Pałyga Jan SAC, Działalność apostolska zakonów w Polsce w połowie lat siedemdziesiątych

 
Ks. Jan Pałyga SAC

DZIAŁALNOŚĆ APOSTOLSKA ZAKONÓW W POLSCE W POŁOWIE
LAT SIEDEMDZIESIĄTYCH

Zebranie Plenarne KWPZM, Warszawa, 13-15 maja 1975 r.

 

Uważna obserwacja społeczeństw uprzemysłowionych, a w najbliższym czasie i my do nich będziemy należeć, mówi że zachodzą w nich poważne zmiany socjokulturowe, które jak dotąd zdecydowanie niekorzystnie odbijają się na religijności zwłaszcza tradycyjnej, preindustrialnej. Ten negatywny wpływ wyraża się: zanikiem potrzeb i praktyk religijnych, osłabieniem wiary aż do jej utraty włącznie, odejściem od ewangelicznych norm moralnych, preferowaniem filozofii „więcej mieć” i łatwych środków rekreacji, kwestionowaniem sensu opanowywania popędowego życia człowieka, spadkiem powołań do stanu duchownego itp. Konsekwencją takiego stanu rzeczy są puste kościoły i puste seminaria w większości krajów Europy zachodniej oraz frustracja księży i zakonników na tle niepotrzebności, porzucanie stanu duchownego lub też ucieczka na misje w poszukiwaniu swojej tożsamości. I jak dotąd Kościoły w krajach Zachodnich nie znalazły skutecznej recepty zarówno na powstrzymanie gwałtownej recesji chrześcijaństwa, jak również sposobów ewangelizowania neopogan. Sprawa bowiem nie jest prosta. Cywilizacja „trzeciego przyspieszenia” niesie ze sobą to, co się eufemistycznie nazywa „totalnym nasyceniem” człowieka. Rzecz polega na tym, że człowiek jest tak nafaszerowany różnymi informacjami i doznaniami, że nieledwie traci zdolność przyjmowania spraw wymagających wysiłku i nie wiążących się z zawodem. A sprawy wiary domagają się takiego właśnie wysiłku.

Wspominam o tym dlatego, że nasze chrześcijaństwo znajduje się w tej chwili w tzw. punkcie krytycznym. Z jednej strony, zwłaszcza w wielkich miastach, obserwujemy znaczny odpływ ludzi z kościołów /zanik praktyk religijnych/, a z drugiej ludzie na ogół jeszcze jakoś wierzą i zachowali duży stopień wrażliwości religijnej, a więc coś do czego w nauczania można nawiązać. Stąd na naszym pokoleniu ciąży szczególna odpowiedzialność za przyszłość Kościoła w Polsce. Chodzi o to, byśmy nie podzielili losów chrześcijaństwa w krajach Zachodnich.

I dlatego debatując nad zaangażowaniem zakonów w działalność apostolską trzeba mieć świadomość sytuacji i ogromne poczucie odpowiedzialności.

Jestem świadomy, że sytuacja zakonów w Polsce jest szczególna, jak zresztą całego Kościoła. Wiele zgromadzeń, przynajmniej w jakimś stopniu, a niektóre całkowicie, musiały zrezygnować z prowadzenia istotnych dla siebie dzieł i były zmuszone przestawić się na inne zadania, oraz podejmować prace, które nie zawsze leżały na linii ich zainteresowań.

Ale w tej chwili wydaje mi się, że sprawy te nie są tak ważne. Przed nami bowiem problem przyszłości chrześcijaństwa w Polsce, za który również i zakony są odpowiedzialne. I dlatego trzeba się jakoś ustosunkować do tego zagadnienia i podjąć decyzje na miarę naszych możliwości, a możliwości te wcale nie są małe. Trzeba je jednak dobrze wykorzystać. Ażeby je dobrze wykorzystać, trzeba sobie zdać sprawę tak ze wskazań Kościoła jak i z sytuacji religijnej oraz zapotrzebowań naszego chrześcijaństwa.

W związku z powyższym w referacie niniejszym chciałbym najpierw przedstawić punkt widzenia Soboru Watykańskiego II na działalność apostolską zakonów, następnie prześledzić życzenia naszych biskupów, przedstawić aktualne zaangażowanie zakonów, dokonać krótkiej charakterystyki naszego społeczeństwa i chrześcijaństwa, przedstawić najpilniejsze zadania jakie stoją przed nami, i w końcu chciałbym powiedzieć kilka słów na temat warunków skutecznej działalności zakonów i zadań, które winniśmy podjąć.

Jak zauważamy, w referacie poruszam w zasadzie tylko jeden aspekt apostolskiej działalności zakonów, mianowicie działalność bezpośrednią i to wyłącznie wśród osób świeckich. Takie ustawienie problemu wynika z faktu, że na tym odcinku są największe zapotrzebowania i największe możliwości apostolskiego oddziaływania.

