Żuchowski Alojzy SAC, Przystosowane odnowienie życia zakonnego w trakcie Soboru Watykańskiego II

 

Ks. Alojzy Żuchowski SAC, sekretarz KWPZM

PRZYSTOSOWANE ODNOWIENIE ŻYCIA ZAKONNEGO
W TRAKCIE SOBORU WATYKAŃSKIEGO II

Zebranie plenarne KWPZM, Gostyń, 6 maja 1961 r.

 

Każdy z Wyższych Przełożonych spotyka się z podwójnym kryzysem, przez który przechodzi życie zakonne i kryzys w dziedzinie realizowania szczególnych prac Zakonu, oraz kryzys wewnętrznego życia zakonników. Kryzys w dziedzinie zewnętrznej pracy wynika stąd, że zewnętrzne warunki utrudniają, a jeszcze częściej uniemożliwiają wykonywanie pracy w takiej formie, jaką przepisują Ustawy Zakonne, a co gorsze, unicestwiają wszelkie możliwości podjęcia pewnych prac zastępczych. Zakon znalazł się w przymusowych warunkach, których nie może realizować swych ustawowych zadań w sposób przynajmniej tradycyjny. – Z tego zewnętrznego kryzysu oraz z innych okoliczności jak: wpływ laickiego środowiska, równoczesna zależność od władzy zakonnej i świeckiej – w miejscu pracy, obniżenie autorytetu przełożonych, wynika drugi kryzys jeszcze groźniejszy dla Zakonu, kryzys życia zakonnego.

Władza zakonna musi w oparciu o dokładną znajomość swej rodziny zakonnej podjąć śmiało próbę rozwiązania tego podwójnego kryzysu, musi wskazać rodzinie zakonnej cele w obecnych warunkach możliwe do zrealizowania, a które leżą na linii zadań wskazanych przez Założyciela. Zakon nie może zatrzymać się w swej działalności i czekać na „lepsze” czasy, gdyż im warunki trudniejsze, tym więcej ma zakon do spełnienia. Równocześnie trzeba wciąż podejmować wysiłki zmierzające do rozwiązania kryzysu wewnętrznego, inaczej grozi zanik wewnętrznej żywotności i zawiniony brak powołań.

Nie można jednak zamykać oczu na fakt, że rozwiązanie tych kryzysów nie jest łatwe, więcej, – że jest niezmiernie delikatne i trudne. Nie tylko trzeba znaleźć pracę, która by nie odbiegała od celów zakonnych i byłaby w jakiś sposób możliwa do podjęcia, trzeba również do tej pracy przekonać zgromadzenie, trzeba przygotować zewnętrznie i wewnętrznie ludzi. Jeszcze trudniej przywrócić osłabłą w rodzinie zakonnej karność, natchnąć wiarą w możliwość realizowania celów zakonu w konkretnych warunkach. Praca trudna, ale tym bardziej konieczna i nie można jej ani nie wykonać, ani nawet odkładać, gdyż kto odkłada ten wciąż traci.

Problem kryzysów w życiu zakonnym nie jest tylko naszym problemem, zetknęło się z nim w mniejszym czy większym stopniu życie zakonne na całym świecie. Zagadnienie to choć w nieco innym ujęciu było przedmiotem rozważań ogólnozakonnego Kongresu w Rzymie w roku 1950. Omawiano tam kryzys zewnętrzny i wewnętrzny łącznie. Wypowiedzi Papieży zwłaszcza Piusa XII i zarządzenia św. Kongregacji, oraz różne prace podejmowane na całym świecie rzuciły wiele światła i dały wiele wskazań, które mogą być dla nas skazanych na własne siły i żyjących w specyficznych warunkach wielką pomocą.

W niniejszym referacie będę starał się przedstawić zasadnicze założenia, którymi kieruje się Kościół w rozwiązywaniu narosłych kryzysów, aby z nich wyciągnąć praktyczne wnioski, które mogłyby i nam posłużyć przy rozwiązywaniu naszych problemów.

