McSweeney Anthony SSS, Newralgiczne punkty życia zakonnego na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia

 
O. Anthony McSweeney  SSS

NEWRALGICZNE PUNKTY ŻYCIA ZAKONNEGO NA PRZEŁOMIE DRUGIEGO I TRZECIEGO TYSIĄCLECIA

Wywiad z O. Anthony McSweeney, przełożonym gen. Zgromadzenia Najświętszego Sakramentu, przewodniczącym Unii Przełożonych Generalnych – USG – tłumaczenie z Notiziario CISM

 

Jakie są, zdaniem Ojca, w aspekcie teologicznym punkty newralgiczne życia zakonnego dzisiaj w jego wymiarze wspólnotowym i apostolskim? Które z nich wymagają szczególnej uwagi, jako mające znaczenie dla przyszłości?

Zasadniczo zwracam uwagę na to, co tak czy inaczej wiąże się ze sposobem pojmowania charyzmatu życia zakonnego. Znajdujemy się na początku nowego okresu w historii Kościoła, dla którego charakterystyczne jest usiłowanie, by nauczyć się rozwijać model oparty na idei wspólnoty charyzmatów. Stawia to przed nami nowe problemy. My, zakonnicy, nie rościmy sobie już prawa do posiadania swego rodzaju monopolu na świętość.

Ogólnie mówiąc, chodzi o sprawę miejsca osób zakonnych w lokalnych kościołach. Docierają do nas czasem wieści o napięciach przejawiających się w stosunkach z hierarchią. Dokument „Mutuae relationes” jest dużym krokiem naprzód w rozwiązywaniu tych spraw. Musi on być jednak nie tylko bardziej szczegółowo rozważany, ale powinien również dotrzeć do innych członków Kościoła. Ostatnio Unia Przełożonych Generalnych zastanawiała się nad różnymi formami włączenia ludzi świeckich do życia zakonnego; kilka lat temu natomiast nad stosunkami z nowymi ruchami kościelnymi. A nie wolno nam przy tym zapomnieć o naszych stosunkach ze świeckimi generalnie, nie mówiąc już o księżach diecezjalnych. Jesteśmy dziś świadkami pewnego rodzaju tasowania krat w życiu Kościoła. Kościół jako wspólnota, w obrębie której wszystkie relacje muszą ulec odnowieniu. I to właśnie rodzi niekiedy problemy, wątpliwości, zamieszanie.

Druga sprawa dotyczy stosunków między wspólnymi dla różnych zgromadzeń formami życia zakonnego i specyficznymi ich charyzmatami. Pominąwszy fakt, że swoisty dar życia zakonnego nie zawsze jest dzisiaj rozumiany i doceniany w Kościele, występuje jeszcze inne niebezpieczeństwo, polegające na sprowadzaniu życia zakonnego do wspólnego mianownika, jak gdyby istniało coś w rodzaju „ekstraktu” ponadczasowego i możliwego do zdefiniowania niezależnie od konkretnych form, jakie przybiera w świecie. Tymczasem wiemy, że na przykład śluby są realizowane w bardzo różny sposób przez zakony kontemplacyjne i zgromadzenia misyjne, przez te o dawnej tradycji i nowe.

Inna seria pytań dotyczy kapłanów zakonnych. Jakie jest miejsce księdza zakonnego w Kościele lokalnym? Na czym polega właściwy mu sposób realizacji kapłaństwa? Jest jeszcze kwestia braci w zgromadzeniach kleryckich. Wiele zgromadzeń chce, aby odpowiedzialne stanowiska zajmowali w nich wszyscy członkowie, również bracia. Obecnie obowiązujące prawo kanoniczne nie pozwala na to. Dopiero przyszłość pokaże, jakie inne rozwiązania w tym zakresie są możliwe. Wielu zakonników ma nadzieję, że zostanie to ostatecznie przeanalizowane w taki sposób, aby otworzyło szansę na postęp w tej dziedzinie.


Pozostaje jeszcze sprawa adaptacji życia zakonnego i danego zgromadzenia do rzeczywistości kulturowej i do różnych form życia kościelnego. Jakie bowiem są granice tego procesu pozwalające zabezpiecza charyzmat przed utratą jego jedności i swoistego charakteru?

Coraz częściej mówi się dzisiaj o „nowej ewangelizacji”. Jaki widzi Ojciec związek między „nową ewangelizacją” a życiem zakonnym? Na czym ma w tej sytuacji polegać nasza specyficzna odpowiedzialność w ramach wspólnoty kościelnej?

