Ożóg Eugeniusz SJ, Kapłan zakonny w Kościele lokalnym – jego rola i specyfika

 

O. Eugeniusz Ożóg SJ, prowincjał Jezuitów, Kraków

KAPŁAN ZAKONNY W KOŚCIELE LOKALNYM – JEGO ROLA I SPECYFIKA

Zebranie Plenarne KWPZM, Warszawa 22-23 maja 1979 r.

 

Do zagadnienia kapłana zakonnego i jego specyficznej roli w Kościele lokalnym można nadchodzić z dwóch różnych punktów widzenia. Najpierw wiec od strony czysto praktycznej próbując tworzyć jakiś rodzaj syntezy specyficznych akcji podejmowanych przez kapłanów zakonnych, albo dokładniej mówiąc przez zgromadzenia zakonne, akcji apostolskich i duszpasterskich. Być może referat miałby wtedy charakter bardzo praktyczny. Stałby się może dla kogoś inspiracją do podjęcia bądź zasugerowania swojej zakonnej wspólnocie jeszcze jednej akcji. Nie poszedłem jednak tą drogą w moich rozważaniach, choć jest to, przyznaję, nie całkiem zgodne z pierwotnym zobowiązaniem, które przyjąłem na siebie. Nie uczyniłem jednak tego, gdyż w moim przekonaniu rozwiązanie problemu specyfiki pracy kapłana zakonnego nie polega tylko, ani przede wszystkim, na podejmowaniu takiej czy innej akcji apostolskiej.

Inność roli kapłana zakonnego w stosunku do diecezjalnego wypływa bezpośrednio z zakonnego powołania i jego realizacji, które jest powołaniem charyzmatycznym, danym przez Ducha Świętego założycielowi i jego synom duchownym. Dlatego też chcąc odpowiedzieć na pytanie, jaka jest nasza rola w Kościele lokalnym, czego ten Kościół od nas oczekuje i czego może oczekiwać, musimy zastanowić się, chociażby w najogólniejszych zarysach, nad specyfiką naszego powołania i stąd dopiero wyciągnąć odpowiednie wnioski, które bodę miały charakter praktyczny. Wybieram tę drugą drogę rozważań.

Przede wszystkim więc powołanie zakonne jest owocem działania Ducha Świętego, działania całkowicie wolnego, wznoszącego się ponad wszelkie struktury. W pewnym sensie powołanie zakonne rodzi się niezależnie od urzędu hierarchicznego Kościoła, choć oczywiście tenże urząd bierze w opiekę zrodzono z bezpośredniej inspiracji Ducha Świętego powołanie zakonne, kieruje jego rozwojem i czuwa nad nim. „Już od początków Kościoła czytamy w Dekrecie o przystosowanej odnowie życia zakonnego, byli zarówno mężczyźni jak i niewiasty, którzy chcieli przez praktykę rad ewangelicznych z większą swobodą iść za Chrystusem i wierniej Go naśladować, prowadząc na swój sposób życie Bogu poświęcone. Wielu spośród nich z natchnienia Ducha Świętego prowadziło życie pustelnicze lub tworzyło rodziny zakonne, które Kościół chętnie objął: swoją powagą i zatwierdził” /DZ 1/. A w Konstytucji dogmatycznej o Kościele czytamy i „Skoro zdaniem hierarchii kościelnej jest paść lud Boży i prowadzić go na pastwiska najobfitsze, przeto do niej również należy mądre kierowanie przez swoje ustaw, praktykę rad ewangelicznych, które w sposób szczególny sprzyjają doskonałej miłości Boga i bliźniego. Ona również podążając za natchnieniem Ducha Świętego, przyjmuje reguły przedłożone przez znakomitych mężów i niewiasty, a następnie dokładniej uporządkowane oficjalnie zatwierdza” /KK 4-5/.

Wynika więc jasno z powyższych stwierdzeń soborowych, że początek życia zakonnego wywodzi się z bezpośredniego działania Ducha Świętego, niezależnie od hierarchii, której zdaniem w tym względzie jest zbadać z całą uwagą, czy faktycznie mamy tu do czynienia z działaniem Ducha Świętego, a następnie po takim stwierdzeniu zatwierdzić i czuwać nad rozwojem danego powołania.

