1971.11.23 – Gniezno – „Aby oddali życie za braci”. Kazanie podczas poświęcenia tablicy pamiątkowej ku czci zamordowanych kapłanów Archidiecezji Gnieźnieńskiej

 
Kard. Stefan WyszyńskiPrymas Polski

 „ABY ODDALI ŻYCIE ZA BRACI”. `
KAZANIE PODCZAS POŚWIĘCENIA TABLICY PAMIĄTKOWEJ KU CZCI ZAMORDOWANYCH KAPŁANÓW ARCHIDIECEZJI GNIEŹNIEŃSKIEJ

Gniezno, bazylika prymasowska, 22 listopada 1971 r.

 

Umiłowani Biskupi i prezbiterzy świętego Kościoła archidiecezjalnego gnieźnieńskiego!

„Inter vestibulum et altare plorabunt sacerdotes, ministri Domini, et dicent: Parce, Domine, parce populo tuo” – „Między przedsionkiem a ołtarzem niechaj płaczą kapłani, słudzy Pańscy, i niech mówią: Przepuść, Panie, przepuść ludowi twojemu” (J 1 2,17). Znamy wszyscy te słowa. Powtarzamy je zawsze w pierwszych dniach liturgii Wielkiego Postu. Duch Boży każę nam rozpoczynać nasze modlitwy błagalne za lud w przedsieniach świątyń, ale prowadzi nas potem dalej – ku ołtarzom, na których składana jest Ofiara oczyszczająca, zadośćczyniąca i przebłagalna. W tym duchu rozpoczęliśmy dzisiaj naszą ofiarną modlitwę od przedsionka bazyliki prymasowskiej i przyszliśmy do ołtarza Pańskiego. I słusznie uczyniliśmy.

Chrystus powiedział: „Ego sum ostium” (J 10,9) – „Ja jestem bramą, przez którą wchodzą owce do owczarni”. Słowa te powtarzamy w czasie liturgii konsekracji kościoła, namaszczając odrzwia świątyni. Wydaje nam się, najmilsi, że dzisiaj dokonaliśmy nowego namaszczenia naszej bazyliki archikatedralnej, umieszczając w jej przedsieniach tablicę dla uczczenia stu trzydziestu ośmiu kapłanów archidiecezji, którzy podczas ostatniej wojny oddali swe życie w obozach koncentracyjnych, w więzieniach czy na posterunkach swej kapłańskiej pracy.

Chrystus jest bramą, przez którą wchodzą owce do owczarni. Ale i Jego kapłani są również taką bramą. Chrystus, składając w ich dłonie moce słowa Bożego i moce sakramentalne, chciał, aby przez kapłańskie posługiwanie otwierali ludowi Bożemu drzwi świątyni. Słuszną więc było rzeczą, by te tablice brązowe, otaczając wizerunek Chrystusa na krzyżu, skrępowanego drutami kolczastymi, przypominały wszystkim – właśnie tam, w przedsieniach – że ci kapłani, którzy życie swoje oddali, są bramą dla ludu Bożego do świątyni Pańskiej, do Bożego, nadprzyrodzonego życia.

Pragnęliśmy dokonać poświęcenia tych tablic zaraz po uroczystości Chrystusa Króla, aby były znakiem dla nas i dla ludu Bożego, aby przypominały nam, że Ten, który zwyciężył na krzyżu, do dziś dnia ma na świecie swoich naśladowców, gotowych dla imienia Chrystusowego zwyciężyć przez krzyż – przez ofiarę, cierpienie i trud. Chrystus jest dla nas Życiem i Zmartwychwstaniem. Jego mocami budzimy w duszach ludzkich życie ludzkie, a wszystkim, którzy wierzą w imię Jego, głosimy nadzieję zmartwychwstania.

Tablice te mogą budzić smutne refleksje. Ale mogą też budzić wiarę i ufność do Chrystusa, który zawsze wygrywa, choćby się zdawało, że jest inaczej. O wszystkich, których imiona wypisane są na tych tablicach, można by myśleć, że przegrali. A jednak, jak Chrystus na krzyżu zwyciężył, tak i oni przez krzyż i mękę weszli do chwały.

