Vigano Egidio SDB, Wezwani, aby lepiej dać świadectwo naszemu życiu zakonnemu. Znaczenie przyszłego Synodu w 1994 roku

 
Ks. Egidio Vigano SDB, Przełożony generalny Salezjanów

WEZWANI, ABY LEPIEJ DAĆ ŚWIADECTWO NASZEMU ŻYCIU ZAKONNEMU. ZNACZENIE PRZYSZŁEGO SYNODU W 1994 ROKU

 

Przed nami, w niedalekiej przyszłości wydarzenie w życiu Kościoła, w związku z którym w centrum uwagi znajdzie się problem istoty i misyjności życia konsekrowanego pośród Ludu Bożego. Oto Papież zwołał na koniec 1994 roku wszystkich biskupów na Synod zwyczajny, dziewiąty, który podejmie ten temat jako zasadniczy dla odnowy wszystkich. W świecie wyczuwa się pilną potrzebę, by osoby konsekrowane dawały coraz większe świadectwo ducha błogosławieństw.

Synod będzie rozważał tę problematykę w odniesieniu do Kościoła powszechnego, w przeciwieństwie do synodów partykularnych (jak IV Zgromadzenie biskupów południowoamerykańskich albo przyszły Synod afrykański), które mają na celu danie duszpasterskiej odpowiedzi na interpelacje dotyczące własnych kontekstów. Dwa są sposoby kierownictwa duszpasterskiego, oba nieodzowne i uzupełniające się: jeden polega na zgłębianiu walorów tożsamości całego Ludu Bożego, drugi nawiązuje konkretnie do różnych wyzwań w życiu kulturalnym i społecznym narodów: jedność i różnorodność w duszpasterstwie w perspektywie jednocześnie transcendentalnej i wcielenia w życie.

Bez wątpienia ogólna wizja Synodu ’94 znajduje wyraz w szczegółach dotyczących zarówno ważnych instytutów życia konsekrowanego, jak i kulturowych potrzeb różnych regionów.

Patrząc na ostatnie synody powszechne, takie jak Synod nadzwyczajny po dwudziestu latach od Soboru, Synod poświęcony formacji prezbiterów czy świeckim wierzącym, łatwo zrozumieć, na czym polega ujmowanie jedności Kościoła pod kątem różnych kontekstów.

Następcy Apostołów zajmą się refleksją o charakterze duszpasterskim nad zagadnieniem życia konsekrowanego w dzisiejszym świecie, a więc nad jego różnorodnymi formami dążenia do świętości i różnymi sposobami dawania świadectwa i niesienia posługi. Trzeba będzie wejść w sam środek tajemnicy Kościoła, skąd bierze źródło cała moc uświęcania. Jeśli osoby konsekrowane z jakiegokolwiek kraju świata nie skupią swych wysiłków na tym aspekcie, narażą się na niebezpieczeństwo podejmowania działań na próżno. Nie wystarczy dwoić się i troić w swej obecności wśród łudzi; istnieje nagląca konieczność głoszenia im poprzez istnienie i działanie proroctwa o zmartwychwstaniu.

Przyszły Synod wskaże wszystkim zadanie w Kościele polegające na „dawaniu wspaniałego i zaszczytnego świadectwa temu, iż świat nie może się przemienić i ofiarować się Bogu bez ducha ewangelicznych błogosławieństw”[1]. Uważam za rzecz zbawienną, że w instytutach zakonnych już teraz pielęgnuje się świadomość znaczenia tegoż Synodu, przygotowań do niego i uroczystego przebiegu.

Jaki może i powinien być nasz osobisty i wspólnotowy udział w tym wydarzeniu? Nie jest łatwo dać odpowiedź, którą przyjęliby wszyscy. Przemyślenia w sposób syntetyczny wymaga pracowite poszukiwanie i doświadczenia trzydziestu lat, trzeba umieć spojrzeć inaczej na kwestie już potwierdzone. Wydaje się to samo w sobie trudne do wykonania, ale stymulujące i owocne.

Sądzę, że co najmniej w dwóch sprawach nie powinno zabraknąć naszego wkładu. Chodzi o odnowę zaangażowania się w realizowanie w życiu w sposób bardziej przekonywujący i adekwatny naszego powołania zakonnego określonego na nowo i zaktualizowanego oficjalnie w Regule, a także o żywe i pilne zainteresowanie się tym, co w Kościele będzie czynione z myślą o odpowiednim przygotowaniu do owego wydarzenia. Moje uwagi zawierają wskazówki dotyczące włączenia się w tych dwóch kierunkach.

Ostatnio, w Święto Ofiarowania Jezusa (2 lutego) miałem szczęście koncelebrować Mszę Św. z Ojcem Świętym w wypełnionej zakonnicami i zakonnikami Bazylice Św. Piotra. Szczególnie wymowne było tradycyjne ofiarowanie świec. Papież powiedział w homilii: „Zapalając dziś te świece będące znakiem światła Chrystusa, rozpoczynamy również przygotowanie do przyszłego Zgromadzenia Synodalnego biskupów, które, jak wiecie, poświęcone będzie życiu konsekrowanemu i jego zadaniom w Kościele i w świecie. A zatem zajmiemy się u progu roku dwutysięcznego waszym życiem, waszą konsekracją, waszym sposobem uczestniczenia w ewangelizacji, a także (w konsekwencji) w działalności misyjnej Kościoła. Proszę, byście towarzyszyli modlitwą pracom przygotowawczym. Bierzcie czynny udział w konsultacjach, do jakich będziecie powołani. Następcy Apostołów chcą pomóc wam, abyście byli ewangelicznym zaczynem oraz ewangelizatorami wobec kultur w trzecim tysiącleciu i społecznych orientacji”[2].

Zwłaszcza ostatnie słowa Papieża, wywołały we mnie zadumę nad znacznym rozwojem życia konsekrowanego w ciągu posoborowych dziesięcioleci, mimo różnych braków, jakich nigdy nie są pozbawione procesy z udziałem ludzi. Oto jesteśmy na początku nowego okresu żywotności w świeckiej historii; minęła zimowa pora i nadeszła wiosna, a z nią otwieranie się ku przyszłości z coraz większą siłą i ufnością.

Vaticanum II spowodowało naprawdę nowy początek w życiu Kościoła. Warto rozważyć z radością, mimo dręczących problemów, słowa Pawła VI: „Przeżywamy w Kościele uprzywilejowany moment działania Ducha Świętego. To szczęście, że możemy się mu poddać. Odczuwa się pragnienie, aby gromadzić się wokół Ducha Świętego i pozwolić mu się prowadzić”[3].

Poświęćmy się z całą rzetelnością przygotowaniom do czekającego nas Synodu.

Jeden problem

Synod ’94 nie będzie się zajmował rozważaniem charakteru poszczególnych instytutów ani też wyłącznie życiem zakonnym, ale ogólnym rozumieniem i znaczeniem w Kościele całego życia konsekrowanego. Mieszczą się w tym również instytuty świeckie oraz inne formy specjalnej konsekracji i stowarzyszenia życia apostolskiego.

Spontanicznie rodzi się pytanie, czy takie poszerzenie optyki Synodu nie spowoduje ryzyka pewnego rozproszenia i powierzchowności. Czy obszerność tematyki nie wpłynie ze szkodą na pogłębienie i uściślenie końcowych stanowisk?

Rzut oka na przygotowywany program prac do wykonania pozwala przypuszczać, że owo poszerzenie optyki nie wyklucza możliwości koncentrowania się w czasie obrad Synodu na określonych grupach, np. związanych z życiem zakonnym jako takim; te środowiska stanowią przecież pars magna życia konsekrowanego.

Z drugiej strony jednak trzeba przyznać, że dzisiaj dla Ludu Bożego – od osób odpowiedzialnych za pracę duszpasterską poczynając – stało się potrzebną, wręcz pilną rzeczą sprecyzowanie kościelnego wymiaru i szczególnej roli całego życia konsekrowanego. W związku z tym rozszerzenie zakresu rozważanych zagadnień okaże się bardzo przydatne z dwóch powodów.