SOBÓR WATYKAŃSKI II O APOSTOLSKIEJ DZIAŁALNOŚCI ZAKONÓW.

Jest rzeczą oczywistą, że zakony w dziejach Kościoła, zwłaszcza w jego okresach trudnych, krytycznych spełniały ważną rolę. Tak było z wielkim ruchem monastycznym wzbudzonym przez niebezpieczeństwo „uświatowienia” Kościoła, tak było z ruchem franciszkańskim w okresie zbyt wielkiego bogactwa w Kościele, tak było z dominikanami, kiedy albigensi zagrażali Kościołowi. Rola jezuitów w okresie kontrreformacji jest znana, że przykładowo wymienię tylko te zakony.

Nas interesuje pytanie, czy Kościół dzisiaj, globalnie wszystkim zakonom, a zwłaszcza czynnym, zleca jakieś zwiększenie aktywności apostolskiej? Odpowiedź jest twierdząca. A podstawowe wskazania Kościoła dla zakonów zawarte są w dokumentach soborowych. I tutaj wyróżniłbym grupy tekstów. Pierwsza – przypominająca obowiązek apostolstwa i druga – precyzująca warunki w jakich ono się ma odbywać zwłaszcza w relacji do władzy biskupów.

Teksty zaliczone de grupy pierwszej. „Bardzo są licznie w Kościele instytuty, czy to kleryckie, czy laickie oddane różnym dziełom apostolskim … W tych instytutach do samej istoty życia zakonnego należy działalność apostolska … Dlatego też całe życie zakonne członków winno być przepojone duchem apostolskim …” /DZ 8/. I dalej: „Zakonnicy gorliwie starać się mają o to, aby za ich pośrednictwem Kościół z biegiem czasu coraz lepiej zarówno wiernym, jak i niewierzącym ukazywał Chrystusa – bądź te oddającego się kontemplacji na górze, bądź zwiastującego rzeszom Królestwo Boże …” /KK 46/.

Teksty powyższe, żeby nie cytować innych, bardzo wyraźnie mówią o obowiązku apostolstwa, akcentując przy tym mocno, że całe życie zakonnika ma być przepojone duchem apostolskim.

A oto druga grapa tekstów. Biskup „… ilekroć wzywa ich /zakonników/ w sposób prawowity do prac apostolskich, zobowiązani są tak spełniać swoje powinności, żeby byli biskupom pomocni i ulegli. Co więcej zakonnicy mają chętnie iść na rękę biskupom żądającym i życzącym sobie, żeby w szerszym zakresie brali na siebie zadania w służbie dla ludzkiego zbawienia, bez naruszenia charakteru swego instytutu i zgodnie z konstytucjami, które w razie potrzeby należy w tym celu przystosować w oparciu o zasady niniejszego dekretu” /DB 35,1/.

„Egzempcja … nie stoi na przeszkodzie, żeby zakonnicy podlegali jurysdykcji biskupiej … stosownie do przepisu prawa, jak tego wymagają duszpasterskie zadania biskupów oraz należycie zorganizowana opieka nad duszami” /DB 35,3/.

„Wszyscy zakonnicy wyjęci i nie wyjęci podlegają władzy ordynariuszy miejscowych w tym, co dotyczy sprawowania publicznego kultu …duszpasterstwa, podawania ludziom świętej nauki … jak i różnych dzieł w takim zakresie w jakim mają one związek ze sprawowaniem świętego apostolatu”.

I tekst ostatni. „Zakonnicy obowiązani są także zachowywać to wszystko, co synody lub konferencje biskupów prawnie nałożą wszystkim do zachowania” /DB 35,4/.

Z cytowanych dokumentów wynika, że:

  • zakonnicy są obowiązani odpowiedzieć pozytywnie na wezwania biskupów,
  • biskupi mają prawo żądać od zakonów, by włączyły się w sprawy apostolskie,
  • włączenie się zakonów w prace apostolskie nie może jednak naruszyć charakteru danego zakonu,
  • ale jeżeli tego wymaga dobro dusz, należy dostosować ustawy zakonu do potrzeb apostolskich,
  • w swoim apostolstwie zakony są zależne od władzy ordynariusza,
  • ponadto zakony winne stosować się do tego, co zostanie nałożone przez synody i Konferencje Episkopatów.

W świetle powyższych dokumentów najważniejsze są dla nas dwie sprawy: nakaz intensyfikacji apostolstwa i obowiązek uzgodnienia zakresu działalności apostolskiej z miejscowym ordynariuszem.

