Miecznikowski Stefan SJ, Przemiany w formach wychowania

 

O. Stefan Miecznikowski SJ

PRZEMIANY W FORMACH WYCHOWANIA

Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich, Warszawa dnia 14-15 maja 1975 r.

 

Zagadnienie wychowania członków jest dla każdej społeczności ludzkiej o określonych celach i zadaniach sprawą kapitalną. Obok rekrutacji członków sprawa ta zajmuje w życiu danej grupy miejsce kluczowe. Ona gwarantuje harmonijny rozwój życia wewnątrz wspólnoty; ona w sposób istotny przyczynia się do wypełnienia zadań jej właściwych. Stwierdzenia te nabierają szczególnego znaczenia w takiej wspólnocie życia i pracy, jaka jest zakon.

Temat, który mi polecono zreferować, ogranicza bogatą problematykę wychowania zakonnego. Nie chodzi w nim o cele formacji, o jej ducha czy zasady ani o źródła, z których wychowanie w zakonie ma czerpać swa moc; nie chodzi o problem wychowawców, czy rozpoznanie wychowanków; nie chodzi tez ściśle o metody wychowania. – O co więc chodzi w wytyczonym kontakcie? – O formy wychowania, czyli o ramy, w jakich się ma odbywać proces wychowania; o instytucje i urządzenia, w których i przy pomocy których maja dojrzewać zakonnicy; o oficja i urzędu powołanie do pieczy i kierownictwa nad dziełem wychowania; praktyczne elementy programu wychowawczego.

Powiedzmy jasno: to nie jest warstwa najciekawszych przemian. To, co istotne w wychowaniu, dokonuje się po za nią, lub głębiej, wewnątrz niej. Ale formy te w jakiś sposób rejestrują procesy przemian.

1. Zapowiedź przemian

Przeobrażenia ludzi dzisiejszych noszą charakter głęboki. To są przemiany u podstaw świadomości, to jest rewizja i przebudowa zasadniczych nastawień. – Nie myślmy tylko o innych, nas samych drążą liczne pytania i zastrzeżenia. Nawet tam, gdzie jeszcze nie dojrzały do wypowiedzenia, jutro będą stawiane w całej ostrości, bo pytania i problemy upowszechniają się dziś szybko.

Dużo się ostatnio zmieniło w przedmiocie stosunku zakonników do świata i Boga. Zwłaszcza mentalność młodego pokolenia jest inna. Darujmy jednak sobie omówienie tych zagadnień, ponieważ często się o tym mówi i wszyscy jesteśmy dość dobrze zorientowani. Zresztą w toku omawiania naszego tematu zwrócimy uwagę na ten i ów składnik przemian ludzi i społeczeństwa.

Zdawał sobie dobrze sprawę z nich Sobór i dlatego w enuncjacjach dotyczących życia zakonnego – w Konstytucji w Kościele i w dekrecie o przystosowanej odnowie życia zakonnego – dał nam piękną, nowa perspektywę powołania. Oficjalna zaś deklaracją nowej organizacji na odcinku wychowania zakonnego jest nr 18 w dekrecie „Perfectae caritatis”. Stwierdził on na początku, że „przystosowanie życia zakonnego do wymagań naszych czasów, nie może być powierzchowne, bo zakonnicy okażą się niezdatni do pełnienia swego zadania”. Wobec tego młodych zakonników należy „w sposób odpowiedni zapoznać z panującymi w obecnym życiu społecznym obyczajami i kategoriami wartościowania i myślenia”. Owszem, przez całe życie, „zakonnicy maja się starać o troskliwe doskonalenie swej kultury duchowej, naukowej czy technicznej, a przełożeni, w miarę możności niechaj dają im sposobność, zapewnią pomoce i czas”.

Przez to realistyczne ujęcie formacji apostolskiej rozpoczęło się w życiu zakonów odważne wiązanie elementów konsekracji z elementami pełnego wszczepienia w otaczający świat, w jego aktualne warunki i potrzeby. Zakonnik według dzisiejszych życzeń Kościoła to chrześcijanin dążący do najściślejszych związków z Bogiem i zarazem człowiek o pełnych kwalifikacjach ludzkich, zasłuchany w aktualne wezwanie Ducha św. i łączący swa formację harmonijnie z tym wszystkim, co pozytywnego niesie postęp. Czyli: prawdziwy znak Kościoła, który jest zarazem Kościołem Boga i człowieka.

Jakie są źródła tych przemian – nie małej jak zobaczymy wagi jakie niosą ze sobą następstwa?