I. PRZYSTOSOWANE DO AKTUALNYCH OKOLICZNOŚCI – ODNOWIENIE.

Cały ten ruch zmierzający do odnowienia życia zakonnego nazwano w Rzymie „accomodata renovatio” czyli przystosowane do aktualnych okoliczności odnowienie, albo po prostu „przystosowane odnowienie”.

Cel „przystosowanego odnowienia”

Zakon obok wiecznie aktualnego i niezmiennego zadania całkowitego oddania się Bogu na służbę ma drugorzędne cele, którym chce się poświęcić. Zakonodawca powołuje z woli Bożej zakon dla potrzeb, które w danej chwili są w Kościele czy jego części aktualne – zakony, jeśli można się tak wyrazić, są powoływane zawsze jako instytucje najbardziej na czasie dla przyjścia z pomocą Kościołowi i potrzebującym ludziom.

Jesteśmy świadkami, jak na naszych oczach zmieniają się warunki społeczne /szkolnictwo, opieka społeczna, przejęcie wielu dziedzin przez Państw/, warunki kulturalne i materialne. Nic więc dziwnego, że muszą następować przemiany również w działalności zakonów, które stanęły do służby dla ludzi. Muszą także zmieniać się warunki wewnętrzne w zakonie, gdyż nie można wyizolować zakonu z konkretnych warunków życiowych danej społeczności /inny poziom życia na misjach, a inny w krajach wysoko rozwiniętych kulturalnie i gospodarczo/. Zakonodawcy nie cofali się sto lat wstecz kulturalnie i społecznie powołując swój zakon do życia i nadając mu konkretną formę organizacyjną.

Gdyby nawet nie zmieniały się warunki zewnętrzne, to jednak obserwujemy stale pewne przemiany w Kościele, a zakon jest najściślej złączony z Kościołem, dlatego razem z Kościołem pozostając sobą, musi nieustannie ulegać pewnej przemianie.

Celem przemiany jest pełne życie życiem Kościoła i najowocniejsza praca dla dobra ludzi. Jest to przemiana „przystosowana” do nieustannie zmieniających się warunków.

Taka przemiana dokonuje się stale w życiu Kościoła, choć nie zawsze tak świadomie i planowo jak obecnie /choćby zmiana Prawa Kanonicznego/. Tak gdzie zaniedbano odnawiania, następowało skostnienie i zakon zaczął obumierać, jeśli w porę nie nastąpiła reforma. Obecnie, ponieważ zmiany są bardzo szybkie i często bardzo skomplikowane, dlatego jest tego rodzaju praca tym konieczniejsza.

Owocem przystosowanego odnowienia będzie:

Ożywienie działalności zakonu – jasny cel i konkretne środki zawsze ułatwiają działalność, pobudzają do podjęcia wysiłków, są dla mniej zdecydowanych konkretnym wyrzutem sumienia.

Przynaglają do pracy wewnętrznej. Dawniej może częściej pociągał do zakonu ideał większego ukochania Boga, dziś raczej przemawia fakt lepszego działania dla Boga, tam gdzie jest działanie, szuka się środków do celu i dochodzi się do potrzeby zjednoczenia z Bogiem; widzi się własną niewystarczalność, dostrzega się swoje niedociągnięcia, a to zmusza do większej pracy nad sobą i do wytrwalszej modlitwy. Jest tu z pewnością pewien odwrócony porządek, ale taki jest człowiek dzisiejszy – cel drugorzędny prowadzi czy ułatwia osiągnięcie celu zasadniczego, jakim jest większa chwała Boża i świętość osobista.

Zewnętrzna żywotność i wewnętrzne pogłębienie sprowadzi nowe powołania. Pierwsze pytanie: co oni robią, co tam będę robił, a więc konkretne zadania. Wewnętrzna dobra postawa członków ułatwi wytrwania powołaniom, które Bóg sprowadził do zakonu.

Oczywiście największym owocem będzie lepsze wypełnienie zadania w Kościele, które Bóg powierzył zakonowi.