Pierwszy to kwestia pogłębienia przede wszystkim wspólnych aspektów zasadniczych, bez których nie ma przeżywania daru życia konsekrowanego, inaczej mówiąc – chodzi o ten element, który znajduje się u podstaw odmiennego charakteru poszczególnych grup.

A więc bycie „prawdziwym chrześcijaninem” (co stanowi wspólny aspekt zasadniczy) jest istotą bycia „zakonnikiem” (co stanowi odmienność naszego własnego charakteru). Nasze naśladowanie Chrystusa „nie jest czymś obcym wobec konsekracji chrztu, ale sposobem przeżywania wynikającego z chrztu zadania w jednym z wielu uzupełniających się powołań chrześcijańskich pochodzących od Ducha Świętego. Nie są to dwa poziomy takiego powołania: jeden – życia zakonnego, nieco wyższy, i drugi – życia chrześcijańskiego, nieco niższy. Dla tego, kto jest zakonnikiem, życie duchem błogosławieństw poprzez złożenie ślubów to jedyny sposób przeżywania daru chrztu i bycia uczniem Pana. Polega to na pełnieniu różnego rodzaju służby w ramach ogólnej misji Kościoła”[4].

Drugi powód wiąże się z docenieniem w sensie „historycznym” rozmaitości typów poszczególnych charyzmatów po to, by dostrzec w nich na podstawie konkretnego doświadczenia niewyczerpaną moc twórczą Ducha Pana na przestrzeni wieków, co stanowi oryginalną odpowiedź na przeróżne, zmieniające się konteksty, w jakich Kościół realizuje swe posłannictwo. Wymaga to spojrzenia na życie konsekrowane w sposób daleki od wszelkich interpretacji opartych na abstrakcyjnych schematach.

W takim wypadku lepiej będzie można zrozumieć potrzebę zarówno wzmocnienia tego, co wspólne, jak i wyjaśnienia oryginalnych cech każdego charyzmatu jako historycznie istniejącej, jednej z wielu postaci będącej wyrazem tej samej miłości rozlanej przez Ducha Świętego.

Właśnie w takiej perspektywie przygotowywany jest Synod. Lepiej jednak z ostateczną oceną poczekać na jego obrady.

Oficjalne materiały jako pomoc w przygotowaniach

W dniu 20 listopada 1992 ukazały się materiały pomocnicze Rady Synodu biskupów, zwane powszechnie jako „Lineamenta”, które mogą inspirować refleksje towarzyszące etapowi przygotowań. Tekst ich składa się z trzech części:

  • doktrynalne ujęcie życia konsekrowanego w ramach tajemnicy Kościoła (jego „tożsamość”);
  • aktualna sytuacja życia konsekrowanego, po przebyciu mozolnej i bogatej drogi od Vaticanum II do dnia dzisiejszego;
  • misyjność życia konsekrowanego, ze szczególnym uwzględnieniem odpowiedzi na wyzwania stawiane przez nową ewangelizację.

Kiedy ma się w pamięci stwierdzenie Soboru, że życie konsekrowane, „choć (…) nie dotyczy hierarchicznej struktury Kościoła, należy jednak nienaruszalnie do jego życia i świętości”[5], przychodzi na myśl, że następcy Apostołów zechcą uwypuklić przede wszystkim żywotne wartości związane z naśladowaniem Chrystusa, jako jedyne zdolne pociągnąć „skutecznie wszystkich członków Kościoła do ochoczego wypełniania powinności powołania chrześcijańskiego”[6]. Osoby konsekrowane powołane są do tego, by uświadomić innym, jak wielkim darem Ducha Pańskiego dla Ludu Bożego jest ich konsekrowanie.

Jeśli zatrzymamy się nad tym celem Synodu, zrozumiemy lepiej, że proces odnowy, w którego przebieg czujemy się zaangażowani, nie może ograniczać się do sprawy metod i programów duszpasterstwa. To w pierwszym rzędzie duchowa postawa fundamentalnego wyboru, to kwestia mentalności, rozpoznania, koncepcji życia. I właśnie tego rodzaju zwrot ku życiu wewnętrznemu staje się bodźcem do poszukiwania odpowiednich metod i stanowi ożywczy element każdego programu działania.

Myślę, że Synod może dać nam nową jasność i skuteczne pogłębienie, o ile swoje rozważania ustawi pod kątem „eklezjalności”, która dotyczy w istocie osób konsekrowanych związanych nie tylko bezpośrednio z Chrystusem, ale również z wszystkimi tworzącymi Lud Boży, z ludźmi świeckimi wierzącymi i z pasterzami tego Ludu.

Prace Synodu z pewnością doprowadzą nas do tego, byśmy zastanowili się nad doktrynalną podstawą życia konsekrowanego, nie wychodząc przy tym najpierw od specyfiki wewnętrznej każdego Instytutu (jak to zwykliśmy czynić), ale skupiając uwagę na ponownym odczytaniu w aspekcie Kościoła wszystkiego, co stanowi wspólny fundament, na uczynieniu tego przez pryzmat naszego szczególnego doświadczenia związanego z darem Ducha Świętego również dla innych.

W pewnym sensie mamy przejść drogę odwrotną do tej, jaką podążaliśmy podczas ostatnich kapituł generalnych. Wtedy zajmowaliśmy się w myśl zaleceń soborowych określaniem naszych charyzmatów odziedziczonych po założycielach (a zatem – od wspólnego patrymonium soborowego do wyznaczonego przez własną specyfikę). Tymczasem teraz będziemy musieli, wychodząc od doświadczenia naszej tożsamości charyzmatycznej, zająć się pogłębianiem i wyjaśnianiem wspólnych wartości składających się na wymiar kościelny (czyli od własnej specyfiki do wspólnego patrymonium).

Synod będzie doskonałą okazją, by bardziej zaangażować się w wielkie dzieło odnowy duchowej obejmującej cały Lud Boży, podjętej szeroko przez rozmaite instytuty życia konsekrowanego. Sądzę, że wysiłek włożony w wyodrębnienie pewnych aspektów naszego życia, które mogą być ofiarowane jako owoc przebytej w tych latach drogi, pomoże nam samym w osiągnięciu wyraźniejszej świadomości co do biblijnych i teologicznych podstaw tak konsekracji jak i posłannictwa i rad ewangelicznych, współodpowiedzialności dzielonej z każdym z naszych współbraci, nieodzownej i braterskiej służby wobec władzy, decentralizacji z zachowaniem jedności.

Nie zakończony proces odnowy

Przyglądając się drodze przebytej po Soborze Watykańskim II, będzie można dokonać swego rodzaju rzeczywistego bilansu ewolucji życia konsekrowanego również w odniesieniu do rozwoju społeczeństwa. Procesy sekularyzacji i uspołecznienia nie były bowiem rzeczą obojętną i nie można lekceważyć ich wpływu na ewolucję życia konsekrowanego – nie tyle po to, by stwierdzić jego ewentualną degradację, ile raczej z myślą o spokojnym odnalezieniu w tym pewnych wartości pozytywnych i ewentualnego sprzeciwu ewangelicznego do podjęcia na nowo.

Na tej posoborowej „drodze” osiągnęliśmy w różnych punktach istotny postęp: wysiłki zmierzające do odnowy, do rewizji spojrzenia, do przemyśleń na nowo i przedstawiania projektów, inicjatywy oraz doświadczenia, problemy i trudności. Rozważaliśmy wiele razy szczególnie wyraźne aspekty tych minionych dziesięcioleci.

Oczywiście widoczne są różne pozytywne efekty: żywe nawiązanie do założyciela, koncepcja i ponowne opracowanie Reguły, docenienie wartości profesji zakonnej, położenie akcentu na tym, co jest duchem danego Instytutu, przeorganizowanie struktur o charakterze służebnym przy decentralizacji z zachowaniem jedności, charyzmatyczne kryterium działania, odnowienie poczucia wymiaru wspólnotowego, troska o formację początkową i permanentną, ofiarność misyjna, włączenie osób świeckich itd. Ale wszystko to zostało dopiero zapoczątkowane w praktyce i nie stanowi procesu zakończonego. Sprawa odnowy jest ciągle w trakcie realizowania się. Niesie ze sobą nowe tendencje i wyzwania, różnice kulturowe zależne od kontekstów i bez przerwy problemy do pokonania.

