1981.10.04 – Rzym – Jan Paweł II, Świadkowie miłości Boga i braci. Homilia na Mszy Św. beatyfikacyjnej O. Alaina De Solminihac, O. Luigiego Scrosoppi, Br. Erminio Filippo Pampuri, S. Claudine Thevenet i S. Marii Repeto

 

 
Jan Paweł II

ŚWIADKOWIE MIŁOŚCI BOGA I BRACI.
HOMILIA NA MSZY ŚW. BEATYFIKACYJNEJ O. ALAINA DE SOLMINIHAC, O. LUIGIEGO SCROSOPPI, BR. ERMINIO FILIPPO PAMPURI, S. CLAUDINE THEVENET I S. MARII REPETO

Rzym, 4 października 1981 r.

 

Umiłowani Bracia i Siostry!

1. Dzień dzisiejszy dla Ludu Bożego jest dniem szczerej i gorącej radości. Cały Kościół klęka, ażeby uczcić trzech swoich Synów i dwie Córki, którzy w ziemskim życiu, dzień po dniu, heroicznie realizowali nakazy orędzia Ewangelii. Kościół, uświęcony krwią swego Oblubieńca, Chrystusa, jest Matką świętych! W dniu dzisiejszym ukazuje z głęboką dumą współczesnemu światu pięciu nowych Błogosławionych, świadków swej odwiecznej, niewyczerpanej i młodzieńczej żywotności, nosicieli tego orędzia radości, które znamionuje Ewangelię.

Pod znakiem owej chrześcijańskiej radości będziemy słuchać przesłania, które powierzają nam dzisiaj nowi Błogosławieni, po to abyśmy je sobie przyswoili, realizując własnym życiem i przekazując je w jego prostocie dzisiejszemu społeczeństwu, które ustawicznie poszukuje Absolutu.

2. Alain de Solminihac pochodził ze starej rodziny Perigord, której dewizą było „Wiara i Męstwo”. Marzył najpierw o Rycerzach Maltańskich, lecz w 1613 roku, w wieku 20 lat, zdecydował się wstąpić do opactwa Chancelade, niedaleko Perigueux, do Kanoników Regularnych reguły św. Augustyna. Po przyjęciu święceń kapłańskich kontynuował w Paryżu studia teologii i duchowości. W uroczystość Objawienia Pańskiego roku 1623 otrzymuje benedykcję opacką i odważnie przystępuje do materialnej i duchowej odbudowy swego opactwa. Była to epoka wprowadzania w życie Soboru Trydenckiego. Przykład jego znalazł szeroki oddźwięk, sięgający poza granice regionu. Tu chciałbym podkreślić to, że ten porywający przykład życia ewangelicznego może być w sposób szczególny światłem dla współczesnych instytutów zakonnych. Nie mogąc uniknąć dotknięcia przez przemiany społeczno-kulturalne naszych czasów, muszą one zdawać sobie sprawę z wyzwania, jakie stawia przed nimi miernota i rozmycie ideałów, i odpowiedzieć na nie wiernością owej „wąskiej drodze”, którą wskazał sam Chrystus, drodze na zawsze naznaczonej stałym i świadomym wyborem konsekrowanego ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Tak się szczęśliwie składa, że doświadczenie Alaina de Solminihac przypomina wszystkim zakonnikom o wartości i płodności ich całkowitej ofiary, podtrzymywanej przez zachowywanie reguły, umartwienie i życie we wspólnocie. Proszę nowego Błogosławionego, by zechciał udzielić im swego zapału do życia ascetycznego.

W 1636 opinia gorliwości i świętości Opata Chancelade sprawiła, że Urban VIII mianuje go biskupem Cahors. Gorący zwolennik soborowego duszpasterstwa świętego arcybiskupa Mediolanu, Karola Boromeusza, biskup de Solminihac postanawia nadać swej diecezji tak bardzo upragnione przez Sobór Trydencki oblicze i żywotność.

