Perz Zygmunt SJ, Rola autorytetu i prawa w wychowaniu zakonnym do odpowiedzialnej wolności

 

O. Zygmunt Perz SJ

ROLA AUTORYTETU I PRAWA W WYCHOWANIU ZAKONNYM DO ODPOWIEDZIALNEJ WOLNOŚCI

Zebranie Plenarne WPZM, Niepokalanów, 11-13 maja 1976 r.

 

/Tekst autoryzowany/

Mam przedstawić temat: Autorytet i prawa a wychowanie do odpowiedzialnej wolności w zakonie. Będzie to raczej szkic zagadnień; raczej wprowadzające uwagi niż wyczerpujący referat.

Samo sformułowanie tematu jest niewątpliwie podyktowane kontekstem przystosowanej odnowy życia zakonnego. Jeżeli zaś chodzi o zasadnicze wytyczne tej odnowy, to polegają one z jednej strony na wierności charyzmatowi Założyciela, a z drugiej na przystosowaniu do realizacji powołania w świecie współczesnym. Na ten temat czytamy w Dekrecie o przystosowanej odnowie życia zakonnego, że ta odnowa obejmuje zarówno ustawiczne powracanie do źródeł wszelkiego życia chrześcijańskiego i do pierwotnego ducha ożywiającego instytuty jak też ich dostosowanie do zmieniających się warunków epoki /por. DZ 2-4/.

Otóż, jeśli chodzi o zmieniające się warunki epoki, to czasy współczesne cechuje wielkie poczucie godności osoby ludzkiej i to jak się wydaje, przynajmniej po części z powodu jej aktualnego szczególnego zagrożenia.

Gdy mówi się o godności osoby ludzkiej, to chodzi zazwyczaj o naturalną godność człowieka. Równocześnie daje się zauważyć zapoznawanie – i to nawet w środowiskach chrześcijańskich – poczucie godności nadprzyrodzonej. Mając na uwadze godność naturalną, należy stwierdzić, że wolność stanowi jej elementarny składnik konstytutywny. Zostało to sformułowane przez ostatni sobór powszechny w deklaracji o wolności religijnej. Czytamy w niej, że człowiek jest istotą świadomą, wolną i przez to zdolną do osobowej odpowiedzialności. Chodzi więc o odpowiedzialną wolność /por. DWR 2/. Człowiek dojrzały charakteryzuje się tym, że jest zdolny do postępowania odpowiadającego jego osobowej godności, a więc także odpowiedzialnej wolności. Określenie „dojrzały chrześcijanin” czy „dojrzały zakonnik” oznaczają to samo.

Nie ulega wątpliwości, że każdy człowiek jest ze względu na swoją osobową godność powołany do wolności. Nie będę tego wykazywał, bo to są rzeczy znane, zarówno w świetle poznania naturalnego jak i na podstawie danych Objawienia. Według św. Pawła powołanie do wolności w Chrystusie jest rzeczą oczywistą. Wobec tego chrześcijanin, właśnie jako chrześcijanin, jest powołany do wolności, a więc zakonnik też. Od razu jednak nasuwa się w tym miejscu następująca trudność: zakonnik ślubuje przecież posłuszeństwo, które jest istotnym elementem konstytutywnym konsekracji zakonnej. Paweł VI w adhortacji „Evangelica testificatio” stwierdza wyraźnie: „Bez zastrzeżeń poświęciliście się Chrystusowi, poświęciliście swą moc miłowania, pragnienia, posiadania i swobodę kierowania własnym życiem”. Czy znaczy to, że przez posłuszeństwo rezygnuje człowiek z odpowiedzialnej wolności? Jak więc rozwiązać dylemat wolności i posłuszeństwa w życiu zakonnym? A może raczej należy się zastanowić, czy taki dylemat w ogóle istnieje? W następujących uwagach będę się starał wykazać, że jest właśnie nieporozumieniem, jeśli widzi się sprzeczność między wolnością i posłuszeństwem. Aby naświetlić ten pozorny dylemat, trzeba szukać odpowiedzi na pytanie, czy i w jakim znaczeniu wolność jest celem samym w sobie.

