1971.10.16 – Rzym – Zgromadziła nas w jedno Miłość. Przemówienie do pielgrzymów polskich z Anglii przybyłych na beatyfikację ojca Maksymiliana

 
Kard. Stefan WyszyńskiPrymas Polski

ZGROMADZIŁA NAS W JEDNO MIŁOŚĆ. PRZEMÓWIENIE DO PIELGRZYMÓW POLSKICH
Z ANGLII PRZYBYŁYCH NA BEATYFIKACJĘ OJCA MAKSYMILIANA

Rzym, Aula przy kościele Św. Stanisława, 16 października 1971 r.

 

Zgromadziła nas tu dziś szczęśliwa okoliczność. Spotykamy się w Rzymie z okazji wyniesienia na ołtarze ojca Maksymiliana Marii Kolbego – więźnia Oświęcimia, ofiary zastępczej za polskiego ojca rodziny. W uroczystościach beatyfikacyjnych wezmą udział nie tylko przedstawiciele z Polski, ale ze wszystkich niemal krajów, gdzie żyją i pracują Polacy. Jednoczy nas więź Chrystusowej miłości, jak to często powtarza nam Kościół: „Zgromadziła nas w jedno miłość Chrystusowa”.

Niewątpliwie, naród bogaty w dziejowe przeżycia ma wiele możliwości zespolenia się, ale w czasach trudnych szczególnej wagi nabierają te, które są najbardziej powszechne, ogarniają, jednoczą wszystkich i tworzą prawdziwą, głęboką więź. Tak postępowaliśmy przygotowując się na uroczystości Tysiąclecia Chrztu Polski. Szukaliśmy wtedy motywu, w imię którego moglibyśmy zespolić się w jedno – zarówno w kraju jak i poza jego granicami. Dlatego odwołaliśmy się do Matki Bożej, do Tej, w którą –jak mówi poeta – „wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy”.

Naród musi mieć matkę, choćby dlatego, że sam jest matką i musi uczyć się cnót macierzyńskich. Najwspanialszy wzór tych cnót dał Ojciec niebieski, właśnie w Matce Najświętszej. Jej powierzył swojego Syna. Odwołaliśmy się do Matki i wydaje nam się, że i w kraju i za granicą byliśmy zrozumiani. Dlatego właśnie Wielka Nowenna Tysiąclecia i uroczystości milenijne odbywały się pod Jej opieką. Przez Jej przyczynę przyrzekaliśmy, że dochowamy wierności Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi i naszej chrześcijańskiej Ojczyźnie. Jutro Kościół Boży, w czasie uroczystej beatyfikacji ojca Maksymiliana Kolbego, w Bazylice Piotrowej, ukaże ludom i narodom postać człowieka, który zawierzył Matce Najświętszej. Będzie to dla nas znakiem, że wybraliśmy właściwą drogę, będzie potwierdzeniem wszystkiego, co jest nam drogie, co nas jednoczy i zespala.

Nasz narodowy męczennik i bohater wyrósł z wielkiej czci ku Matce Najświętszej oraz z okrutnej męki i sponiewierania przez nienawiść. Wydawało się, że nie ma już możliwości rehabilitacji dla człowieka tak poniżonego. Tymczasem dokona się ona właśnie jutro, na oczach całego świata i przy naszym współudziale.

Będzie to zarazem program dla nas wszystkich, najmilsi! Dla nas, żyjących w kraju, i dla was, rozrzuconych po świecie. Współcześnie bowiem wszyscy – nie tylko kapłani i biskupi – poszukujemy modelu życiowego. Wyzwalamy się z tego, co jest zbyt powierzchowne, co nie odpowiada najgłębszym potrzebom naszego życia osobistego i narodowego. Wyzwalamy się ze wszystkiego, co jest obce chrześcijańskiej psychice, duchowości i kulturze.

Wspaniały przykład wyzwalania się z nalotów obcości i wiernego trwania przy ideałach narodowych widzimy w ojcu Maksymilianie. Polak bowiem, w jakichkolwiek znalazłby się warunkach, myśli nie tylko o sobie, ale także o innych. Ojciec Maksymilian Kolbe ma odwagę bronić człowieka, ma odwagę wystąpić z szeregu i – wbrew przyjętemu zwyczajowi – powiedzieć swoje zdanie, nawet w takiej sytuacji, w której nikt nie miał odwagi mówić. Zdumiewali się wszyscy, gdy zgłaszając się dobrowolnie na śmierć głodową za brata-współwięźnia mówił: „On jest ojcem rodziny, ma żonę i dzieci, ja go zastąpię, jestem kapłanem, Polakiem”. Dialog w takich warunkach – był bohaterstwem! Ojciec Maksymilian zaskoczył swoją postawą nawet tych ludzi, do których nie miały już przystępu żadne uczucia. Pokazał nowy styl, w którym człowiek sam udręczony zapomina o sobie, myśli o bracie.