Z tego podstawowego faktu wynika dla nas zakonników bardzo ważny wniosek. Skoro zostaliśmy powołani do istnienia przez Ducha Świętego, skoro powołanie nasze ma wyraźnie charakter charyzmatyczny, to w takim razie jego podstawową cechą musi być dynamizm apostolski, inicjatywa, nieskrępowanie, nowatorstwo w tym najlepszym tego słowa znaczeniu. Tam bowiem, gdzie jest Duch Święty, gdzie jest Jego działanie, tam jest życie, tam jest siła, tam jest wolność, tam jest walka. Ześlij Ducha Twego, a odnowisz oblicze ziemi, woła Psalmista /Ps 103,50/. Nie otrzymaliśmy ducha niewoli, ale Ducha wybrania za dzieci, dzięki czemu możemy wołać do Boga Ojca /Por. Rz 8,14/. Święty Paweł wyraźnie przeciwstawia dynamizmowi prawa grzechu i śmierci dynamizm Ducha, który oznacza prawo życia i pokoju /Por Gal 5,17/. Wszyscy bez wyjątku zakonodawcy odznaczali się w sposób rzucający się w oczy niezwykła ruchliwością, pomysłowością, wywołując swym dynamizmem niepokój. Czyli w każdym wypadku fermentem w Kościele i to fermentem idącym od dołu.

„Wszelki autentyczny charyzmat, czytamy w dokumencie Mutuae relationes, niesie ze sobą pewien ładunek prawdziwej nowości w duchowym życiu Kościoła oraz szczególnej przedsiębiorczości, która otoczeniu wydaje się niewygodna i może też budzić trudności, skoro pochodzenie charyzmatu od Ducha nie zawsze i nie od razu łatwo jest rozpoznać” /MR 12/.

Jeśli więc powołanie zakonne rodzi się z inicjatywy Ducha Świętego, jeśli jest zawsze powołaniem, chciałoby się powiedzieć, nietypowych, to musi ono odznaczać się jakąś wyjątkową dynamiką. Dla nas, którzy otrzymaliśmy w darze powołanie naszych Założycieli, w którym to powołaniu uczestniczymy, pisana jest droga nowatorów, ludzi zaniepokojonych tym, co jest, ludzi dynamicznego działania, ludzi wsłuchanych w głos swego charyzmatycznego powołanie i dlatego nie lękających się inicjatyw ryzykanckich, a więc ludzi gotowych do tego, by się narazić, ludzi nie czekających potulnie na wytyczne, jak to dzisiaj nazywamy, choć z drugiej strony gotowych do uległości i poddania się pod kierownictwo Urzędu hierarchicznego. Kapłan więc zakonny w Kościele lokalnym z racji powołania charyzmatycznego jest człowiekiem inicjatywy apostolskiej, ruchliwości, ale równocześnie człowiekiem głębokiej refleksji i modlitwy, która ma doprowadzić go do wykrycia najistotniejszych potrzeb tego Kościoła, człowiekiem chciałoby się powiedzieć nieustabilizowanym, gotowym nawet do tego, by być niepopularnym. Człowiekiem szukającym nowych dróg. „Od zakonników wymaga się, czytamy w dokumencie Mutuae relationes, charyzmatycznej autentyczności, występującej w wybitnym stopniu u Założycieli, by lepiej i z większym zapałem mogli się angażować w apostolską pracę Kościoła pośród tych ludzi, którzy rzeczywiście dziś stanowią większość i którzy przez Boga szczególnie są umiłowani – maluczkich i ubogich” /MR 23F/. I na innym miejscu tego samego dokumentu czytamy bardzo znamienne dla nas słowa: „Cecha charakterystyczna właściwa każdemu Instytutowi wymaga zarówno u Założyciela, jak i u jego uczniów nieustannego rozpoznawania wierności wobec Pana, uległości Jego duchowi, usposobienia zdolnego do uważnej, że ze względu na swoją konsekrację zakonną są oni jak najbardziej wolni i mogą dobrowolnie opuścić wszystko i iść na krańce świata, aby głosić Ewangelię. Są przedsiębiorczy, a ich apostolstwo często odznacza się pomysłowością i oryginalnością, które wzbudzają podziw u patrzących” /MR 19/.

