazuje, że w osiemdziesięciu przynajmniej procentach praktyki religijne zależne są od religijnego życia rodziny. Dlatego budowanie religijnego oblicza rodziny jest zarazem zabezpieczeniem przed obojętnością religijną. Stąd cały program rekolekcji musi kierować się ku rodzinie, choćby poszczególne nauki miały swoją tematykę; misjonarz musi widzieć poprzez wszystkie nauki rekolekcyjne rodzinę.

Na tym kończę. Przyjmijcie te uwagi, Drodzy Ojcowie, jako wyraz troski o jak najbardziej owocny wynik rekolekcji i misji, które odgrywają tak poważną rolą w przywracaniu i umacnianiu królestwa Bożego w duszach ludzkich.

Materiały Komisji ds. Duszpasterstwa KWPZM, 1981 r.

 

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

2025.05.16 – Warszawa – Abp Adrian Galbas SAC, Bądźmy apostołami jedności. Kazanie odpustowe wygłoszone w uroczystość Św. Andrzeja Boboli

2025.02.02 – Gniezno – Abp Wojciech Polak, Jubileusz Osób Zakonnych. Homilia na XXIX Dzień Życia Konsekrowanego

2025.02.02 – Warszawa – Abp Adrian Galbas SAC, Osoby zakonne pielgrzymami nadziei. Homilia na XXIX Dzień Życia Konsekrowanego