W odniesieniu do instytutów życia konsekrowanego trzeba obiektywnie mówić o „nie zakończonej” odnowie. Określenie „nie zakończona” oznacza, że mimo uznanych dokonań istnieją kolejne etapy tego procesu, a dotychczasowe osiągnięcia nie zawsze, niestety, są pozytywne. Wystarczy wspomnieć trudności, jakie pojawiły się w ostatnich dziesięcioleciach. Nie wydaje się słuszne, by wymieniać tu największe z nich, również dlatego, że dotykając całego życia konsekrowanego, wiążą się z niedoskonałościami i brakami w innych sektorach życia Kościoła. Niełatwo przeprowadzić odnowę całego Ludu Bożego w krótkim czasie i pod różnymi szerokościami geograficznymi. Toteż wyraźnie widać, że proces ten nie został jeszcze zakończony, ale nadzieją napawa fakt, że jest już wszędzie w toku.

Jesteśmy aż nazbyt świadomi różnych problemów, takich jak: powolność procesu duchowego odradzania się (spowodowana pewną powierzchownością), zmniejszenie wyrazistości niektórych istotnych wartości wskutek osłabienia ascezy, zanik entuzjazmu apostolskiego w różnych działaniach, objawy zdezorientowania widoczne u pewnych współbraci, występujący tu i ówdzie brak dostatecznej równowagi różnych napięć, niebezpieczeństwo swego rodzaju ogólnikowości bądź tendencji do zrównywania wszystkiego, prowadzących do osłabienia tożsamości, ustępstwa w obliczu rozdźwięków, nierzadkie przejawy indywidualizmu i nowobogactwa, nie zawsze jasne dawanie publicznego świadectwa swej postawy w społeczeństwie itd. Między wiernością ideom założyciela i Soboru a tym, co widać w codziennym życiu, istnieje faktycznie, wprawdzie stopniowo przezwyciężana ale jeszcze ciągle niemała rozbieżność.

Tymczasem chodzi o wierność polegającą na stałym odwoływaniu się do założyciela i na wysiłkach, by naśladować typ jego świętości. Gdyby bowiem żył on dzisiaj, nakłaniałby nas do bardziej wyrazistego i znaczącego stylu życia konsekrowanego zarówno w wymiarze duchowym i ascetycznym, jak i apostolskim (zważywszy, że oba one wzajemnie się przenikają w sposób nierozdzielny); popchnąłby nas również w kierunku szukania nowych odpowiedzi będących owocem odnowionego wnętrza, niestrudzonego ducha poświęcenia i apostolskiego męstwa.

Uważam, że posoborowa odnowa pozwala nam wzrastać w tak dynamicznie rozumianej wierności, choć zdajemy sobie sprawę, że to dzieło nie zakończone. Można rzec, że jesteśmy na dobrej drodze.

Na pewnych terenach jednak do wskazanych powyżej niebezpieczeństw i negatywnych aspektów dołącza się dramatyczna kwestia rosnącego braku osób we wspólnotach i starzenia się zakonników, co wpływa na prowizoryczność wielu podejmowanych działań. W takich sytuacjach trzeba będzie w procesie odnowy szukać odważnie nie znanych dotąd rozwiązań, kierując się kryterium znaczenia.

W każdym razie, niedokończona symfonia pozostaje zawsze symfonią.

Uroczystości synodalne to odpowiednia okazja, by wyrównać wszelkie niedostatki.

Aspekty eklezjalności w naszym posoborowym doświadczeniu

Na drodze przebytej od zakończenia Soboru Watykańskiego II doświadczyliśmy z dużą dla nas korzyścią kilku wielkich wartości eklezjalnych związanych z naszym specyficznym powołaniem. Refleksja nad nimi daje nam możność wzbogacenia przygotowań do Synodu (w trakcie różnych zebrań na poziomie lokalnym i ogólnym) o konkretne elementy, istotne dla odnowy życia konsekrowanego. Wymieniamy tu niektórej podkreślając w nich aspekt „eklezjalności” w najgłębszym jej rozumieniu, czyli oznaczającej nie tylko „odczuwanie z Kościołem” i „działanie w Kościele”, ale też „identyfikowanie się z nim” w przeżywaniu własnego powołania jako wyrazu żywotnej w nim łaski, doktryny i ewangelizacyjnej odpowiedzialności.

Szczególnie ciekawe wydają mi się następujące aspekty: fakt, że nasze powołanie realizuje się poprzez „charyzmat”; poczucie nasycenia szczególną „konsekracją”, pojmowanie „ślubów zakonnych” jako przymierza z Bogiem w perspektywie swoistego planu ewangelicznego, uczestniczenie w „sakramentalności” Ludu Bożego, określenie się w nim dzięki inicjatywie Ducha Świętego poprzez specyficzny „wybór pola działania”.

Na co dzień doświadczaliśmy tajemnicy Kościoła, przeżywając te aspekty, które są przecież wspólne dla wszystkich konsekrowanych mimo różnic w typie doświadczeń, zwłaszcza dotyczących wyboru działalności. Warto zatem wydobyć je jako żywe źródła eklezjalności z myślą o zbliżającym się Synodzie.

„Charyzmat”. To, że charyzmat założycieli jest uważany za „doświadczenie Ducha Świętego” przekazane, strzeżone i rozwijane[7] jako dar dla Ludu Bożego, pomogło nam odczuwać mocniej uczestnictwo w tajemnicy Kościoła wraz z przeżywaniem tego wymiaru naszego powołania, który związany jest z Zesłaniem Ducha Świętego: silnie eklezjalnego, bo charyzmatycznego.

Uznanie różnorodności charyzmatów popchnęło nas nie tyle do prześledzenia mniej lub bardziej ogólnych teorii oraz interpretacji, ile do nabrania nowych sił ze zwróceniem uwagi na stałą, historyczną i kreatywną obecność Ducha Świętego. Charyzmat założyciela nie jest darem nieokreślonym i abstrakcyjnym, jakimś mitem poza historią, ale przeżyciem ewangelicznym, rzeczywistością konkretną. Jego tożsamość wpisana jest w różne typy życia chrześcijańskiego i konstytucyjnie włączona do życia Kościoła. W ten sposób nauczyliśmy się szukać źródeł wszelkiego rodzaju życia konsekrowanego przede wszystkim w inicjatywie Ducha Świętego uwidaczniającej się poprzez wieki. Świadomość, że jesteśmy tak szczególnie związani z Duchem Świętym, powiększa naszą znajomość żywotności Kościoła, otwierając szersze perspektywy poszukiwania odpowiednich wzorów.

Czymś nowym w każdym charyzmacie (profetycznym wymiarem, jaki uwydatnia on w zbawczej misji Ludu Bożego) ma być szczególne odczytanie Ewangelii, odważny sposób stawiania czoła nowym wyzwaniom społecznym. Ponowne wskazanie jakiegoś charyzmatu oznacza odkrycie właśnie tych elementów innowacyjnych włączonych weń przez Ducha Świętego.

Historia uczy, że charyzmat może wywoływać również opory, ale nie zmniejsza to ani „odwagi w podejmowaniu inicjatyw, ani wytrwałości w poświęcaniu się, ani pokory w znoszeniu przeszkód: właściwy stosunek między autentycznym charyzmatem, perspektywą innowacji i wewnętrznym cierpieniem wnosi jednak historyczną wartość wyrażającą się w powiązaniu między charyzmatem a krzyżem”[8]. Można powiedzieć – w świetle tej charyzmatycznej perspektywy – że istotnym wkładem życia konsekrowanego w dzieło zgłębiania tajemnicy Kościoła i uczestniczenia w niej jest wskazanie na pierwszoplanowe miejsce Ducha Świętego, jego ożywiającą i wzmacniającą obecność w Ciele Mistycznym, jego wielopostaciową zdolność inspiracji ukierunkowaną na tworzenie poczucia wspólnotowości, jego rolę konstruktora organicznej i katolickiej jedności, z uwzględnieniem cennego wkładu wielu różnic.