Pamiętając o charyzmatycznym charakterze naszego powołania i o wszystkich wynikających stąd konsekwencjach dla naszego apostolskiego zaangażowania, nie powinniśmy zapominać o tym, że pierwszym i zasadniczym celom naszym jako zakonników jest adoracja Boga poprzez modlitwę, poprzez kontemplację. „Trzeba jednak podkreślić – czytamy w Renovationis causam – że chociaż w instytutach czynnych do samej istoty życia zakonnego należy działalność apostolska i dobroczynna, nie stanowi ona jednak głównego celu profesji zakonnej” /RC 2/. Tę samą sprawę podkreślił Ojciec św. Jan Paweł II zwracając się do 90 przełożonych generalnych męskich zgromadzeń na dorocznej sesji Międzynarodowego Stowarzyszenia Przełożonych Generalnych Rzymie w dniu 24 listopada 1978 roku. Powiedział on: „Zakonnik jest człowiekiem poświęconym Bogu przez Chrystusa w miłości Ducha Świętego. Nie powinniście się bać, najdrożsi synowie, przypominać często waszym współbraciom, że chwila prawdziwej adoracji ma większą wartość i duchowy owoc niż najbardziej nawet intensywna działalność, nawet jeśli jest to działalność apostolska. Modlitwa i kontemplacja jest kontestacją bardzo naglącą poprzez którą zakonnicy wiór i przeciwstawiać się społeczeństwu składającemu nierzadko w ofierze godność samego człowieka ideologii produkcji i skuteczności działania”.

Każdy zakonnik, a nade wszystko kapłan zakonny, realizuje swe powołanie w dwóch etapach ściśle ze sobą związanych. W pierwszym etapie odpowiada on wielkodusznie na wezwanie Boże skierowane do niego przez Bucka Świętego, by w sposób szczególny i sobie tylko właściwy zjednoczyć cię tylko z Chrystusem, być z Nim doświadczając Go na co dzień między innymi w serdecznej modlitwie i kontemplacji. Z osobistego doświadczenia Boga i poprzez to doświadczenie rodzi się świadomość misji jako drugiego etapu realizacji powołania. Misja więc, działalność apostolska jest bezpośrednim owocem obcowania z Bogiem, który wzywa do siebie, wiąże ze sobą a następnie posyła.

Działalność więc apostolska zakonnika nie ma nic wspólnego i nie może nieć nic wspólnego z pustym aktywizmem. U podłoża każdej inicjatywy apostolskiej kapłana zakonnego powinna leżeć głęboka refleksja, długa modlitwa, osobiste doświadczenie Boga, w trakcie którego rozpoznaje on, że tego właśnie działania apostolskiego pragnie Bóg. On powinien czuć niejako dynamizm Ducha Świętego zniewalający go do podjęcia tej akcji, tego rodzaju apostolstwa. Mając za sobą długą modlitwę i rozeznanie wspólnoty zakonnej, mając wewnętrzne przekonanie wzmocnione i zobiektywizowane zakonnym posłuszeństwem, stenie się kapłan zakonny zdolny do podjęcia takiej nawet akcji apostolskiej, która w pierwszej chwili wzbudzać może zastrzeżenia, nosić wszystkie cechy ryzykanctwa, stawiać go przynajmniej chwilowo pod pręgierz opinii publicznej, nie wyłączając kościelnej. Kłopoty naszych Zakonodawców potwierdzają to w całej rozciągłości. Czyż na przykład św. Ignacy, założyciel Towarzystwa Jezusowego, nie zaznajomił się z tych właśnie racji z celami inkwizycji?

Dlatego też kapłan zakonny opierający się na takim fundamencie zaangażowanie apostolskie będzie umiał przeciwstawiać się pokusie aktywizmu polegającemu na wyszukiwaniu coraz to nowych akcji, na ich mnożeniu tak wielkim, że nie pozostawiającym mu czasu na modlitwę, na skupienie, na refleksję i prowadzącym w konsekwencji do zagubienia się w działaniu. Przed takimi akcjami przestrzega nas Ojciec św. Jan Paweł II we wspomnianym już przemówieniu do Generałów Zakonów. Każe nam przeciwstawiać się społeczeństwu, w którym liczy się tylko praca przynosząca widoczny efekt w postaci produktu, a przecież my jesteśmy dziećmi takiego społeczeństwa i dlatego trudno nam się ustrzec od wprowadzenia tych samych zasad również do apostolstwa. I stąd to rodzi się gonitwa za działaniami duszpasterskimi widowiskowymi, dającymi widoczne efekty i stąd owo nie mające końca współzawodnictwo w wynajdywaniu coraz to nowych akcji. Osobiście wydaje mi się, że zaczynamy niekiedy gubić się w ilości z wyraźną szkodą dla jakości. Dla nas zakonników jest sprawą najwyższej wagi, byśmy angażując się z całym oddaniem w posługę apostolską, byli równocześnie świadomi, że to zaangażowanie wypływa i łączy się w sposób jasny z powołaniem i jego realizacją. Nie jest to stwierdzenie gołosłowne. Opiera się ono na wyraźnej nauce Kościoła. „Jeżeli powołanie wasze, mówił papież Paweł VI w adhortacji apostolskie Evangelica Testificatio, wzywa was do posługiwania ludziom w różny sposób, w pracy duszpasterskiej, na misjach, w szkołach, w dziełach charytatywnych, czyż skuteczność tej pracy nie zależy od waszego przylgnięcia do Pana i czyż nie jest ona proporcjonalna do miary zjednoczenia, które dokonuje się w skrytości? Chcąc pozostać wiernymi nauce Soboru, czyż nie powinni członkowie każdego instytutu, jako ci, którzy wyłącznie i przede wszystkim szukają Boga… łączyć kontemplację, przez którą trwaliby myślą i sercem nieustannie przy Nim, z miłością apostolską, przez którą staraliby się włączyć w dzieło odkupienia i szerzyć królestwo Boże” /Et 10/.