Gdy chodzi już o kierunki konkretnych poczynań apostolskich, to zdaniem Soboru, zakony winne przede wszystkim podejmować te prace, które odpowiadają celowi zgromadzenia. Od strony więc wskazań Soboru sprawa jest jasna, aczkolwiek nie wolna od możliwości konfliktowych z ordynariuszami zwłaszcza na tle inicjatyw zakonów oraz na tle żądań biskupów.

BISKUPI O DZIAŁALNOŚCI APOSTOLSKIEJ ZAKONÓW W POLSCE.

W świetle wyżej cytowanych dokumentów biskupi mają duże uprawnienia w zakresie angażowania zakonników do prac apostolskich. Z drugiej jednak strony Sobór, w celu zachowania równowagi domaga się bardzo wyraźnie uzgodnienia planów działalności apostolskiej między biskupami a zakonami. „W zakresie dzieł apostolskich wykonywanych przez zakonników niech biskupi i Konferencje Biskupów oraz przełożeni zakonni i Konferencje Wyższych Przełożonych zechcą postępować w myśl uzgodnionych wpierw między sobą planów” /DB 35,5/.

Z dostępnych danych wynika, że w Polsce nie było żadnych uzgodnień w zakresie działalności apostolskiej zakonów na szczeblu Konferencji Episkopatu i Konferencji Wyższych Przełożonych. Nie było też chyba jakichś wiążących wytycznych ze strony Episkopatu i Konsulty zakonnej. Były natomiast pewne próby koordynacji w ramach Komisji Episkopatu dla Spraw Zakonnych i innych komisji, zwłaszcza duszpasterskich oraz o programach duszpasterskich. Poza tym w ciągu minionych lat sporo było sugestii ze strony Księdza Prymasa i poszczególnych biskupów.

I tak Ksiądz Prymas w przemówieniu do Wyższych Przełożonych w kwietniu 1972 r. sugerował, by zakony zajęły się problemem alkoholizmu i nikotynizmu, działalnością charytatywną, obroną Kościoła i ludzi wierzących. Wprzemówieniu zaś z maja 1971 r. mówił o pomocy matkom i wielodzietnym rodzinom, o roztoczeniu bardziej troskliwej opieki nad młodzieżą. Apelował również o dostarczenie Kościołowi w Polsce specjalistów, prelegentów itp. Poza tym Ksiądz Prymas w swoich przemówieniach zachęcał zakony do włączenia się w ogólnopolski plan kaznodziejski i duszpasterski.

Apele ze strony Księży Biskupów, a jeszcze przedtem ze strony Ks. Kard. Hlonda, gdy chodzi o Ziemie Zachodnie, szły w kierunku obsadzania przez zakony parafii, a nawet całych dekanatów, nie mówiąc już o ciągłych petycjach o wikariuszy i katechetów. Poza tym między poszczególnymi biskupami i zakonami były zawierane umowy na prowadzenie zaprogramowanych misji czy rekolekcji, jako tzw. domeny działalności zakonów. A więc zamawiano misje Serca Jezusowego, antyalkoholowe, powołaniowe, różańcowe, przed peregrynacją itp. Ze strony zaś księży diecezjalnych było i jest duże zapotrzebowanie na rekolekcje i misje, tridua okolicznościowe, kazania itp. Oczywiście tu i tam były zapotrzebowania na księży zakonnych do prac bardziej specjalistycznych, a więc w charakterze duszpasterzy akademickich, prelegentów do narzeczonych, do pracy wśród młodzieży, rodzin itp. W sumie jednak dominowały zapotrzebowania na misje i rekolekcje oraz na wikariuszy i katechetów. I taki właściwie stan trwa do dzisiaj.

AKTUALNE ZAANGAŻOWANIE ZAKONÓW W PRACE APOSTOLSKIE.

Spójrzmy teraz na problem zaangażowania się zakonów w apostolstwo na podstawie aktualnie prowadzonych prac. Otóż w świetle danych statystycznych na rok 1975 księża zakonni byli zatrudnieni jako:

  1. administratorzy parafialni 472
  2. rektorzy, wikariusze samodzielni itp. duszpasterze 604
  3. wikariusze parafialni 643
  4. katecheci 697
  5. kapelani szpitalni i sanatoryjni 196
  6. duszpasterze akademiccy 115
  7. duszpasterze wczasowi i turystyczni 124
  8. duszpasterze specjalni /niewidomych i in./ 74
    Razem  2.925

Niestety dane statystyczne jakimi dysponujemy nie podają liczby etatowo zatrudnionych księży w pracy rekolekcyjno-misyjnej, stąd trudno nam uchwycić właściwe proporcje między zaangażowaniem w prace typu duszpasterstwa parafialnego a prace inne. Cyfra jednak prawie trzech tysięcy księży, na ogólną liczbę 4.531 księży zakonnych, zatrudnionych w zakresie działalności typu parafialnego, czy duszpasterstwa zwyczajnego, wskazuje na to, że zakony skierowały do pracy, która z natury rzeczy jest domeną księży diecezjalnych /oczywiście z pewnymi zastrzeżeniami i wyjątkami jak np. duszpasterstwo akademickie/ olbrzymią liczbę swoich sił. Fakt ten, jeżeli weźmiemy pod uwagę powojenne potrzeby Kościoła w Poleca, apele biskupów o pomoc oraz specyficzną sytuację zakonów, które musiały szukać nowych zadań, jest zupełnie zrozumiały. Z tym, że mnie interesuje pytanie, czy stopień zaangażowania w duszpasterstwo parafialne nie jest za wielki, zważywszy, że idą do niego, w ogromnym procencie, ludzie młodzi. W moim myśleniu uwzględniam fakt, że parafia czy quasi parafia może być świetnym terenem wszechstronnej działalności zakonu /zwłaszcza na terenie wielkiego miasta/, począwszy od apostolskiej formacji ludzi wierzących a skończywszy na docieraniu do ludzi, którzy pogubili się w swojej wierze. Niemniej jednak moim zdaniem problem istnieje. Mam też jeszcze drugą wątpliwość, czy sytuacja Kościoła w Polsce nie wymaga przesunięcia sił i akcentów w zaangażowaniu zakonników? Czy sytuacja naszego chrześcijaństwa nie wymaga większej specjalizacji, podziału ról, przy czym zakonom mogłyby przypaść w udziale prace trudne, pionierskie, a czasem i niewdzięczne. Żeby sobie pełniej uświadomić problem, pozwolę sobie na krótką charakterystykę naszego społeczeństwa i chrześcijaństwa.

2. RZECZYWISTOŚĆ POLSKA.

 Społeczeństwo chore.

Bez przesady chyba można powiedzieć, że nasze społeczeństwo, czy część naszego społeczeństwa jest chora. Jest to najpierw jakaś choroba ducha, choroba świadomości, woli … Znaczny procent naszego społeczeństwa wierząc nie przyznaje się de swojej wiary, wierząc udaje, że nie wierzy. Jeżeli sytuacja tego wymaga, to zakłada się maskę niewiary, żyje się w jakiejś podwójnej roli. Jest to jakaś straszliwa schizofrenia ducha. Powie może ktoś: sytuacja, uwarunkowania, przecież wiemy jak jest. Tak, wiemy, ale to niczego nie tłumaczy. Ta schizofrenia ducha, to też zanik cywilnej odwagi, zanik poczucia wartości i zanik poczucia proporcji.

Następnie nasze społeczeństwo jest chore na chorobę podwójnej moralności, lub tzw. moralności sytuacyjnej, moralności dostosowanej do różnych układów. Jest to swoista moralność domu, rodzinna, moralność zakładu pracy, moralność różnych zjazdów, wczasów itp. I to nie jest zagadnienie słabości człowieka: zdarzyło się to czy tamto. To jest już zagadnienie teorii, stylu życia, modelu życia. I to jest groźne. I to jest choroba.

Społeczeństwo nasze jest zżerane przez pijaństwo. Na ostatnim zjeździe ekonomistów, poświęconym problemowi spożycia alkoholu ujawniono, że w roku 1974 wypiliśmy napojów alkoholowych na 86 mld. zł.

W społeczeństwie naszym jest chora rodzina. W Warszawie i Łodzi co czwarte małżeństwo jest rozwiedzione. A jak wygląda sprawa „abortu”, to księża wiedzą najlepiej.

Jeżeli do tego dodamy ogromne zniżenie moralności seksualnej, naszą tradycyjną skłonność do pieniactwa, z którą łączy się integralnie zagadnienie nienawiści /dla informacji podaję, że rocznie przez sale sądowe przewija się przeszło 5 milionów ludzi/, to bez przesady można powiedzieć, że nasze społeczeństwo jest społeczeństwem chorym.

 Społeczeństwo dużych możliwości.

Mimo wyżej wymienionych chorób nasze społeczeństwo jest społeczeństwem dużych możliwości. Jest te społeczeństwo bardzo wrażliwe na ludzką niedolę. Wszelkie bolesne sprawy znajdują u nas duże zrozumienie i zainteresowanie. Wiąże się to niewątpliwie z naszymi doświadczeniami historycznymi. Jest to następnie społeczeństwo bardzo ofiarne. Wszelkie zbiórki na cele poważne, istotne, przynoszą zdumiewające rezultaty. Przykładem tego może być choćby ostatnia zbiórka na głodujących w Afryce, czy akcja pomocy dla głodujących Hindusów. Jest to społeczeństwo ciągle wrażliwe na tzw. wartości wyższe, społeczeństwo, które do końca nie poszło jeszcze w niewolę chleba, a filozofia „więcej mieć” nie stała się filozofią dominującą.

Jest to wreszcie społeczeństwo o dużej wrażliwości religijnej. Z tą wrażliwością spotykamy się nawet wtedy, kiedy ktoś deklaruje się jako niewierzący. To stwarza duże możliwości kontaktu. Nie za wielki jest chyba jeszcze u nas procent ludzi, dla których słowo Bóg byłoby słowem pustym.

 Nasze chrześcijaństwo.

O naszym chrześcijaństwie, rzecz paradoksalna, mówi się albo bardzo dobrze, albo bardzo źle. Mówi się bardzo dobrze wtedy, kiedy patrzymy na pełne kościoły wiernych, kiedy w miejscach pielgrzymkowych możemy oglądać tłumy ludzi, kiedy analizuje się stan powołań w kontekście światowego kryzysu powołań.

Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy zaczynamy pytać, co znaczy chrześcijaństwo w świadomości i w życiu naszych wiernych. I wtedy zaczynamy mówić źle o naszym katolicyzmie. Czy słusznie? Trudno tu jakoś jednoznacznie odpowiedzieć, gdyż nie ma ani modelu doskonałego społeczeństwa chrześcijańskiego ani też chyba nigdy takiego społeczeństwa nie było. Chociaż są tzw. kryteria żywotności katolicyzmu. Zalicza się do nich: globalne wyznanie wiary, praktyki religijne, „mentalności religijne”, tj. przekonania, wiedza i postawy religijne oraz przepojenie chrześcijaństwem życia moralnego. Wracając do sprawy naszego katolicyzmu – podkreśla się, że chrześcijaństwo nasze posiada charakter wybitnie kulturowy i środowiskowy. Potwierdza to fakt, że ludzie wyrwani ze środowiska rodzinnego i przeniesieni w środowisko nowe, nawet niekoniecznie areligijne przestają praktykować i liczyć się ze swoją wiarą. Jest to typ chrześcijaństwa otrzymanego darmo, które nie wiele, albo nic nie kosztowało, które właściwie nigdy nie stało się własne. Poza tym, zdaniem socjologów religii w naszym chrześcijaństwie jest wiele elementów magicznych, rytualnych, jest to chrześcijaństwo płytkie, niewkorzenione. Jest te następnie chrześcijaństwo praktyk religijnych z tym, że w zakresie praktyk stwierdza się również występowanie wspomnianego rytualizmu, który polega na traktowaniu praktyk religijnych jako „środków” służących do zapewnienia uczestnikom dóbr doczesnych i wiecznych bez większego jednak związania ich z wewnętrzną odnową moralną.

Konsekwencyjny element religijności stanowi najsłabszą stronę naszego chrześcijaństwa. Obserwując życie naszych katolików ma się wrażenie, że chrześcijaństwo jest wybitnie nieskuteczne na odcinku przekształcenia życie wg modelu ewangelicznego.

Poza tym ignorancja religijna jest ogromna i niestety stale się pogłębia. Uwidacznia się to szczególnie przy przygotowaniu narzeczonych do małżeństwa, jak również w sondażach socjologicznych.

I wreszcie nasz Kościół, zwłaszcza w wielkich miastach, zaczyna być Kościołem starych ludzi. W niektórych kościołach Warszawy procent ludzi młodych, uczestniczących w praktykach religijnych jest zastraszająco mały.

W świetle tego, co wyżej powiedziano, powstaje pytanie, jaka jest przyszłość naszego chrześcijaństwa, jak ono rokuje. Odpowiedź jest następująca: o ile nie zajdą jakieś pozytywne zmiany, rokuje zdecydowanie źle i te z następujących powodów.

  1. Typ naszego chrześcijaństwa jest rodzajem religijności agrarnej, preindustrialnej, który nie koresponduje z duchowymi potrzebami człowieka „nowej cywilizacji”, a tym samym skazany jest na przegranie.
  2. Duszpasterstwo uprawiane przez nas posiada charakter wybitnie zachowawczy, tradycyjny i jest niewystarczające z punktu widzenia potrzeb katolików kształtowanych przez cywilizację „trzeciego przyspieszenia”. Powstrzymywanie rozkładu tradycyjnej religijności jest zadaniem na krótką metę. Stąd podstawowym zadaniem naszego pokolenia jest wypracowanie skutecznych metod duszpasterskich w warunkach powszechnej urbanizacji.