Zacznę od rzeczy banalnych, od fundamentu, na którym należy budować pojęcie wolności. Takim fundamentem jest stwierdzenie, że celem ostatecznym człowieka jest zjednoczenie z Bogiem. W tak sformułowanym celu nadrzędnym zawiera się zarówno chwała Boża jak i zbawienie człowieka. Są to niejako „dwa oblicza” jednego i tego samego celu rozpatrywanego raz od strony Boga, to znów od strony człowieka. Ten nadrzędny cel polega na realizowaniu integralnego powołania każdego człowieka z harmonijnie podporządkowanymi celami pośrednimi. Zdaję sobie sprawę, że to, co mówię, stanowi duże skróty myślowe, ale chciałbym zmieścić w czasie i naszkicować problematykę nieodzowną do zrozumienia tematu obecnego wystąpienia. Chodzi po prostu o to, że człowiek zmierza do zjednoczenia z Bogiem, realizując różne cele pośrednie. Jeżeli zaś mówimy o realizacji integralnego powołania, to mamy na myśli odpowiednią koordynację szczegółowych celów życia człowieka. Ta realizacja integralnego powołania ludzkiego, którym objęci są wszyscy ludzie, konkretyzuje się w odniesieniu do poszczególnych osób w powołaniu do określonego stanu; zawsze w jakimś odniesieniu do Chrystusa i do społeczności Ludu Bożego.

Powołanie zakonne w takiej perspektywie nie jest niczym innym jak skonkretyzowanym sposobem realizacji tego integralnego powołania człowieka chrześcijanina, a jego cechą wyróżniającą od innych sposobów realizacji tego samego ideału ostatecznego jest określony radykalizm formy, pewnego rodzaju maksymalizm sposobu realizacji wezwania ewangelicznego. Jest on podyktowany ostatecznie przynaglającą miłością do osoby Chrystusa Pana, wyrażoną w konsekracji ślubów. Ta konsekracja oznacza zdecydowaną postawę, aby być jak najbliżej Chrystusa, postawić wyłącznie na Chrystusa, bardziej upodobnić się do Chrystusa, ściślej jeszcze tu na ziemi być zjednoczonym z Chrystusem jako drogą do Ojca w Duchu Świętym. Na to wszystko mamy dowody w nauce Kościoła, w Konstytucji Dogmatycznej „Lumen Gentium”, w Dekrecie o Zakonach , w adhortacji „Evangelica testificatio” itd.

„Być z Chrystusem” to jest cel nadrzędny, który stanowi przedmiot decydującego wyboru pójścia za głosem powołania. Ostatecznie o to właśnie w powołaniu chodzi. Otóż, należy zaznaczyć, że ten tak ważny wybór życiowy zakłada określony stopień odpowiedzialnej wolności, i to pod sankcjami nieważności nowicjatu i profesji zakonnej. Jeżeli nie ma wymaganego stopnia odpowiedzialnej wolności, to nie mówiąc już o ewentualnej pomyłce życiowej przy wstąpieniu do zakonu, całe życie zakonne może być zakwestionowane /por. przepisy prawa kanonicznego/. Tak więc odpowiedzialna wolność, o którą nam chodzi, leży u podstawy, inaczej u punktu wyjścia tej drogi, jaką jest życie zakonne.

Z kolei odpowiedzialna wolność jest nieodzownym warunkiem godnej człowieka chrześcijanina i zakonnika realizacji tego ideału w ramach danej społeczności zakonnej, jak powiedziałem, zakłada odpowiedzialną wolność, musi być wolną i odpowiedzialną decyzją. Jednak po tej decyzji, trzeba o tym pamiętać, zwłaszcza po profesji ślubów, realizacja powołania nie jest już sprawą wolnego wyboru, lecz zobowiązaniem, które należy wiernie wypełniać przez praktykę rad ewangelicznych, zawarowanych pieczęcią ślubów. O ile więc wejście na drogę życia zakonnego jest uwarunkowane odpowiedzialną wolnością, to ta decyzja czyni już tę sprawę zobowiązaniem. Dlaczego właśnie tak? Bo, jak powiedziałem poprzednio, życie zakonne jest konkretną formą życia religijno-moralnego, człowieka, do którego człowiek jest zobowiązany przez wiążące wezwanie zgodnie z powołaniem naturalnym i nadprzyrodzonym. I tak jak wybór celu ostatecznego, jakim jest zjednoczenie z Bogiem, nie jest dla nas sprawą dowolnego wyboru, lecz moralnym zobowiązaniem, podobnie, jeśli ktoś w sposób wolny decyduje się i chce się związać profesją ślubów zakonnych, to potem sprawa ta nie jest już przedmiotem wolnego wyboru, lecz przyjmuje postać zobowiązania moralnego. Dzieje się tak dlatego, że odpowiedź życia nie jest sprawą dowolną, lecz zobowiązaniem, które na skutek dowolnego wyboru przybiera w życiu zakonnym postać wiążącej konsekracji ślubów.