Ten sam problem porusza w sposób niezwykle głęboki i nowy dokument Mutuae relationes. Mówiąc mianowicie o misji ludu Bożego, do której wezwani są także zakonnicy we właściwy sobie sposób, wspomniany dokument stwierdza, że misja jest uczestniczeniem w posłuszeństwie tego, który ofiarował się Ojcu za zbawienie świata /Por. MR 15/. Wypełnienie więc misji nigdy nie może polegać na zewnętrznej działalności tylko. Kościół bowiem nie jest instytucją mającą na celu organizowanie określonych działań, ale jest żywym ciałem Chrystusa, które ma dawać świadectwo /por. MR 20/.

Rola więc kapłana zakonnego żyjącego w Kościele lokalnym nie będzie polegała na wyszukiwaniu coraz to innych działań apostolskich na pierwszym miejscu. W podejmowaniu tych akcji będzie się odznaczał bardzo wysokim stopniem refleksji, rozwagi i troski o to, by to przedsięwzięcie wypływało z prawdziwej potrzeby Kościoła, której on na mocy swego zakonnego powołania winien wyjść naprzeciw. Tak działający kapłan będzie chcąc nie chcąc wyciskał na swej pracy znamię swego zakonnego, charyzmatycznego powołania. Co więcej żyjąc swym powołaniem, stawiając na pierwszym miejscu sprawy owego powołania zakonnego, wgłębiając się w jego treści, nie będzie mógł po prostu uniknąć szeregu akcji i zaangażowań apostolskich. W modlitwie i poprzez nią, w zjednoczeniu ze swa wspólnotą, w osobistym doświadczeniu Bogn na co dzień będzie on odnajdywał źródło swych apostolskich pomysłów.

Kapłan zakonny wraz ze swą wspólnotą potrzebny jest całemu Kościołowi, a więc i Kościołowi lokalnemu, jako człowiek modlitwy, jako mistrz modlitwy zgodnie z określeniem papieża Pawła VI: „Zakonnicy zaś jako powołani do tego, by byli mistrzami w modlitwie, czytamy w dokumencie Mutuae relationes, niech przede wszystkim szukają i miłują Boga… i niech się starają we wszystkich okolicznościach prowadzić życie ukryte z Chrystusem w Bogu”. Kościół współczesny przeżywa niewątpliwie proces odnowy modlitwy, najrozmaitsze grupy modlitewne mnożące się jak przysłowiowe grzyby po deszczu i obejmujące w dużej mierze chrześcijan młodych są jakimś bardzo wymownym znakiem czasu, niespokojne czasy, poczucie bezsilności jednostki wobec zorganizowanego społeczeństwa, zatrata poczucia wartości człowieczeństwa w społeczeństwie konsumpcyjnym i produkcyjnym z jednej strony, a z drugiej potężne działanie Ducha Świętego sprawia, że człowiek współczesny coraz jaśniej uświadamia sobie wartość i potrzebę modlitwy, ciszy i skupienia. Zakonnicy mają tutaj niezwykle ważną rolę do odegrania, jako ci, którzy na mocy swego powołania w sposób szczególny zobowiązani są do modlitwy. „W tych czasach odnowy, czytamy w dokumencie Mutuae relationes, jak zawsze przy pełnieniu jakiegokolwiek misjonarskiego zadania, naczelne miejsce należy się kontemplacji Boga, rozważaniu Jego zbawczych planów i rozpatrywaniu znaków czasu w świetle Ewangelii, aby modlitwa mogła znajdować w tym pożywkę i wzrost jakościowy zarówno jak i ilościowy” /MR 16/. Ten sam dokument stwierdza jednocześnie: „Wspólnoty zaś zakonne, szczególnie oddane życiu kontemplacji, wierne duchowi swego instytutu niech ze swej strony pomagają w odpowiedni sposób ludziom współczesnym w uprawianiu modlitwy i pielęgnowaniu życia duchowego, by mogli dać odpowiedź na odczuwaną dziś bardziej i naglącą potrzebę rozmyślania i pogłębiania wiary” /MR 25/. Również wypowiedź Papieża Jana Pawła II na ten temat we wspomnianym przemówieniu do Generałów zakonnych w listopadzie ubiegłego roku nie budzi wątpliwości: „Domy wasze winny być nade wszystko centrami modlitwy dialogu osobistego i wspólnotowego z Tym, który powinien pozostać pierwszym i głównym rozmówcą w waszych pracowitych dniach”.