3. NAJPILNIEJSZE ZADANIA.

Nawiązując do tego, co wyżej zostało powiedziane, do najpilniejszych zadań w naszym chrześcijaństwie należałoby zaliczyć:

Konieczność nowej ewangelizacji.

Konieczność ta wypływa najpierw z powodu wielkiej ignorancji religijnej, a następnie z zupełnego nieliczenia się przez naszych chrześcijan z wymaganiami moralnymi Ewangelii. Na tę nową ewangelizację winna się złożyć: troska o pogłębienie wiadomości religijnych, pogłębienie osobowej więzi z Bogiem, uświadomienie wyznawcom Chrystusa, że zasady moralne Ewangelii obowiązują w całej rozciągłości i bez ich realizacji trudno mówić o autentycznym chrześcijaństwie, wyrobienie poczucia odpowiedzialności za innych ludzi i wreszcie doprowadzenie nieledwie wszystkich chrześcijan do ponownego wyboru chrześcijaństwa, wyboru świadomego i odpowiedzialnego.

Zadania tego nie można dokonać przy pomocy dotychczasowych metod duszpasterstwa parafialnego ani też przy pomocy tradycyjnych misji czy rekolekcji. Tu jest potrzebne obok tradycyjnego nowe podejście do problemu. Ale tymi sprawami spodziewam się, że zajmą się referaty szczegółowe.

Przygotowanie świeckich do apostolstwa.

W warunkach planowej i systematycznej indoktrynacji całego społeczeństwa, w warunkach zakwestionowania wiary u wielu chrześcijan, w warunkach znacznego odpływu ludzi od Kościoła, sami duchowni nie są w stanie podołać zadaniu prowadzenia powierzonych im ludzi do Boga. Stąd konieczność przygotowania świeckich do zadań apostolskich. Co zresztą jest ich normalnym obowiązkiem. Możliwości w tym względzie są ogromne. Ludzi chętnych jest bardzo dużo, tylko trzeba się nimi zająć. Trzeba wyjść ze stereotypów duszpasterskich i wykonać decyzję Kościoła w zakresie Dekretu o apostolstwie ludzi świeckich.

Z punktu widzenia poszczególnych grup ludzi, które domagają się naszej szczególnej opieki należałoby wymienić:

Młodzież.

I tę szkolną, akademicką i tę pracującą. Zwłaszcza tę ostatnią. Nie wiem w ilu ośrodkach duszpasterskich ktoś poważnie się nią zajmuje. A jaki jest stan religijno-moralny młodzieży zwłaszcza w miastach, to lepiej nie mówić.

Ta część młodych ludzi stwarza dla nas niepowtarzalną szansę religijnego dokształcenia, życiowego ustawienia oraz usunięcia wszelkich uprzedzeń w stosunku do chrześcijańskiej koncepcji małżeństwa i związanych z tym problemów. Oczywiście tymi ludźmi trzeba się poważnie zająć. Prowadzone w niektórych diecezjach przygotowanie do małżeństwa jest dużym nieporozumieniem, straceniem wszelkiej szansy.

Młode małżeństwa i rodziny.

To znowu osobne zagadnienie i to zarówno formacyjne jak i życiowe. Zdajemy sobie sprawę, że od wprowadzenia małych dzieci w chrześcijaństwo zależy w znacznym procencie ich religijna przyszłość. I o tym jak należy wprowadzać dzieci w chrześcijaństwo trzeba po prostu małżeństwa uczyć. Trzeba też im pomagać w chwilach trudnych. Pozostawieni swojemu losowi często tracą szansę sensownego rozegrania życia.

Świat robotniczy.

Przeprowadzone sondażowe badania socjologiczne /Gdańsk, Poznań, Warszawa, Tarnobrzeg/ wykazały, że na msze św. niedzielne uczęszcza tylko znikomy procent robotników. Kościoły nasze zapełniają różni urzędnicy, ludzie ze średnim i wyższym wykształceniem. Dla prowadzącego te badania było to dużym zaskoczeniem. Jest dla mnie w ogóle pytaniem, czy u nas jest jakieś poważne duszpasterstwo klasy robotniczej, czy są jakieś dyrektywy w skali diecezji czy Polski. Jest to kolejne zadanie duszpasterskie do rozpracowania.

Zdajemy sobie sprawę z wiodącej roli inteligencji. Kształt naszej kultury, a śmiem twierdzić, że i chrześcijaństwo w dużej mierze zależy od inteligencji. Jeżeli zlaicyzuje się nam inteligencja, to jest tylko problem jednego, maksimum dwóch pokoleń i będziemy mieli zlaicyzowane społeczeństwo. Stąd zajęcie się inteligencją jest sprawą chwili. Rzecz jest o tyle poważna, że inteligencja jest bardzo podatna na wszelkie formy indoktrynacji i jest to kategoria ludzi, która w swoje masie jest najbardziej konformistyczna. Opieka religijna, duchowa nad inteligencją jest prawie żadna. Jest duszpasterstwo przedszkolaków, dzieci, młodzieży i akademików, ale duszpasterstwa inteligencji nie ma. A takie duszpasterstwo jest bezwzględnie konieczne.