Rzut oka na historię Kościoła pozwala przypuszczać, że ten związek przynajmniej de facto jest bardzo wyraźny. Ewangelizacja Europy, podobnie jak Ameryki, to w istocie dzieło zakonników i zakonnic, począwszy od czasów monachizmu poprzez zakony żebrzące, kanoników regularnych i współczesne zgromadzenia w nowej postaci. Wystarczy przypomnieć momenty historii, które były wielkim wyzwaniem, jak powstawanie miast, odkrycie Ameryki, potrzeby związane z niesieniem oświaty masom biednych, żeby wymienić tylko niektóre. Zakonnicy byli w pierwszym szeregu tych, którzy podejmowali trud ewangelizacji. Chociaż Kościół wzbogacił się dzisiaj o nowe siły działające na rzecz ewangelizacji, nie widzę powodu, dla którego życie zakonne nie miałoby nadal odgrywać roli w tym wspólnym wysiłku. Przeciwnie, gdyby nie odgrywało takiej roli, trzeba by zapytać, czy ma jeszcze jakiś sens.

Jednym z czynników, które ułatwiły wypełnianie tych zadań, było pojawienie się możliwości przenoszenia się zakonników, ich mniejsze przywiązanie do określonego miejsca i do konkretnej funkcji duszpasterskiej. Ponadto dokonała się radykalizacja w pojmowaniu Ewangelii, co przyczyniło się do wyzwolenia odwagi i pomysłowości przy podejmowaniu nowych wyzwań.

Żyjemy w okresie epokowych przemian, znajdujemy się prawdopodobnie na jednym z większych zakrętów historii. Z tym wiążą się dla nas konkretne wyzwania. Nowa sytuacja wymaga od nas poza wspomnianymi już cechami uniwersalnego spojrzenia. Musimy postawić te ważne zadania na początku naszej listy i podporządkować im wykonywane przez nas prace. Musimy zadać sobie pytanie, czy mamy dziś zdolność elastycznego reagowania i nieustraszoną odwagę naszych poprzedników.

Na Zachodzie raczej ostro zarysowuje się problem braku powołań i zwiększania się średniej wieku zakonników i zakonnic. W jaki sposób próbuje się temu zaradzać? Jaką przyjmuje się „strategię” działania na podstawie przeprowadzonej analizy? Nie wydaje się Ojcu, że sytuacja ta może osłabiać siły fizyczne i duchowe osób zakonnych, powołanych do „reagowania” także w tej dziedzinie poprzez posługę prorocką oraz zaangażowanie w głęboką odnowę wspólnotową i indywidualną?

To ciągle jeden z najtrudniejszych do pokonania problemów, nad którym zastanawialiśmy się również w czasie rozmów z Ojcem Świętym. Nie ma oczywiście łatwych rozwiązań. Ten problem ma także aspekt kulturowy i wiąże się z katechezą lub podstawową formacją chrześcijańską. Już to wyjaśniam. Wszyscy wiemy, jak trudno jest młodym ludziom odpowiedzieć pozytywnie na zachętę do angażowania się na stałe i całkowicie.

Z drugiej strony często brak wystarczająco silnej i głębokiej formacji, która pozwala żyć duchem Ewangelii i umożliwia pójście za powołaniem zakonnym.

Jeśli chodzi o strategię działania, to z doświadczeń ostatnich lat wynikają różne wskazówki. Niektóre zgromadzenia próbują odważnie szukać rozwiązania w przesuwaniu ich malejących zastępów do nowych fundacji na takich terenach działania Kościoła, gdzie widoczny jest progres. Wiemy też, że niektóre mają ciekawe doświadczenia w pracy nad wzrostem powołań.

Ponadto musimy zaznaczyć swoją obecność w węzłowych problemach życia nowo powstającej cywilizacji. Z jednej strony jest to dialog na temat kultury, etyki, gospodarki; wystarczy wspomnieć bogatą debatę towarzyszącą tworzeniu się nowej Europy, czego jesteśmy dziś świadkami. Z drugiej strony wynikający z Ewangelii ideał pomocy ubogim wzywa nas do szukania ludzi, którzy są ofiarami nowych układów społecznych, i opiekowania się nimi, tymi biedakami różnego rodzaju, których życie nie ma sensu, którzy cierpią na skutek utraty korzeni kulturowych, na skutek wywracających ustalony porządek przemian i wszelkiej dyskryminacji ekonomicznej, którzy są załamani, zapomniani, samotni. O. Mardones mówi o konieczności tworzenia „stref wyzwolonych” wewnątrz społeczeństw. Chodzi mu o tworzone indywidualnie bądź przez grupę ludzi miejsc, które mają świadczyć o istnieniu innych sposobów życia inspirowanych Ewangelią Jezusa Chrystusa.

Widocznie jednak łatwiej jest radzić, co należałoby czynić, niż podejmować konkretne działania. Istnieją też instytucyjne sposoby przezwyciężania trudności i mogą one okazać się profetyczne. Mogą też zachęcać zakonników do poszukiwania nowych dróg wyjścia z sytuacji. Ale w ostatecznym rozrachunku musimy zwracać uwagę na wysiłki podejmowane na podstawowym poziomie, na głosy frustracji spowodowanej wypaczaniem Ewangelii w życiu i zachęcać do wprowadzania nowości oraz budzić kreatywność. Duch Święty bardziej tu będzie nami kierował niż w przypadku planów snutych przy stole, chociaż i one nie są całkiem bezużyteczne.