Rzeczy trwałe i zmienne w zakonie

Ilekroć poważnie podejdziemy do przystosowywania zakonu do obecnych warunków, tylekroć stajemy przed zasadniczym pytaniem: co można przystosować, co można zmienić, a co jest niezmiennym. Nie będziemy teraz odpowiadali na szczegóły, uświadomimy sobie tylko regułę podstawową w tej dziedzinie. Przystosowane odnowienie to nie zakładanie nowego zakonu; musi pozostać niezmienionym cel zakonu i duch zakonu.

Zasadniczy cel musi pozostać niezmieniony np. nie może zakon powołany do pielęgnowania chorych odtąd zająć się jako swoją sprawą zasadniczą wychowywaniem młodzieży, albo zakon powołany do opiekowania się biednymi objąć obsługę kościołów. Może jednak ulec zmianie wiele środków, które prowadzą do osiągnięcia celu wskazanego przez Konstytucje zakonne – można opiekować się biednymi w zakładach, ale można też i po domach w ramach akcji parafialnej; można uczyć młodzież w własnych szkołach, ale można też i w ramach innego szkolenia; można zająć się młodzieżą opuszczoną u siebie, ale można też w rozmaity sposób prowadzić to dzieło indywidualnie, albo ramach opieki społecznej. Sposoby zależą od warunków, od konkretnych możliwości, ale ciągle dąży się do tego samego celu.

Nie można również zmienić ducha zakonu. Duch zakonu to pewien charakterystyczny i stały sposób myślenia, chcenia i ujmowania zagadnień w życiu i nauczaniu, który przejawia się w pismach i życiu najwybitniejszych członków zakonu /– Commentarium pro Religiosis – rok. 38, nr. 1-3/.

Wszystko inne w miarę konieczności czy doskonalszej służby Boże, zgodnie z obowiązującymi przepisami dotyczącymi kompetencji, może ulegać przystosowaniu. Przypatrzmy się jednak bliżej, jak podejść praktycznie do tego problemu, który v wykonaniu jest niezmiernie złożony.

Warunki przystosowanego odnowienia

Właściwe przeprowadzenie dzieła odnowienia wymaga zachowania pewnych warunków tak, gdy chodzi o samą treść jak również i sposób przeprowadzenia pożytecznych i potrzebnych przemian.

Warunki dotyczące treści przemian:

Pierwszym i najważniejszym warunkiem przy podejmowaniu przystosowanego odnowienia jest dochowanie wierności duchowi Założyciela.

Są zakonnicy, dla których argument: tak napisał, powiedział, uczynił Założyciel – nie dopuszcza żadnej dyskusji, żadnej możliwości innego ustawienia sprawy – wszystko, co zrobiło by się inaczej, będzie zdradą Założyciela, szkodzeniem zakonowi. Nie na tym polega jednak wierność zakonowi – duchowi założyciela. Jest to ciasne i krzywdzące patrzenie na założyciela. Zwraca na to uwagę C. Larraona: „Rzym ma wielki szacunek dla wspaniałego dzieła dokonanego przez wszystkich założycieli i założycielki w dziejach kościoła. Dlatego, że każdy założyciel miał specjalną misję, był prekursorem. On sam pierwszy twierdziłby, że ostatecznie nie wykończył swego dzieła, ale je tylko naszkicował. Kiedy się usiłuje dostosować ducha i ideał założyciela do nowych współczesnych potrzeb, nie oznacza to zdrady jago ducha i ideału, ale raczej jego uzupełnienie i dostosowanie, a nawet udoskonalenie” /Kongr. z 1952/.

Pius XII na zakończenie I kongresu w Rzymie powiedział: „Często zdarza się, że założyciele, prawodawcy zgromadzenia tworzyli swoje dzieła w tej myśli, aby zapobiec powstającym i niecierpiącym zwłoki potrzebom Kościoła, czy też dla oddania mu koniecznych usług, dostosowali swoja poczynania do ówczesnych warunków. Jeśli chcecie naśladować przykład waszych ojców tak czyńcie, jak oni czynili”.