Jeśli z tego punktu widzenia spojrzymy na zagadnienie odpowiedzialnej wolności, to okazuje się, że w życiu zakonnym nie dotyczy ona celu tego życia, a więc istoty i celu konsekracji zakonnej, a jedynie środków do realizacji celu powołania. Przedmiotem tej odpowiedzialnej wolności nie jest cel życia zakonnego nie jest istota, tylko środki realizacji tego celu. Chodzi o odpowiedzialne, a równocześnie godne człowieka, czyli odpowiednie do godności osoby ludzkiej posługiwanie się środkami. Można by powiedzieć, że tymi środkami jest wszystko to, co stworzone. Św. Ignacy Loyola określił to w Ćwiczeniach duchownych mianem „reliqua super terram”. Odpowiedzialna wolność nie jest więc celem samym w sobie życia zakonnego, lecz odpowiednim i nieodzownym do godności naturalnej i nadprzyrodzonej człowieka sposobem osiągania celu, którym jest ostateczne zjednoczenie człowieka z Bogiem w życiu zakonnym przez konsekrację ślubów.

Chodzi o to, aby kształtować w sobie „nowego człowieka”, opowiadając się z zasady, bo to jest cechą wyróżniającą zakonnej drogi życia, po stronie lepszej. Każdy ślub jest bowiem z definicji wyborem rzeczy lepszej. Lepszej, oczywiście z punktu widzenia nadprzyrodzonego, bo z przyrodzonego wcale nie musi być lepszą rzeczą kroczenie przez życie drogą posłuszeństwa nawet z wyboru. Dopiero w świetle Objawienia to posłuszeństwo okazuje się uczestnictwem w posłuszeństwie Chrystusa aż do krzyża, które dla świata jest głupstwem i zgorszeniem, niemniej jednak mądrością w oczach Boga. Dlaczego tak? Bo to jest właśnie jedynie realna droga uwolnienia człowieka z niewoli skażenia spowodowanego przez grzech.

Całe dzieło Chrystusowe, całe posłuszeństwo Chrystusowe zmierza do tego, żeby uwolnić człowieka ze skażenia i w ten sposób umożliwić mu posługiwanie się odpowiedzialną wolnością; aby mógł korzystać z godności, jaką posiada, aby mógł kształtować siebie odpowiednio do swojej godności. Wiadomo przecież jak wielu ludzi żyje w niewoli własnych namiętności, wad, czy też stosunków panujących w otoczeniu itd. Dlatego też z punktu widzenia nadprzyrodzonego posłuszeństwo nie sprzeciwia się wolności. Wprost przeciwnie i to podkreślają dokumenty Kościoła, umacnia odpowiedzialne korzystanie z wolności dzieci Bożych /por DZ 14, Evangelica testificatio 27/.

Odpowiedzialne korzystanie z wolności zakłada posłuszeństwo wobec Boga, wobec Woli Bożej. Z kolei posłuszeństwo wobec Boga konkretyzuje się w poszanowaniu prawa i osób przedstawiających w jakimś stopniu autorytet Boży. Szczególnie aktualne staje się to na drodze powołania zakonnego. Zarówno bowiem od prawa zakonnego jak i osób zależy właściwe rozwiązanie oraz realizacja woli Bożej w ramach społeczności zakonnej. Autorytet i prawo odgrywają więc istotną rolę w realizacji powołania zakonnego.

Dotychczasowe uwagi zmierzały do właściwego ustawienia poglądu na odpowiedzialną wolność. Obecnie interesuje nas rola zarówno autorytetu jak i prawa w procesie wdrażania do realizacji powołania zakonnego w duchu odpowiedzialnej wolności. Pytanie, na które zamierzam odpowiedzieć, a przynajmniej naświetlić je, można sformułować następująco: Od czego zależy i na czym polega rola formacyjna tak prawa jak i autorytetu w zakonie?

Zacznijmy od prawa. Na wstępie trzeba zaznaczyć, że mówi się także o autorytecie prawa. Gdy zaś mówimy o roli autorytetu, to mamy na uwadze autorytet osób w odróżnieniu od autorytetu prawa.

Źródłem prawa w znaczeniu zobowiązania moralnego jest globalna wola Boża ujawniona w planie zbawienia, który z zamierzenia Bożego ma być realizowany przez człowieka. Ta zbawcza wola Boża przybiera konkretny kształt w czasie i przestrzeni w postaci zobowiązujących zasad postępowania człowieka, wynikających zarówno z natury jak i powołania nadprzyrodzonego. W ten sposób globalnie ujęta wola Boża, czyli zbawczy plan Boży rozczłonkowuje się w określony System ładu moralnego, system zasad, które nazywamy prawem moralnym i nadprzyrodzonym. Tak więc prawo moralne to zobowiązujący ład, porządek moralny, albo zespół zasad, które ten ład oznaczają.