22 lata jego biskupstwa w Quercy wypełnia nieustannie ważna i skuteczna działalność: zwołuje synod diecezjalny, zwołuje cotygodniową radę biskupią, systematycznie wizytuje 800 parafii swej diecezji, każdą z nich odwiedzi dziewięć razy; tworzy seminarium i powierza je lazarystom; powiększa ilość misji parafialnych; przyczynia się do wzrostu kultu Eucharystii w czasie, w którym zaczyna się szerzyć jansenizm; popiera i zakłada dzieła charytatywne dla opieki nad starcami, sierotami, chorymi i ofiarami zarazy. Trzy lata przed śmiercią sam wygłasza kazania na Jubileusz 1656 po to, by nawracać swój lud, ale także, by uwrażliwić go na szczególną misję Biskupa Rzymu, misję stróża jedności pomiędzy Kościołami. Można życie tego biskupa z siedemnastego wieku streścić krótko, jednym zdaniem wyjętym z Psalmu 69 [68]: „Gorliwość o dom Twój pożera mnie”.

Wybitna postać Alaina de Solminihac bardzo zasługiwała na to, ażeby w pełnym blasku została ukazana przez Kościół, któremu służył z tak wielką żarliwością. Oby biskupi Francji i wszystkich krajów znaleźli w życiu błogosławionego Alaina de Solminihac źródło odwagi do nieustraszonego głoszenia Ewangelii współczesnemu światu.

3. Luigi Scrosoppi z Udine otrzymał święcenia kapłańskie w 1827 roku. Jego niestrudzoną pracę apostolską pobudzała i ożywiała miłość Chrystusa. Założył „Casa delle Derelitte” – dom dla opuszczonych dziewcząt, zwany także „Istituto della Providenza” (Instytut Opatrzności), którego celem było kształcenie i wychowywanie dziewcząt w duchu chrześcijańskim. Otworzył Dom Opieki dla byłych uczennic, które pozostały bez pracy. Zapoczątkował dzieło opieki nad głuchoniemymi i założył Zgromadzenie Sióstr Opatrzności, któremu dał za patrona św. Kajetana. Wstępując do Oratorium św. Filipa Neri, ojciec Luigi uczynił zeń dynamiczny ośrodek promieniujący życiem duchowym.

W jego życiu, całkowicie poświęconym duszom, były trzy wielkie miłości: Jezus, Kościół i Papież oraz „maluczcy”.

Od najmłodszych lat wybrał sobie na Mistrza Chrystusa, miłował Go i kontemplował: ubogiego i pokornego w Betlejem, robotnika w Nazarecie, cierpiącego i ofiarę w Getsemani i na Golgocie, obecnego w Eucharystii. Pisał: „Chcę być Mu wierny, postępować Jego śladami na drodze niebieskiej i stać się Jego odbiciem”.

Miłość ojca Luigi do Kościoła wyraża się w pełnej wierności prawom kościelnym, w pracy apostolskiej, w której nie znał ani przerw, ani wahań, w przyjmowaniu tego, co pochodziło z Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.

Ojciec Scrosoppi poświęcił swoje- życie miłości bliźniego, szczególnie miłości maluczkich i najbardziej opuszczonych. Swój znaczny majątek rozdzielił wśród ubogich. „Ubodzy i chorzy są naszymi panami, oni bowiem reprezentują osobę samego Chrystusa” – są to jego słowa, lecz jednocześnie zawiera się w nich całe jego życie.

Podstawą tej tak bardzo rozwiniętej działalności duszpasterskiej i charytatywnej jest głębokie życie wewnętrzne. Dzień ojca Scrosoppi wypełniała modlitwa: rozmyślanie, nawiedzanie Najświętszego Sakramentu, brewiarz, codzienna „Droga Krzyżowa”, różaniec i wreszcie długa nocna, modlitwa. W ten sposób dawał wiernym, kapłanom i zakonnikom wzór zrównoważonej syntezy życia kontemplacyjnego i życia czynnego.

4. Erminio Filippo Pampuri, dziesiąty z jedenaściorga dzieci, w dwudziestym czwartym roku życia został lekarzem gminy, kiedy zaś ukończył 30 lat wstąpił do Szpitalnego Zakonu świętego Jana Bożego (bonifratrzy). Zmarł zaledwie trzy lata później.