Wierność duchowi Założyciela polega nie tyle na tym, by czynić to, co on czynił, lecz oddać się sprawie tak, jak on się jaj oddał, czyli postępować „na wzór założyciela”. Jasno tę myśl wyraził Kard. Feltin: „Każdy przełożony powinien sobie powiedzieć: … wobec odnowienia, które zamierzamy postawię sobie pytanie: co by zrobił nasz założyciel czy założycielka, gdyby byli na moim miejscu?” Chcieli oni by nasze zgromadzenie oddawało się takiej czy innej działalności, ale co by zrobili wobec dzisiejszej sytuacji? Żyli dwa, trzy, cztery wieki temu, a może i więcej; a dziś gdyby wrócili na świat nie daliby nam przecież tego, co pozostawili w tamtej epoce, a co było dostosowane do ówczesnych warunków. Staraliby się nam dać wskazania odpowiednie do czasów nowożytnych i ja ich następca muszę starać się spełniać ich pragnienia i dostrzec to, czego oni chcieliby w chwili obecnej.” /Cpr/.

Duch Boży, który przejawia się u Założyciela, występuje również w tradycji zakonu, w jego historycznej działalności, w jego świętych. To, co było dobrego w rozwoju zakonu, trzeba wziąć pod uwagę i to może wskazać kierunek przemian, które obecnie podjąć należy. Zakon wypracował sobie pewien styl pracy, pewne metody wychowawcze, pewne praktyki – trzeba podejść do tych wszystkich spraw z wielkim szacunkiem. Tradycja często tłumaczy myśl założyciela, czy też ją uzupełnia.

Trzecim warunkiem dobrego przystosowania się do współczesnych warunków jest głęboka znajomość potrzeb naszych czasów szczególnie w dziedzinie, która objęta jest szczególnym celem zakonu. Przemiana zakonu nie jest na dziś czy na jutro? Jej zasięg może objąć lat dziesiątki i przemiana dziś podjęta często wskazuje kierunek dla dalszych przemian. – Przemiany nie mogą być bardzo „okolicznościowe”, i dlatego potrzebna jest dobra analiza rzeczywistości.

Pomocą w odnalezieniu kierunku przemian, które należy podjąć w dziedzinie, która interesuje zakon, jest stanowisko Kościoła, kierunek prac podejmowanych przez Kościół. Kościół i od strony ludzkiej rozważa wszystkie potrzeby obecnego świata i od strony nadprzyrodzonej ma zapewnioną opiekę Ducha Św., dlatego jego zamierzenia, zamiary, wskazywane kierunki prac, są bezpieczną rękojmią, że zakonne przystosowani odnowienia pójdzie po dobrej linii.

Jak należy przeprowadzić roztropnie przystosowane odnowienie

Wyżsi Przełożeni i kapituły Generalne czy w pewnym zakresie prowincjalne mają możliwość i obowiązek troski o przystosowane odnowienie swej rodziny zakonnej.

Nie może poszczególny członek podejmować akcji odnawiania zakonu, gdyż zamiast dobra osiągnie się zamieszanie i zanik autorytetów zakonnych /Ustaw, Przełożonych/. Wyżsi przełożeni są najlepiej zorientowani w stanie zakonu i potrzebach współczesnych warunków, mają możliwość polecenia opracowania przez przygotowanych do tego członków pewnych problemów, wymagających zmiany, mają swoje rady i mają prawo podejmowania pewnych decyzji.

Większa jeszcze rola w decydowaniu należy do kapituły. Kapituła ma większe uprawnienia i ma większy autorytet w zakonie, i jeśli jest dobrze przygotowana i przeprowadzona, od razu ma za sobą poparcie elity zakonu, jaką są jej uczestnicy.