2. Omówienie numeru 18 dekretu „Perfectae caritatis”

Fragment dotyczący wychowania zajmuje w tej „karcie odnowy życia zakonnego”, jakim jest dekret „Perfectae caritatis”, miejsce stanowczo za małe w porównaniu z doniosłością zagadnienia i z wagą spraw które porusza. Przyczyn tego są dwie: dążność redaktorów do maksymalnej zwięzłości /tyle przecież spraw miał Sobór do załatwienia/ oraz wieloraka zbieżność wychowania zakonnego z wychowaniem alumnów seminarium – o czym obszerniej mówi osobny dekret „Opiatam totius”.

a) Współczesne czasy postawiły nas w obliczu ewolucji społeczeństwa, które wymaga coraz bardziej wyspecjalizowanych jednostek i w związku z tym okresem przygotowania do samodzielnych zadań wydłuża się niepomiernie. Kościół wszedł w ciągu wieków w pewne zadania, które pociągają za sobą odpowiedzialność wobec społeczeństwa, jak: wychowanie młodzieży, opieka nad warstwami społecznie zaniedbanymi, praca naukowa. Ponieważ dzisiejsze państwo przejmuje władzę nad tymi sektorami i ze swej strony udziela starannego przygotowania tym, którzy z jego ramienia spełniają funkcję, dlatego i Kościół musi zażądać od zakonników formacji pogłębionej i zaawansowanej. Nie wystarczy, że zakonnicy czynni na pewnych odcinkach służby społecznej dają wzór miłości bliźniego – wymaga się od nich także odpowiedniego wykształcenia fachowego. Gdyby go nie mieli, traciliby coraz bardziej do pewnych zadań, albo ulegali dyskwalifikacji społecznej.

Formacja więc dzisiejszych zakonników powinna zawierać w sobie zarówno elementy duchowe i apostolskie, jak również zawodowo-techniczne. Wymagania rosną, odpowiedzialność przełożonych i wychowawców coraz większa. Trzeba przygotować personel wychowawczy, domy dla formacji tak rozbudowanej, narzędzia i fundusze. Czas przygotowania przedłuża się, chwila gotowości pracowników apostolskich do wypełniania samodzielnych zadań oddala się …

Wpłynie to jednak na pewno na pogłębienie formacji i życie zakonne wyjdzie z tego współzawodnictwa nie pomniejszone, przeciwnie – zyska na prestiżu i wydajności apostolskiej. Ale sytuacja ta wymaga nowych struktur lub dostosowania starych do nowych zadań. Jesteśmy zaledwie w początkowym stadium poszukiwania rozwiązań.

Zdając sobie z tego sprawę, dekret nie myśli o zmniejszaniu wymagań – przeciwnie, idzie do końca w swym programie doskonalenia ludzkiego zakonników, sugerując „uzyskanie odpowiednich tytułów”. – Wiemy, z jak ciężkim sercem przyjęli przełożeni polecenie Kościoła dotyczące organizacji junioratu: przedłuża się okres przygotowania, zablokowana została na kilka lat możliwość wyzyskania w pracy młodych absolwentów nowicjatów. Dziś, rozumiemy, że była to decyzja konieczna i współpracujemy z myślą Kościoła przekonani.

b) Drugi postulat dekretu jest jeszcze bardziej poważniejszy: dotyczący poznania świata współczesnego przez zakonników. Brzmi to trzeźwo i pogodnie, ale zawiera w sobie zarodek przemian nieomal rewolucyjnych – zaczynamy to dostrzegać w miarę jak zgłębiamy sens tych słów.

Dekret nie ogranicza się do poznania zewnętrznego, nie zadowala się adaptacją powierzchowną do bieżących potrzeb duszpasterskich – owszem, wyraźnie zastrzega się przed takim pojmowanie sprawy. Postuluje u zakonników poznanie „obyczajów i kategorii wartościowania i myślenia” właściwych ludziom współczesnym. Zakonnicy na mocy swego powołania zobowiązani są zdobyć głębszą znajomość świata, którym mają pełnić swoją misję.

To jest wielka nowość w duchowości zakonów! – Ich tradycja ascetyczna wypracowała doktrynę, w myśl której zakonnik na mocy profesji miał obowiązek wyzuć się dla świata. Wzniesiono między zakonnikiem i światem mur separacji czasem aż po całkowite zapomnienie o nim. – Współczesny kierunek dążeń jest wprost przeciwny; obecnie położenie Kościoła wzywa zakony apostolskie do odważnych kontaktów ze światem, do obecności w nim braterskiej i ewangelicznej i to w sposób tak świadomy i realny, jak to tylko możliwe – aby odkryć jego potrzeby, aspiracje i dążności i odpowiedzieć na nie szczerze.

Bez wątpienia byli zawsze w Kościele mężczyźni i niewiasty, zwłaszcza założyciele zakonów i zgromadzeń, którzy głęboko wczuwali się w potrzeby świata z myślą by na nie odpowiedzieć i im się poświęcić. Tym nie mniej generalna postawa zakonników nacechowana była roztropnym dystansem i nie znajomością świadomą dobrowolną, żeby nie powiedzieć metodyczną, jego mentalności i obyczajów. – Dziś musi być inaczej, mówi dekret. Ewolucja zapoczątkowana przez tę zmianę jest olbrzymia, brzemienna w następstwa natury zarówno teologicznej, jak i praktycznej. Jest to przejęcie przez zakony orientacji podobnej, jaka całemu Kościołowi nadała konstytucja duszpasterska o obecności Kościoła w świecie współczesnym.

Jest rzeczą jasną, że ta znajomość świata nie może się sprzeciwiać wymaganiom, jakie na nas nakłada natura profesji zakonnej – wymaganiom wewnętrznego wyzucia wobec wartości i zasad świata. Ale ktoś nie dostrzega, jakie tu tkwią niebezpieczeństwa pomyłek i zdrad. Ten punkt dostosowanej odnowy żąda wychowania dojrzałego, opartego na poczuciu osobistej odpowiedzialności opartej na jasnej i silnej wierze, dobrze zorientowanej, jakie jest nasze miejsce w Kościele z wymaganiami surowymi ubóstwa duchowego i ascezy wewnętrznej, a także ducha braterskiej wspólnoty ze światem w dialogu, gotowości do służby i pilnie nabywanych kwalifikacji.