Trzeba ponadto dodać, że Duch Święty obdarza odpowiednimi i wielorakimi charyzmatami również pasterzy Kościoła, upoważnionych do tego, by za ich sprawą zbiegały się one we wspólnocie kościelnej. Papieżowi i biskupom daje charyzmat koordynowania innych charyzmatów i z tego też względu podkreślanie pierwszoplanowości Ducha Świętego napełnia szczególnym światłem organiczność Kościoła jako Ciała Chrystusa. W istocie, ponad zróżnicowaniem struktury hierarchicznej, odmiennością darów i zadań oraz wypełnianiem rozmaitych posług i sprawowaniem urzędów jest przede wszystkim tajemnica Kościoła, wobec której wszyscy są powołani, by prymat przyznać „życiu w Duchu Świętym”[9].

Odwołanie się do Ducha Świętego jako źródła życia jest dla wszystkich fundamentem i zdrojem autentycznej eklezjalności.

„Konsekracja”. Vaticanum II spowodowało prawdziwy przewrót w sposobie interpretowania „życia konsekrowanego”. Sama terminologia będąca teraz w użyciu wywodzi się od wprowadzonego w „Lumen gentium” słowa „consecratur[10]. Przez kogo konsekrowane jest to życie? Odpowiedź znajduje się właśnie w tym słowie użytym w stronie biernej. Wskazuje ono na Boga jako protagonistę – za pośrednictwem ministerium Kościoła – szczególnej konsekracji: to nie sakramentalne namaszczenie, ale „uroczyste błogosławieństwo”, jak mówi tekst Rytuału Ślubowania, zapewniające specjalny dar i opiekę Ducha Świętego.

Z tego punktu widzenia określenie „konsekrowane” jawi się jako element uzasadniający eklezjalność tego rodzaju życia.

Boski akt konsekracji wprowadza (zgodnie z linią wyznaczoną przez chrzest i bierzmowanie) szczególną „obecność” Ducha Świętego, podejmującego w ten sposób zadanie włączania, prowadzenia, podtrzymywania i wewnętrznego wzmacniania tych, którzy ślubują rady ewangeliczne. „Konsekracja” widziana jako „specyficzna obecność Ducha Świętego” staje się żywym źródłem nadziei i ukazuje jeden aspekt ożywczego działania Ducha Świętego jako „duszy” Kościoła.

I jeszcze jedna uwaga: konsekrujący akt Boga wraz z darem Jego Ducha wprowadza jednocześnie zarówno „powołanie” jak i „posłannictwo”. To Bóg, obdarzając Swoim Duchem, „powołuje”, „konsekruje” i „posyła” jednym aktem wyrażającym opatrzność i upodobanie. W związku z tym „powołanie”, „konsekracja” i „posłannictwo” są nierozłączne ze sobą. „Konsekracja” i „posłannictwo” jawią się tu jako dwa zasadnicze aspekty tego samego aktu, wskazując plan życia według Ewangelii w szczególny sposób ożywiony pełną miłości obecnością Ducha Świętego.

Ta uwaga ma niemałe znaczenie dla interpretacji życia konsekrowanego. „Posłannictwo” nie jest czymś zewnętrznym, dającym się utożsamić po prostu z „działalnością apostolską”; to Boża inicjatywa poprzedzająca ją i kierująca nią. Jest ona wpisana bezpośrednio w konsekrację i znajduje wyraz w „wyborze pola działania” wskazanym przez charyzmat założyciela. Toteż z posłannictwa rodzą się rysy fizjonomii, które nadają kształt praktykowaniu rad ewangelicznych i wywierają wpływ na jego typologię kościelną oraz formy realizacji.

Złożenie ślubów nie wiąże się więc z ogólnikową i niewyraźną obietnicą, ale oznacza przyjęcie radykalnych treści, jakie niesie chrzest, w sposób ściśle określony przez charakterystyczne cechy wynikające z posłannictwa, jakie wskazał Bóg.

Nie powinno być już zatem napięcia między „konsekracją” a „posłannictwem” (zwłaszcza w środowiskach życia apostolskiego), a jedynie wzajemne przenikanie się i obieg w ramach wymiany wartości eklezjalnych. Mówiąc o „życiu konsekrowanym”, wskazuje się tym samym tę część Ludu Bożego, która przez Boga wybrana i wyznaczona dla dobra (uświęcenie i praca apostolska) całego Kościoła – jest wzbogacana wielką rozmaitością charyzmatów, „jak oblubienica strojna dla męża swego; przezeń też daje się poznać wieloraka mądrość Boża”[11].

Ta soborowa wizja „konsekracji” jako zdolna dokonać głębokiej odnowy duchowego wnętrza osób konsekrowanych akcentuje zasadniczy aspekt ich eklezjalności: święta hierarchia pojawia się w akcie poświęcenia, aby zapewnić swym urzędem realizację powołania i posłannictwa wyrażonego w postaci różnych charyzmatów uznanych za szczególne dobro godne opieki i obrony.

„Ślubowanie”. Słowo to oznacza akt całkowitego oddania się Bogu przez tego, kto został wybrany i wezwany (pełny sens zawarty jest w określeniu „śluby wieczyste”). Zobowiązuje się on ponadto w sposób zdecydowany iść za Chrystusem, wydobywając i ukazując aspekty Jego niezgłębionej tajemnicy. Zgłębianie teologicznego sensu konsekracji pomaga uściślić to, co stanowi podmiot w jego ślubowaniu. Właściwie nie „poświęca się” on (rzeczywiście: „zostaje poświęcony”), ale „ofiaruje siebie samego” w darze, całkowicie. Radykalny wymiar tego daru widoczny jest w „radach ewangelicznych” i one wskazują, na ile wielkoduszna bywa odpowiedź na Boże wezwanie. Konsekracja ze strony Boga oraz całkowite oddanie się spełnianiu rad ewangelicznych ze strony podmiotu łączą się nierozdzielnie w „ślubowaniu”. A zatem w „ślubującym” mamy do czynienia z owocami szczególnej obecności Ducha Świętego oraz jego wolą radykalnego ofiarowania się. Będzie on nazywany „konsekrowanym”, a jego egzystowanie – „życiem konsekrowanym”.

Widoczne jest tu podwójne znaczenie przymiotnika „konsekrowany”: jedno związane z działaniem Boga („konsekrowany przez Boga”) i drugie wskazujące na radykalne oddanie siebie, w czym objawia się w szczególny sposób obecność Ducha Świętego („konsekrowany dla Boga”).

Gruntowne zaangażowanie się w praktykowanie rad ewangelicznych stanowi element prawdziwego „przymierza” (indywidualnego i grupowego) z Bogiem za pośrednictwem założyciela, uważanego za ojca lub patriarchę. To przymierze, które pozwala rozumieć złożenie ślubów jako konkretną odpowiedź na swoisty plan podsunięty przez Ducha Świętego założycielowi. Wobec tego ślubowanie nie jest tylko prostym złożeniem ślubów, ale podjęciem decyzji, by wyznaczały one drogę życia zgodnie z charyzmatem założyciela. Realizowanie posłannictwa nadaje w sposób konkretny ton i eklezjalną postać temu wszystkiemu, co ofiarowało się w akcie ślubowania. Oddanie siebie samego przy praktykowaniu rad ewangelicznych zostaje określone przez spełnianie własnego posłannictwa w Kościele według reguły życia zakonnego przez tenże zatwierdzonej.

Słuszne są w tym zakresie stwierdzenia zawarte w „Lumen gentium”: „A ponieważ rady ewangeliczne przez miłość, do której prowadzą, w szczególny sposób zespalają z Kościołem i jego tajemnicą tych, którzy za nimi idą, przeto życie ich duchowe winno być poświęcone także dobru całego Kościoła. Wynika stąd obowiązek pracy, w miarę sił i stosownie do formy osobistego powołania, bądź modlitwą, bądź gorliwym działaniem, celem zakorzenienia i umocnienia w duszach Królestwa Bożego i rozszerzania go na wszystkie kraje”[12].