Przystosowane odnowienie należy bardzo sumiennie przygotować. Wiadomo, że zmiany w życiu zakonnym zawsze napotykają na opory. Część przyzwyczajona do tego co było, będzie uważała zmianę za odstępstwo od ducha zakonu, za sprzeniewierzenie się idei itd. Tylko odpowiednia akcja przygotowawczo – uświadamiająca: wskazania na przemiany w Kościele, na wytyczne Stolicy Apostolskiej, mogą zmniejszyć czy nawet zmienić ten opór na czynne poparcie zmiany.

Nie wszystkie zmiany może załatwić zakon we własnym zakresie. Są pewne sprawy zastrzeżone Władzy Kościelnej. Stąd przed podjęciem decyzji trzeba zapoznać się, kto ma prawo do przeprowadzenia takiej zmiany i postarać się o potrzebne pozwolenie, czy też nie publikować podjętych zmian przed ich zatwierdzeniem przez kompetentne Władze Kościelne.

Zmiany ważniejsze nie powinny być zbyt często podejmowane. Stolica Apostolska niechętnie patrzy na np. częste zmiany Konstytucji. Dlatego nim zakon zdecyduje się na zmianę Ustaw, niech rozpatrzy, czy przy aktualnie obowiązujących ustawach nie można powoli rozpocząć praktyki, którą chce się wprowadzić. Konstytucje tak są ujęte, że pozwalają na dość szeroką interpretację w punktach dotyczących celu. Należy tę właściwość Konstytucji wykorzystać. To, że dotychczas nie tłumaczyło się w ten sposób Konstytucji, nie przeszkadza, by teraz tak tłumaczyć, byle tłumaczenie było zgodne z ogólnymi zasadami i przepisami. Można czasem się postarać o dyspensę od takiej czy innej ustawy na jakiś okres, w ten sposób będzie można niejako wypraktykować to, co chce się później na stałe wprowadzić. – To wszystko jednak zakłada pewne szerokie przemyślenia i ogólny plan, który pragnie się realizować.

Dążność do odnowienia życia zakonnego nie może stać się przyczyną wewnętrznego rozbicia rodziny zakonnej, dlatego też bardzo często na pytanie czy Stolica Apostolska zgodzi się na taką czy inną zmianę, O. Larraona odpowiada: tak, jeśli prośba będzie prawie jednozgodna – chodzi bowiem o to, by przemiana przyczyniła się do rozwoju, a nie do rozbicia. Dlatego też skrawa przygotowania terenu do wszelkich przemian jest pierwszorzędnej wagi.

Jeszcze jest jeden moment, na który trzeba baczną uwagę zwrócić, uwagę przy podejmowaniu odnowienia, a mianowicie wielka ostrożność: nie można zmieniać rzeczy tylko dlatego, że są dawne, a przyjmować inne, gdyż są nowe. Zwrócił na to uwagę O Gen. Janssens TJ na Kongresie Rzymskim: „Nie dajmy się zafascynować nowościom, nie poddawajmy się duchowi i upodobaniom naszego wieku, nie należy niczego odrzucać dlatego, że nowe, ani przyjmować tylko dlatego, że nowoczesne. Wszystko wypróbujcie, co dobrego przyjmijcie”.

Podobnie należy zachować wielką roztropność w korzystaniu z doświadczeń innych czy to krajów, czy zakonów. Każda rodzina zakonna jest inna i o tym należy pamiętać. Można tu zastosować słowa Piusa XII wypowiedziane o metodach pedagogicznych: „Chociaż jest rzeczą doskonałą wzbogacać się wypróbowanymi systemami i metodami, niemniej potrzeba starannej selekcji, zanim się przyjmie teorię i zwyczaje przyjęte w dzisiejszych szkołach pedagogicznych. Dobre rezultaty osiągnięte w krajach, których mentalność i stopień kultury różne są od naszego, nie zawsze są dostateczną gwarancją, że doktryny te mogą być stosowane wszędzie bez różnicy”. /CpR/.