Życie zakonne wchodzi w konsekwentna realizację paradoksów ewangelicznych, w myśl których jest „na świecie; ale nie z tego świata”, służy się Bogu poprzez wyzucie z wszelkiej świeckości, a równocześnie jest się głęboko zanurzonym w świecie, aby dokonała się jego fermentacja duchowna, w duchu Ewangelii – co stanowi istotę misji Kościoła. Powołanie zakonne staje się ogromnie wymagające poprzez zażyłość zakonników ze światem i jego wartościami /które maja być przez nich zrozumiane, pokochane, aby były poddane Chrystusowi/ przy równoczesnym zorientowaniu ducha zakonnego wyłącznie na sprawy wieczne. To wymaga przemyślenia na nowo form wychowania. Tak zwany „zakonny styl życia i pracy” musi być uzgodniony z zadaniami specjalnymi, które są nam powierzone. Tylko wtedy osiągnie się ową „harmonię elementów”, na którą nacisk kładzie dekret.

c) Żąda on następnie od zakonników, aby ich formacja była kontynuowana przez całe życie – na wszystkich płaszczyznach. Kieruje on specjalny apel do przełożonych , aby przyczyniali się do doskonalenia nie tylko duchowego i apostolskiego, ale także naukowego i zawodowego swoich podwładnych. Nie wystarczą, tu tylko doraźne kursy na użytek bieżących prac i potrzeb apostolstwa, konieczne jest długofalowe planowanie prac, a ze strony zakonników – wytrwałe rozwijanie własnej specjalności, by Kościół mógł dać swój wkład w prawdziwy postęp życia na ziemi. Ma przecież piękną tradycję w minionych wiekach – jeśli ma ja odnowić, niezbędny jest wytrwały wysiłek, który by dał wyniki wybitnych osiągnięć udzielających nam prawa obywatelskiego w nowym świecie, który się tworzy.

d) Nadmierne przejęcie się zasadą zwięzłości doprowadziło dekret do tego, że bardzo ogólnikowo i krótko potraktowana została w nim sprawa ogromnej wagi, wyboru i przygotowania odpowiednich wychowawców. Jest jednak, w końcowej partii dekretu jedno zdanie na ten temat: „Jest też obowiązkiem przełożonych troszczyć się o to, żeby dyrektorzy, kierownicy duchowni i profesorowie byli jak najlepiej dobrani i starannie przygotowani”.

Nie wystarczy być dobrym zakonnikiem, by być odpowiednim wychowawcą zakonnej grupy – jak dotąd dość powszechnie sądziliśmy. Niezbędne jest należyte wykształcenie i jego stała kontynuacja. Doświadczenie osobiste w sprawach duchowych jest oczywiście niezastąpione. Dziś, jednak gdy zdobycze myśli teologicznej są znaczne, gdy wiedza psychologiczna powiększa swój dorobek i gdy przemiany w wychowaniu są głębokie, niezbędną pomocą w pracy formacyjnej są zarówno kursy informujące o tych zdobyczach i przemianach, jak systematyczne osobiste studia. Trzeba mieć rękę na pulsie. Ciągłe uzupełnianie wiedzy jest dzisiaj dla wychowawców nieodzowne.

Chciałbym tu skierować do mego audytorium apel: wiedza o życiu zakonnym q perspektywach soborowych dopiero się tworzy, próby i eksperymenty podejmowane przez wychowawców są koniecznością i mimo zmyleń drogi w niektórych wypadkach, winny być kontynuowane – ludziom poświęcającym się zbieraniu tych trudnych doświadczeń należy się zrozumienie i poparcie, bo to nie są inicjatywy błyskotliwe, ani rezultaty spektakularne, a opinie w ciasnym światku zakonnym bywają nieraz bardzo pochopne i krzywdzące.

e) Chciałoby się znaleźć wśród wskazań dekretu choć słówko na temat roli formacyjnej życia wspólnotowego. Niestety, dekret milczy, o tym w punkcie 18-tym, a i w innych partiach dokumentów soborowych są o tym zaledwie lekkie wzmianki. A szkoda. Wszędzie tworzą się dziś zespoły mające na celu wychowanie członków wspólnoty, do której przynależą. Jako czynnik szczególnie skuteczny w wychowaniu ukazuje się nam dziś głębsze wszczepienie jednostki we wspólnotę, w jej życie i działalność. Tworzą się grupy, w których poszczególne osoby doznają ukierunkowania na drodze doświadczeń czerpanych w kontaktach z szerszym gronem członków społeczności; w procesie życia następuje odnalezienie drogi Jednym z narzędzi tego ukierunkowania jest praktykowana wspólnie rewizja życia.