Także i z tego punktu widzenia ukazana jest eklezjalność życia konsekrowanego. Nie bez powodu „Kościół bierze w opiekę i popiera swoisty charakter” rozmaitych charyzmatów[13]. „Swoisty charakter” związany jest z różnymi ślubowaniami rad ewangelicznych i „zakłada szczególny styl uświęcania i pracy apostolskiej, mający swą określoną tradycję”[14].

Różnice charyzmatyczne występujące w tym samym ślubowaniu zostały zainspirowane przez Ducha Świętego dokładnie po to, by wzbogacić i zdynamizować Kościół w dziele pełnienia przezeń misji zbawczej.

„Sakramentalność”. Przedstawienie w nauce soborowej Kościoła jako uniwersalnego „Sakramentu zbawienia” pozwoliło odzyskać dla tego terminu znaczenie świadectwa i wiarygodnego znaku związanego z życiem chrześcijańskim: ochrzczeni winni być wśród ludzi „znakami i nosicielami” tajemnicy Chrystusa.

Kościół ma zatem charakter sakramentalny wyrażający się w różnorodności powołań, które czynią go dla ludzi znaczącym pod wieloma postaciami. Życie konsekrowane stanowi istotną część tej „sakramentalnej natury” Kościoła[15].

W „Lumen gentium” stwierdza się, że poprzez osoby konsekrowane może on lepiej ukazywać Chrystusa – „bądź to oddającego się kontemplacji na górze, bądź zwiastującego rzeszom Królestwo Boże, bądź uzdrawiającego chorych i ułomnych, a grzeszników nawracającego do cnoty, bądź błogosławiącego dzieciom i dobrze czyniącego wszystkim, a zawsze posłusznego woli Ojca, który Go posłał”[16].

To wielorakie znaczenie eklezjalne nie tylko ujmuje całe bogactwo wartości teologicznych i chrystologicznych dotyczących życia konsekrowanego, ale wskazuje też konkretnie powód, dla którego członkowie stanu zakonnego zostają włączeni w misję Ludu Bożego „z nowego i szczególnego tytułu”[17]. Oni bowiem „w wyższym stopniu ukazują wszystkim wierzącym dobra niebiańskie już na tym świecie obecne, jak i dają świadectwo nowemu i wiekuistemu życiu zyskanemu dzięki odkupieniu Chrystusa, jak wreszcie zapowiadają przyszłe zmartwychwstanie i chwałę Królestwa niebieskiego (…). Ujawniają w swoisty sposób wyniesienie Królestwa Bożego ponad wszystko co ziemskie oraz jego najważniejsze potrzeby, ukazują też wszystkim ludziom przeogromną wielkość potęgi Chrystusa królującego i nieograniczoną moc Ducha Świętego działającego przedziwnie w Kościele”[18].

Takie widzenie szczególnego znaczenia życia konsekrowanego pomaga również zinterpretować występowanie w tekstach soborowych do niego się odnoszących przysłówka „bardziej” („bardziej z bliska”, „w sposób bardziej głęboki”, „w sposób bardziej trwały i pewny” etc.). Jego funkcja nie tyle wiąże się z kwestią godności i świętości, ile raczej polega na uwypukleniu właśnie faktu, że to życie jest szczególnym znakiem w Kościele, czyli „wymiarem sakramentalnym”. Dzięki temu życie konsekrowane ukazuje światu wielopostaciowe bogactwo i użyteczność wartości chrześcijańskich.

Głosi otwarcie zwłaszcza eschatologiczny charakter Ludu Bożego. Osoby konsekrowane, oddając się całkowicie poprzez praktykowanie rad ewangelicznych, stają się widomym znakiem mocy zmartwychwstania, usiłują być ekspertami w rozpoznawaniu działania Chrystusa zmartwychwstałego w historii i dają świadectwo zadaniom oraz radości płynącej z nadziei, składającym się na przygotowanie na powrót Pana, w oczekiwaniu na „niebo nowe i ziemię nową”[19].

Jak widać, również i w aspekcie znaczenia potwierdzona zostaje w sposób konkretny i budzący zainteresowanie żywa i korzystna eklezjalność życia konsekrowanego.

„Wybór pola działania”. Apostolska konsekracja pociąga za sobą, również pod wpływem Ducha Świętego, wyznaczenie preferowanych adresatów misji ewangelizacyjnej. Toteż ci, którzy są posłani na przykład do pracy z młodzieżą, winni pojmować swoje posłannictwo w bliskim powiązaniu z problemami wieku rozwojowego człowieka, czyli czuć się powołani do realizowania w sposób kompetentny swoich zadań w dziedzinie wychowania. Wybór pola działania, oznaczający w tym wypadku „wybór edukacji”, staje się w rzeczy samej pierwszym krokiem w kierunku inkulturacji Ewangelii, krokiem, przy którym trzeba umieć połączyć ze sobą ściśle sprawy wiary i życia, Ewangelii i kultury.

Wybór pola działania sprawia, że postrzega się dzisiaj ze szczególną troską kilka najważniejszych kwestii, które go uaktualniają, takich jak: preferencyjne traktowanie problemu ludzi biednych, solidarność według koncepcji nauki społecznej Kościoła, zagadnienie rozeznania etycznego w procesie formacji sumienia, istota grzechu, pilna konieczność głoszenia wydarzeń związanych z Paschą Chrystusa.

Doświadczenie uczy nas, że wybór pola działania przypomina to, co dzieje się w jakimś tyglu, gdzie mieszają się i nabierają mocy wcześniejsze cechy eklezjalności. Znajduje to konkretny wyraz i jest nieodzowne dla sprawowania macierzyńskiej funkcji Kościoła wspierającej chrześcijańskie dojrzewanie człowieka.

Poczynione tu, acz nie roszczące sobie pretensji do wyczerpania tematu, refleksje o uznanych już i w swej istocie poznanych aspektach („charyzmat”, „konsekracja”, „ślubowanie”, „sakramentalność” i „wybór poła działania”) traktujemy jako pożyteczny owoc naszego doświadczenia posoborowego. Mogą one rzucić wiele światła również na proces odnowy życia konsekrowanego. Chodzi przecież o większe zwrócenie uwagi – dzięki obecności i mocy Ducha Świętego – na niezgłębioną tajemnicę Chrystusa w czasie, o uaktywnienie i uwspółcześnienie charyzmatu założycieli i założycielek, o wejście w trzecie tysiąclecie ze świeżymi siłami czerpanymi ze zmartwychwstania.

Wielkie cele jeszcze nie osiągnięte

Synod z pewnością zwróci uwagę także na niemało poważnych problemów, które pozostały otwarte w procesie odnowy.

Trzeba powiedzieć, że w całym życiu chrześcijańskim, a więc również konsekrowanym, fenomen niezakończenia związany jest z naszą kondycją „będących w drodze”. Świadomość tej kondycji nie powinna rodzić zniechęcenia, ale raczej pomagać w wyraźnym dostrzeżeniu celów, jakie należy osiągać stopniowo, z całym poświęceniem wspartym nadzieją. Dlatego też patrząc na przepaść ciągle istniejącą między opisanym w dokumentach dotyczących odnowy ideałem a przeżywaną codziennością, musimy umieć uchwycić punkty najważniejsze, strategiczne, na które trzeba postawić w sposób jasny i zdecydowany. Są takie cele do osiągnięcia, do których zdajemy się już zmierzać. Wymaga to jednak ciągłego pogłębiania, kontroli i w odpowiednim momencie zmiany planu postępowania.

W „Lineamentach” wyliczone zostały różne „problemy”, które są nadal otwarte. Wolimy tu mówić na nasz użytek o „celach” jeszcze nie osiągniętych. Wskazujemy kilka najważniejszych, nie po to, by uskarżać się na różne odchylenia i niedoskonałości (jakich niestety nie brak), ale by uzasadnić nasze zaangażowanie w przygotowania do Synodu.

Nawiązujemy bezpośrednio do sytuacji życia zakonnego, aby nasz ewentualny wkład w prace synodalne przełożyć nie tylko na refleksje, którymi się podzielimy, lecz także i przede wszystkim na konkretne świadectwo życia. Posuwając się z ufnością i wytrwałością naprzód drogą, na którą już wkroczyliśmy, zamierzamy zaangażować się od dziś w odnowę bardziej autentyczną, kierując się kilkoma wytycznymi, jakie wydają się nam najpilniejsze. Rozważanie ich służy nam jako rachunek sumienia.