Duch przystosowanego odnowienia

Odnowienie wymaga głębokiej znajomości swego zakonu, wielkiego rozeznania potrzeb naszych czasów, umiłowania nade wszystko Boga i dusz. Odnowienie to nie rozluźnienie, łagodzenie twardości życia zakonnego, lecz przeciwnie wprowadzanie większej gorliwości i większego oddania się sprawie Bożej. Pięknie to wyraził kard. Siri: „dostosować się, to znaczy robić wiele rzeczy, których się dawniej nie robiło, przygotować się do tego, by robić więcej, zredukować do minimum nasz własny spokój, wysilać umysł, by sprostać potrzebom, zrezygnować ze swego, płacić z własnej kieszeni, radować się z radującymi, płakać z plączącymi, przechodzić mimo rozrywek światowych, a z nich nie korzystać, odciąć się zdecydowanie od stylu świata; wszystko to określić można słowami: wyrzeczenie się, praca, pokora, miłość” /List Past. z 1950 r/.

II. TROSKA O WŁAŚCIWĄ WEWNĘTRZNĄ POSTAWĘ ZAKONNIKÓW

Równocześnie z odnowieniem przystosowanym do aktualnych okoliczności musi iść wewnętrzne odnawianie ducha, wewnętrznej postawy zakonników. – Gzy jednak tego rodzaju odnowienie jest potrzebne w naszych rodzinach zakonnych? Nawet tam, gdzie nie jest źle, może zawsze być lepiej, albowiem chodzi o wzrost w doskonałości. Ponadto są szczególne zagrożenia właściwe obecnym czasom i z tego tytułu do czegoś trzeba się ustosunkowywać, coś trzeba wykorzystywać, przed czymś nowym trzeba się bronić.

Spróbujmy ująć krótko zagrożenia, niebezpieczeństwa, czy wyrwy, które się już wkradły do naszych szeregów.

Źródła kryzysu

Poderwanie gruntu pod nogami. – Dla starszego pokolenia wielkim przeżyciem, do którego często nie byli przygotowani, było zamknięcie własnych zakładów, przejęcie ich pod zarząd państwowy czy Caritasowy, zależność od władz niezakonnych. Dotychczas było wszystko jednolicie ustawione: cel, ostatecznie jeden przełożony, porządek przewidujący życie zakonne, odpowiednie wychowanie i nagle to wszystko z poczuciem krzywdy, której doznaje zakon, zaczyna się chwiać. – Przełożony nie zawsze może przesunąć członka, członek musi wypełniać polecenia władzy pozazakonnej, może w wielu wypadkach decydować poza swym przełożonym, jeśli sam jest kierownikiem zakładu.

Stały stan zagrożenia. Pranie stale coś zakonnikom zagraża, coś im się zabiera i wypiera się ich z pewnych prac. Wywołuje to stan niepewności, który odbija się na życiu wewnętrznym. Prócz tego kontakt ze świeckimi przyczynia się do przyjmowania od nich ich sposobu podejścia do różnych spraw. Przejawia się to i w tym, że zakonnicy na własną rękę chcieliby się nieco zabezpieczyć na „wszelki wypadek”, co z kolei często uderza w ślub ubóstwa.

Przemiany społeczne. Życie stałe i praca na równi ze świeckimi przyczynia się i do tego, że niektórzy ulegają ogólnemu pędowi do awansu społecznego. – Oczywiście, że samo dążenie do podniesienia swych kwalifikacji zawodowych czy wykształcenia ogólnego jest słuszne, lecz jeśli ono odbywa się kosztem ćwiczeń duchownych, jeśli ono jest jedynym celem, jeśli myśli się przy tym nie o lepszym służeniu Bogu i bliźnim, tylko o swojej wygodniejszej pozycji, wówczas sprawa staje się niebezpieczna dla życia zakonnego i dla owocności pracy.

Na tym tle może łatwo też dojść do innego niebezpieczeństwa, a mianowicie do poddania się poczuciu niższości w stosunku do współpracowników świeckich: oni awansują, a ja nie – oni są lepsi, wartościowsi. Taka postawa odbiera odwagę apostołowania.

