Reportaż: Potrzebujemy takich spotkań

Sobota, 28 kwietnia, kilka minut po dwudziestej. Wchodzę, od strony korytarza klasztornego, do kościoła seminaryjnego w Pieniężnie.

W pierwszej chwili zauważam grupę ludzi zgromadzonych przy ołtarzu Matki Boskiej Ostrobramskiej. Jakieś 15 osób. Jest z nią o. Kazimierz Szałaj SVD, wikary z pieniężnieńskiej parafii.

Patrzę w stronę ołtarza głównego i dostrzegam kolejne grupy. Dwie zajmują pierwsze ławki. Jedna po lewej, druga po prawej stronie. Pozostałe grupy widzę pod arkadami w prezbiterium. 

Jestem trochę spóźniony. Nie zdążyłem na główną konferencję, a teraz trwa już spotkanie w grupach. Nie tracę więc czasu i podchodzę do najbliższej. Siadam w ostatniej ławce. Okazuje się, że uczestnicy kończą się przedstawiać, wkrótce więc przychodzi kolej i na mnie. Nie zdradzam celu mojej wizyty. Chcę najpierw wejść w temat, aby wiedzieć, o co zapytać ludzi podczas przerw. Staram się być standardowym uczestnikiem tego nietypowego „Czuwania 30+”. Słucham i stopniowo włączam się w dyskusję.

– Odpowiemy sobie na pytania: Jak rozumiem hasło „Nie jest trudno być dobrym, wystarczy tylko chcieć”? Po drugie: „Co mnie pociąga w Chrystusie?”. A po trzecie spróbujemy poszukać inspiracji na kolejne nasze czuwania – Kazimierz sygnalizuje temat spotkania.

Dyskusja rozkręca się powoli. Z każdą jednak chwilą uczestnicy otwierają się i coraz odważniej odpowiadają na pytania. Kazimierz stara się wydobywać wypowiedzi w różnych obszarach. Pamięta kto skąd przyjechał i prosi o kolejny głos w rozważanym temacie. Wychodzi mu to bardzo zgrabnie. Na odpowiedzi na drugie pytanie nie czekamy długo, choć są one bardzo osobiste.

– W Chrystusie pociąga mnie to, że stawia On na człowieka na 100%. Nie ma żadnego planu B. On liczy się nawet z naszą słabością – wypowiada prawie na jednym oddechu młoda kobieta, która do tej pory jeszcze nie zabierała głosu.

– Chcemy żyć Bogiem, dlatego tu jesteśmy – bardzo stanowczo oznajmia jedna z naszych pracownic z Referatu Misyjnego.

– Mnie natomiast bardzo pociąga dobroć Jezusa – dodaje radosnym, spokojnym i pełnym przekonania głosem pani z Ornety.

Na trzecie zagadnienie pada również wiele propozycji. Wśród tematów słyszę: dobra spowiedź, głęboka modlitwa, relacja z Duchem Świętym, charyzmaty Ducha Świętego, sprawy dotyczące sakramentu małżeństwa.

– Obojętnie! Potrzebujemy takich spotkań! – niespodziewanie podsumowuje ktoś z grupy.         

W przerwie większość uczestników starym zwyczajem podąża do salki misyjnej. Tu już uwijają się panie wypakowując ciasta i różne łakocie. Hałas z każdą chwilą narasta. Wielu przyznaje, że bardzo im brakuje takiego „szumu”, który z dawnych lat, zapadł w ich sercach i pamięci. Przysiadam się do pierwszego stolika. Witam się ze znajomymi. Rozmowa rozkręca się i rusza lawina wspomnień z dawnych lat:

– Na czuwania przyjeżdżałyśmy w latach 1988-91, miesiąc w miesiąc, z ekipą z parafii św. Katarzyny z Braniewa – dzieli się odważnie Joanna Makarewicz z Ornety. Miałam wtedy 17-20 lat. Ciągnęło mnie tutaj bardzo – przyjeżdżało się jak do źródła, zaczerpnąć Ducha i miesiąc wytrzymać. – Od trzech lat, przywożę tutaj na czuwania młodzieżowe swoje dzieci. Dziś jestem pod ogromnym wrażeniem tylu dorosłych, którzy chcą się modlić i wielbić Boga. Trochę brakuje mi śpiewu. Nie pamiętam księdza prowadzącego dawne czuwania, ani jego słów z konferencji, ale zapamiętałam jednego kleryka, który tak walił po strunach, że po prostu wszystkich budził do życia. Jeśli dobrze pamiętam to nazywał się Więcek, a ksywę już zapomniałam – wyznaje szczerze, powodując gromki śmiech wszystkich przy stoliku.