„Życie w Duchu Świętym”. Odnowa życia konsekrowanego związana jest w sposób radykalny z „życiem w Duchu Świętym” przeżywanym intensywnie, bowiem to Duch Święty ożywia i zwiększa powołanie. W doświadczeniu posoborowym wspomniane wyżej elementy eklezjalne zasiliły stosowną pedagogię formacji (na etapach początkowych i przy formacji permanentnej) oraz przyczyniły się bez wątpienia do poprawy życia osób i wspólnot. Chodzi jednak o drogę nigdy nie zakończoną, pełną dużych wymagań, w której przeszkodą jest zsekularyzowana atmosfera, w jakiej żyjemy.

Papież wezwał nas do omijania niebezpieczeństw w postaci zarówno zbytniego zamykania się w sobie, jak i uprawiania aktywizmu.

Musimy uważać życie w Duchu Świętym za pierwszy cel, ciągle nie osiągnięty. W związku z tym oczekujemy od Synodu ’94 zachęty i światła, aby stworzyły wystarczająco dużo miejsca także dla szczególnej oryginalności czynnego życia konsekrowanego, o której chyba trochę zapomniano, bądź niewystarczająco ją zgłębiano dotąd w oficjalnych ujęciach.

Jesteśmy wdzięczni Ojcu Świętemu za apostolską adhortację „Pastores dabo vobis”, w której przedstawiona została miłość pasterska właśnie mająca zdolność jednoczenia.

Jest jednak jeden aspekt duchowości, w którym widać pewne niedociągnięcia, a mianowicie życie ascetyczne. Nie ma prawdziwego życia w Duchu świętym bez rzeczywistej ascezy. Oczywiście, musi być ona w zgodzie ze swoistym charakterem charyzmatu, ale tego potrzeba zawsze, na co dzień i w dużej mierze.

I to jest właśnie słaby punkt duchowej odnowy. A przecież każda forma życia konsekrowanego była w każdym czasie ćwiczeniem ascezy. Przypomnijmy twierdzenie św. Ignacego z Loyoli: „więcej umartwiania miłości własnej niż ciała, więcej umartwiania namiętności niż odmawiania modlitw: człowiekowi, który poddaje umartwieniu namiętności, powinien wystarczyć kwadrans na spotkanie z Bogiem”[20].

„Żywe poczucie wspólnoty kościelnej”. Innym celem, który nieraz napotyka szczególne trudności i pozostaje otwarty, jest sprawa naszej konkretnej obecności w kościołach lokalnych.

Synod ’85, w dwadzieścia lat po Soborze, przypomniał, że „eklezjologia wspólnoty jest centralną i fundamentalną ideą w dokumentach soborowych”. Trzeba, aby nasze życie konsekrowane w większym stopniu ukazywało włączenie obecności osób zakonnych w organiczną wspólnotę Kościoła, którą cechuje zarazem różnorodność i komplementarność powołań.

W świetle tajemnicy wspólnoty powinniśmy postrzegać doktrynę dotyczącą zarówno Kościoła powszechnego jak i partykularnego. Zastanówmy się nad tym, co parę lat temu (w 1978 roku) Ojciec Święty polecił przełożonym generalnym: „Jesteście powołani, aby służyć Kościołowi powszechnemu poprzez posłannictwo w określonym Kościele lokalnym. A zatem wasze powołanie dla Kościoła powszechnego realizuje się w obrębie struktur Kościoła lokalnego. Należy uczynić wszystko, aby życie konsekrowane rozwinęło się w poszczególnych Kościołach lokalnych, aby wspierało ich duchowy wzrost, aby stanowiło ich szczególną siłę. Jedność z Kościołem powszechnym poprzez Kościół lokalny: oto wasza droga”[21].

Wiąże się z tym problem konkretny, jakim są stosunki z osobami odpowiedzialnymi lokalnie za duszpasterstwo. Dokument „Mutuae relationes” z nadzieją zapowiadał łatwiejsze, braterskie tworzenie wspólnot. Niestety, w różnych sytuacjach nie sprawdziło się to. Stąd życzenie, by ta sprawa stała się przedmiotem specjalnej uwagi podczas Synodu ’94.

Jest rzeczą ważną, aby wszyscy pasterze Kościoła uświadamiali sobie dar życia konsekrowanego bardziej w zgodzie z eklezjologią Soboru i umieli go cenić, dbać o jego bogactwo i właściwie wykorzystywać je. Jasno zostało to już wyrażone w tekście „Mutuae relationes”; „Duszą ciała Kościoła jest Duch Święty. Żaden członek Ludu Bożego (do jakiegokolwiek by ministerium nie należała jego działalność) nie „streszcza” w sobie powinności i zadań w całej ich pełni, ale musi znaleźć się we wspólnocie wraz z innymi. Różnice widoczne wśród Ludu Bożego, w zakresie tak darów jak i funkcji, zbiegają się ze sobą i nawzajem uzupełniają na rzecz jednej tylko wspólnoty i misji”[22].

Ze swej strony jesteśmy powołani do umiejętnej i pełnej zrozumienia współpracy poprzez stwarzanie możliwości braterskiego dialogu, nie urywającego się w obliczu trudności i starającego się z uporem przezwyciężać przeszkody. W tym zakresie, poza bardziej kompletną i specyficzną formacją doktrynalną trzeba zwrócić uwagę na konkretne osoby, o określonej mentalności i temperamentach. Dialogowi będą więc służyły: inteligentna pedagogia, braterskie współżycie, wielka dobroć i święta cierpliwość.

Obecność zakonników w przeważającej mierze (w szkołach, parafiach, domach opieki i rekolekcyjnych, w oratoriach, ośrodkach dla młodzieży itp.) polega na pracy duszpasterskiej służącej jednemu terenowi. Musi to mieć szczególnego rodzaju cechy, dające się połączyć w sposób harmonijny z planami Kościoła lokalnego, co pozwoli wzbogacić jego możliwości w zakresie posługiwania.

Oczywiście my sami będziemy musieli okazać większą wierność nauczaniu i duszpasterskim wskazaniom Następcy św. Piotra, poprzez lepsze poznanie i przyjęcie samego ministerium episkopatu, roli różnych ciał powołanych do działalności duszpasterskiej (zwłaszcza rad kapłańskich i duszpasterskich), współpracy z laikatem. Bez wątpienia każda inicjatywa pastoralna potrzebuje dzisiaj być bardziej włączona we wspólnotę kościelną, taką, która tworzy się z dobroci serca.

„Znaczenie”. Jest to aspekt związany z pojęciem znaku życia konsekrowanego, rozumianego ogólnie jako uczestnictwo w sakramentalnej naturze Kościoła, przy czym każdy charyzmat uczestniczy w nim na swój sposób. Sposób ten ma stawać się konkretnym planem poprzez obecność i działanie. One to powinny jasno ukazywać własny charyzmat na danym terenie.

Dziś, w momencie wielkich przemian kulturowych, w okresie pastoralnej odnowy w Kościele, włączania osób świeckich, nowych wyzwań i trudności oraz zmniejszania się liczby osób konsekrowanych w wielu regionach – okazuje się nieodzowne i życiowo konieczne uznanie na nowo znaczenia tych obecności z uwzględnieniem fundamentalnych aspektów odnowy posoborowej.

Jest to pilne zadanie do wykonania. Próbowano niekiedy realizować je częściowo, ale bez pozytywnego rezultatu. Nie wystarczy tylko reorganizacja działań albo pewne formy bycia wśród najuboższych, czy też kształtowanie innych typów życia wspólnotowego, a jeszcze mniej rezygnacja z własnych prac Nie jest to problem jedynie struktur, indywidualistycznej fantazji, kryteriów wywiedzionych z postaw czasami nieco ideologicznych, ale wprowadzenia w życie ewangelicznego planu założyciela.

