Kanonizacja bł. Stanisława Kazimierczyka z Krakowa

"Karczmarz z Łagiewnik nazwiskiem Chudy, będąc ciężko chory, po przyjęciu Najświętszego Sakramentu i ostatniego namaszczenia, za radą pewnego księdza uczynił obietnicę udania się do grobu bł. Stanisława w kościele Bożego Ciała ze Mszą św. i świecą, zaraz wrócił do zdrowia. I to potwierdził tenże kapłan, gdyż chcąc na drugi dzień go odwiedzić, zastał go pracującego w polu". 

 
To jedno z najstarszych świadectw uzdrowienia za przyczyną Stanisława Sołtysa zwanego Kazimierczykiem – kapłana z Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich przy Bazylice Bożego Ciała w Krakowie – a od jego śmierci w 1489 roku przez wieki uzbierało się ich i zachowało bardzo wiele, w pierwszym roku od razu 176. Są przechowywane w bibliotece klasztornej, w księdze pt. znaki miłości boskiey przeciw pobożnemu kapłanowi, Stanisławowi kazimierczykowi. Kim był człowiek, który żył w średniowieczu, a pozostawił po sobie pamięć tak dobrą i kult tak ciągły, że Jan Paweł II beatykował go 18 IV 1993, a 17 X 2010 roku na Watykanie Benedykt XVI ogłosi świętym?

Stanisław przyszedł na świat 27 IX 1433 roku na krakowskim Kazimierzu (stąd jego przydomek), który był wówczas odrębnym miastem. Jego ojciec to Maciej Sołtys (Soltis), z zawodu tkacz, rajca miejski i przewodniczący sądu ławniczego. Matka miała na imię Jadwiga i wiadomo, że była pobożną niewiastą, należała do Bractwa Najświętszego Sakramentu działającego przy parai Bożego Ciała od 1437 roku do dzisiaj.

Jedyny syn pobożnych mieszczan otrzymał imię sławnego biskupa krakowskiego spoczywającego na pobliskiej Skałce. Uczył się w szkole paraalnej przy kościele Bożego Ciała i przyglądał sposobowi życia tutejszych zakonników. Szkoła miała na owe czasy dość wysoki poziom, a chłopiec był wystarczająco zdolny, by po jej ukończeniu wstąpić na Akademię Krakowską. Zgodnie z ówczesnym programem studiów skończył lozoę oraz teologię i w wieku 23 lat otrzymał stopień bakałarza.

Choć znał kilka języków, był wykształcony, a jego zamożni rodzice mieli ugruntowaną pozycję społeczną (miał więc różne możliwości kariery), nie pociągały go świeckie splendory. Może pamiętał ewangeliczną opowieść o Marcie i Marii (Łk 10,38-42)? Gdy Marta krzątała się wokół spraw codziennych, Maria, usiadłszy u nóg pana, słuchała jego słowa, a Jezus pochwalił ją, mówiąc, iż obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona… Stanisław związał się na resztę życia ze swoją parafią w służbie Kościoła i bliźnich, można by rzec, sąsiadów, oddając im wszystkie świetne talenty, jakimi obdarzył go Bóg. Do kanoników regularnych w Kazimierzu wstąpił w 1456 roku, a święcenia kapłańskie przyjął około 1462-1463. Po kilku latach posługi został mianowany kaznodzieją, wybrano go też jednogłośnie na wychowawcę młodzieży zakonnej – został magistrem nowicjatu i był nim do śmierci.

Głosił kazania po polsku i po niemiecku (mieszczaństwo ówczesne wywodziło się częściowo z Niemiec), sięgając do dzieł Ojców Kościoła, a w szczególności św. Augustyna, od którego wiódł się jego zakon. Nakłaniał do pokuty i przebaczania sobie win. Dobrze służył tutejszym mieszkańcom, żyjąc bowiem wśród nich od urodzenia, znał ich upadki i zalety. Wiele czasu poświęcał na posługę w konfesjonale.

Z całego Kazimierza, Krakowa i okolic ściągali do niego chorzy, którym umiał pomóc (zajmował się także aptekarstwem) nie tylko w ich przypadłościach zycznych, ale i duchowych. Dziś powiedzielibyśmy, że całkiem nowocześnie traktował człowieka jako jedność psychofizyczną. Ubogim oddawał część swego jedzenia – pomagał ludziom i zarazem wskazywał wartość ascezy dla osobistego uświęcenia.