Intencje więc Kościoła są jednoznaczne. Kapłan wraz ze swą wspólnotą winien stanowić na terenie Kościoła lokalnego swego rodzaju oazę modlitwy i tworzyć klimat sprzyjający jej uprawianiu. Kościoły prowadzone przez zakonników, domy klasztorne, parafie winny promieniować duchem modlitwy. Inicjatywy duszpasterskie i apostolskie zmierzające do ożywienia i pogłębienia modlitwy, to moim zdaniem jedna z najbardziej podstawowych cech pracy kapłana zakonnego. Dla tworzenia klimatu modlitwy potrzebny jest, jak wiemy, spokój wyciszenie, pewnego rodzaju dystans w stosunku do świata, do gorączkowego działania. Domy zakonne, w tym domy zakonne będące równocześnie placówkami duszpasterskimi, plebaniami, nie powinny zatracić swego ducha uciszenia, spokoju tak bardzo charakterystycznego dla klasztorów. Myślę, że w tej dziedzinie mamy wiele do zrobienia. Mam na myśli przede wszystkim duszpasterstwo parafialne.

Czasem w sposób świadomy, a czasem na poły świadomy dąży się do tego, by dom zakonny stał się prawdziwą plebanią. Czyż nie zdarzają się np. dosyć częste zamachy na klauzurę zakonną w placówkach parafialnych? Wiemy również, że zakonnicy pracujący na parafiach nie rzadko tak dokładnie zacierają wszelkie cechy swej zakonności, że nie wszyscy parafianie wiedzą o ich przynależności do zakonu. Jest to w moim przekonaniu zaprzepaszczenie ogromnej szansy apostolskiej. Dom zakonny winien w sposób widoczny różnić się od plebanii. Między innymi winien ukazywać się ludziom właśnie jako miejsce modlitwy, a kapłani zakonni tam mieszkający winni być mężami modlitwy i wytrwałymi kierownikami duchownymi prowadzącymi ludzi po drogach modlitwy. Jeśli więc poszukujemy czegoś, co różni nas od księży diecezjalnych, to właśnie owo głębokie przylgnięcie do Boga, kontemplacje, modlitwa stawiana na pierwszym miejscu jest tym, co winno nas jakoś od innych różnić w sposobie naszego bycia i działania.

Poszukując naszej obecności w Kościele lokalnym i biorąc za podstawę refleksji zakonne powołanie nie sposób na jedną jeszcze sprawę nie zwrócić uwagi. Idzie mianowicie o życie zakonne w jego funkcji świadczenia, na co ostatni Sobór położył bardzo mocny nacisk i co zwraca uwagę również dokument Mutuae relationes. „Jest więc ślubowanie i spełnienie rad ewangelicznych niejako widomym znakiem, który może i powinien pociągać wszystkich członków Kościoła do ochoczego wypełniania powinności powołania chrześcijańskiego. Skoro bowiem lud Boży nie ma tutaj trwałego miasta, lecz szuka przyszłego, to stan zakonny, który bardziej uwalnia swych członków od trosk ziemskich w wyższym też stopniu tak ukazuje wszystkim wierzącym dobra niebieskie już na innym świecie obecne, jak i daje świadectwo nowemu i wielkodusznemu życiu zyskanemu dzięki odkupieniu Chrystusa, jak wreszcie zapowiada przyszłe zmartwychwstanie i chwały królestwa niebieskiego… Ujawnia on wreszcie w swoisty sposób wyniesienie królestwa Bożego ponad wszystko, co ziemskie oraz jego najważniejsze potrzeby” /KD 44/. „Konsekracja osób opowiadających się za ślubami zakonnymi zmierza przede wszystkim do tego, by stanowiły one dla świata widzialne świadectwo misterium Chrystusa” /MR 10/.