Obecność apostolska będzie miała naprawdę istotne znaczenie, jeśli: ukaże odnowiony charyzmat w całości, a nie tylko niektóre jego aspekty, a ponadto będzie zdolna odpowiedzieć na najpilniejsze wymagania osób na terenach i w kręgach kulturowych, w których działamy.

Z pewnością konieczne jest przy tym branie pod uwagę realnych sił, jakimi się dysponuje. Niebezpieczną pokusą dla „znaczenia” może być chęć stawienia czoła wszelkim potrzebom. Chodzi o to, by odpowiadać na wyzwania zgodnie ze swoim charyzmatem, by żyć nim tu i teraz, wykorzystując nowe formy, ale pozostając autentycznie wiernym wspólnemu planowi.

„Znaczenie” powinno być zawsze połączone z „wyborem pola działania”, ponieważ określa on miejsce naszej pracy i realizowania naszego wymiaru profetycznego.

„Misyjność”. Obecna sytuacja społeczno-kulturowa otworzyła wiele nowych aeropagów dla misji Kościoła[23]. Właściwie kryterium misyjne jest do przyjęcia w jakimś stopniu wszędzie – nie tylko w działaniu posłanych „ad gentes”, ale i we wszystkich rodzajach obecności.

Pociąga to za sobą specjalne inicjatywy współżycia i dialogu dla ewangelizacji, zdolność przystosowania się, kreatywność apostolską – odpowiednie dla różnych typów obecności.

Trzeba będzie rozwijać ducha inicjatyw, który nie zadowala się „pozostawaniem w defensywie”, ale jest „w ataku”, to znaczy szuka dogodnego momentu, by ukierunkować życie i wskazywać Ewangelię. Przychodzą na myśl pierwsi misjonarze – Apostołowie – którzy nie taili nigdy posłannictwa, jakie nosili w sobie. Czuć się i nazywać się „misjonarzami” to nie jest po prostu ładne określenie i powiedzmy – aktualne, ale oznacza zadanie nawracania z myślą o nowym sposobie obecności ewangelizacyjnej.

„Inkulturacja”. Na koniec cel związany z inkulturacją nie tylko na misjach w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale wszędzie. Przeżywamy bowiem – jak już powiedziano – czas przemian w zakresie kultury, co poprzez eksplozję znaków czasów powoduje rozwój kultury całego globu, która następnie ożywia różne kultury miejscowe. Chociaż kultura nie jest sama w sobie absolutem, jednak wywiera wpływ na życie każdego człowieka: w sferze języka, sposobów życia, oceny wartości, systemu myślenia i opiniowania, a więc tego wszystkiego, co składa się na rzeczywistość, w jakiej żyje każda osoba. Nie zapominajmy, że Słowo Boże zostało wypowiedziane, by stać się „współczesnym” dla każdego pokolenia ludzi żyjących w jakimkolwiek rejonie świata. Stąd konieczność, by umieć przyoblec je w szatę owej lokalnej współczesności.

W tym celu nie da się pominąć zagadnienia uczciwej inkulturacji. Wymaga ona z jednej strony przede wszystkim jasności oraz integralności tego, co ma ulec inkulturacji, z drugiej – kompetencji językowych, rozpoznania sposobów życia, świadomości zmian dotyczących oceny wartości, znajomości systemu myślenia i opiniowania, a także zdolności jego oceny.

Niełatwe to zadanie, a w dodatku nie zakończone, bo przecież jesteśmy dopiero u zarania nowej epoki historycznej. To zarazem zadanie, które musi być realizowane według zasad Kościoła.

Przyspieszanie wielu procesów może niejednego doprowadzić do relatywizmu, a nawet do zniechęcenia. Jednak fakt, że można liczyć na zbawczą prawdę objawioną przez samego Stwórcę w stosunku do człowieka i jego życia, przedstawia nam drogę inkulturacji jako wybór nieodzowny dla urzeczywistniania naszego powołania.

Zwłaszcza jeśli chodzi o nasze święcenia, inkulturacja pozwala na zdrową, wielopostaciowość sposobów życia, byle tylko w jasności i integralności swoich treści wyrastała z jednego wspólnego powołania, zgodnie z ewangelicznym planem opisanym w Regule. Stopniowy proces inkulturacji wymaga życia konsekrowanego nacechowanego autentyzmem i wiernością swoistej naturze charyzmatu założyciela, a także dużej zdolności krytycznego rozpoznawania wartości kulturowych, które mają być przyjęte i włączone.

Oto wielki cel, ciągle nie osiągnięty. Dotyczy ta sprawa dzisiaj całego Kościoła i wymaga stałej umiejętności analizowania stosunku między jednością a wielopostaciowością, zawsze z poszanowaniem Słowa Bożego i charyzmatu założyciela na temat tworzenia się wartości kulturowych.

Aby Ewangelia albo charyzmat były wprowadzone w procesie inkulturacji, muszą one koniecznie zachować swą specyficzną tożsamość. Toteż cała praca nad tym okazuje się złożona. A zatem potrzebna jest staranność postrzegania, wrażliwość i nauka, tak w stosunku do nowości jak i wobec tradycji. „Postępowcy” bowiem ryzykują przekręcenie tego, co dotyczy początków, zaś tradycjonalistom grozi niepoznanie się na współczesności i niezrozumienie tego, co proponuje nam Pan za pośrednictwem znaków czasu. Obie te kategorie osób nie potrafią rozpoznać właściwego charakteru darów Boga z ich oryginalnym transcendentnym wymiarem (który ma się urzeczywistniać) i modalności historycznej, przemijającej, kulturowych wzorów.

Uczciwe rozpoznanie, jakie kroki należy poczynić w tak delikatnej dziedzinie, nie może być zadaniem pozostawionym do rozstrzygnięcia w sposób arbitralny przez jednostki. Musi nim zająć się jako swoim cała wspólnota na różnych jej poziomach, pod kierunkiem wyznaczonych osób odpowiedzialnych za to.

Wymagania Nowej Ewangelizacji

Kościół poświęca dziś szczególną uwagę zagadnieniu nowej ewangelizacji i pragnie, aby życie konsekrowane uczestniczyło w tym z szerokim rozmachem.

Stąd pytanie, jakie zasadnicze wymagania wypływają w związku z tym zadaniem. Odpowiedź byłaby długa; w tym miejscu wystarczy wskazać dwa uzupełniające się zakresy: jeden dotyczy podmiotów powołanych do ewangelizowania, drugi – szczególnych treści kulturowych, jakie powinny być wzięte pod uwagę.

W związku z podmiotami można przypomnieć programowe wyrażenie Jana Pawła II odnośnie do ewangelizacji: „nowa pod względem zapału, nowa w metodach, nowa w formach wyrazu”.

Przy odnowie życia konsekrowanego trzeba odważnie zmierzyć się z wymaganiami nowej ewangelizacji. Postulują one pewnego rodzaju nawrócenie każdej osoby i wspólnot. Musi pojawić się „nowy zapał” w dawaniu świadectwa własnego charyzmatu poprzez życie w Duchu Świętym, który odnawia głęboką łączność z tajemnicą Chrystusa; poza tym „nowe metody” w działaniu apostolskim, w których uzewnętrzni się charyzmatyczna siła, oraz „nowe formy wyrazu” w przekładaniu nowych metod na konkretną pracę i dzieła, w szczerym powiązaniu z Kościołem. Nowa ewangelizacja wymaga zatem pełnego świadectwa miłości pastoralnej własnego charyzmatu, by promieniować w życiu światłem i ciepłem Ewangelii. Niech wspólnota będzie naprawdę „znakiem wiary”, czyli tworzona przez osoby będące „ludźmi ducha”; niech będzie również „szkołą wiary”, tzn. naprawdę „misyjna”, czyniąca z ewangelizacji swą rację istnienia i działania; na koniec, niech stanie się „centrum wspólnoty i uczestniczenia”, zdolnym skupiać i inspirować innych współpracowników, w zgodzie z planami Kościołów lokalnych.

