Home WiadomościZ kraju Misjonarze Świętej Rodziny: Katolicki Ośrodek Rehabilitacyjno-Wychowawczy dla Dzieci i Młodzieży „Dom Nadziei” im. Ks. Jana Berthiera (prezentacja)

Misjonarze Świętej Rodziny: Katolicki Ośrodek Rehabilitacyjno-Wychowawczy dla Dzieci i Młodzieży „Dom Nadziei” im. Ks. Jana Berthiera (prezentacja)

Redakcja

Jest stacjonarnym i całodobowym oddziałem terapii i rehabilitacji dla młodzieży (14 – 21 lat) uzależnionej od substancji psychoaktywnych, w tym z podwójną diagnozą (zaburzenia typu schizofrenii, zaburzenia afektywne, zaburzenia nerwicowe i inne).

Ośrodek oferuje wszechstronna pomoc osobom uzależnionym od alkoholu i narkotyków w wychodzeniu z nałogu,  poprzez leczenie zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania. Terapia trwa do 12 miesięcy. Leczenie jest prowadzone metodą społeczności terapeutycznej. Ośrodek jest koedukacyjny i posiada 24 miejsca w czteroosobowych pokojach. Personel składa się z wykwalifikowanego personelu, należą do niego specjaliści i instruktorzy terapii uzależnień, psychoterapeuci, psycholog, terapeuci zajęciowi, lekarze: internista i psychiatrzy dzieci i młodzieży, pielęgniarka, kapłan. Ośrodek prowadzony jest przez kapłana ze Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny.

W ofercie placówki znajduje się min.:

– troska o rozwój duchowy – modlitwy, Msza św., katecheza

– psychoterapia indywidualna i grupowa dla osób uzależnionych i ich rodzin,

– terapia rodzinna,

– leczenie somatyczne,

– leczenie psychiatryczne,

– diagnostyka psychologiczna i psychiatryczna,

– nauka szkolna na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjum na terenie placówki (nauczanie indywidualne) oraz na poziomie ponadgimnazjalnym poza terenem ośrodka,

– terapia zajęciowa.

Świadectwo Dobka

Nazywam się Makowski Dobromir. Poniższe świadectwo będzie tylko krótkim urywkiem całości. Niewątpliwie jednak bardzo ważnym dla mojego życia.

Kiedy miałem 11 lat uciekłem z domu .Po groźbach taty który po częstych libacjach nocnych wyrzucał nas z domu , bił a później po wytrzeźwieniu nic nie pamiętał, stwierdziłem że kiedyś mnie zabije i uznałem ze lepiej będzie uciec i szukać schronienia gdzie indziej.      Po kilkudniowych tułaczkach po nowo budowanych domach trafiłem na policje a stamtąd do Instytucji „ Pogotowie Opiekuńcze „. Sama nazwa wzbudziła we mnie zaufanie i wiarę w to, że nareszcie będzie lepiej. Fakty jednak były inne, pogotowie to miejsce, w którym wychowawcy niespecjalnie interesowali się młodzieżą i dziećmi a wśród samej młodzieży dochodziło do rzeczy strasznych od znęcania się fizycznego do wykorzystywania seksualnego. To tam w pogotowiu po raz pierwszy wziąłem woreczek z rozpuszczalnikiem, aby zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Po pierwszym razie zaćpania rozpuszczalnik stał się nieodłączną częścią mojego życia , po „przyćpaniu” czułem się bezpieczny i nie czułem bólu.

Po jedenastu miesiącach mojego życia w pogotowiu trafiłem do domu dziecka gdzie pewnego dnia wziąłem rozpuszczalnik i poszedłem za jedną z komórek na terenie placówki. Straciłem świadomość, znalazła mnie koleżanka.

Jako 12 letni chłopiec trafiłem na oddział „oiom” gdzie po doprowadzeniu mnie do świata normalności jedna z Pań, pedagog z domu dziecka skierowała mnie do ośrodka, do Domu Nadziei. W ośrodku byłem 14 miesięcy i nie skończyłem terapii. Jednak wydarzyło się tam coś, co odmieniło moje życie. Ośrodek jest chrześcijańskim ośrodkiem, co wiąże się z tym, iż były tam organizowane spotkania ewangelizacyjne. Na jednym z takich spotkań przyjąłem Jezusa do swojego serca nie specjalnie wierząc ze to cos pomoże. W tamtym jednak czasie miałem ziarnko nadziei ze będzie, choć troszkę lepiej. Po nieukończonej terapii wyjechałem z ośrodka i wróciłem do domu dziecka. Moje życie później jeszcze przez kilka lat było bardzo burzliwe i popełniłem wiele błędów, na których opisanie nie wystarczyłoby miejsca tutaj.

Te czternaście miesięcy w ośrodku wspominam ciepło i z uśmiechem na twarzy. Poranne gimnastyki, wyjazdy, przyjaciół, terapeutów. Każdy dzień w ośrodku sprawiał ze moje życie się zmieniało, jednak sednem mojej przemiany był ten moment  w którym oddałem moje życie bogu.

Dziś jestem nauczycielem WF, pedagogiem ulicy w fundacji Krok po Kroku.

Realizuje projekt profilaktyki anty uzależnień ” Rappedagogia”  którym, trafiliśmy już do tysięcy młodych ludzi na terenie całej polski.

Dziękuję Bogu za miejsce jakim jest ośrodek i za tamten dzień .

Świadectwo ojca jednego z wychowanków

Syn dużo się zmienił w czasie pobytu w Ośrodku. Umie podejmować decyzje, jest bardziej usamodzielniony, stanowczy. Dla mnie to jest odpowiedzialnym facetem. Tak można powiedzieć. Wierzyłem w niego, wierzyłem. Wiedziałem, że skończy tę terapię, chociaż były takie momenty załamania (…) Może ja tutaj też ponoszę dużo winy, bo jak rozmawialiśmy wcześniej na naszych spotkaniach terapii rodzin, praca, praca i praca. Ale teraz, kiedy Andrzej przyjedzie do domu, zaoferował, że będzie mi trochę pomagał. Widzę, że on też chce spędzać ze mną więcej czasu. Mój kontakt z synem był wcześniej bardzo ograniczony. Kiedy Andrzej przyszedł do Ośrodka, zacząłem więcej myśleć o wszystkim; teraz już wiem, że pieniądze i praca to nie wszystko, bo liczą się zdrowie i rodzina – to jest najważniejsze. Sądzę, że nasza relacja zmieni się, bo też zaczynam nad nią pracować. Tłumaczyłem swoim synom, że jeśli człowiek nie ma szkoły, to będzie mu ciężko. Andrzej to zrozumiał i na dzień dzisiejszy odmienił się bardzo. Cieszę się. Jest odpowiedzialny, punktualny, nie jest leniwy, umie sobie zorganizować czas. No, ale jak będzie, to zobaczymy, nie wiem.

Ks. Bogdan Peć MSF

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda