Karmelici: list z okazji beatyfikacji o. Angelo Paoli

Poniżej publikujemy list Przeora Generalnego Zakonu Braci Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel o. Fernando Millana Romerala do Rodziny Karmelitańskiej z okazji beatyfikacji o. Angelo Paoli.

Wprowadzenie

Karmel, z jego licznymi grupami i gałęziami, jest
dzisiaj obecny na wszystkich kontynentach. Obok konwencjonalnych form
posługi wiernym (parafie, szkoły, domy rekolekcyjne), wielu karmelitów
jest zaangażowanych w różnego rodzaju prace na rzecz pokoju,
sprawiedliwości i rozwoju społecznego, na rzecz ludzi ubogich i
marginalizowanych. Od dawna już w naszym Zakonie działa międzynarodowa
komisja "Pokoju, Sprawiedliwości i Integralności Stworzenia." Karmel
zawsze był świadomy profetycznego wymiaru swojego charyzmatu i
tożsamości, który prowadzi nas do odkrywania znaków Bożej obecności w
ludziach ubogich i bezbronnych. Ponieważ czasami obecność ta przejawia
się jako sub contrario (w opresji, w nieszczęściu, w
cierpieniu.), musimy zbliżyć się do niej ze spojrzeniem
kontemplacyjnym, oświeconym przez wiarę i przepełnionym dobrocią. Musimy
zbliżyć się do niej z łagodnością i zaufaniem tych, którzy mają wiarę
mistyka oraz zaangażowanie proroka.
Wierzę, że to zaangażowanie na rzecz najbardziej ubogich i
potrzebujących członków naszych społeczności zostanie jeszcze bardziej
zintensyfikowane przez beatyfikację czcigodnego Angelo Paoli, która
będzie miała miejsce 25 kwietnia na Lateranie w Rzymie. Stanie się ona z
pewnością powodem wielkiej radości i dumy dla całej Rodziny
Karmelitańskiej, która będzie świadkiem wywyższenia do chwały ołtarzy
kolejnego już swojego członka.

Ostatnio cieszyliśmy się z beatyfikacji i kanonizacji: matki
Curcio i matki Scrilli, założycielek dwóch karmelitańskich kongregacji
we Włoszech, grupy hiszpańskich męczenników XX wieku, matki Candelari
od św. Józefa, założycielki wenezuelskich sióstr karmelitanek i św.
Noniusza od Najświętszej Maryi Panny. Każda z tych postaci podkreślała
różne aspekty charyzmatu karmelitańskiego przez co dostarczają nam one
wskazówek jak powinniśmy przeżywać nasz charyzmat. Są one również
przykładami i darami dla Karmelu w naszych czasach.

Świadectwo jakie o. Angelo Paoli złożył w XVII i w XVIII wieku
jest bardzo inspirujące i prowokuje do myślenia. Ma ono wielkie
znaczenie także dziś, pomimo wielkiej różnicy czasowej oddzielającej
nas od jego czasów. Jak wspominaliśmy już wielokrotnie przy różnych
okazjach, procesy beatyfikacyjne nie powinny być traktowane tylko jako
wspomnienie wspaniałej przeszłości, ani też jako pewnego rodzaju
aktywność "archeologiczna" (jakbyśmy wykopywali skamieniałości). Winien
to być "żyjący" znak, który wzywa nas do czujności, zadaje nam pytania
dotyczące teraźniejszości i prowadzi ku przyszłości.

Oto dlaczego chciałbym zaprosić cały Zakon Karmelitański oraz
Karmelitańską Rodzinę do przeżycia tej uroczystej beatyfikacji w
radości. Chciałbym zaprosić Was do podziękowania Bogu za to oficjalne
rozpoznanie świętości jednego z naszych braci. Pragnę zaprosić Was do
studiowania biografii tego świętego i świadectwa, które dla nas
zostawił. To właśnie jemu w sposób szczególny polecam wszystkich tych
Karmelitów (zakonników, świeckich, itd.), którzy pracują z ubogimi i
starają się polepszyć los najbardziej potrzebujących. Za
wstawiennictwem tego przyszłego błogosławionego niech Bóg błogosławi
oraz towarzyszy Wam w tej trudnej lecz jakże pożytecznej pracy.

*****

1. Otwartość brata

O. Angelo Paoli urodził się 1 września 1642 roku w
Argigliano, wiosce wchodzącej w skład samorządu miejskiego w Casol w
Lunigiana, w pobliżu Fivizzano. Na chrzcie świętym – niemalże jako znak –
otrzymał imię Franciszek, tak jak powszechnie znany poverello
z Asyżu. Podobnie jak on Angelo był bardzo pobożnym i oddanym
człowiekiem. Już od wczesnych lat przejawiał skłonności do życia
zakonnego. Postanowił on wstąpić do Karmelu, przyciągnięty Jego
pobożnością maryjną.

Pierwsze lata jego zakonnego życia związane były z różnymi
miastami Toskanii w środkowych Włoszech. Był on posyłany do różnych
miejscowości, gdzie wykonywał rozmaite funkcje, m.in., mistrza
nowicjatu we Florencji, księdza posługującego w Corniola, nauczyciela w
Montecatini, zakrystiana w Corniola, aby w końcu być wezwanym przez o.
Generała do Rzymu, gdzie objął obowiązki mistrza nowicjatu. Zaprzestał
pełnienia tej funkcji w 1698 roku, aby całkowicie poświęcić się służbie
ubogim. Jest on słusznie nazywany viandante e girovago
dell’ubbedienza
(pielgrzymem i tułaczem z posłuszeństwa).

W tym właśnie należy zauważyć pierwszą cechę jego osobowości,
którą pragnę podkreślić. Paoli był człowiekiem posłusznym, otwartym na
działanie Boga, zawsze gotowym spełniać polecenia swych przełożonych. W
porównaniu z rozbudowaną organizacją współczesnych kongregacji, w
porównaniu ze zgromadzeniami i organizacjami pełniącymi specyficzne
funkcje (edukacja, zdrowie, misje), w porównaniu ze stabilnością
zakonów mniszych, czy ze związkami księdza diecezjalnego z terytorium
diecezji, my mendykanci jesteśmy często oskarżani o brak
długowzrocznego planu, o dezorganizację oraz improwizację. Należy
szczerze przyznać, że ludzie mają w tym wielokrotnie rację. Lecz zakony
żebracze mają również swoją duchowość. Członkowie tych zakonów są
bardziej otwarci na zmiany, na konkretne wezwania życia, które domagają
się przenoszenia z miejsca na miejsce. Zakony mendykanckie, z ich
duchowością "podróżniczą" zachowały tę elastyczność oraz zdolność
adaptacji z prostotą i zaangażowaniem do potrzeb różnych czasów i
miejsc. Czcigodny Paoli przypomina nam dzisiaj o czymś bardzo ważnym –
nie możemy zamknąć się i zredukować do pewnych form apostolatu, miejsc,
czy też konkretnych sytuacji. My – mendykanci powinniśmy być otwarci
na powiew "Ducha", który będzie prowadził nas do nowych socjalnych i
eklezjalnych rzeczywistości, gdzie potrzebna jest nasza obecność.

Poza tym jego przykład może posłużyć za ostrzeżenie dla
wszystkich karmelitów XXI wieku, aby nie zamykać się na urządzaniu
sobie życia opartego na przesadnym poszukiwaniu pieniądza, czy na braku
chęci służenia Kościołowi. Jego przykład stanowi dla nas wyzwanie do
odnowienia naszej zakonnej konsekracji.

Niech postawa błogosławionego Angelo wpłynie na poprawę jakości
naszych projektów duszpasterskich, niech pomoże nam pogłębić nasze
mendykanckie powołanie oraz wzywa nas do otwartości na innych ludzi
oraz hojności.

2. Cześć dla krzyża i miłość do Ukrzyżowanego

Misterium męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa
Chrystusa jest największą tajemnicą naszej wiary, która może być
porównana do osi, wokół której obraca się historia naszego zbawienia.
Krzyż jest jednocześnie pytaniem i odpowiedzią, ciemnością i światłem,
symbolem męki i śmierci oraz symbolem życia dla człowieka wierzącego.
Misterium krzyża przenika nasze życie w bardzo intensywny i szczególny
sposób poprzez tajemnicę "ukrzyżowanych": ofiar grzechu w jego różnych
formach, ofiar zła, przemocy i niesprawiedliwości. Przez wieki Karmel
zawsze przejawiał głęboką i serdeczną pobożność do Krzyża. Wystarczy
wspomnieć św. Jana od Krzyża, który przypomina nam w swoim Little
Shephard-lover
Chrystusa "na krzyżu, na którym rozciąga swoje
kochające ramiona" (P 10); św. Teresę od Jezusa, która nieustraszenie
"wita krzyż" zapraszając nas do przypatrywania się Ukrzyżowanemu tak,
aby wszystko inne "mogło stać się dla nas niczym" (7M 4,8); Jana od św.
Samsona i św. Marię Magdalenę de Pazzi, którzy uczą nas, że krzyż jest
najlepszym punktem obserwacyjnym, z którego można kontemplować niebo;
Franciszka de la Cruz, karmelitę kastylijskiego z przełomu XVI i XVII
wieku, pielgrzyma do Jerozolimy, który nosił ciężki drewniany krzyż;
św. Teresę od Dzieciątka Jezus, która płonęła pragnieniem udania się do
krajów misyjnych, aby "zasadzić" tam "wspaniały krzyż" (MS B, IX, 3r);
św. Edytę Stein, która była zanurzona w "Nauce Krzyża"; czy też
błogosławionego Tytusa Brandsmę, który stojąc na brudnej skrzyni
wygłosił swoją homilię w Obozie Koncentracyjnym w Amersfoort w Wielki
Piątek 1942 roku, na krótko przed ukończeniem w więzieniu w Scheveningen
swojego sławnego poematu "Przed obrazem Jezusa w mojej celi". W swoim
poemacie wyznaje on, że "krzyż jest moją nadzieją, a nie smutkiem." Do
tej listy powinniśmy bez wątpienia dodać Angelo Paoli, który był
zakonnikiem zakochanym w Krzyżu Chrystusa.

Błogosławiony Angelo Paoli żył w pobożności Krzyża oraz
propagował ją we wszystkim co robił. W czasach swojej młodości, kiedy
przebywał wśród pasterzy, rozmawiał z nimi na temat Krzyża oraz
zachęcał ich do ustawiania krzyży na szczytach górskich. Później, kiedy
był księdzem pracującym w Corniola, głosił potrzebę pogłębienia tej
pobożności. Powszechnie znanym faktem jest, że po przybyciu do Rzymu,
ustawił on krzyże w wielu częściach tego miasta, jak na przykład na
Monte Testaccio, czy też w Koloseum. Wykorzystując fakt, że nasz
klasztor w San Martino ai Monti był położony bardzo blisko
Kościoła Santa Croce w Gerusalemme, regularnie odwiedzał ten kościół,
aby w drodze powrotnej nawiedzać chorych, przebywających w szpitalu w San
Giovanni w Lateranie
. Przynosił im pożywienie i troszczył się o
ich najbardziej podstawowe potrzeby, aby ulżyć ich cierpieniu.
Uwzględniał w tym różne spontanicznie odgrywane przedstawienia oraz
dużo muzyki. Ojciec Angelo umarł całując krzyż, co bardzo często jest
przedstawiane w ikonografii.

Dzisiaj Karmel widzi w tym nowym Błogosławionym wspaniałe źródło
inspiracji. Nasze kontemplacyjne powołanie często prowadzi nas na
głębokości najbardziej bolesnych i krwawych z ciemnych nocy naszych
czasów, gdzie napotykamy obecność Pana Życia. Ojciec Angelo zawsze
wiedział jak rozpoznać różne formy biedy, które były ukryte i ignorowane
przez ówczesne społeczeństwo. Był wystarczająco wrażliwy, aby dostrzec
cierpienie młodych kobiet, które nie mając pieniędzy nie mogły wyjść
za mąż, co skazywało je na życie w rozpaczy i biedzie. Widział
cierpienia i ból ludzi, którzy opuszczając szpital potrzebowali czasu
na rekonwalescencję, cierpienia rodzin, których domostwa zostały
zniszczone przez wylewy Tybru, ból tych, którzy po udanej walce z
chorobą, cierpieli z powodu samotności, smutku czy też porzucenia.
Posiadamy historyczne świadectwa jego troski o tych ludzi. Jego postawa
pozwala nam słyszeć ledwo słyszalny szept naszych czasów i zachęca nas,
aby na niego odpowiedzieć w solidarności z nowymi formami ubóstwa i
marginalizacji, powstającymi w naszych społecznościach.

W ostatnich kilku dekadach zarówno teologia jak i praktyka
podkreśliły znaczenie jakie ludzie ubodzy mają dla Kościoła. Uważa się
nawet, że są oni jednym z "teologicznych locus." W pierwszym
rzędzie pod pojęciem  "ubodzy" rozumie się przede wszystkim ludzi
ubogich "ekonomicznie", używając w tego rodzaju klasyfikacji kryteriów
socjologicznych i ekonomicznych. Później teologie wyzwolenia
rozszerzyły swoje koncepcje "ludzi ubogich" o różne inne, równie bolesne
formy ubóstwa (ubóstwo kultury, wrażliwości, szacunku, godności,
horyzontów, zdrowia .). Być może w naszych czasach powinniśmy zwrócić
uwagę na niebezpieczeństwo pobłądzenia w drugą stronę, tzn. na
niebezpieczeństwo zbytniego "prze-duchowienia" ("overspiritualize")
pojęcia ubóstwa. Mimo pojawiania się rozmaitych form ubóstwa, nie
powinniśmy zapomnieć, że ubóstwo ekonomiczne nadal pozostaje
najbardziej przygnębiającą i wstrząsającą jego formą. Destytucja
materialna generuje różne inne formy ubóstwa. Dlatego właśnie ubóstwu
ekonomicznemu zawsze towarzyszy cały szereg różnego rodzaju cierpień,
braków, nieszczęść, itd.

Przykład bł. Angelo skłania nas do ucieczki od form
sentymentalnej pobożności do krzyża, które spontanicznie nie
przekładają się na postawę służby, szacunku, miłości i wrażliwości,
odpowiedzialnego zaangażowania na rzecz "ukrzyżowanych" mężczyzn i
kobiet naszych czasów. Odizolowana (nie wcielona w życie) duchowość,
która systematycznie ignoruje cierpienia ludzi naszych czasów, nie jest
duchowością prawdziwie chrześcijańską i nie należy ani do charyzmatu
karmelitańskiego, ani do karmelitańskiej tradycji.

Niech świadectwo tego nowego Błogosławionego przyczyni się do
tego, iż staniemy się prawdziwymi czcicielami i przyjaciółmi
Chrystusowego Krzyża oraz uczyni nas wrażliwszymi na cierpienia naszych
braci i sióstr, coraz bardziej zaangażowanymi w przemienianie naszego
świata, bardziej ludzkimi i otwartymi na potrzeby naszych braci i
sióstr.

3. Ubodzy są braćmi i siostrami Jezusa

Jak to już powyżej zauważyliśmy, postawa o. Angelo
Paoli charakteryzowała się troską i miłosierdziem, bo dzięki nim
zajmował się potrzebującymi jego czasów. Miłosierdzie oraz pomoc
okazywana ubogim zawsze były i są najbardziej istotnymi cechami
charakteryzującymi Kościół od zarania jego dziejów, nawet do tego
stopnia, że dawanie jałmużny, miłosierdzie i dawanie siebie ubogim
stawało się cechą wyróżniającą Chrześcijaństwo.

Także w czasach Angelo Paoli działało w Kościele wiele
organizacji, stowarzyszeń i osób, które poświęciły swoje życie na
służbę bezdomnym. O. Angelo wyróżniał się w tej posłudze, ponieważ oddał
się jej w sposób całkowity. Można tutaj wyszczególnić takie rysy jego
służby, które, albo wskazują na coś nowego, albo też są
charakterystycznymi znamionami pomocnymi w określeniu specyficznej
natury jego życia.

Przede wszystkim o. Angelo poświęcił swoje życie ubogim ze
szczególną pasją. Pomimo wielu rodzajów aktywności, które przejawiał
wewnątrz i na zewnątrz swojego klasztoru – jak o tym wspomnieliśmy
powyżej – to jednak tylko pomoc okazywana tym, którzy byli w potrzebie,
napełniała go prawdziwym entuzjazmem. Być może u korzeni jego pasji na
rzecz ubogich znajdowała się głęboka i odważna duchowość. Paoli był
człowiekiem głębokiej i nieustannej modlitwy, zakonnikiem
przejawiającym nieustanną i autentyczną pobożność, mistykiem, który
poszukiwał ciszy i umartwienia. Nie starał się on zbliżać do ubogich
jak to czyni polityk, idealista, albo też filantrop. Dla niego ubodzy
nie byli metaforą, zagadnieniem do dyskusji czy statystyką. Zbliżał się
do nich jak człowiek kontemplujący, który widział w nich Chrystusa
ubogiego, cierpiącego i ukrzyżowanego, któremu starał się służyć z tak
wielką pobożnością. Z takiej właśnie postawy zrodziła się wypowiedź,
którą powtarzał z pokorą: ktokolwiek kocha Boga, musi szukać Go
między ubogimi
.

Duchowa postawa naszego brata przełożyła się na szczęście, które
nie opuszczało go nawet w najtrudniejszych chwilach życia i którym
dzielił się z chorymi i bezdomnymi; niewzruszoną wiarę w Boga;
łagodność i troskę, którą dzielił się z podopiecznymi tak, aby nie czuli
się poniżeni. Oni są – jak to powiedział nasz nowy Błogosławiony – braćmi
Jezusa
, dlatego też muszą być traktowani "tak jak gdyby byli tą
samą osobą co Jezus." Ponieważ o. Angelo złożył swoją nadzieję w Bogu,
nigdy nie utracił spokoju czy uśmiechu na swojej twarzy i miał w
zwyczaju mówić: Io ho una dispensa dove non manca mai nulla.
("ja mam spiżarnię, w której nigdy niczego nie brakuje"). I tak było w
rzeczywistości, Angelo zawsze miał czym ugościć tych, którzy pukali do
jego drzwi prosząc o pomoc.

Aby to zrobić, Angelo wiedział jak zaprzyjaźnić się z potężnymi
ludźmi swoich czasów. Powszechnie wiadomo, że ten biedny brat, którego
przeor musiał "zmuszać", aby założył nowy habit i który był
przyjacielem najbiedniejszych i najbardziej obdartych ludzi w Rzymie
czasów baroku, miał również dobrych przyjaciół wśród najpotężniejszych
ludzi swoich czasów. Niektórzy szlachcice, wysocy dygnitarze,
ambasadorowie i kardynałowie nie tylko prosili tego karmelitańskiego
zakonnika o radę, ale także pomagali mu w jego dobroczynnej
działalności. Chociaż kiedyś wspominał, że związek ze szlachcicami i
bogatymi ludźmi był dla niego wielkim krzyżem, wiedział jak traktować
każdego człowieka z taką samą godnością i szacunkiem: bez służalczej
emocjonalności okazywanej bogatym, czy też bez wyniosłości, czy
złośliwości okazywanej biednym. Angelo Paoli umiał również odkryć ten
rodzaj ubóstwa, który chowa się za ekonomicznym bogactwem.

Jego przykład staje się również lekcją dla nas, karmelitów XXI
wieku, jak odkrywać różne formy ubóstwa nie tylko w krajach
niewłaściwie nazywanych "trzecim światem," lecz również w zachodnich
społecznościach, w których karmelici są tak licznie obecni i w których,
pomimo ekonomicznego bogactwa, są ukryte inne rodzaje ostrego ubóstwa.

Czcigodny Angelo zawsze okazywał tę samą pokorną, trzeźwą,
szczerą i przyjacielską postawę zarówno w stosunku do ubogich i
nędznych jak również bogatych i potężnych. Bez osądzania zdobył sobie
szacunek ludzi bogatych i skłonił ich do wsparcia jego projektów
socjalnych. Wzywał ich, aby się nawrócili i okazali ludziom ubogim
dobre serce żyjąc w świecie luksusu i ostentacji tak bardzo różnym od
świata materialnej nędzy i nieszczęścia, w którym żyli ubodzy.

Angelo Paoli przyjaźnił się również z niektórymi papieżami, w
sposób szczególny zaś z Klemensem XI, który był bardzo poruszony jego
śmiercią. O jego wielkiej przyjaźni z tym karmelitańskim zakonnikiem
może świadczyć fakt, że Ojciec Święty zdecydował się wysłać swojego
osobistego lekarza do Angela w czasie jego choroby. Papież upierał się
również, aby tytuł "ojciec ubogich", którym nazywano Angela od czasów
jego młodości, był wyryty na jego grobie.

4. Integralna Służba ubogim

Ostatnia cecha osobowości naszego nowego
błogosławionego, która przejawiała się w jego pracy z ubogimi, ma dla
nas znaczenie do dzisiaj. Już na początku XVIII wieku o. Angelo
zrozumiał, że to co robimy dla ubogich, powinno mieć charakter
integralny, a nie tylko ograniczony do troszczenia się o ich podstawowe
potrzeby materialne. Kiedy nasz brat zbliżał się do ubogich, nie tylko
przynosił im żywność, ubrania, czy też inne podstawowe artykuły
potrzebne im do przetrwania, lecz również oferował im wskazania
katechetyczne i coś, co nazwalibyśmy dzisiaj pomocą psychologiczną,
szczególnie chorym, którym sprowadzał muzyków, aktorów, starając się w
ten sposób przynieść im szczęście i nadzieję.
Na tym miejscu warto również wspomnieć o jego działalności
cudotwórczej. W czasie jego procesu beatyfikacyjnego dowiedzieliśmy
się, że miał tego rodzaju reputację, której jednak nigdy nie szukał i
zawsze próbował ukryć. Podobnie jak i przy studiowaniu innych
hagiografii barokowych, musimy być pod tym względem bardzo ostrożni.
Zamiast koncentrować się nad dowodzeniem historyczności tego lub
tamtego szczegółu jego biografii, my – karmelici XXI wieku powinniśmy
pozwolić, aby jego świadectwo zainspirowało nas do zastanowienia się
nad sensem dokonywanych przez niego cudów, którymi były pomoc chorym,
bandażowanie rannych, rozwiązywanie trudnych sytuacji, osuszanie łez,
ulżenie biedzie i nieszczęściu, otwieranie okien na nowe horyzonty,
jednym słowem, powinniśmy dokonywać naszych małych cudów z Bożą pomocą.

Moglibyśmy podkreślić bardzo wiele różnych aspektów duchowego
profilu naszego nowego Błogosławionego. Wspomnimy tutaj tylko surowość
jego życia (wystarczy tylko zobaczyć reprodukcję jego celi w San
Martino ai Monti
); roztropność i rozwagę, którą okazywał w
najbardziej trudnych sytuacjach swego życia; jego wysiłki zmierzające do
uwzględnienia w formacji karmelitańskiej zagadnień związanych z opieką
nad ubogimi (co jest wielkim wyzwaniem dla procesu formacji, o którym
wielokrotnie wspomina nasze Ratio Institutionis Vitae Carmelitanae);
jego upór i stałość w służbie ubogim, dzięki którym nie poddawał się
zniechęceniu i zmęczeniu nawet w obliczu okazywanego mu niezrozumienia i
cynizmu; oraz głębokie poczucie sprawiedliwości, które łączył ze swoją
pracą dla ubogich.

Mam nadzieję, że Zakon Karmelitański zachowa tę postawę pełnego
zaufania Bożej Opatrzności oraz entuzjazm i kreatywność okazywaną w
służbie ubogim tego świata. Mam również nadzieję, że nasza "spiżarnia"
zawsze będzie napełniona wiarą, nadzieją i miłosierdziem. Niech nasza
solidarność oraz współczucie dla wszystkich tych, którzy cierpią nigdy
się nie zachwieje.

5. Karmelita

O. Angelo głęboko przeżywał swoje powołanie
karmelitańskie. Powołanie to zostało dobrze przez niego rozpoznane o
czym świadczy fakt, że wstąpił on do Zakonu dopiero po okresie długich
rozważań dotyczących innych form życia konsekrowanego oraz po
otrzymaniu tonsury. Jak twierdzą jego biografowie, na wybór Karmelu –
Zakonu Maryjnego – mogła mieć wpływ jego pobożność do Najświętszej
Maryi Panny, którą przejawiał już od wczesnej młodości. Dowodem tego są
jego częste wizyty w pustelniach poświęconych Najświętszej Maryi
Panny, gdzie spędzał całe godziny na modlitwie.

W późniejszych latach swojego życia pogłębił on jeszcze swoją
pobożność do Maryi poprzez szkaplerz. W wolnych chwilach szył
szkaplerze, które później stały się "sławne". Zachowały się zapiski,
według których kiedy założył on szpital dla chorych w Rzymie, notariusz
i pracownicy, którzy pomogli mu założyć księgi finansowe, nie chcieli
od niego żadnych pieniędzy, tylko poprosili go o zrobione przez niego
szkaplerze.

Jak przystawało pobożności karmelitańskiej, o. Angelo był bardzo
żarliwym miłośnikiem życia wspólnotowego, poprzez które wyrażał swoją
miłość do Zakonu Karmelitańskiego, jego duchowości i tradycji. Był
zakochany w karmelitańskim habicie, w którym widział raczej symbol
ubóstwa niż wyróżnienia. Pomimo swoich różnorodnych zajęć zawsze był
wierny zakonnej obserwancji, posłuszny swoim przełożonym, braterski i
życzliwy swoim braciom we wspólnocie. O. Angelo był wzorowym karmelitą,
który nie traktował swojego karmelitańskiego powołania jako jakiejś
przeszkody czy też brzemienia, lecz jako bodziec i źródło inspiracji
dla jego pracy z ubogimi.

*****

Jego biografia okazuje się wyjątkowa. Niejednokrotnie
wskazywano pewne podobieństwa sylwetki naszego błogosławionego z
sylwetką św. Filipa Neri. Ostatnie godziny jego życia były również
bardzo poruszające – Angelo umierał otoczony przez braci ze swej
wspólnoty, będąc świadomy zbliżającej się śmierci, z prawdziwym duchem
wiary i pobożności. Na zewnątrz klasztoru zgromadzili się ludzie biedni
i potrzebujący wsparcia, żebracy i chorzy, aby pożegnać tego, który
był dla nich prawdziwym ojcem na tej ziemi. Ich Brat Miłosierdzia, i
Ojciec Ubogich, tytuły, które zostały mu nadane już we wczesnej
młodości, umierał.

Umierał, lecz pozostawiał za sobą właśnie tam, w tym mieście
męczenników, które chrześcijańscy poeci nazywali purpurata pretioso
sanguine
, wspaniałe świadectwo. O. Angelo od czasu swojego
przyjazdu do Rzymu podziwiał męczenników, a teraz właśnie umierał jako
jeden z nich, jako męczennik, jako świadek wiary, jako prorok nadziei,
jako prawdziwy znak Bożego miłosierdzia dla najmniejszych tego świata.

Dzisiaj jego głos rozbrzmiewa z wielką mocą dla nas wszystkich,
jak to było w trakcie owej niezapomnianej rozmowy z jego przyjacielem
księciem Girolamo Altieri, w czasie której książę poprosił go, aby
powierzał jego rodzinę Bogu. Umierający Angelo odpowiedział mu z wielką
pokorą i z poczuciem humoru: ". a ja powierzam tobie moich ubogich i
chorych." Niech te słowa (które pozwoliliśmy sobie zaadoptować jako
tytuł tego listu) będą usłyszane przez wszystkich członków Zakonu
Karmelitańskiego i Karmelitańskiej Rodziny: "Powierzam Wam moich
ubogich i chorych." Jeśli okażemy się wierni tym słowom, bez wątpienia
jego beatyfikacja stanie się dla nas owocnym czasem refleksji,
entuzjazmu i nowej energii w naszej służbie ubogim naszego czasu.

o. Fernando Millán Romeral, O.Carm.
/przeor generalny/

19 marca 2010 Uroczystość św. Józefa

/tłum. o. Janusz Janowiak O.Carm,
korekta Anna Socha, o. Maciej Guzik O.Carm/

Za: www.karmelici.pl.

Wpisy powiązane

Niepokalanów: XXX Międzynarodowy Katolicki Festiwal Filmów i Multimediów

Piknik kapucyński w Stalowej Woli

Dziękczynienie za pontyfikat u franciszkanów w Krakowie