Oczywiście, te próby wychowania grupowego nie są pozbawione pewnego ryzyka, nawet dużego. Na czym polega terapia, jakiej jednostce udziela grupa? Jest to na pewno sposób mobilizowania i wyzwalanie energii tkwiących w podświadomości – ale do czego zostaną skierowane i jakimi dysponujemy kanałami? A przecież jakiekolwiek nas jeszcze czekają na tej drodze zbłądzenia, pewnym jest, że wychowanie w grupie odpowiada dzisiejszej mentalności, owszem, samej naturze społecznej człowieka, której możliwości objawiają się nam bardziej, pełniej. Jeszcze głębiej sięgając, wspólnota niesie ze sobą radość z przeżywania braterstwa ludzkiego, które zakonnik może wprząc w dzieło łaski w pełnej godności z naturą powołania zakonnego.

Możemy się chyba dopatrzeć, przynajmniej aluzji do tych form wychowania we wspólnocie i przez wspólnotę; dekret poleca nam, abyśmy się inspirowali w wychowaniu „panującymi w obecnym życiu społecznym obyczajami oraz kategoriami wartościowania i myślenia”.

Odkrywamy wspólnotowy wymiar życia nadprzyrodzonego – zawarta jest w tym szansa odnowy tradycyjnych form, które w sposób oczywisty nie harmonizują z mentalnością i wrażliwością współczesną.

3. Zmiany form wychowania wprowadzone przez Instrukcje „Renovationis causam”

Po tych zapowiedziach zmian, jakie niósł dekret „Perfectae caritatis” w interesującym numerze 18-tym, nastąpiły w niedługim czasie konkretne ustalenia, które zawarte są w Instytucji Kongregacji zakonów z dnia 6 stycznia 1969 r. (”Renovationis causam”). – Jakie innowacje dotyczące form wychowania zakonnego ten dokument zapoczątkował i jaki jest ich stosunek do wytycznych ogólnych dekretu „Perfectae caritatis”?

Krótko można powiedzieć, że szły one po linii wytycznych, „PC.” i były konkretyzacją ich na pewnych odcinkach. Są to skromne ustalenia, ale przecież prawodawstwo nie pełni roli profetycznej.

a) A więc ramy wychowania zostały znacznie poszerzone: obejmują odtąd prócz nowicjatu także okres przygotowawczy do niego i dalszy jego ciąg, któremu nadano nazwę junioratu. – Autorom Instrukcji nie chodziło o tę, oczywiście, by te okresy które najczęściej już istniały przedtem, opatrzyć nową nazwą, ale aby wypełnić je konkretną treścią usiłować i doświadczeń wychowawczych. A jaka myśl przyświeca wyodrębnieniu dwu nowych etapów formacyjnych w sąsiedztwie nowicjatu, który – jak mówi Instrukcja „zachowuje swój niezastąpiony i szczególny charakter wprowadzenia do życia zakonnego?”

Wstępna próba ma celu ‘nie tylko zbadanie zdolności i powołanie kandydata, ale także jego wiedzy religijnej, którą należy w razie potrzeby uzupełnić w takiej mierze, w jakiej uzna się to za konieczne.” Drugim zamierzeniem jest „ułatwienie przejścia z życia świeckiego do właściwego nowicjatu” /n. 11,1/.

Nadto w okresie tej próby w szczególny sposób należy się upewnić, czy kandydat do życia zakonnego posiada taki stopień dojrzałości ludzkiej i uczuciowej, który pozwala mieć nadzieję, że jest on zdolny do właściwego podjęcia obowiązków stanu zakonnego i w tym stanie, a szczególnie w nowicjacie, będzie czynił postępy w osiąganiu pełniejszej dojrzałości” /n. 11,2/. – Instrukcja zaleca wprowadzenia okresu przygotowawczego nie tylko w zakonach, które postulatu nie miały, ale i tam, gdzie nowicjat poprzedza instytucja małych seminariów – „aby wychowankom dać możność swobodniejszej i świadomej decyzji wyboru życia zakonnego i dopomóc im do osiągnięcia dojrzałości”.

Aktualność i ważkość tego zalecenia jest chyba niezaprzeczalna. Zdajemy sobie sprawę z postępujących procesów sekularyzacji życia społecznego. „Świat jest coraz mniej podatny na wpływy religii chrześcijańskiej”; życie religijne młodzieży dzisiejszej, którą pociąga powołanie zakonne, opiera się często na elementarnych wiadomościach” – oto uzasadnienia zawarte w Instrukcji. Skoro więc w „naukach świeckich zdobywają coraz większą wiedzę” – i w sprawach Bożych nie mogą być ignorantami. „Trzeba ich ponadto przygotować do wymaganego w nowicjacie odosobnienia, tak dalekiego od życia i zwyczajów świeckich”. „Mają wielkie pragnienia absolutu, nie szukają łatwizny” – stwierdza dalej, Instrukcja /por. n. 4/.

Instrukcja dopuszcza możliwość nawet dwuletniego przygotowania.  – Możliwość tę trzeba należycie wyzyskać.  – Jeszcze jedna słuszną uwagę do tego zalecenia dołącza dokument: „najwięcej trudności w wychowaniu nowicjuszów pochodzi dziś zwykle stąd, że w chwili dopuszczenia ich do nowicjatu nie posiadają wystarczającej dojrzałości” /tamże/.