Wydaje się, że praca nad formację permanentną zaczyna okazywać się niezupełnie skuteczna. Czy Ojciec podziela to wrażenie? Czym to jest spowodowane? Jak Ojciec widzi formację permanentną i jej związek z formacją początkową i duszpasterstwem na rzecz powołań?

Co do tego musimy być realistami, zdawać sobie sprawę z ważnego wyzwania chwili, które ujawnia się nam z siłą, szybkością i powagą nigdy dotąd nie spotykanymi. Wszystko to pociąga za sobą konieczność zmiany mentalności, co dla nikogo nie jest łatwe, a dla wielu wręcz niemożliwe. Uważam, że należy to wziąć pod uwagę. Nie wolno nam szczędzić sił, ale zarazem potrzebna jest „historyczna cierpliwość”, jak to lubią określać Latynosi. Również w momencie przyspieszonych przemian historycznych rozwój dokonuje się powoli. Minęło dopiero 25 lat od Soboru Wat. II, który zapoczątkował nowy rytm i przesunięcie akcentów w życiu kościoła.

Jest teraz rzeczą ważną powiedzieć, co rozumie się pod pojęciem formacji permanentnej. Niekiedy projekty formacji permanentnej nie są wystarczająco związane z życiem wspólnotowym i konkretną pracą zakonników. Dajemy możliwość uczęszczania na kursy, a potem wraca się do poprzedniej sytuacji, co niczego nie zmienia. Zapominamy, że niektóre sytuacje w życiu wspólnotowym i apostolskim kształtują mentalność ludzką głębiej i skuteczniej niż kursy.

Na zakończenie naszej rozmowy, na jakie sprawy pragnie Ojciec zwrócić uwagę, które mogłyby wpłynąć na jakościową poprawę życia zakonnego i jego wzrost? Jakimi kluczowymi problemami należy się zająć w najbliższym czasie, od których zależy rozwój rodzin zakonnych, a w konsekwencji ich rzeczywisty wkład w życie Kościołów lokalnych i Kościoła powszechnego? Jakie wnioski nasuwają się Ojcu po powrocie z ostatniego Synodu, który dał możliwość spojrzenia na życie całego Kościoła?

Słyszy się dzisiaj głosy przemawiające za „refundacją” naszych zgromadzeń. Nie wdając się w szczegóły, powiem, że ten termin kieruje naszą uwagę na coś ważnego, mianowicie na powrót do charyzmatu opartego na wierności człowiekowi i Ewangelii.

Niektórzy mówią o „proroctwie”. Dla wielu to słowo jest trochę na wyrost, niemniej podkreśla element żywotny, to znaczy pojmowanie historii jako miejsca spotkania z Bogiem w różnych momentach życia człowieka. Wydaje mi się, że również ci, którzy pozornie zbliżają się do kresu życia, mogliby tę rzeczywistość przeżywać w wymiarze profetycznym. Zamiast ulegać nastrojom smutku, rezygnacji czy też poddawać się wygodnictwu mieszczańskiemu, mogliby wykorzystać resztę sił, by z radością być do końca świadkami Ewangelii i współpracować przy wzbogacaniu Kościoła w elementy najlepsze dla pełnionej przezeń misji. Na swój sposób byłoby to działanie „profetyczne”.

Dodałbym jeszcze jedną rzecz. Życie zakonne często było w ostatnich czasach przedmiotem krytyki. Uważam, że czasem brakowało w tej krytyce prawdziwego zrozumienia naszych problemów. Z drugiej strony wierzę, że jest ważne, aby dostrzegać w tych opiniach to, co jest słuszne. W niektórych ostatnio napisanych tekstach na temat życia zakonnego przedstawiona jest w sposób inteligentny i przenikliwy krytyka „modelu liberalnego” lansowanego w ramach odnowy zainicjowanej przez Sobór Wat. II. Sądzę, że daje nam to do myślenia na temat większej radykalizacji naszego życia Ewangelią. Tego rodzaju otwarcie się i rozeznanie będzie świadczyło o żywotności duchowej, która charakteryzuje jeszcze życie zakonne. W niektórych przypadkach ta moc Ducha Świętego doprowadziła do zgody na męczeństwo, w innych do dawania mniej dramatycznych; ale również prawdziwych dowodów świętości ewangelicznej. Nie widzę więc powodów do pesymizmu, ale wezwanie do podjęcia odważnych działań.

Tłum. O. Kazimierz Lorek

Archiwum KWPZM

Wpisy powiązane

Koszałka Dorota, 80-lecie Ośrodka Formacyjnego MI w Niepokalanowie-Lasku

Domański Jerzy OFMConv, Odnowa Zakonu Franciszkańskiego według Sł. Bożego O. Maksymiliana Marii Kolbego

Hołda Kazimierz CSsR, „Nova et Vetera” w Dekrecie o odnowie życia zakonnego