Papież Franciszek rozpoczął w Watykanie nowy cykl katechez o modlitwie Ojcze Nasz

Papież Franciszek rozpoczął w Watykanie nowy cykl katechez o modlitwie Ojcze Nasz. 

Publikujemy treść dzisiejszej katechezy:

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

Dzisiaj rozpoczynamy cykl katechez o modlitwie „Ojcze nasz”.

Ewangelie przekazały nam bardzo żywe opisy Jezusa jako człowieka modlitwy. Pomimo bezzwłoczności swojej misji i naglącej potrzeby tak wielu ludzi, którzy Go o coś proszą, Jezus odczuwa potrzebę odsunięcia się w samotność i modlitwy. Ewangelia Marka mówi nam o tym szczególe od samego początku misji publicznej Jezusa (por. 1, 35). Jego pierwszy dzień w Kafarnaum zakończył się triumfalnie. Po zachodzie słońca do drzwi, gdzie mieszkał Jezus przychodziły rzesze chorych: Mesjasz głosił i uzdrawiał. Wypełniały się starodawne proroctwa i oczekiwania wielu ludzi cierpiących: Jezus jest Bogiem bliskim, Bogiem, który wyzwala. Ale ten tłum jest jeszcze mały w porównaniu z wieloma innymi rzeszami, które zgromadzą się wokół proroka z Nazaretu. Niekiedy chodziło o zgromadzenia jak ocean, a Jezus jest w centrum wszystkiego, oczekiwany przez ludzi, spełniając nadzieje Izraela.

Jednak On uwolnił się z więzów; nie stał się zakładnikiem oczekiwań tych, którzy już Go wybrali na przywódcę. Począwszy od pierwszej nocy w Kafarnaum okazuje się być niezwykłym Mesjaszem. W drugiej części nocy, gdy zapowiada się świt, uczniowie wciąż Go szukali, ale nie mogli Go znaleźć. Dopóki Piotr nie znalazł Go w miejscu odosobnionym, całkowicie pochłoniętego modlitwą. Powiedział do Niego: „Wszyscy Cię szukają!” (Mk 1,37). Ów okrzyk  zdaje się być klauzulą ​​dołączoną do plebiscytu, dowodem na sukces misji.

Ale Jezus mówi swoim  uczniom, że musi pójść gdzie indziej; że to nie ludzie mają Go szukać, ale to On przede wszystkim szuka innych. Dlatego nie może zapuszczać korzeni, ale zawsze musi być nieustannym pielgrzymem na drogach Galilei (ww. 38-39).

Wszystko dzieje się podczas nocy modlitwy.

Na niektórych kartach Pisma Świętego wydaje się, że wszystkim rządzi przede wszystkim modlitwa Jezusa, Jego bliska relacja z Ojcem. Dotyczy to zwłaszcza nocy w Getsemani. Ostatni etap drogi Jezusa (absolutnie najtrudniejszy z tych, które przebył do tej pory) zdaje się znajdować swój sens w nieustannym słuchaniu Ojca przez Jezusa. Jest to z pewnością modlitwa niełatwa, co więcej jest to w pełnym tego słowa znaczeniu agonia, rozumiejąc przez to słowo współzawodnictwo sportowców, a jednak modlitwa zdolna do zniesienia drogi krzyżowej.

Oto punkt najistotniejszy: Jezus się modlił.

Jezus modlił się intensywnie w wydarzeniach publicznych, uczestnicząc w liturgii swego narodu, ale szukał również miejsc sprzyjających refleksji, oddalonych od zawirowań świata, miejsc, które pozwoliłyby zstąpić do tajemnic Jego duszy: jest prorokiem, który zna kamienie pustyni i wstępuje wysoko na góry. Ostatnie słowa Jezusa, zanim wyda ostatnie tchnienie na krzyżu, to słowa psalmów.

Jezus modlił się tak, jak modli się każdy człowiek na świecie. Jednak w Jego sposobie modlitwy zawarta była również pewna tajemnica, coś, co na pewno nie umknęło spojrzeniu Jego  uczniów, skoro znajdujemy w Ewangeliach to błaganie tak proste i bezpośrednie: „Panie, naucz nas się modlić” (Łk 11,1 ). A Jezus nie odmawia, nie jest zazdrosny o swoją bliskość z Ojcem, ale przyszedł właśnie po to, aby wprowadzić nas w tę relację. I tak staje się nauczycielem modlitwy dla swoich uczniów, podobnie jak z pewnością chce nim być dla nas wszystkich.

Nawet jeśli modlimy się od wielu lat, zawsze musimy się uczyć! Modlitwa człowieka, ta tęsknota, która rodzi się tak naturalnie z jego duszy, jest prawdopodobnie jedną z najbardziej nieprzeniknionych tajemnic wszechświata. I nawet nie wiemy, czy modlitwy, które kierujemy do Boga, są tymi, które chce On usłyszeć. Biblia daje nam także świadectwo modlitw nieodpowiednich, które ostatecznie zostają odrzucone przez Boga: wystarczy przypomnieć przypowieść o faryzeuszu i celniku. Tylko ten ostatni wraca do domu ze świątyni usprawiedliwiony, „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 18,14).

Zatem rozpoczynając ten cykl katechez o modlitwie Jezusa, rzeczą najpiękniejszą i najsłuszniejszą, jaką wszyscy powinniśmy uczynić jest powtórzenie prośby uczniów: „Nauczycielu, naucz nas się modlić”. Z pewnością nie pozwoli On, aby nasze błaganie trafiło w próżnię.

Fot. za: www.radiomaryja.pl

Wpisy powiązane

Papież przyjął przewodniczące i delegatki Federacji Karmelitanek Bosych

„Święty Kamil mawiał, że dzieła miłosierdzia nie są nasze, ale Pana Boga” – Misja Kamilianów w Gruzji

Żyła prawdami wiary. Rozmowa red. Małgorzaty Bochenek z o. dr hab. Szczepanem Praśkiewiczem OCD, relatorem Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.