Drugie poszerzenie ram wychowawczych – to juniorat. Jest to już dzisiaj dość sprecyzowana instytucja, której zadaniem jest: kontynuowanie formacji duchowej po nowicjacie oraz przygotowanie apostolskie i fachowe. – Woli dokładności podajemy, że instytucje junioratu postulował już dekret „PC.” bliżej ją określiło tu proprio „Ecclesiae sanctae” /6.VIII.1969/. Instrukcja zaś dodała tylko kilka uzupełnień /por. n. 9, i 25,2/.

Formalnie rzecz biorąc, juniorat dotyczy grup braci i sióstr, a nie kleryków zakonnych – bo oni kontynuują swoją formację według wskazań i przepisów wydanych dla seminariów. Jednakże zorganizowanie specjalnej instytucji dla celów formacyjnych po nowicjacie dla laikatu zakonnego – co łączy się z dużą ofiarą z potrzeb bieżącego apostolstwa na korzyść przyszłego, pogłębionego i bardziej wyspecjalizowanego – jest wyraźnym wskazaniem, w jakim kierunku rozwijać się powinno przygotowanie wszystkich zakonników do życia i pracy. Przypomnijmy, co o zadaniach tej instytucji mówi dekret „PC.”: chodzi o „dalszy ciąg formacji zakonnej i apostolskiej, naukowej i technicznej łącznie z możliwością uzyskania odpowiednich dyplomów”.

b) Inne poszerzenie i wzbogacenie formacji zakonnej, zawarte w instrukcji, można ująć w punktach:

  1. Wprowadzenie do programu nowicjatu elementów głębszego studium,
  2. Pomnożenie liczby oficjalnych wychowawców i wyraźny akcent położony na charakter formacyjny wspólnoty,
  3. Zastosowanie większej giętkości jeśli chodzi o dyscyplinę ślubów /dodatkowe próby: elastyczne terminy składania ślubów itd./,
  4. Bardziej swobodne dostosowanie domu nowicjatu do celów formacyjnych,
  5. Zainicjowanie tzw. prób formacyjnych już w nowicjacie i przez dłuższy okres przygotowania.

Ze względu na szczupłość czasu, jaki mamy do dyspozycji nie możemy omawiać szerzej wszystkich tych nowości, ograniczymy się do podania istotnych uwag odnośnie dwóch ostatnich.

Nowicjat winien z zasady odbywać się w domu na ten temat przeznaczonym. Ale obecnie nie jest potrzebne zezwolenie Stolicy św. na założenie domu nowicjatu, jest to pozostawione decyzji przełożonych generalnych za zgodą rady. – Owszem nowicjat, może być dla pewnych względów przeniesiony do innego domu czasowo, ze względów wychowawczych. Jeśli nowicjat jest nieliczny, może być umieszczony w innej społeczności, która potrafi dopomóc i ułatwić formację tej małej grupy. W pojedynczych wypadkach nie jest wykluczone odbycie nowicjatu poza wspólnotą nowicjacką, pod kierunkiem doświadczonego zakonnika, który by wobec takich kandydatów pełnił rolę mistrza.

W porównaniu z dawnymi, rygorystycznymi przepisami dotyczącymi domu nowicjatu i stałego w nim przebywania – te ustalenia dają znaczne możliwości adaptacyjne, które łącznie z próbami formacyjnymi o charakterze apostolskim /o których za chwilę będziemy mówili/ czynią realnym postulat wszczepienia wspólnot zakonnych w życie świata i bliźnich – zwłaszcza ubogich i zaniedbanych.

c) Na szczególna uwagę zasługuje eksperyment prób formacyjnych odbywanych tak w nowicjacie, jak i w dalszym toku przygotowania do służby zakonnej. Innowacja ta daje szerokie pole do popisu dla inwencji pedagogicznej mistrza nowicjatu i innych wychowawców młodzieży zakonnej, nie pomijając samej wspólnoty młodzieżowej.

Aby zrozumieć przełomowość tego eksperymentu, trzeba zdać sobie sprawę z podstawowych braków dotychczasowej formacji w dziedzinie kształtowania apostolskiego młodych zakonników. – Zadaniem zgromadzeń apostolskich jest wnieść w świat ferment ewangeliczny, oczywiście – zdrowy. Jest to przykład wiary, modlitwy, wyzucia, czystości przy całym zanurzeniu w świecie, czyli po linii rozeznania duchowego. Młodzi do takiego ideału aspirują. I przychodzą do nas z cennymi zadatkami, choć też i nie małymi brakami. Trzeba było im pomóc: pierwsze rozwijając a drugie uzupełniając czy rugując.

Tymczasem formacja tradycyjna de facto mało uwzględniała w praktyce podstawowe założenia: apostolskie znamię u powołanych nie było należycie rozwijane w toku formacji, która trwała długo. Nie mieliśmy programu stopniowego rozbudzania ducha i zdolności apostolskich u młodych, począwszy od nowicjatu, poprzez studia lub juniorat, aż po życie w pełnej służbie czynnej. Brak nam było sposobów konsekwentnego włączania młodzieży w uczestnictwo misji i zadań rodziny zakonnej. Mały na ogół był związek młodych zakonników, przygotowujących się do pracy, z dziełami zgromadzenia, mała też troska kierowników dzieł o przygotowanie sobie przyszłych współpracowników. Wydawało się nam, że formacja duchowa i doktrynalna na ten czas wystarczy. Niestety, brak realnego zaangażowania w działalność przez długi okres przygotowawczy powodował w znacznym stopniu zanik kapitału apostolskiego i realizmu.