Wola Boża konkretyzująca się w zasadach postępowania moralnego zostaje z kolei przez człowieka wyrażona w postaci sformułowanych norm postępowania, które w języku kościelnym określa się mianem przykazań. Chodzi w tym wypadku o prawo moralne w znaczeniu „litery” sformułowanych zasad obowiązującego ładu moralnego. Otóż litera prawa jako odzwierciedlenie zobowiązującego porządku moralnego opiera się ostatecznie i czerpie swoją moc normatywną z autorytetu Boga. Nie tylko to, ale z samego założenia i z samej swojej istoty ta „litera” ma pozostać na usługach rozpoznania i pełnienia przez człowieka Woli Bożej w duchu odpowiedzialnej wolności. Tę rolę spełnia każde prawo, a więc i prawo zakonne.

Gdy mówimy o roli prawa w wychowaniu do odpowiedzialnej wolności, to mamy na myśli właśnie prawo w znaczeniu „litery”. Tym samym zahaczamy o szersze zagadnienie roli litery prawa w moralności. Przejawia się ona w następujących funkcjach:

  1. wyznaczania zobowiązującej drogi postępowania,
  2. zagwarantowania kroczenia tą drogą dzięki sile zmuszającej prawa – „vis coactiva” /w wypadku ludzi pozwalających prowadzić się Duchowi Świętemu, litera prawa jest po prostu zabezpieczeniem przed zafałszowaniem woli Bożej, natomiast dla błądzących jest ustawicznym napomnieniem i wezwaniem do nawrócenia/.
  3. zabezpieczeniem ładu społecznego /daje się zauważyć tendencja do eksponowania tej funkcji litery prawa moralnego, co prowadzi do niebezpieczeństwa jurydyzmu w negatywnym znaczeniu tego słowa/.

Rola litery prawa jest bardzo ważna w postępowaniu, a także w wychowaniu. Niemniej wiąże się z nią poważne niebezpieczeństwo dla życia moralnego i odpowiedzialnej wolności. Trzymanie się bowiem litery prawa daje poczucie bezpieczeństwa i samozadowolenia z wykonania tego, co zostało przepisane. Wszystko jest w porządku, zrobiłem bowiem to, co do mnie należało, czego jeszcze ode mnie oczekujecie? Tak więc „litera” urzeka w swoisty sposób. Na skutek skażenia natury ludzkiej istnieje bowiem w człowieku skłonność dawania pierwszeństwa konkretowi litery, zamiast wymagającemu dynamizmowi ducha czyli prawa wewnętrznego. Tymczasem prawo moralne w obecnym porządku łaski jest przede wszystkim wewnętrzne, jest prawem Ducha Świętego, litera przykazania zaś posiada wartość ujawniającą zobowiązanie moralne.

Ze względu na formację do odpowiedzialnej wolności doniosłe znaczenie posiada stopień konkretyzacji litery prawa. Z zasady bowiem jest ona jakimś skonkretyzowaniem ramowym zobowiązania moralnego. Z punktu widzenia zaś sposobów wdrażania do odpowiedzialnej wolności ten stopień konkretyzowania jest niezmiernie ważny. Wiąże się to ze sprawą znaczenia stopnia ogólności norm w praktyce życia. Należy unikać mnożenia konkretnych przepisów i normowania szczegółów. W przeciwnym razie krępuje się działanie człowieka w duchu odpowiedzialnej wolności.

Bardzo doniosłe znaczenie posiada również charakter formułowanych norm. Z tego punktu widzenia odróżnia się dwa rodzaje norm, a mianowicie normy ściśle wyznaczające, tzw. normy operatywne oraz normy dyrektywy, czyli zobowiązujące wskazania, które raczej ukazują kierunek działania, a nie wyznaczają ściśle tego, co czynić należy. Posoborowe prawodawstwo kościelne charakteryzuje się preferencją tych ostatnich. Weźmy dla przykładu obecne przepisy liturgiczne, dyscyplinę pokutną, postną itp. Polityka prawodawcza Kościoła idzie po linii zobowiązujących progresywnie wskazań, mniej zaś konkretnego wyznaczania norm operatywnych. Niewątpliwie służy to lepiej kształtowaniu postawy odpowiedzialnej wolności, chociaż z drugiej strony niekoniecznie ułatwia przełożonym kierowanie społecznością zakonną. Jeżeli poprzednio było ściśle określone, że w takim a takim wypadku można zezwolić na wyjazd do rodziny, to sytuacja była stosunkowo prosta, ponieważ norma bywa bardziej elastyczna i decyzja uzależniona jest od rozeznania przełożonego. Niemniej jednak ze względów formacyjnych wydaje się, że należy ograniczyć normy ściśle wyznaczające do nieodzownego minimum. Stwarza się przez to warunki sprzyjające do kształtowania odpowiedzialnej wolności. Nie sprzeciwia się to bynajmniej doświadczeniu, które poucza, że normy ściśle wyznaczające są w pewnych wypadkach wprost nieodzowne ze względu na słabość moralną i ułomność natury ludzkiej.