Niepraktykujący.

Drugi Synod Watykański podniósł problem duszpasterstwa niepraktykujących. Jest to rzeczywiście sprawa ważna i bardzo trudna. Liczba niepraktykujących w wielkich miastach jest ogromna. Tym, co napawa otuchą i stwarza jakąś szansę kontaktu, to jakaś jeszcze wiara. I tę szansę trzeba wykorzystać.

Niewierzący.

Nie jest to jeszcze dziś wielki problem w Polsce, ale już chrzcimy pewną ilość ludzi dorosłych. Sporo z dawnych chrześcijan deklaruje się jako niewierzący. Jak do nich dotrzeć, jak się z nimi spotkać. I oto pytania, przed którymi staną ci, którzy zechcą się zająć u nas problemem ludzi niewierzących.

Przedstawione wyżej wytyczne Soboru Watykańskiego II w dziedzinie apostolskiej działalności zakonów, dezyderaty biskupów, zarysowana rzeczywistość i potrzeby naszego chrześcijaństwa są dla nas „znakiem czasu”, wezwaniem do zaangażowania się w realizowanie bardziej autentycznego chrześcijaństwa na naszych ziemiach. Bogata skala problemów i potrzeb daje duże możliwości doboru zadań w zależności od celu, przygotowania i możliwości zakonu.

Efektywność tego zaangażowania jest uzależniona jednak od kilku ważnych czynników.

4. WARUNKI SKUTECZNEJ DZIAŁALNOŚCI APOSTOLSKIEJ ZAKONÓW.

 Morale i przygotowanie zakonu.

Jednym z warunków skutecznej działalności apostolskiej zakonu jest poziom życia duchowego oraz jego przygotowanie do działalności w czasach obecnych.

Było rzeczą nieuniknioną, że proces zeświecczenia i laicyzacji, jaki dotyka całe chrześcijaństwo, odbije się w sposób zasadniczy na życiu zakonnym. Wystarczy przypomnieć niepokojący spadek powołań i stale wzrastającą liczbę „odejść”, zaniżanie życia duchowego oraz zanik radykalizmu ewangelicznego w zakonach. Poza tym młodzi zakonnicy niejednokrotnie zastanawiają się nad tym, czy tradycyjne zadania ich rodziny zakonnej są właśnie tym, czego wymaga służba Bogu, Kościołowi i ludziom, których trzeba ewangelizować. U nas ten problem pogłębia fakt, że niektóre zgromadzenia zakonne musiały z przyczyn zewnętrznych zrezygnować ze swoich zadań podstawowych. W związku z tym słyszy się o młodych zakonnikach, że cofają się przed życiem zakonnym wskutek z jednej strony braku radykalizmu ewangelicznego w zakonie, a z drugiej na skutek wątpliwości do apostolskiej efektywności swojego zgromadzenia.

W związku z powyższym napotykamy kolejną wątpliwość, co do słuszności i skuteczności wychowania, jakie zgromadzenia dają swoim członkom i to zarówno w zakresie ich formacji religijnej jak i przygotowania do działalności apostolskiej. Młodzi zakonnicy nieraz czują – albo wyobrażają sobie – że sposób ich przygotowania nie jest odpowiedni dla ducha czasu, w którym żyją. Zdarza się to zwłaszcza wtedy, gdy młody zakonnik ma pracować wśród dorosłych świeckich. Czuje wówczas lub zdaje mu się, że jest wobec nich zapóźniony, że należy do „innej epoki”.

To wszystko mogło i chyba w jakimś stopniu wpłynęło na życic zakonne. Ma się wrażenie, że nastąpiło pewne zaniżenie życia duchowego i wypływającej z niego dynamiki apostolskiej. A warunkiem skutecznego włączenia się dzisiaj w działalność apostolską wśród świeckich jest głębokie życie religijne, radykalizm ewangeliczny i odpowiednie przygotowanie do działalności zewnętrznej. To przygotowanie jest ważne z racji wewnętrznych, żeby dany członek delegowany do pracy czuł się na swoim miejscu i wiedział, co i jak ma robić. Przygotowanie jest ważne i z racji zewnętrznych. Zmienił się bowiem dzisiaj i rodzaj zapotrzebowań ze strony Kościoła. Dawniej pisano do przełożonego o przysłanie „jakiegoś zakonnika”. Dzisiaj prosi się o „ojca takiego a takiego”, specjalistę od spraw liturgii, duszpasterstwa młodzieżowego, spraw robotniczych, egzegezy, socjologii laikatu itp. Zaufaniem jest obdarzony raczej człowiek niż zgromadzenie.