I oto Instrukcja daje nam cenne impulsy, które wymagają aktywnej współpracy ze strony wychowanków. Instrukcja liczy się z możliwością nie tylko jednego, ale kilku okresów praktyki już w nowicjacie i to poza domem nowicjatu, w zakresie prac zgodnych z charakterem danego Instytutu. Ta praktyka może być zorganizowana tak dla jednego nowicjusza, jak i dla wielu, owszem, dla całego zespołu nowicjatu, dozwolone jest organizowanie tych praktyk już na I roku nowicjatu – nie wcześniej jednak, jak po trzech miesiącach pobytu we wspólnocie domu nowicjackiego.

Inne warunki wymienia Instrukcja – i wyczerpująco je omawia O. Joachim Bar w swoim dziełku „Prawo zakonne po Soborze Watykańskim II” wyd. ATK, W-wa 1971, ss. 83-87. – Z analizy tych ustaleń wynika, że na I roku nowicjatu możliwe jest zastosowanie takiej praktyki w wymiarze do 2-ch miesięcy. – To jest naprawdę dużo i jest śmiały krok na przód.

W jeszcze pełniejszej mierze mogą być te próby zastosowane na dalszych etapach formacji. – zacytujmy słowa Instrukcji, mogące służyć jako podsumowanie i nie wymagające komentarza: „Rodzaj, wartość wychowawczą i korzyść takiej praktyki można oceniać z różnego punktu widzenia… jej skuteczność zaś, w klimacie dużej swobody i giętkości, zależeć będzie od energii i roztropnego kierunku mistrza nowicjatu i tych, którzy po nowicjacie będą wychowywać młodzież zakonną” /R. C, n.5/.

4. Przemiany formacji dokonujące się w życiu

Takie były zapowiedzi przemian i takie pierwsze, oficjalne ustalenia pochodzące od władz kościelnych czułych na pojawiające się potrzeby i zadania. – A jakie było życie?

Ono wyprzedzało wszystkie urzędowe stwierdzenia. Wkroczyło z całym impetem i bogactwem w ustalone formy i w niejednym wypadku rozsadziło je. Niekiedy było to życie, które więcej w sobie niosło dynamiki naturalnej, niż nadprzyrodzonej, ale niewątpliwie ten i ów jego przejaw ma wyraźne cechy profetyczne, jest wyrazem żywotności płynącej z tchnienia Ducha Świętego. I nic dziwnego – przecież życie zakonne z istoty swej ma być fermentem, młodym winem, inspiracją dla odświeżenia struktur.

a) Zaczęło się od usiłowania, które idzie przez zakony i niesie ze sobą cenne ożywienie na wielu odcinkach: od wysiłku odczytania lepiej i głębiej myśli i ducha Założycieli. W historii życia zakonnego to oni przede wszystkim są przykładem potężnej i świeżej ingerencji Ducha św. Przez nich ten Duch wzbudza coraz też nowe formy oddania się Bogu i apostolstwu. Fakt ten rzuca się w oczy obserwatorowi i badaczowi historii Kościoła w postaci godnego podziwu promieniowania, wpływu na wielu i śmiałych dzieł apostolskich i społecznych. I choć nie należy utożsamiać skuteczności ich charyzmatu wprost z rezultatami widzialnymi – działalność Ducha powoduje przede wszystkim wniknięcie zasad Ewangelicznych głęboko w duszę człowieka – to jednak rezultaty te są namacalne, owocność apostolska widoczna.

Pod wpływem studium i przejęcia się duchem Założycieli zgromadzenia poczuły się pobudzone do podjęcia śmielszych form obecności apostolskiej, w świecie i konsekwentnie do odnowy formacji apostolskiej. Na nowo poczuły się powołane do głoszenia Ewangelii światu w duchu radykalizmu ewangelicznego, do oświetlania światu słowa Bożego całej rzeczywistości ziemskiej i przekształcania jej w duchu Bożym. Zrozumiały też, że wychowanie młodego pokolenia zakonników winno zmierzać do ukierunkowania ludzi naprawdę wrażliwych na potrzeby bliźnich i ich losu. Którzy potrafią wznieść się ponad świat i wytworzyć sobie własny jego obraz w świetle wiary /postawa krytyczna wobec świata/.

Rzecz oczywista, że wychowanie takich jednostek dokonać się może tylko na drodze wszechstronnego i swobodnego rozwoju osobowego, zmierzającego do pełnej dojrzałości w oparciu o wiarę w Jezusa Chrystusa. I może się dokonać tylko w kontaktach ze światem, w stałych doświadczeniu jego potrzeb, problemów, bied i niedostatków. A ponieważ to społeczeństwo zsekularyzowane, ateistyczne, napiętnowane niesprawiedliwością i dyskryminacją społeczeństwo pod względem ideowym pluralistyczne, formacja w takim świecie i do takiego świata musi być szczególnie solidna, zwarta, zjednoczona w swym ujęciu teoretycznym i praktycznym, zorientowana w problemach współczesnych.