W świetle dotychczasowych rozważań na temat funkcji prawa w wychowaniu zakonnym do odpowiedzialnej wolności, wyłania się postulat pod adresem prawodawcy zakonnego, pod adresem jego roztropności, a mianowicie liczenia się z naczelną zasadą ekonomii zbawczej, a przynajmniej jedną z naczelnych zasad tej ekonomii, jaką stanowi poszanowanie wolności człowieka. Mimo smutnego doświadczenia, że człowiek nadużywał daru wolności od samego początku, cała ekonomia zbawcza jesz zbudowana na odpowiedzialnej wolności. Tymczasem istnieje w nas skłonność pomagania sobie literą prawa. Trzeba jednak pamiętać o tym, że oprócz skuteczności naszego przemyślnego i roztropnego działania, którego przejawem ma być litera prawa, działa nie tylko także, ale przede wszystkim Pan Bóg, działa Duch Święty i łaska.

Drugim momentem o doniosłym znaczeniu w procesie wychowania do odpowiedzialnej wolności i nieodzownym do godnej człowieka akceptacji prawa i ważniejszym nawet od stopnia konkretyzacji i charakteru konkretyzacji litery prawa jest zwrócenie uwagi na rolę, jaką w normie moralnej stanowi jej część uzasadniająca, odwołująca się do autorytetu prawodawcy. Chodzi po prostu o uzasadnienie normy. Zazwyczaj zwraca się uwagę na treść normy, ujawniającą się w zakazie lub nakazie, tymczasem realna wartość normatywna normy zależy w znacznym stopniu od przeżycia autorytetu prawodawcy przez adresata normy. Bez tego uzasadnienia nie istnieje praktycznie możliwość akceptacji, właściwej oceny i racjonalnego podporządkowania się prawu w poczuciu odpowiedzialnej wolności. Dlatego też we współczesnych dokumentach posoborowych części doktrynalne są bardzo rozbudowane. To one właśnie stanowią uzasadnienie norm. Zapomina się o wartości uzasadnienia, gdy w praktyce duszpasterskiej lekceważy się np. wstęp do Dekalogu: „Jam jest Pan Bóg twój, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli”. Przecież ten wstęp wskazuje właśnie na kontekst historii zbawienia jako uzasadnienie dla kodeksu przymierza, jakim jest Dekalog. Są to, jak może się wydawać, sprawy oczywiste, a jednak zapoznane w życiu praktycznym.

Współczesny kryzys autorytetu prawa polega w znacznej mierze na braku wystarczającej formacji do przeżywania autorytetu Boga i Kościoła. Prowadzi to do braku przeświadczenia o kompetencji zobowiązującego autorytetu prawa. Nie wystarczy więc jedynie przypominać ludziom, że mają chodzić w niedziele i święta do kościoła. Nie jest to dla nich oczywiste. Brakuje im uzasadnienia tej normy. Kompetencja Kościoła w tym zakresie wydaje im się tak nieoczywista że nie są wewnętrznie przeświadczeni o mocy wiążącej tego nakazu. Ostatecznie płynie to z zaniku ducha nadprzyrodzonego czyli braku żywej wiary spowodowanego między innymi niedostateczną formacją doktrynalną uzasadniającą postępowanie oraz normy, które wyznaczają postępowanie to w sposób wiążący.

Osobne zagadnienie stanowi umiejętność posługiwania się słuszną interpretacją prawa w wdrażaniu do odpowiedzialnej wolności. W tym miejscu ograniczam się jedynie do zasygnalizowania tego problemu, ponieważ w wykładach teologii moralnej w seminariach zwraca się zazwyczaj uwagę na interpretację prawa naturalnego, pozytywnego: boskiego, świeckiego, kościelnego itp. Nie ulega wątpliwości, że właściwa interpretacja prawa moralnego sprzyja odpowiedzialnej wolności.

Formacja odpowiedzialnej wolności zależy, jak stwierdziliśmy, od autorytetu prawa i uładzonego przez nie środowiska, ale jeszcze bardziej od żywych autorytetów czyli osób formujących. Są one niejako żywym uosobieniem uzasadniającego członu normy prawa. Tak patrzy zazwyczaj nowicjusz na mistrza nowicjatu. Tego oczekuje się potem od wychowawców zakonnych, ojców duchownych i przełożonych. Pełnią oni funkcję praktycznych interpretatorów nie tylko litery prawa, ale samej woli Bożej. Tak się dzieje normalnie i tak powinno być, byle przestrzegano ram kompetencji.