Dążność do wygodniejszego życia, kontakt w pracy ze świeckimi przyczynia się do zwiększenia swych potrzeb – on pracuje jak ja, a on ma radio, telewizor, motor itp. dlaczego ja nie mogę mieć? Wprawdzie często zapomina się, że nie wszyscy to mają, że wielu ma to kosztem marnego jedzenia, albo może i zarobków pobocznych – ale mają. Czasem współpracownicy zaproszą do siebie, a wiadomo na przyjęciu jest względnie dostatnio, a ja tego nie mam, a przecież też pracuję. Pokusa to dla niejednego jest wielka.

Czasem występuje też świadoma przewrotna akcja wciągania członków do pracy przeciwko przełożonych czy zakonowi lub Kościołowi. To też może pozostawić swój ślad na życiu zakonnym.

Wszystkie te trudności mogą przyczynić się do rozwinięcia w niejednej duszy osłabienia autorytetu przełożonych: przełożony nie może mnie przenieść, zależy ode mnie, bo mu przynoszę pieniądze, ja mam wyższe stanowisko i ponadto krytyka, która rozwija się wszędzie.

Taki stan rzeczy uniemożliwia jakiś większy rozpęd działalności zakonnej. Zakon nie może stworzyć warunków, w których można by wykorzystać w całej pełni chęć pracy niektórych członków, to też przyczynia się do pewnego zniechęcenia i wiązania się z czynnikami zewnętrznymi, pozazakonnymi.

A jeśli do tego dodamy brak młodych powołań, pewna tajność życia zakonnego, i należącą do istoty tego życia twardość, wtedy łatwo zrozumieć, że nie zawsze wszystko układa się tak, jakbyśmy pragnęli.

Środki zaradcze

Życie zakonne jest przede wszystkim życiem z wiary: opiera się na Ewangelii, u jego podstaw leży specjalne powołanie Boże, wiąże węzeł nadprzyrodzony – śluby, środki do świętości są nadprzyrodzone i cel do którego zmierza jest też nadprzyrodzony.

Stąd najistotniejszym lekarstwem na wszelkie kryzysy życia zakonnego są środki nadprzyrodzone i samo pogłębianie żywej wiary. Bez wiary wszystko będzie tylko namiastką a nie prawdziwym lekarstwem, zdolnym uleczyć schorzenia. Dlatego też często trzeba wracać do spraw zasadniczych, na których opiera się nasze życie. – Zakonnicy obecnie żyją w środowisku świeckim, które często już rozumuje całkowicie po laicku, i wpływ tego środowiska jest większy niż przypuszczamy. Musimy mu świadomie przeciwdziałać, nie tyle przez zwalczanie, ile przez pozytywne tłumaczenie wiary i konsekwencji płynących dla naszego życia.

Bez wiary nie będzie można stworzyć prawdziwego ideału zakonnika, bo w imię czego mam się skazywać na służenie innym, na nieuznanie, pokorę, wyrzeczenie. – Bez wiary nie będzie można wytłumaczyć, dlaczego my musimy pracować, choć nas zwalczają ci, dla których wykonujemy pracę.

Z wiary wynika postawa apostolska, cel apostolski, który może rozwinąć cały zapał, często jest mrożony w dziedzinie zewnętrznej przez nieprzychylne warunki.

Drugim ważnym elementem, który może przyczynić się do duchowego podniesienia życia zakonnego jest budzenie zainteresowania sprawami Kościoła Powszechnego, Kościoła w Polsce, rozwojem życia zakonnego. Nieraz można wskazać, że to do czego zakony za granicą dochodzą, u nas już jest. Nie ma więc na co narzekać, a tylko należy lepiej wykorzystać te okazje, które daje nam Bóg. – Trzeba Bożej „propagandy” – my trochę za mało chcemy zainteresować naszymi sprawami naszych braci, sądzimy, że oni sami powinni do tego dojść.