Jego wspaniała postać, bliska nam w czasie, bardziej jeszcze bliska jest naszym problemom i naszej wrażliwości. W Erminio Filippo, który przyjął w zakonie imię Riccardo, podziwiamy młodego świeckiego chrześcijanina, dającego świadectwo w środowisku studenckim, gdzie był aktywnym członkiem uniwersyteckiego koła „Severino Boezio” i Konferencji św. Wincentego a Paulo; dynamicznego lekarza, którego wobec chorych i ubogich, w których dostrzegał oblicze cierpiącego Chrystusa, ożywiało silne i konkretne uczucie miłości bliźniego. Urzeczywistnił dosłownie to, o czym pisał do swej siostry, zakonnicy, w czasie, kiedy był jeszcze świeckim lekarzem: „Módl się, aby pycha, samolubstwo lub jakaś inna zła namiętność nie przeszkadzały mi widzieć w obliczach moich chorych cierpiącego Jezusa, Jego leczyć, Jemu dodawać otuchy. Jeśli zawsze o tym będę pamiętał, praca w moim zawodzie będzie owocna i pełna słodyczy!”

Podziwiamy go także jako zakonnika bez skazy, członka zasłużonego zakonu, zakonnika, który w duchu założyciela, świętego Jana Bożego, uczynił z miłości do Boga i do chorych braci swoją misję i swój pierwszy charyzmat. „Chcę służyć Ci, o mój Boże, przez całą przyszłość, wytrwale i z najwyższą miłością: służyć Tobie w osobach moich przełożonych, współbraci, chorych, których kocham; udziel mi łaski, abym mógł służyć im tak, jak pragnę służyć Tobie”. Słowa te napisał w momencie, gdy przygotowywał się do złożenia profesji zakonnej.

Krótkie, ale niezwykłe intensywne życie brata Riccardo Pampuri, stanowi zachętę dla całego Ludu Bożego, zwłaszcza zaś dla młodych, dla lekarzy i dla zakonników.

Zwraca się on z wezwaniem do młodzieży naszych czasów, aby z odwagą i z radością żyła wiarą chrześcijańską; by wciąż wsłuchiwała się w Słowo Boże, pozostając w szlachetnej łączności z wymaganiami orędzia Chrystusa, oddając się służbie braci.

Do swoich kolegów lekarzy zwraca się on z apelem, aby wypełniali sumiennie ten subtelny zawód, ożywiając go ideałami chrześcijańskimi, ludzkimi i zawodowymi, tak aby był pełnieniem prawdziwej misji w służbie społeczeństwa, w braterskiej miłości i dla dobra prawdziwego ludzkiego postępu.

Do zakonników i sióstr zakonnych, zwłaszcza do tych, którzy w pokorze i ukryciu realizują swe śluby zakonne w salach szpitali i klinik, Brat Riccardo kieruje zachętę, by żyli według pierwotnego ducha ich zakonu, w miłości do Boga i braci pozostających w potrzebie.

5. Claudine Thevenet całe życie spędziła w Lyonie. W młodości przeżyła wstrząs rewolucji francuskiej, która gwałtownie miotała jej rodzinnym miastem. Pewnego styczniowego poranka 1794 roku ta młoda, dziewiętnastoletnia dziewczyna rozpoznała wśród prowadzonych na śmierć dwóch swoich braci, Louisa i Francoisa. Miała odwagę towarzyszyć im aż na miejsce stracenia i przyjąć ich ostatnie słowa: „Klaudyno, przebacz, jak myśmy przebaczyli!” Przeżycie to stało się niewątpliwie momentem decydującym o powołaniu Claudine, już wówczas pełnej współczucia dla nagromadzonej przez burzę rewolucji biedy. Marzeniem jej jest być w rozdartym społeczeństwie misjonarką Bożego miłosierdzia i przebaczenia. Pragnie poświęcić własne życie wychowaniu młodych, zwłaszcza najbiedniejszych, których stan opuszczenia przekraczał wszelkie wyobrażenie. Dlatego, przy światłej pomocy ojca Coindre, Claudine zakłada „Pobożną Unię”, która po dwóch latach staje się Zgromadzeniem Jezusa Maryi. Dziś, ku największej radości Kościoła, na wszystkich kontynentach żyje duchem matki Thevenet ponad dwa tysiące jej córek. Szkoły, domy dla osób starszych, duszpasterstwo katechetyczne i rodzinne, domy modlitw – to wszystko ma jeden cel: sprawić, że przez pracę dla społecznego podźwignięcia biednych, znani będą Jezus i Maryja.