Zanim przejdziemy do przedstawienia roli autorytetów osobowych w wychowaniu do odpowiedzialnej wolności, nieodzowne wydają się wstępne uwagi na temat samego pojęcia autorytetu.

Mówiąc o autorytecie w odniesieniu do osób, należy skrzętnie odróżnić autorytet wiedzy (teoretycznej i praktycznej, czyli doświadczenia życiowego) od autorytetu władzy, czyli autorytetu przełożonego w szerokim znaczeniu tego słowa. Z zasady bowiem autorytet przełożonego nie jest autorytetem wiedzy. Z kolei można wyodrębnić jeszcze trzeci rodzaj autorytetu, a mianowicie autorytet wartości osobowej czyli autorytet moralny. Posiada on uzasadnienie w zgodności postępowania z zasadami w realizowaniu ideału doskonałości. Polega więc na przykładzie, stanowi swoistego rodzaju wzorzec postępowania.

Zostawmy na uboczu wnikanie w różnice, jakie dają się zauważyć między poszczególnymi formami autorytetu osobowego. Z punktu widzenia formacji interesuje nas bowiem na pierwszym miejscu sprawa warunków nieodzownych do uznania autorytetu. Ponieważ autorytet w swojej istocie jest relacją, zakłada więc uznanie czyli akceptację. Stanowi nieodzowny warunek jego operatywności w zakresie funkcji wychowawczej. Należy również pamiętać, że uznanie jakiegokolwiek autorytetu bez uzasadnienia jest moralnie nie do przyjęcia jako niegodne człowieka. Odnosi się to w szczególnym stopniu do autorytetu władzy, ponieważ jego akceptacja łączy się ściśle z ograniczeniem wolności, podyktowanym przeświadczeniem o słuszności osiągania w ten właśnie sposób zamierzonego celu.

Jeżeli chodzi o autorytet wiedzy, to jego uzasadnienie może stanowić bezpośrednia oczywistość. Ma to jednak miejsce stosunkowo rzadko, częściej natomiast mamy do czynienia z wnioskowaniem indukcyjnym. Dlatego też nawet autorytet wiedzy czy to teoretycznej czy praktycznej zakłada jakąś wiarę, chociaż niekoniecznie w znaczeniu teologicznym. J. M. Bocheński OP w swoich precyzyjnych uwagach logicznych na temat autorytetu zwraca uwagę, że różnica między nauką a życiem codziennym polega w tym zakresie tylko na tym, że nauka w odróżnieniu od praktyki życia stara się autorytet uzasadnić dokładniej, niemniej sama też się opiera na autorytecie /por. J. M. Bocheński, „Was ist Autorität?”, Freiburg im Br. 1974, 67/.

Jeżeli chodzi o autorytet wiedzy, to trzeba podkreślić, że w większym stopniu zakłada on to, co nazwaliśmy wiarą i że ta wiara nie polega na zaufaniu do osoby, jej wiedzy czy jej wartości moralnej, lecz na przeświadczeniu o związku, jaki istnieje między nakazem a celem osiąganym. „Nieodzowne moralnie uzasadnienie autorytetu władzy ma miejsce wówczas – pisze Bocheński – gdy wiara w konieczność uznania go jest uzasadniona” /por. tamże 89/. Nie jest jednak koniecznym warunkiem przeświadczenie o autorytecie władzy faktyczne wykonanie wszystkich poleceń przełożonego. Może on bowiem w oczach podwładnych posiadać autorytet władzy, chociaż oni jego poleceń niejednokrotnie nie wykonują. Trudno jednak mówić o istnieniu autorytetu władzy, jeśli stałoby się to powszechną regułą. Ze względu na zastrzeżenie, jakie tego rodzaju stwierdzenie może budzić warto sobie uświadomić, że chodzi nam w tej chwili o akceptację i o przeżywanie autorytetu, bez czego trudno mówić o jego funkcji wychowawczej, chociażby autorytet ten sam w sobie był obiektywnie uzasadniony. Co więcej, trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że bez większego uznania dla istnienia autorytetu władzy jest obiektywna słuszność przekonania o tym, że jest on uzasadniony. Błędna wiara nie ma bowiem decydującego znaczenia dla akceptacji autorytetu władzy. Nie jest to pocieszające stwierdzenie, niemniej jednak potwierdza je doświadczenie życiowe.