Środkiem, który ułatwi ożywienie życia zakonnego, powinno stać się pogłębianie wiedzy religijnej, o czym tak często już mówiono na Konferencjach Wyższych Przełożonych. Zakonnicy żyją wśród świeckich i dlatego potrzebują i dla celów apostolskich tej poszerzonej wiedzy, jak również i dla ugruntowania tej wiary w sobie, gdy z tylu najrozmaitszymi zarzutami się spotykają w miejscu pracy.

W związku z pogłębieniem wiedzy, nasuwa się jeszcze jeden problem, a mianowicie sprawa czytanej przez zakonników lektury. Często jest to lektura stara; nie zawsze najlepsza; a co gorsza, nawet wtedy, kiedy treściowo jest dobra, to jednak gdy chodzi o formę, jest przestarzała i dlatego zakonnicy zwłaszcza mniej wykształceni, nie potrafią z niej korzystać, zwłaszcza w rozmowach z innymi. Trzeba by przeglądnąć lekturę, jaką mają do dyspozycji zakonnicy, i dać czy przynajmniej starać się dawać powoli – rzeczy nowoczesne. Nie będzie wtedy tego przedziału między językiem i sposobem wyrażania się w książkach ascetycznych, a codziennym życiem; łatwiej im będzie wtedy powiązać rzeczy przeczytane z życiem.

Rola przełożonych miejscowych. W wewnętrznym przystosowaniu się zakonników do zmienionych warunków z pewnością wielką rolę odgrywać będą rekolekcje roczne, konferencje ascetyczne, spowiedź tygodniowa, ale poza działaniem łaski największa rola do spełnienia przypada przełożonym miejscowym. Bez nich może wyższy przełożony wydawać jak najlepsze wskazania i zarządzenia, skutku nie osiągnie, gdyż od nich zależy ich wprowadzenie w życie i w ich mocy jest unicestwienie czy to przez brak dobrej woli, czy też przez bierność, czy brak zainteresowania się, każdą inicjatywą wyższego przełożonego. /por. referat O. Hołdy CSSR – Przełożeństwo/.

ZAKOŃCZENIE

W warunkach obecnych, a być może w przyszłości wystąpi to jeszcze silniej, wielu zakonników przebywa w środowiskach świeckich, narażonych jest na silną pokusę samowolnego składania życia na niedocenianie życia zakonnego, pokusę wygody i zeświecczenia. Trzeba wielkiego zrozumienia ducha ślubów zakonnych i ascezy zakonnej, aby umieć rozróżniać rzeczy istotne od nieistotnych, te, z których można ustąpić i te z których rezygnacja oznacza poświęcenie samej istoty życia zakonnego i zakonnego powołania. Zakonnik musi umieć wybierać i przyjąć świadomie odpowiedzialność za ten wybór. Są sytuacje, w których prawie każdy zakonnik ma obowiązki przełożonego. – Lecz bez zrozumienia i ukochania życia zakonnego, i bez wielkiej szczerości wobec przełożonych jest to niemożliwe.

Prawdziwe życie wewnętrzne umożliwi zewnętrzne przystosowane do aktualnych okoliczności odnowienie. Bo w myśl zasady Bpa Ancel: „Tylko zgromadzenia gorliwe mogą przeprowadzić adaptację. To wydaje mi się zasadą bezwzględną. W innym wypadku dojdzie tylko do rozluźnienia i życie zakonne poniesie szkodę. Żyć w heroicznej wierności dla każdego przepisu, a umieć dostosować się do zmienionych warunków jeśli to konieczne, wymaga wielkiej miłości i ducha oderwania, prawdziwego zrozumienia tego, co istotne i konieczne …” /CpR/.

 

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

Vigano Egidio SDB, Wezwani, aby lepiej dać świadectwo naszemu życiu zakonnemu. Znaczenie przyszłego Synodu w 1994 roku

Pełka Florian SJ, Życie braterskie we wspólnocie. Omówienie dokumentu Kongregacji

Hołda Kazimierz CSsR, Nova et vetera w soborowym Dekrecie o odnowie życia zakonnego