W ślad za tą oficjalną nauką Kościoła poszły badania teologiczne, w wyniku czego ukazana została funkcja świadectwa ślubów zakonnych, na co przedtem nie zwracano tak wielkiej uwagi. Stwierdzono więc, że człowiek wiążąc się ślubem czystości i w sposób właściwy go przeżywający, a więc wyrzekający się związku z jedną osobą, by jego miłość nie znała żadnych granic, że człowiek taki staje się widzialnym świadectwem wartości wyższych niż życie rodzinne, niż związek z osobą płci przeciwnej, niż własne dziecko. A przecież są to wartości należące do rzędu najwyższych w hierarchii wartości ziemskich. Zwrócono uwagę, że ślub ubóstwa przeżywany właściwie oznacza wolność wewnętrzną, wyzwolenie od zniewolenia materii, gotowość dzielenia się z biednymi i solidarność z nimi, oznacza rezygnację z posiadania. A przecież dla ludzi tego świata wartość posiadania, zaliczania się do bogatych, dające wszelki nieomal prawa, jest czymś, czego należy szukać, zdobywać, walczyć o to.

Postawienie Boga w sposób bardzo konkretny, w konkretach życia codziennego ponad wszystko w ślubie posłuszeństwa, w którym człowiek zobowiązuje się do wypełnienia każdej Jego woli, to zaprzeczenie swej woli, co dla człowieka tego świata jest wartością niezwykle wysoką.

Zatem śluby zakonne realizowane przez zakonnika stanowią rzucające się w oczy świadectwo dla wartości wyższych od najwyższych nawet wartości tego świata. Stanowią też praktyczny sposób kontestacji tego, co antyewangeliczne, lecz co zostało podniesione do wysokości idoli przez współczesny świat. Produkcji i konsumpcji jako głównego celu działania człowieka przeciwstawiamy ślub ubóstwa, panseksualizmowi przeciwstawiamy ślub czystości, nieokiełznanemu liberalizmowi przeciwstawiamy ślub posłuszeństwa.

Kapłan więc zakonny razem ze swoją wspólnotą realizujący rady ewangeliczne zgodnie z charyzmatem powołania staje się świadkiem wartości królestwa Bożego. Jego działanie apostolskie, nawet jeśli nie różni się w formach zewnętrznych od działań podejmowanych przez kapłana diecezjalnego, jest inne. Głoszenie np. Słowa Bożego łączy się u kapłana zakonnego z równoczesnym ukazywaniem tego, co jest samym jądrem królestwa Bożego, tzn. łączy się z ukazywaniem więzów miłości Boga w stosunku do człowieka oraz unaocznianiem tego, jakie są praktyczne skutki w życiu człowieka wypływające z tego związania. Jest to znacznie więcej niż głoszenie tylko słowa Bożego. Świadectwo więc życia związane w sposób wyjątkowy z Bogiem poprzez radykalne wyrzeczenie się wielkich wartości tego świata dla wartości jeszcze wyższych – oto znamię, którym pieczętuje zakonny kapłan swe apostolskie zaangażowanie.

Reasumując to, co powiedzieliśmy dotychczas, stwierdzamy, że faktycznie kapłan zakonny ma do odegrania sobie tylko specyficzną rolę w Kościele lokalnym. Nie polega ona jednak na czystym aktywizmie, lecz wypływa z autentycznego realizowania zakonnego powołania. Życie powołaniem zakonnym, życie wartościami swego zakonu nadaje specyficzną cechę każdemu działaniu zakonnika. Dlatego też jest troską Kościoła, by życie zakonne stawało się coraz to bujniejsze. Zrodzone z bezpośredniego działania Ducha Świętego jest darem dla całego Kościoła, który bierze je w swoją opiekę i czuwa nad jego rozwojem.

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

Zago Marcello OMI, Zakonnicy w procesie nowej ewangelizacji

Keller Konrad SVD, Nowa ewangelizacja wyzwaniem dla życia zakonnego

Król Józef SDB, Stowarzyszenie Salezjańskich Pomocników Kościoła. Historia – przemiany – rzeczywistość polska