Z praktyki życia wiadomo, że istnieją poważne trudności, zwłaszcza dziś, w akceptacji autorytetu władzy. Pochodzą one częściowo stąd, że jak się wydaje, mimo wszystko łatwiej jest uznać słuszność i akceptować autorytet martwej litery, która nie potrafi się obronić, niż konkretne polecenie przełożonego z tytułu władzy. Ponadto litera prawa pozostawia możliwość interpretacji, podczas gdy konkretne polecenie niesie ze sobą już pewną określoną interpretację tej litery, mającą na uwadze zastosowanie w praktyce życia. W ten sposób autorytet władzy pośredniczy między literą a konkretnym życiem. Dlatego też punkt ciężkości współczesnego uderzenia koncentruje się na autorytecie osobowym, a nie na literze prawa.

Trzeba również pamiętać, że w przypadku autorytetu władzy dochodzą do głosu praktyczne sprawy codziennego życia. W tych sprawach zaś bardzo trudno jest określić, co jest lepsze, ponieważ nie są one „białe” albo „czarne”, lecz najczęściej „szare”. Równocześnie zapomina się o tym, że w uznaniu autorytetu władzy w danym momencie chodzi o konkretną wolę Bożą względem danej osoby, to zaś niekoniecznie musi pokrywać się z tym, co wydaje się lepsze. Jeśli natomiast podwładny żywi przekonanie, że lepiej poznał sprawę, że jego zdanie jest bardziej słuszne i bardziej uzasadnione, to nasuwają mu się trudności, co do kompetencji przełożonego. Tak więc bliskość autorytetu władzy z konkretnym życiem mnoży niejako trudności dla jego akceptacji.

Ze względu na formację młodego zakonnika problematyka autorytetu osobowego dochodzi do głosu w zastosowaniu do wychowawców, zaczynając od mistrza nowicjatu, poprzez ojca duchownego i kończąc na przełożonym. Jeżeli chodzi o autorytet przełożonego, to jest on szczególnym zastosowaniem autorytetu władzy i stanowi znamienną i charakterystyczną cechę życia zakonnego. Autorytet zaś ojca duchownego czy wychowawcy ma swoje zastosowanie w innych środowiskach życia społecznego.

Nie trzeba szeroko uzasadniać, że skuteczność formacyjna autorytetu władzy w ścisłym znaczeniu, a więc przełożonego, w szerszym zaś każdego wychowawcy, zależny w znacznej mierze od tego, czy wiąże się w jego osobie z autorytetem wiedzy, zwłaszcza praktycznej oraz autorytetem wartości osobistej, czyli autorytetem moralnym. Jeśli brakuje tego powiązania, to niezależnie nawet od życia zakonnego, zostaje poważnie podważona skuteczność oddziaływania autorytetu władzy. Zaczyna się wówczas dziać źle, cierpi na tym dyscyplina, a przede wszystkim formacja.

Doceniając doniosłą rolę integracji autorytetu wiedzy i wartości moralnej dla skuteczności oddziaływania autorytetu władzy, należy jednak z naciskiem podkreślać jego autonomię w stosunku do pozostałych rodzajów autorytetu. Kompetencja przełożonego jako przełożonego nie posiada bowiem swego uzasadnienia w jego wiedzy i wartości moralnej, lecz w delegowanej mu władzy do sprawowania rządów w społeczności zakonnej. W ten sposób sprawa autorytetu władzy w zakonie wiąże się ściśle z posłuszeństwem charakterystycznym dla zakonnej drogi życia. Trzeba to uwzględnić w formacji do życia zakonnego i podkreślać z naciskiem niezależność autorytetu władzy przełożonego od autorytetu jego wiedzy i wartości moralnej. Uwzględnienie tej prawdy w życiu zakonnym jest dlatego nieodzowne, że trudno mówić o odpowiedzialności, o odpowiedzialnej wolności zakonnika, który uzależnia swoje postępowanie od autorytetu wiedzy i wartości moralnej przełożonego. Co więcej, bez większego ryzyka można powiedzieć, że stopień odpowiedzialnej wolności zakonnika w praktyce życia jest zależny od tego, w jakiej mierze potrafi on uniezależnić się w swoim życiu od autorytetu wiedzy i autorytetu moralnego, a rzeczywiście dostrzegać wartości autorytetu władzy. Ta zdolność, powiedzmy umiejętność, jest z jednej strony warunkiem nieodzownym stopnia odpowiedzialnej wolności w zakonie, a także zadowolenia z życia zakonnego, z drugiej zaś, co jest bardzo doniosłe, stanowi podstawowe kryterium żywej wiary zakonnika na co dzień, a więc jego ducha nadprzyrodzonego. Jeżeli nie potrafi on wznieść się ponad sprawę powiązania rodzajów autorytetów w osobie przełożonego, życie staje się nieznośne i właściwie trudno mówić o posłuszeństwie zakonnym.