W Polsce takich tablic, poświęconych kapłanom pomordowanym w obozach koncentracyjnych, jest w naszych świątyniach i katedrach wiele. Patrząc na nie rozumiemy, jak wielkiej ofiary zażądał Bóg od kapłanów polskich. Ale zarazem rozumiemy, że ta ofiara nie jest daremna. Kapłańska męka i krew wydaje swoje owoce. Wszyscy zastanawiają się nad tajemnicą Kościoła w Polsce. Przeżyliśmy to raz jeszcze na Synodzie w Rzymie. Wielu biskupów stwierdzało, że w Kościele polskim jest „jakoś inaczej”.

Jeden z biskupów podszedł do mnie i powiedział: „Jesteście szczęśliwsi aniżeli my, w naszych krajach bogatych, gdzie mamy całkowitą wolność i możemy czynić, co chcemy. Ale właśnie dlatego niewiele czynimy. A wam wszystko pomaga. Pomaga wam łaska udręki, ograniczeń, upokorzeń i prześladowań, a niekiedy nawet i więzień. Zazdrościmy wam tego, że Bóg pozwolił waszemu narodowi dochować wierności Kościołowi, a kapłanom waszym dał moc wytrwania przy Chrystusie i służby ludowi Bożemu”.

Bóg w przedziwny sposób nagradza każde cierpienie. Mamy na to dowody. Wystarczy przejrzeć rocznik archidiecezji gnieźnieńskiej, a zobaczymy, jak liczne były powołania do seminarium w pierwszych latach po wojnie. Przekonujemy się, jak hojny był Bóg, udzielając obficie łaski powołania. Opustoszałe szeregi duchowieństwa wkrótce zostały uzupełnione przez nowo wyświęconych kapłanów.

Gdy rozważaliśmy na Synodzie zagadnienie służebnego charakteru kapłaństwa, gdy mówiono o doświadczeniach i kryzysach Kościoła w różnych krajach, zawsze stwierdzano: nie ma innej drogi do przezwyciężenia kryzysu, jak tylko naśladowanie Chrystusa w Jego apostolskim trudzie, w Jego wysiłku Nauczyciela, niezmordowanie wędrującego po swojej krainie, a nawet w Jego upokorzeniach, prześladowaniach i męce.

Wzorem wiernego naśladowania Chrystusa w dzisiejszych czasach jest postać ojca Maksymiliana Kolbego. Gdy w auli synodalnej zapraszałem członków Synodu na beatyfikację, wyjaśniłem jej charakter i znaczenie. Starałem się wykazać, że otwiera ona jak gdyby nowy styl świętości i męczeństwa. Ojciec Maksymilian Kolbe – męczennik obozu koncentracyjnego, w pasiaku więziennym, z numerem i z dumnym znakiem „P” na piersi, oddając życie za brata i przyjmując za niego dobrowolnie śmierć głodową – jest prawdziwie nowoczesnym świętym. Takich beatyfikacji będzie więcej.

Najlepszą interpretacją dla wszystkich rozważań Synodu o kapłaństwie służebnym była właśnie postać ojca Maksymiliana Kolbego. Przekonani byliśmy o tym nie tylko my – polscy biskupi; potwierdzali to również inni. Kardynał Duval z Algieru, jeden z delegowanych przewodniczących Synodu, powiedział: „Ojcze Święty, dziękujemy ci za tę beatyfikację, dokonaną właśnie w czasie Synodu, bo powiedziała nam ona więcej o kapłaństwie służebnym, aniżeli wszystko, cośmy tutaj przez dwadzieścia dni omawiali”.

Drodzy moi! Niekiedy ulegamy złudzeniu, że słowa zastąpią wszystko. Niektórym wydaje się nawet, że najważniejszym zadaniem kapłana jest nauczać, a reszta jest przeszkodą w służbie ludowi Bożemu. „Sakramentalizacja” – jak to określają niektórzy francuscy publicyści – jest według nich wrogiem przepowiadania Ewangelii. Tymczasem jest inaczej. Istnieje przedziwna synteza między nauczaniem a uświęcaniem. Nie wystarczy tylko nauczanie, potrzeba uświęcania.