Gdy dzisiaj na Synodzie poszukuje się modelu nowoczesnego kapłana, oczy nasze kierują się na ojca Maksymiliana Kolbego. My, biskupi polscy, mieliśmy sposobność zarówno sami to powiedzieć, jak i usłyszeć kilkakrotnie z ust biskupów innych krajów – że właśnie taki powinien być styl powołanych do służby ludowi Bożemu. Służba ta wymaga miłości do człowieka i gotowości spieszenia mu z pomocą, choćby za cenę własnego życia. Nie jest to wzór tylko dla kapłanów i biskupów, lecz dla wszystkich dzieci Bożych. Naszym obowiązkiem jest, abyśmy w każdej sytuacji, wszędzie, gdziekolwiek się znajdujemy, umieli wypełniać przykazania miłości, ucząc się od ojca Maksymiliana Kolbego postawy służby i wrażliwości na człowieka. Niech nasze wysiłki i trudy wspiera Służebnica Pańska, Ta, która jest najdoskonalszym wzorem służby; Ta, która uzdolniła naszego wielkiego rodaka do osiągnięcia największej miłości. Jego bohaterstwo podziwia dziś cały świat. Uwaga wszystkich skupia się wokół tego człowieka.

W dziejach naszego narodu powtarza się niezwykły schemat historyczny. Fakt, który będzie miał miejsce jutro, w Bazylice św. Piotra, przypomina nam wielkie wydarzenie w historii naszego narodu. W roku tysiącznym w Gnieźnie, przy grobie św. Wojciecha – człowieka, który oddał życie, aby inni mogli żyć – spotkali się wysłannicy Papieża Sylwestra II, cesarz rzymski narodu niemieckiego Otto III, oraz król polski Bolesław Chrobry. Spotkanie to miało doniosłe znaczenie w naszych dziejach. Fakty te są dowodem, że najsilniejszą więzią między ludźmi i narodami jest miłość, która zwycięża nawet przez śmierć.

Dziś, 16 października, w Polsce i w Niemczech obchodzimy pamięć św. Jadwigi, księżniczki śląskiej, Niemki z pochodzenia, związanej z polskim władcą. Życie swe poświęciła, aby bronić naród polski i całą Europę przed najazdami tatarskimi, których przez nasz kraj – jak wyliczają dzisiaj historycy – przeszło ponad dwieście. Oto nowy przykład miłości i służby.

Zdawałoby się, że nienawiści nic nie zwycięży, ale – jak mówi Eugeniusz Małaczewski w swojej powieści „Koń na wzgórzu” – we wspaniałej narodowej „Drodze Krzyżowej” największą nienawiść można przezwyciężyć przez większą jeszcze miłość. Taką właśnie miłość, która załamała zmobilizowaną nienawiść, okazał ojciec Maksymilian. Podobnych wzorów jest więcej w dziejach naszego chrześcijańskiego narodu. Ten przedziwny historyczny schemat ciągle się powtarza, tworzy jakby „kościec” dziejowy. Ma moc jednoczenia, daje nadzieję lepszego jutra.

Najmilsi! Wielką radością jest dla mnie dzisiejsze spotkanie z wami. Podobną radość przeżyłem w ubiegłym roku w Warszawie, gdzie przybyli do mnie młodzi przedstawiciele Polonii angielskiej. Rodzice w swej wielkiej dobroci zrezygnowali ze wspólnej wigilii Bożego Narodzenia i pozwolili swoim dzieciom przeżyć wieczór wigilijny w domu Prymasa Polski. Chcę podziękować całym sercem za wasze zaufanie do „czerwonego Prymasa”, w momencie dla nas najbardziej polskim – w wigilię Bożego Narodzenia, bo to jest „polskie Betlejem”.

Po śmierci Ojca Świętego Piusa XII oddano mi na Watykanie niewielki obrazek, przedstawiający „polskie Betlejem” – dar złożony Papieżowi przez polskich żołnierzy. Jan XXIII oddał mi ten cenny podarunek, bo chciał, abym go zawiózł z powrotem do Polski. Wiedział, jak drogim i świętym przeżyciem jest dla nas Wigilia. Dlatego jesteśmy wam bardzo wdzięczni, że pozwoliliście waszym dzieciom przyjechać do kraju na Boże Narodzenie. Wprawdzie odrębnym listem podziękowałem każdemu ojcu i matce, którzy mi zawierzyli, ale dziś pragnę raz jeszcze ponowić swoje podziękowanie.

Na zakończenie dziękuję wam, najmilsi rodacy, że chcieliście się ze mną zobaczyć. Dziękuję Księdzu Biskupowi, kapłanom pracującym w duszpasterstwie Polonii angielskiej i wam wszystkim, najmilsi! Jutro, pod baldachimem konfesji św. Piotra, podczas Mszy świętej koncelebrowanej, będziemy o was pamiętali i polecali was opiece Bożej, przez Matkę Najświętszą i przyczynę nowego polskiego błogosławionego.

Tekst autoryzowany. Zbiory Instytutu Prymasowskiego

 

 

Wpisy powiązane

1981.05.01 – Warszawa – List do o. Stanisława Podgórskiego CSsR, przewodniczącego KWPZM

1981.03.06 – Warszawa – Franciszkanizm dzisiaj. Przemówienie z okazji jubileuszu 800-lecia urodzin św. Franciszka z Asyżu

1981.01.08 – Warszawa – List do zakonnych rekolekcjonistów i misjonarzy ludowych, zebranych na dorocznym kursie