Na zakończenie chciałbym zwrócić uwagę na ważniejsze warunku funkcjonowania autorytetu, które posiadają szczególne znaczenie dla skuteczności wpływu na formację odpowiedzialnej wolności. Uwagi na ten temat ograniczę do nieodzownego minimum, ponieważ są to sprawy powszechnie znane.

Pierwszym z warunków funkcjonowania autorytetu, który posiada duże znaczenie dla formacji odpowiedzialnej wolności, jest właściwy przepływ informacji i wzajemna komunikacja międzyosobowa. Bardzo często nie ma po prostu miejsca na odpowiedzialną wolność ze względu na brak informacji.

Drugim ważnym warunkiem jest troska o rozeznawanie woli Bożej w otwartym dialogu. Sprawa znana nam z czasów posoborowych. Ile niesie to z sobą kłopotów, wiedzą o tym dobrze przełożeni.

Trzeci warunek – to stosowanie w praktyce zasady pomocniczości. Stanowi to nieodzowny wprost element wdrażania do odpowiedzialnej wolności. Przejawia się w dawaniu okazji do uczestniczenia we władzy, a więc i w autorytecie władzy przez delegowanie, dalej – przez racjonalne, roztropne, w zależności od charakteru danego instytutu zakonnego, stosowanie zasady kolegialności; przez tak daleko idącą, jak to jest możliwe, zgodnie z duchem instytutu, decentralizację, z uwzględnieniem podziału ról i delegowanie. Należy równocześnie zwrócić uwagę na wzajemne uzupełnianie się funkcji, a także ich współzależność. Nie można bowiem liczyć i stawiać wyłącznie na bezinteresowność. Ludzie muszą potrzebować się wzajemnie, by służyć sobie w poczuciu odpowiedzialnej wolności. Te wszystkie elementy składają się na pożądaną jedność w wielości.

Zasygnowaliśmy warunki nie tylko zapewniające operatywność autorytetu władzy, ale które przez wdrażanie do współodpowiedzialności ułatwiają kształtowanie postawy odpowiedzialnej wolności. Spełniają tę podwójną rolę w zależności od tego, w jakiej mierze wspierają się na podstawowych założeniach formacyjnych autorytetu. Także w tym punkcie ograniczę swoje uwagi jedynie do naszkicowania problematyki.

Za pierwsze podstawowe założenie formacyjne autorytetu należy uznać postawę szacunku oraz właściwą ocenę godności osób.

Takim warunkiem jest z kolei wyrozumiała dobroć, stwarzająca atmosferę sprzyjającą skutecznemu rozładowaniu napięć, które normalnie stanowią dużą przeszkodę blokującą akceptację wartości reprezentowanych przez autorytet. Bez wyrozumiałej dobroci bardzo utrudnione jest przełamywanie uprzedzeń i porozumienie zwaśnionych. W czasach przejściowych oraz szybko następujących po sobie zmian na czołowe miejsce wysuwa się wytrwała cierpliwość. To wszystko trzeba budować na fundamencie zaufania. Jest to po prostu odwaga na racjonalne ryzyko jako nieodzowny warunek rozwoju. Rezygnację z zaufania dla pozornie uzasadnionych racji należy ocenić jako poddanie się i podcięcie w korzeniu formacyjnej funkcji autorytetu.

Z zaufaniem winno iść w parze przestrzeganie kompetencji. Przejawia się ono w świadomości granic własnego autorytetu, czyni nienadużywania władzy. Podkopuje zaś autorytet władzy nieuzasadnione roszczenie do autorytetu wiedzy z tytułu posiadanego autorytetu władzy.

Doniosłym założeniem formacyjnej funkcji autorytetów jest ich wzajemny stosunek przejawiający się w poszanowaniu, współpracy i koordynacji. Niższy autorytet powinien czuć się bezpieczny w sprawowaniu swych funkcji przez przeświadczenie o możliwości poparcia ze strony autorytetu wyższego rzędu. Brak tego przeświadczenia podważa autorytet niższego stopnia.

Wyliczone przykładowo założenia formacyjne autorytetu, podyktowane przez doświadczenie i roztropność naturalną powinna zawsze ożywiać bezinteresowna postawa służby w duchu wiary, nadziei i miłości nadprzyrodzonej, zapewniających właściwe kształtowanie i korzystanie z odpowiedzialnej wolności.

 

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

Cencini Amadeo FDCC, Formacja permanentna problemy teoretyczne i praktyczne

Bulanda Edward SJ, Opieka zakonna i formacja młodych kapłanów zakonnych

Marcyński Krzysztof SAC, Media za klauzurą. W trosce o klauzurę serca