Jeśli chodzi o treści kulturowe, pilną sprawą jest zwrócenie uwagi na wartości ukształtowane w tworzącej się kulturze, bowiem zapowiadają one prawdziwe novum. To prawda, że trzeba umieć je rozpoznać w całej ich przyrodzonej ambiwalentności, ale niosą one ze sobą wiele nowych rzeczy, które winny być uznane jako należące do naszej wiary i w których trzeba umieć realizować Ewangelię Chrystusa oraz własny charyzmat.

Wystarczy pomyśleć o słusznej ocenie walorów laickości, o postępach poczynionych w zakresie koncepcji współżycia obywateli i o nowych granicach otwartych dla społecznego wymiaru wiary, o popieraniu opartych na wzajemności stosunków między mężczyznami a kobietami i o wpływie tego na odnowę społeczeństwa oraz Kościoła, o drażliwych wyzwaniach ze strony życia, sprawiedliwości, pokoju, solidarności, ekologii, nastręczających wielu problemów do rozwiązania z etycznego punktu widzenia.

Od Synodu oczekujemy odnowionej obecności tajemnicy Chrystusa w świecie

Czego możemy oczekiwać od Synodu ’94? Oczywiście wielu rezultatów. Nie miejsce tu, by podawać przypuszczalną ich listę.

Zgromadzenie synodalne podejmie zagadnienie życia konsekrowanego, rozważając globalnie jego charakter i misję w Kościele. Następcy Apostołów, powołani do sprawowania opieki nad odnową całego Ludu Bożego, będą martwić się o przełożenie wielkich zasad i wskazań soborowych na nowe formy działalności duszpasterskiej.

Oczywiście Synod wskaże nam pewne kierunki mające na celu odnowę: od prymatu „życia w Duchu Świętym” po rozważania związków wspólnotowych zarówno z pasterzami Kościoła (ponowne wylansowanie „Mutuae relationes”) jak i wiernymi świeckimi, po wspólną wizję doktryny Kościoła lokalnego, docenienie wielopostaciowości charyzmatów w procesie odnowy, kilka konkretnych spraw dotyczących w szczególny sposób „życia zakonnego” itd.

Można by jednak rzec, że spodziewamy się jako ogólnego rezultatu nie tyle rozwiązania problemów specyficznych dla tej czy innej grupy, ile silnego ożywienia życia konsekrowanego w jego istotnych aspektach. Jest ono bowiem, dzięki zapładniającemu oddziaływaniu Ducha Świętego na założycieli i założycielki w ciągu wieków, predestynowane do ukazywania bogactwa tajemnicy Chrystusa, gdyż sprawia, że jaśnieje w Kościele – istniejącym w historii jako Jego „Ciało” – pod wieloma postaciami łaska Chrystusa, który jest Głową tego Kościoła.

Życie konsekrowane przywołuje i zachowuje również szczególną więź z Kościołem niebieskim za pośrednictwem wielu wybitnych mężczyzn i kobiet, świętych, którzy złożyli świadectwo i swymi doświadczeniami przydali piękna Kościołowi: „wyrosły niby na drzewie, które się cudownie i bujnie rozkrzewiło na roli Pańskiej z danego przez Boga zalążka, rozmaite formy życia samotnego i wspólnego, rozmaite rodziny zakonne, które pomnażają to, co służy zarówno pożytkowi ich członków, jak i dobru całego Ciała Chrystusowego”[24]. Ta życiodajność charyzmatyczna dojrzała w ciągu dziejów pozostaje żywa i wywiera wpływ w niebieskiej Jerozolimie.

Uczniowie są powołani do tego, by ukazywać misterium Chrystusa, przywołując w sposób zasadniczy postacie założycieli i założycielek. Ich odnowione życie będzie jak duchowa egzegeza lub szeroki komentarz do olbrzymiego, niewyczerpanego dziedzictwa Ewangelii. Będąc współcześnie osobami konsekrowanymi, potrafimy spowodować, by żywo odczuwano tę niezwykłą wspólnotę ze świętymi. Oto bardziej autentyczny sposób pozwalający założycielom i założycielkom zaangażować się z wysokości nieba we współpracę na rzecz nowej ewangelizacji.

Zakończenie: Maryja wzorem i pomocą dla życia konsekrowanego

Z grona Świętych pierwszą, która wystąpiła, by pokierować Synodem i uczy nić go owocnym, była Najświętsza Maryja Panna – Wzór i Pomoc dla życia konsekrowanego. To Ona zawsze towarzyszyła po matczynemu działaniu Ducha Świętego rozdającego charyzmaty – świadkami tego są założyciele i założycielki oraz maryjny wymiar ich instytutów. Maryja to Pomoc dla Kościoła w trudnych czasach, to Gwiazda nowej ewangelizacji, to Przewodniczka pasterzy Kościoła.

Pełna łaski od chwili swego poczęcia, przeżywała Ona całe swe życie jako doświadczenie Ducha Świętego. Jest Ona po Jezusie niewątpliwie najwyższym wzorem życia konsekrowanego, a więc: całkowitego oddania się Bogu, macierzyńskiej misji wobec Chrystusa, intensywnie przeżywanej drogi wiary, nie dającego się z niczym porównać przykładu pierwszej uczennicy idącej w ślad za Panem, wzorem bycia znakiem i kimś niosącym bogactwa Jego tajemnicy do wszystkich ludzi, wyjątkowej miłości do Kościoła, którego pozostaje całym swoim życiem proroctwem i matką.

Maryja zaprasza nas do modlitw w intencji tego Synodu i do przygotowania go z naszej strony z żywym zainteresowaniem i nadzieją. Jest to wydarzenie, które wyznaczy życiu konsekrowanemu do podjęcia rolę szczególnie wyrazistą w nowych czasach.

Jednym z elementów naszego przygotowania będzie pogłębienie własnego powołania w świetle synodalnego ujęcia charyzmatu żywego dla współczesnego Kościoła, jak staraliśmy się to zasugerować w naszych rozważaniach. Maryja będzie nam towarzyszyła w postrzeganiu bardziej w kontekście Kościoła znaczenia i doniosłej roli naszych założycieli i założycielek oraz w przeżywaniu z nowym zaangażowaniem ich ewangelicznego planu zgodnie z wymaganiami nowej ewangelizacji. Już do tej pory pomogła nam przygotować się do wielkich kapituł posoborowych, prowadzi nas teraz w dziele ich realizacji i nalega coraz bardziej, byśmy, poczynając od nowego Synodu, podążyli ku tym celom jeszcze nie osiągniętym, które pomogą nam być autentycznymi i wiarygodnymi protagonistami nowej ery w dziejach obecności wiary w życiu społeczeństwa.

Don Egidio Vigano, przełożony generalny Zgromadzenia Księży Salezjanów

tłum. O. Kazimierz M. Lorek, B

Przypisy:

[1]   „Lumen gentium”, 31.

[2]   „Osservatore Romano” z dn. 3-4 lutego 1992.

[3]   „Evangelii nuntiandi”, 75.

[4]   CGS 106.

[5]   „Lumen gentium”, 44.

[6]   Ibidem, 44.

[7]   Por. „Mutuae relationes”, 11.

[8]   Ibidem, 12.

[9]   Por. ibidem, 4.

[10] „Lumen gentium”, 44.

[11] “’Perfectae caritatis”, 1.

[12] „Lumen gentium”, 44.

[13] Por. ibidem, 44.

[14] „Mutuae relationes”, 11.

[15] Por. ibidem, 10.

[16] „Lumen gentium”, 46.

[17] Ibidem, 44.

[18] Ibidem, 44.

[19] Ap 21,1.

[20] MI, Fontes narrativi, cit. II, 419, nr 24; I, 644, s. 196.

[21] „Osservatore Romano” z dn. 27 listopada 1978.

[22] „Mutuae relationes”, 9 b.

[23] Por. encyklikę „Redemptoris missio”, zwłaszcza nry: 37 b, c, 69 i 70, oraz ACG 336.

[24] „Lumen gentium”, 43.

 

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

Pełka Florian SJ, Życie braterskie we wspólnocie. Omówienie dokumentu Kongregacji

Hołda Kazimierz CSsR, Nova et vetera w soborowym Dekrecie o odnowie życia zakonnego

Nava Pier Luigi SMM, W logice bezinteresownego daru – „Manete in dilectione mea”