Podczas kolejnej przerwy siadam przy stoliku z nieznajomymi kobietami.

– W jakich latach przyjeżdżała pani na czuwania – zagaduję, siadając na krześle.

– Tutaj na czuwaniu jestem po raz pierwszy. Moje koleżanki też tu nigdy nie były. Przyciągnął nas tutaj pan Franciszek z żoną Aldoną. Jesteśmy z Kętrzyna. Jest extra! Na co dzień mieszkam we Francji. Tam spotykamy się w podobnych grupach. Prowadzi nas bp Wiesław Lechowicz, przewodniczący KEP ds. Polonii i Polaków za Granicą – opowiada pani Bożena Pietrasiak.

– Ja natomiast pracuję ze wspomnianym małżeństwem. Wspólnie każdego roku jeździmy na pielgrzymkę do Częstochowy w ramach grupy Straży Granicznej – dodaje kolejna z pań siedzących obok.

Po adoracji i okazji do spowiedzi przysiadam się do znajomego małżeństwa. Nie tak łatwo namówić ich na wypowiedź, ale w końcu emocje same pomagają:

– W naszym życiu poznanie werbistów to duże wydarzenie. A czuwania były konsekwencją znajomości z o. Franciszkiem Bąkiem SVD. Według mnie on jest bardzo duchowym człowiekiem i pociągnął nas za sobą. Stąd jesteśmy tutaj z wami już kupę lat. A dzisiejsze spotkanie jest bardzo miłe, bo można spotkać wielu ludzi, z którymi kiedyś się tu widywaliśmy i modliliśmy razem – podsumowuje Czesław z Ornety.

– Mogę powiedzieć, że to nasze prawdziwe nawrócenie zaczęło się od spotkania z werbistami. Dzięki temu mam zupełnie inny obraz Boga, niż wtedy, gdy tu zaczęłam przyjeżdżać, mając lat 40. Tutaj na nowo i pełniej powróciłam, nie do Boga i wiary, bo ona była, ale do Kościoła – wyznaje Teresa.

Na Mszy świętej, sprawowanej tradycyjnie o północy, nie brakuje ministrantów – uczestników czuwania. Posługują z wielką ochotą i radością. W czasie modlitwy wiernych odczytywane są zbierane wcześniej intencje. Są poruszające. Po Mszy spotkanie oficjalnie się kończy. W salce misyjnej spotykam jeszcze jedną grupę z Ornety, która przegląda dawne fotografie. To sami organizatorzy zaproponowali, aby przywieźć je ze sobą. Czyżby bali się, że nie wszyscy się rozpoznają? Przeglądam niektóre zdjęcia. Są z czasów zanim ja sam trafiłem do Pieniężna. Szczególnie jedna fotografia przyprawia mnie o szeroki uśmiech.

– Tego Ojca to nawet znam! – patrzę na fotografię, rozpoznając mojego obecnego sąsiada z Górnej Grupy. – W sumie niewiele się zmienił – dodaję z uśmiechem.

– Tylko ta bujna fryzura już nie taka – dodaje radośnie jedna z osób.

Do całej historii brakuje tylko czegoś o początkach inicjatywy czuwania dla dorosłych. Chwytam za plakat i odnajduję na nim adres mailowy: bujtom@gmail.com. Udaję się do właściciela tej skrzynki, aby tam pozyskać informacje.

– To było niesamowite. W Wielkim Poście głosiłem rekolekcje w parafii pw. św. Piotra i Pawła w Pieniężnie. Po jednej z konferencji podeszli do mnie miejscowi ludzie i zapytali o możliwość zrobienia czuwania dla dorosłych. Skonsultowałem sprawę z Pawłem Gałłą SVD i postanowiliśmy spróbować – opowiada Tomasz Bujarski SVD, prefekt z Pieniężna.

Głód katechezy wśród dorosłych z pewnością pozostał niezaspokojony. Kolejne czuwanie wstępnie zaplanowane jest jesienią. Myślę, że wieść rozniesie się jeszcze bardziej i zamiast setki uczestników, możemy spodziewać się większej liczby. To chyba znak czasu, że na czuwania do klasztoru „pchają” się bardziej dorośli niż młodzież.

Krzysztof Kołodyński SVD

Za: www.werbisci.pl

Wpisy powiązane

Przełożony Prowincji Redemptorystów w czasie 33. rocznicy powstania Radia Maryja: jesteście misjonarzami nadziei

Przemyślenia na czas nadziei

Jak kształtuje się religijność Polaków? Ukazał się nowy rocznik statystyczny ISKK