Kardynał Duval, dziękując Ojcu Świętemu, równocześnie prosił, aby mógł skierować słowa podziękowania do Kościoła polskiego, do polskich biskupów i kapłanów, za taką właśnie interpretację kapłaństwa służebnego, przez postać ojca Kolbego.

Rzeczywiście, nie można poprzestać na słowach. Trzeba je potwierdzać codziennym życiem i przykładem. Ojciec Święty w prywatnej rozmowie ze mną potwierdził wielką radość, którą otrzymał od Kościoła świętego w Polsce, przez beatyfikację ojca Maksymiliana Kolbego. Powiedziałem: „Jest ona wstępem, przyjdą inne. Kościół polski ofiaruje Kościołowi powszechnemu to, czego Bóg od nas zażądał, a czego biskupi i kapłani polscy nie odmówili”.

Może dzisiaj ofiarowywane nam są wygodniejsze modele życia kapłańskiego. Może nas kuszą nawet – jak to widać i w prasie polskiej – łatwiejszym „stylem życia”. Może nam proponują wygodniejsze „osadzanie się” w tak zwanej rzeczywistości. Może niekiedy nawet wychwalają tych, którzy się tak „osadzili” i którzy przedstawiani są jako kapłani „nietypowi”.

Nie będziemy zabiegali o tytuł kapłana „nietypowego”, ale będziemy zabiegali o tytuł kapłana Chrystusowego. Chrystus jest wzorem służebnego kapłaństwa. On, narodzony ze Służebnicy Pańskiej, przyjął postać sługi i zwyciężył na krzyżu, wprowadzając do swojego królestwa wszystkich, nie wyłączając nikogo – nawet złoczyńców.

Kapłan Chrystusowy – stać polskich kapłanów na taki właśnie styl! Dowodem na to była beatyfikacja polskiego kapłana w Bazylice Piotrowej w dniu 17 października br.

Ofiarowaliśmy Ojcu Świętemu obraz pana Molgi, artysty warszawskiego, przedstawiający ojca Maksymiliana w bunkrze głodowym w ostatnich chwilach życia. Przygotowano najrozmaitsze obrazy z okazji tej beatyfikacji. Według mnie był to najbardziej współczesny obraz świętego. Wydaje mi się, że gdybyśmy urządzili wystawę hagiograficzną, to bardziej aktualnego na czasy dzisiejsze obrazu byśmy nie znaleźli. Według tego obrazu zostały przygotowane w Rzymie obrazki. Przyjmijcie więc, drodzy moi, ten skromny dar i włóżcie go do swoich brewiarzy, abyście widzieli, w jaki sposób Kościół Chrystusowy interpretuje kapłaństwo służebne.

W tym duchu idziemy z przedsionka, który ma wołać do wszystkich wchodzących, że przez krzyż i mękę wchodzi się do chwały Bożej. I my też podążamy teraz do ołtarza Bożego, jak przystało na kapłanów, aby tę ofiarę, wyrytą w brązie, raz jeszcze zanurzyć w Krwi Chrystusowej na ołtarzu i oddać ku chwale Boga w Trójcy Świętej Jedynego, przez Matkę Bolesną, Służebnicę Pańską i Matkę Kościoła. Amen.

Tekst autoryzowany. Zbiory Instytutu Prymasowskiego

 

Wpisy powiązane

1981.05.01 – Warszawa – List do o. Stanisława Podgórskiego CSsR, przewodniczącego KWPZM

1981.03.06 – Warszawa – Franciszkanizm dzisiaj. Przemówienie z okazji jubileuszu 800-lecia urodzin św. Franciszka z Asyżu

1981.01.08 – Warszawa – List do zakonnych rekolekcjonistów i misjonarzy ludowych, zebranych na dorocznym kursie