Współpraca z biskupami.

Jak już zostało wspomniane, Sobór Watykański II postuluje bardzo wyraźnie, żeby biskupi i przełożeni zakonów w zakresie działalności apostolskiej postępowali w myśl uzgodnionych przedtem planów. Otóż wydaje się, że taki, przynajmniej ramowy, plan w warunkach polskiego duszpasterstwa jest niezbędny dla aktywniejszej i owocniejszej apostolskiej działalności zakonów.

Plan taki winien uwzględniać:

  1. zakres podejmowanych prac,
  2. pewną autonomię zakonu w zakresie stosowanych metod,
  3. możliwość inicjatyw i poszukiwań,
  4. możliwość podejmowania prac, w zakresie których zakon czuje się kompetentny,
  5. możliwość działalności na terenach innych parafii.

Plan taki jest niezbędny, by:

  1. uniknąć niepotrzebnych napięć z poszczególnymi biskupami,
  2. uniknąć nieporozumień z proboszczami i klerem diecezjalnym,
  3. by dać większą możliwość inicjatyw zakonom.

Współpraca między zakonem i księżmi diecezjalnymi.

Ogólne podniesienie poziomu umysłowego ludzi, niechrześcijańskie propozycje ideologiczne, zakwestionowanie wiary u wielu ludzi, trudności w akceptacji niektórych prawd wiary i ogólna sytuacja naszego chrześcijaństwa domaga się z jednej strony ogromnego wysiłku wszystkich duchownych, z drugiej znacznej specjalizacji. Postulat specjalizacji niesie ze sobą konieczność współpracy. Specjaliści od poszczególnych zagadnień winni wymieniać doświadczenia i szukać razem optymalnych rozwiązań oraz współpracować ze sobą. Ta współpraca jest szczególnie ważna z księżmi diecezjalnymi, na których terenach będziemy podejmowali różne prace, bądź z ich mandatu, bądź też na zasadzie ogólnego zlecenia od ordynariuszy. Poza tym świadectwo zespołowe zwłaszcza zespołów specjalistów z różnych zakonów posiada większą wymowę niż świadectwo ludzi jednego zakonu. A ten typ świadectwa jest dzisiaj bardzo potrzebny, kiedy szukany nowych metod duszpasterskich i nowych sposobów oddziaływania i docierania do ludzi. Stąd postulat współpracy uważam za sprawę niesłychanie doniosłą. Zagadnienie współpracy można jeszcze poszerzyć o zakony żeńskie i o ludzi świeckich, ale to już trochę inne zagadnienie.

ZAKOŃCZENIE.

I na zakończenie pewne sugestie, jakie prace winny podjąć zakony, mając na uwadze naszą rzeczywistość religijną.

  • na pewno sprawę nowej ewangelizacji w warunkach społeczeństwa uprzemysłowionego i stale indoktrynowanego;
  • na pewno formację apostolską świeckich;
  • na pewno sprawę młodzieży, zwłaszcza robotniczej;
  • na pewno zajęcie się klasą robotniczą;
  • na pewno formacja chrześcijańska inteligencji;
  • na pewno duszpasterstwo niepraktykujących;
  • na pewno ewangelizacja neopogan.

Jest rzeczą otwartą czy i na ile zakony winny się zająć problemem narzeczonych, małżeństw i rodzin w skali kraju. Ważna jest również sprawa pewnego pionierstwa zwłaszcza w zakresie duszpasterstwa parafialnego i wspólnotowego. Prowadzimy sporo parafii. Niech te parafie będą prowadzone na wysokim poziomie, wg wymagań współczesnej pastoralnej. I wreszcie zagadnienie specjalistów. Wydaje się, że tych specjalistów winniśmy Kościołowi polskiemu dać.

Zasygnalizowane problemy i przedstawione propozycje niech się staną punktem wyjścia do szerokiej dyskusji, która z pewnością wniesie wiele nowego i naświetli szerzej i głębiej interesujące nas zagadnienia. Być może dyskusja ta doprowadzi do tego, że obecni tu Wyżsi Przełożeni podejmą decyzje, które będą miały duże znaczenie dla dynamiki apostolskiej zakonów i przyszłości naszego chrześcijaństwa.

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

Zago Marcello OMI, Zakonnicy w procesie nowej ewangelizacji

Keller Konrad SVD, Nowa ewangelizacja wyzwaniem dla życia zakonnego

Król Józef SDB, Stowarzyszenie Salezjańskich Pomocników Kościoła. Historia – przemiany – rzeczywistość polska