Nawet z dystansu 150 lat, życie założycielki jest wciąż wezwaniem dla jej córek, jest wezwaniem także dla wszystkich chrześcijan. Czyż my sami nie tkwimy w społeczeństwie zbyt często kuszonym i deformowanym przez gwałt? Czyż nie powinniśmy dać się ogarnąć nieskończonemu miłosierdziu Boga, by nieść odważnie nasz wkład w tę „cywilizację miłości”, o której mówił Paweł VI, jedyną cywilizację godną człowieka? Claudine Thevenet jawi się nam jako przykład miłości i przebaczenia: „Oby miłość była jak źrenica waszego oka”, mówi nam jeszcze teraz, podobnie jak lubiła powtarzać swoim siostrom. „Bądźcie gotowe znieść każde cierpienie zadane przez innych i nie zadawać cierpienia nikomu”.

A z drugiej strony, czyż nowa Błogosławiona nie stanowi przykładu życia ewangelicznego i zakonnego dla tych, którzy poświęcają się wychowaniu młodzieży w Kościele i według wskazań Kościoła? Intuicje i metody pedagogiczne Claudine Thevenet nadal pozostają aktualne: było to wychowanie pełne matczynej uwagi, troszczące się ogromnie o przygotowanie dziewcząt do życia poprzez umożliwienie im zdobycia zawodowych kwalifikacji, stopniowe wprowadzanie w przyszłą odpowiedzialność żony i matki, a nadto – wychowanie głęboko chrześcijańskie, bowiem – jak mawiała – „nie ma większego nieszczęścia, aniżeli żyć i umierać nie znając Boga”.

Claudine, która swe życie zakonne przemieniła w pochwalny hymn ku czci Boga, naśladując Maryję Dziewicę, którą głęboko czciła, przypomina, że warto znosić każdą biedę dla Boga. Tych, których Bóg wzywa do poświęcenia się na szczególną Jego służbę, zapewnia, że trzeba umieć „stracić swe życie” (por. Mt 10, 39), ażeby inni mogli kochać i znać Boga; swoim przykładem zapewnia również, że najpiękniejszym osiągnięciem życiowym jest świętość.

6. Maria Repetto – mając 22 lata wstępuje do zgromadzenia sióstr „di Nostra Signora del Rifugio” in Monte Calvario w Genui. Podczas licznych i groźnych epidemii cholery, które nawiedzały to miasto, niezmordowana i nieustraszona niesie pomoc chorym. Sława „świętej zakonnicy” rośnie z dnia na dzień. Kiedy zostaje furtianką, nadal dzieli się skarbami swojej głębokiej duchowości z tymi, którzy przychodzą do niej po radę i pomoc.

Od najmłodszych lat Maria Repetto nauczyła się tej wielkiej prawdy, którą sama przeżyła i nam przekazała, że kontemplować i wielbić Jezusa oraz służyć Mu trzeba w każdym momencie życia. Sama oddała wszystko: swoje oszczędności, rzeczy, słowa, czas, uśmiech.

„Służyć biednym Jezusa” – było programem jej zgromadzenia. Program ten realizuje w ciągu 50 lat życia zakonnego, służąc przede wszystkim Jezusowi, wzrastając w doskonałej miłości, pamiętając zawsze o tym, że „w pierwszym rzędzie trzeba być zakonnicą” i służyć ubogim, ponieważ Chrystus żyje w ubogich.