Postuluje się i podejmuje wychowanie w oparciu o głębszą refleksję filozoficzną i teologiczną; wychowanie w duchu wiary i odpowiedzialności za drugich; wychowanie dla dialogu i umiejętności komunikowania swych myśli innym; wychowanie oparte o zasady wypróbowane w praktyce – a więc nie lękajcie się eksperymentów. Inną drogą do wiedzy praktycznej się nie dojdzie.

b) Za czym poszły śmiało inicjatywy pedagogiczne w dziedzinie form wychowania – przytoczmy szereg przykładów, które zilustrują jak bardzo na serio zostały wzięte zalecenia numeru 18 dekretu „Perfectae caritatis” i jak praktyka natchniona duchem właściwym Instytutom wyprzedziła formy zarejestrowane przez Instrukcję „Renovationis causam”. Od oceny tych inicjatyw powstrzymam się – zostawiając to wolnej dyskusji.

Najpierw zwrócono uwagę na możność właściwego usytuowania domu nowicjatu – jeśli się poważnie traktuje formację apostolską i ewangeliczną. Umieszczone nieraz w terenach oddalonych od większych miast, nawet w całkowitym odosobnieniu, służyły idealnie skupieniu i kontemplacji, utrudniały jednak kontakty formacyjne i próby apostolskie. – W ostatnich czasach niejeden taki nowicjat zwinięto i przeniesiono do większych skupisk ludności, obok placówek apostolskich lub misyjnych, jak parafia, dom rekolekcyjny, zakład wychowawczy. Niektóre nowicjaty umieszczano w miastach uniwersyteckich, aby ułatwić nowicjuszom podejmującym na drugim roku nowicjatu naukę, dostęp do tamtejszych wydziałów. Innym zgromadzeniom bardziej leżał na sercu motyw ewangeliczno-społeczny; Te przeniosły domy nowicjackie w pobliże dzielnic ubogich i zaniedbanych, aby młodzież zakonna od początku zapoznawała się z biedą ludzką i problemami socjalnymi. Wielu kandydatów na Zachodzie pochodzi z warstw uprzywilejowanych i zamożnych.

Spotkałem we Włoszech nowicjat umieszczony w centrum nowej dzielnicy mieszkaniowej, w jednym z domów prywatnych, z dala od wspólnoty prowincji i kościoła. Nowicjat był słabo zorientowany w celowości takiej innowacji. Atmosferę panującą wśród nowicjuszów można było określić bez większej przesady jako dezorientacje i przygnębienie.

W programach nowicjatów pojawiły się w ostatnich latach elementy głębszego, systematycznego studium. – Konferencje magistra dotyczące zagadnień zakonnych, związanych z celem, duchowością własnej rodziny zakonnej jej zadaniami i konstytucjami zgromadzenia, poprzedza się i przeplata prelekcjami, głoszonymi przez specjalistów na tematy związane z głębszym wtajemniczeniem w życie i naukę Kościoła; w Pismo Święte, Liturgię, zagadnienia życia wewnętrznego, a także w podstawy psychologii osobowości. – Zgromadzenia posiadające dwu letni nowicjat wprowadzają coraz częściej na drugim roku oficjalne studia uniwersyteckie jako zasadniczą próbę pod kierunkiem duchowym mistrza nowicjatu. Nierzadko jest to studium otwarte, w gromadzie młodzieży uniwersyteckiej obojga płci. W Hiszpanii podejmowano próby umieszczenia nowicjuszów drugorocznych /a nie tylko kleryków/ w domach dla studentów pod opieka i kierownictwem kapłana zajętego pracą duszpasterską, będącego w ścisłym porozumieniu z magistrem.

W szerokim zakresie stosowane jest po nowicjatach praca fizyczna, między ubogimi i z ubogimi. Oczywiście, nowicjusze dzielą z nimi w pełni ich sytuację. W Kalifornii pewien nowicjat regularnie wysyła swych młodych do ubogiej parafii na pracę pomocniczą. Ci młodzi ludzie mieszkają w kwaterach dla najuboższych i muszą się utrzymać za 1, ½ dolara dziennie. Wieczorami, po pracy, służą tamtejszej parafii pomocą duszpasterską. – Na Madagaskarze nowicjusze wyjeżdżają na wakacje na wieś, by wspomóc biednych swoja pracą. Gdzie indziej nowicjat pomaga w zbiorach winogron przez półtora miesiąca, w okresie nasilenia prac – aby wejść w doświadczenie twardej pracy fizycznej. W Polsce nasz nowicjat obsługuje punkt przesyłkowy paczek z lekarstwami dla ubogich w Indii i Afryce. W każdym tygodniu pomagamy przez kilka godzin przy budowie kościoła, a drugi nasz nowicjat ma swój wkład we wzniesieniu szpitala powiatowego w Brzozowie koło Rzeszowa. Nowicjaty amerykańskie mogą sobie pozwolić nawet na wyjazdy z okresową pomocą do krajów biednych Trzeciego Świata.