Jego życie przepełniała modlitwa i kontemplacja. Ogromne znaczenie miało dla niego nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu – trwał przed nim nawet w nocy, a odprawianie Mszy św. poprzedzał medytacyjnym milczeniem. Żywił specjalne nabożeństwo do męki Pańskiej i krzyża Chrystusowego, a jego zakonni biografowie mówią w tym kontekście o znakach: zmarł w dniu Znalezienia Krzyża Świętego (obchodzono go wówczas 3 maja), w 33. roku kapłaństwa. Najgłębsze zaufanie pokładał w Bogu, jemu i człowiekowi oddając się całkowicie: oto zakonnicy w czasie zarazy usuwali się do Kamienia k. Krakowa, a w klasztorze zostawiali jednego ochotnika, którego zwali męczennikiem. Wiadomo, że Stanisław przynajmniej raz pozostał w Kazimierzu w czasie morowego powietrza.

Miał wielkie nabożeństwo do Matki Bożej oraz swego patrona, którego nawiedzał na Skałce, zwłaszcza w piątki. Podczas jednej z wizyt doświadczył widzenia Matki Bożej z Dzieciątkiem oraz św. Stanisława i innych świętych. Podobno Maryja wyrzekła wtedy takie słowa: ,,Ciesz się, mój synu, Stanisławie, z powodu twojego szczególnego nabożeństwa, które stale masz w stosunku do mnie i twojego patrona, św. Stanisława. Dlatego mówię ci, bądź dzielny i odważny, ciebie bowiem razem z moimi świętymi czeka nagroda w niebie".

Stanisław umiał trać do ludzkich serc i pociągał je do Boga. Był bowiem człowiekiem skromnym mimo wysokiego wykształcenia i różnych umiejętności, pracowitym, skupionym, rozmodlonym, a zarazem uważnym na potrzeby życiowe i duchowe zwykłych ludzi. Wykształcenie nie oderwało go od nich, lecz pozwoliło lepiej rozumieć, stanowiska nie pociągały, jeśli nie były drogą ku Bogu, aspekt mistyczny zaś nie wykluczał rzeczowego oglądu rzeczywistości. Prawdziwie Pan Bóg obdarzył go wielce: dał mu dar mądrości i rozumu, rady i męstwa, wiedzy i bojaźni Bożej. A także, powiedzielibyśmy współczesnym językiem – dar empatii. Mając wiele możliwości wyboru, wybrał najtrudniejszą drogę i radował się, że otrzymał taką łaskę.

Ks. Jarosław Klimczyk CRL tak podsumował życie swego XV-wiecznego współbrata zakonnego: ,,Kazimierczyk był szczęśliwy i wolny, bo dla niego jedynym autorytetem był miłujący Bóg. (…) Poświęcał życie dla potrzebujących i dlatego był, jak pisali jego biografowie, «dowcipny i we wszystkim bardzo miły». (…) Udowodnił swym życiem, że aby być świętym, niekoniecznie trzeba zrobić coś nadzwyczajnego. Wystarczy żyć, jak pokazał Chrystus w Ewangelii".

Stanisław zgodnie ze swą wolą został pochowany pod posadzką kościoła, przy którym spędził życie. Chciał, aby ludzie w drodze do Boga przechodzili po nim.

Opracowała eMMa
Artykuł w: Miejsca Święte

Nr 7 (lipiec 2010) krakowskiego Miesięcznika Rodzin Katolickich "Cuda i Łaski Boże" jest w całości poświęcony bł. Stanisławowi i w większości stamtąd zaczerpnęłam faktograę. Miesięcznik zawiera ponadto liczne wiadomości o Zakonie Kanoników Regularnych, ich współczesnych dziejach, kościele Bożego Ciała na Kazimierzu oraz dzisiejszej pomocy udzielanej ludziom przez Stanisława Kazimierczyka.

Zobacz więcej: www.cudaboze.pl

Za: www.jasnagora.com

Wpisy powiązane

Niepokalanów: XXX Międzynarodowy Katolicki Festiwal Filmów i Multimediów

Piknik kapucyński w Stalowej Woli

Dziękczynienie za pontyfikat u franciszkanów w Krakowie