Święty Franciszek z Caporosso, zwany przez genueńczyków „świętym ojcem”, posyłał do niej, do „świętej zakonnicy”, ludzi ze wszystkich warstw społecznych, potrzebujących pomocy czy rady. Pokorny brat kwestarz, kanonizowany w 1962 roku, i pokorna siostra furtianka, która dzisiaj zostaje wyniesiona do chwały ołtarzy, stanowili w ubiegłym stuleciu dwa bieguny życia religijnego Genui. Maria Repetto była zawsze pogodna i radosna, cieszyła się, otwierając swe serce szerzej jeszcze, aniżeli bramę klasztoru; cieszyła się dając zawsze wszystko. Ta jej radość z całkowitego oddania się Bogu osiągnęła punkt kulminacyjny w chwili śmierci: z uśmiechem na ustach wypowiedziała ostatnie słowa, słowa hymnu radości skierowane do Matki Bożej: Regina coeli, laetare, Alleluja.

7. Umiłowani! Rozpoczęliśmy to rozważanie pod znakiem chrześcijańskiej radości i pod znakiem radości wielkanocnej będącej owocem Jezusowego krzyża. Kontynuujemy tę uroczystą liturgię umocnieni podziwu godnymi przykładami nowych Błogosławionych, wskazujących nam drogę, którą także i my przebyć mamy w naszej ziemskiej pielgrzymce: drogę miłości Boga i braci, tych zwłaszcza, którzy cierpią na duszy i na ciele.

Nowi Błogosławieni złożyli swą nadzieję w Panu, wzywali Go, silni Jego łaską i miłosierdziem; postępowali Jego śladami; starali Mu się podobać; padli w Jego ramiona (por. Syr 2, 7 i n.). W myśleniu ich na miejscu najważniejszym, wyżej aniżeli cokolwiek innego, była miłość bliźniego, wiedzieli bowiem, że ona jest „więzią doskonałości” (por. Kol 3,14). Przyjmując wezwanie Chrystusa, sprzedali wszystko, co posiadali, a pieniądze rozdali ubogim; „zrobili sobie trzosy, które nie niszczeją i otrzymali skarb niewyczerpany w niebie” (por. Łk 12,32, i n.), jak mówi odczytany przed chwilą fragment Ewangelii.

Chyląc się przed nimi z szacunkiem, powierzamy się potędze ich wstawiennictwa:

błogosławiony Alainie de Solminihac,
błogosławiony Luigi Scrosoppi,
błogosławiony Riccardo Pampuri,
błogosławiona Claudine Thevenet,
błogosławiona Mario Repeto,

módlcie się do Trójcy Przenajświętszej za wasze ziemskie Ojczyzny, ażeby żyły w spokojnej zgodzie! Módlcie się za wasze rodziny zakonne, ażeby dla współczesnego społeczeństwa były radosnym świadectwem oddania się Bogu! Módlcie się za Kościół pielgrzymujący na ziemi, aby zawsze był znakiem i narzędziem głębokiej łączności z Bogiem oraz jedności całego rodzaju ludzkiego.

Módlcie się za wszystkie narody świata, ażeby we wzajemnych stosunkach realizowały sprawiedliwość i pokój!
Nowi Błogosławieni i Błogosławione, módlcie się za nami!

(or)


 

Copyright © Konferencja Episkopatu Polski

 

Wpisy powiązane

2004.10.03 – Rzym – Jan Paweł II, Dobrzy i wierni słudzy Ewangelii. Homilia na beatyfikację ks. Piotra Vigne’a; o. Józefa Marii Cassanta, Anny Katarzyny Emmerick, s. Marii Ludwiki De Angelis oraz cesarza Austro-Węgier Karola I.

2004.05.16 – Rzym – Jan Paweł II, Świadkowie pokoju Chrystusa wśród ludzi. Homilia podczas kanonizacji Alojzego Orione, Hannibala di Francii, Józefa Manyaneta, Nimatullaha Kassaba Al-Hardini, Pauli Elżbiety Cerioli i Joanny Beretty Molla

2004.04.25 – Rzym – Jan Paweł II, Pokładali ufność w Bogu. Homilia podczas beatyfikacji ks. Augusta Czartoryskiego, s. Laury Montoi, s. Marii Guadalupe Garcii Zavali, s. Nemezji Valle, s. Euzebii Palomino Yenes oraz Aleksandry Marii da Costa