Coraz bardziej różnego rodzaju usług podejmują młodzi zakonnicy w dziedzinie duszpasterskiej i charytatywnej. Wyliczmy przykładowo; różne formy pomocy w pracy parafialnej, w obsłudze chorych po szpitalach i domach; różne formy udziału w organizowaniu rekolekcji dla młodzieży; prowadzenie samodzielne krótkich skupień; organizowanie korepetycji, rozrywki i sportu młodzieży po szkołach i kolegiach.

c) Próby i kontakty apostolskie zapoczątkowane w nowicjacie kontynuowane są w okresie studiów teologicznych, klerycy i bracia pomagają w centrach katechetycznych, w redakcjach, w ośrodkach akcji społecznej; niedziele spędzają w okolicznych parafiach; wyjeżdżają na Wielki Tydzień do ośrodków duszpasterskich biorą udział w spotkaniach wspólnot młodzieżowych w rekolekcjach problemowych grup mieszanych, nadal niosąc pomoc chorym, opuszczonym, starcom, ubogim. U nas nadto włączają się w pielgrzymki młodzieżowe, w wakacje duszpasterstw akademickich, w akcję powołaniową, w obozy „oazowe” itd. Wielką próbą formacji w Polsce, jest przymusowa służba wojskowa …

d) Temu ożywieniu formacji od strony apostolskiej towarzyszy nie mniejsze ożywienie w dziedzinie modlitwy i w sprawach duchowych.

Wiemy, oczywiście, że są grupy zakonników, dla których problem stanowi codzienne uczestnictwo we Mszy św. lub zwyczaj rannego rozmyślania; nie widzą już sensu tych czynności. Są kapłani zakonni – nie tylko młodzi, ale i starsi – uchylający się od celebrowania Mszy św. w dzień powszedni … Są – jednym słowem – symptomy ostrego kryzysu życia modlitwy u części zakonników.

Obok tego jednak mamy coraz więcej wspólnot zjednoczonych wokół umiłowania Pisma świętego, Eucharystii i Kościoła. Powstają coraz liczniejsze grupy kontemplacyjne i charyzmatyczne. Młodzi zbierają się licznie na refleksję wokół zagadnień apostolskich, na rewizję życia, na biblijne medytacje o zabarwieniu społecznym. Pogłębia się u wielu miłość braterska oraz odpowiedzialność szeroka na bliźnich i świat.

Na uniwersytecie hiszpańskim w Comillas po buncie młodych studentów powstał komitet porozumiewawczy studencko-profesorski, pracujący zgodnie nad programem studiów i jego wykonaniem. Zaistniał lepszy stosunek między profesorami i uczniami. Studenci tworzą 1/3 część rady wydziału, ich zdanie nie jest lekceważone. Oni proponują tematy wykładów specjalnych, np. o problemie przerywania ciąży, o strukturach Kościoła.

We Francji, w Chantilly, odbyło się spotkanie profesorów i kleryków, starszych kapłanów i młodzieży zakonnej w liczbie 225-ciu, różnych wiekiem i mentalnością. Uczestnicy dyskutowali na temat formacji wychodzącej naprzeciw jutru. Oprócz dyskusji były na tym zebraniu braterskie koncelebry, zbiorowe medytacje, ożywione prywatne rozmowy.

W Stanach Zjednoczonych przed kilku laty na naszych niektórych fakultetach i scholastykach panował duży kryzys wychowawczy. – Dziś jest już zupełnie zażegnany. Tam gdzie głównie za sprawa pewnych profesorów 80% młodzieży zrezygnowało z życia zakonnego, grupa profesorów innych zorganizowała pomoc; podjęli na serio kierownictwo duchowe małych grup studenckich, służą im braterską radą i wsparciem, zainicjowali gruntowne studia problematyki Ćwiczeń Duchowych Św. Ignacego, udzielają rekolekcji pojedynczo klerykom, gdy się do nich zgłoszą. A zgłaszają się licznie. – Do nowicjatów zaczyna napływać znów licznie młodzież …

e) Eksperymentowanie wymaga oczywiście, kryteriów. Oto one: doświadczenie świata podejmuje się nie dla niego samego, ale dal wsparcia braci w Chrystusie; Apostolat trzeba przeżywać od początku w duchu posłuszeństwa, pod kierunkiem przełożonych i wspólnoty, w duchu szczerości i zaufania wobec nich; indywidualizm musi być podporządkowany wspólnocie, a racje subiektywne – kryteriom bardziej powszechnym; ubóstwo osobiste i wspólne jest czymś oczywistym; we wszystkim winien nam towarzyszyć przykład Chrystusa posłusznego i wyniszczonego …

5. Zakończenie

Zakończę to rozważanie cytatem z przemówienia naszego O. Generała Pedre Arrupe; „Żyjemy w okresie zmian zarówno w świecie jak i w nas samych. Musimy zmieniać oblicze naszego życia. Zakonnicy w więzieniach Południowej Ameryki już widzą to nowe oblicze. Potrzebujemy zrozumienia długofalowych zmian – nie tylko w naszym życiu osobistym, ale w dużo szerszym zakresie. Musimy wsłuchać się w wołanie rzesz, musimy być gotowi na ich pytania. Musimy zapytać siebie samych, co myślą ci, o nas, którzy mówią: Bóg umarł. Jeśli się jednak nie modlimy, to możemy zamknąć sklepik”.

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

Dyrek Krzysztof SJ, Wspólnota zakonna środowiskiem kształtowania osobowości

Giemza Bogdan SDS, Wykłady z teologii życia konsekrowanego w seminariach duchownych w Polsce. Uwagi i propozycje

Forycki Roman SAC, Janeczek Aleksander SDB, Mokrzycki Bronisław SJ, Formacja do kapłaństwa w polskich seminariach duchownych według posoborowej nauki Kościoła